Wojtek pisze:No dobrze, więc uznaj, że dyskusja zaczęła się moim dżołku o czteronutowcu. Bo kopiowanie kompozytorów klasycznych i współczesnych sobie omówilismy, może w trochę ironiczny sposób, ale argumenty były, nie sądzisz?
Ale właściwie o co chodzi? Ktoś wyskoczył z tą starą listą ulubionych kompozytorów. Ulubionych, nie obiektywnie najlepszych. Akurat Williams chyba wygrał, więc nie wiem coś się czepił, że dałem wyżej Hornera? I to Hornera. Utalentowanego, wykształconego kompozytora może trochę leniwego i z przerośniętym ego, ale który dał muzyce filmowej dziesiątki wybornych scorów, tematów, pomysłów itp. No ale może wy znacie Hornera ino z tych gówien, które pisał w XXI w. przed "Avatarem", to się nie dziwię, że nie lubicie go. A wgłębiliście się w jego muzę z lat 80-90? To były kapitalne scory, wybornie działające w filmach. Zresztą to działanie w filmach w XXIw. też mu się parę razy udało- w ostatnich dwóch pracach choćby.
I dlaczego obaj macie problem z Williamsem? A co z Morricone? Jak już Williams taki super i ino over the top to Ennio tym bardziej, a przegrywa z jakimś Zimmerem, co od niego tematy i pomysły rżnie. I tak można by analizować i analizować. Tylko po co? Bladu będzie kochał HGW, Nadszyszkownik Beltramiego a Krycha Lorneca i nic tego nasza dyskusja nie zmieni.
Wojtek pisze:Chyba, że uważasz, że gdy dyskutujemy o hambitnej dziedzinie sztuki zwanej potocznie muzyką filmową musimy żarty odłożyć na bok
Nie musimy.
Wojtek pisze:i wypowiadać się klarownie i sztywno niczym urzędnik państwowy

To do mnie?
