Tego się przecież nie da zrobić...Wawrzyniec pisze:Mam nadzieję, że swoją opinią "Jane Eyre" nie zniechęciłem Was do siebie?

Tego się przecież nie da zrobić...Wawrzyniec pisze:Mam nadzieję, że swoją opinią "Jane Eyre" nie zniechęciłem Was do siebie?
WyluzujWawrzyniec pisze:Mam nadzieję, że swoją opinią "Jane Eyre" nie zniechęciłem Was do siebie?
Świetnie słowa. W sumie to napisałeś dokładnie to co ja myślę, tylko w przeciwieństwie do mnie użyłeś dwóch zdań, zamiast kilkudziesięciumuaddib_dw pisze:Ładna muzyka jest, lecz po roku dwóch kto jeszcze będzie o tej pracy pamiętał. Zniknie w morzu zapomnienia jak wiele jej podobnych. Ładna praca ilustracyjna lecz bez wyrazu jak dla mnie.
A za 5-10 lat nastąpi "odkrycie Ameryki" i znawcy będą się mądrzyć jaka to niedoceniona ścieżka i bla bla bla..muaddib_dw pisze:Ładna muzyka jest, lecz po roku dwóch kto jeszcze będzie o tej pracy pamiętał. Zniknie w morzu zapomnienia jak wiele jej podobnych. Ładna praca ilustracyjna lecz bez wyrazu jak dla mnie.
Nie sądzę - ta ilustracja nie ma wielu jej podobnych, właśnie przez to klasycyzowanie Marianellego, które zapewne zniechęca Wawrzyńca czy Adama. A tak naprawdę to jest coś wyróżniającego się na tle całej współczesnej filmówki. Oczywiście inna sprawa, jak komu indywidualnie się tego słucha - Jane Eyre jest taka trochę zawieszona między filmówką a klasyką, i gdyby była kompozycją gorszą, to pewnie żadnej grupie docelowej by się nie podobała, bo jednak obie te grupy słuchaczy są zamknięte w kokonach swoich przyzwyczajeń i oczekiwań.muaddib_dw pisze:Ładna muzyka jest, lecz po roku dwóch kto jeszcze będzie o tej pracy pamiętał. Zniknie w morzu zapomnienia jak wiele jej podobnych. Ładna praca ilustracyjna lecz bez wyrazu jak dla mnie.
Tylko, że Newman ma wielce oryginalny styl, który przy najsłabszej nawet pracy wybija się z tłumu - takich rozwiązań próżno szukać gdzie indziej. A Dario poszedł w maksymalny klasycyzm, dodał "smyczki najlepsze od czasu Osady" i na tym się skończyło. Jak dla mnie to za mało na peamy.bladerunner pisze:Za prawdę dziwne jest usłyszeć od fanboja Tomka Newmana , że muzyka innego kompozytora jest nużąca.
i Mefiego i Maudiba i jeszcze wieeeele innych osób zniechęci równieżMarek Łach pisze:które zapewne zniechęca Wawrzyńca czy Adama.
Nie wiem, gdzie Wy słyszycie ten "maksymalny" klasycyzm. Wypowiadacie się, jakbyście w życiu nie słyszeli płyty z muzyką poważną. Pod wieloma względami Jane Eyre to zupełnie inna estetyka. Marianelli jest bardzo filmowy - jestem pewien, że gdyby napisał jeden wpadający w ucho temat przewodni, to nikt by nawet nie zwrócił uwagi, że ta muzyka brzmi w jakimś sensie klasycznie.Mefisto pisze:maksymalny klasycyzm
Maksymalny klasycyzm w sensie filmówki, nie muzyki klasycznej. Być może podyktowane to jest filmem, który może okazać się klasyczny także - nie wiem. Niemniej, choć to muzyka ładna i z klasą, to nie widzę sensu wypychać ją na piedestał, bo ma fajne skrzypki.Marek Łach pisze:Nie wiem, gdzie Wy słyszycie ten "maksymalny" klasycyzm.
Do Corigliano to tu jeszcze daleko, jak na klasycyzm w filmówce. Stosując Twoją stratyfikację, The Red Violin byłoby hiper-maksymalnym klasycyzmem w sensie filmówki.Mefisto pisze:Maksymalny klasycyzm w sensie filmówki, nie muzyki klasycznej.
To trochę pobieżnie posłuchałeś, skoro tylko na skrzypki zwróciłeś uwagę...Być może podyktowane to jest filmem, który może okazać się klasyczny także - nie wiem. Niemniej, choć to muzyka ładna i z klasą, to nie widzę sensu wypychać ją na piedestał, bo ma fajne skrzypki.