Broxton w swej recenzji, gdzie z większości jego argumentów się nie zgadzam, zwrócił jednak uwagę, czy też przewidział jedną rzecz, na którą co niektórzy tu nie chcą zwrócić uwagi. Chodzi o ten "krzyk" fanów Williamsa.
Ja nie ukrywam, że byłem, jakby to szanowny Adam nazwał, fanboyem Pottera. Czekało się o 6 rano pod księgarniami na najnowsze tomy tej książki. Później przyszły film, a potem przyszedł David Yates i urok prysł, a całą fascynację trafił szlag

Do czego zmierzam. A zmierzam do tego, że kiedy bardziej mnie to interesowało to się było, udzielało na wielu międzynarodowych stronach fanowskich Harry'ego Pottera. I stąd też wiem jaką opinią cieszył się i cieszy się dalej John Williams. Dla wielu osób, bardzo młodych osób było to pierwsze spotkanie z muzyką filmową. I możliwe, że tacy szarzy słuchacze jak chociażby ja, trochę inaczej, bardziej emocjonalnie podchodzili do tej muzyki, niż tacy wyrafinowani, profesjonalni znawcy jak Wy. Znam wiele fanów HP, dla których soundtracki Williamsa do tej serii, były ich pierwszymi zakupionymi soundtrackami w życiu. Muzyczna popularność tej serii jest naprawdę spora. Wystarczy sobie na youtube'ie zobaczyć, ile mamy osób wykonujących na przeróżnych instrumentach muzyczne tematy z HP Johna Williamsa. Zresztą sam Williams powiedział, że jest pozytywnie zaskoczony widząc, jak wiele młodych osób kojarzy i sama wykonuje jego tematy z HP. Dla wielu fanów ta muzyka jest Megakult, jakby to pan Adam powiedział. Dlatego też jednym z częstszych pytań na forach było "Kiedy wróci John Williams?". I pytanie to zadawane było także podczas różnych zjazdów, spotkań z ekipą HP. I było nie tak bardzo dawno temu spotkanie z Davidem Heymanem (producentem) i znowu padło to pytanie a propos Williamsa. I Heyman zaczął bajerować, że bardzo cenią Williamsa i ciekawie by było, gdyby powrócił na finał.
Pamiętam też wypowiedź Johna Williamsa, gdzie też ktoś zadał mu pytanie a propos HP i możliwego. Maestro z należytą mu elegancją i kulturą powiedział, że oczywiście docenia tę robotę jaką Patrick i Nick zrobili dla serii i byłoby miło, wrócić.
Dlatego też jestem zawiedziony i lekko zły, gdyż bazując na tych informacjach, które znam, to nie do końca było tak, że Williams rezygnując z "Czary Ognia" zrezygnował całkowicie z serii. Tylko potem pojawił się Yates i wziął kumpla Hoopera. A z tego co czytałem, to gotowość Williamsa do powrotu była.
A w ogóle to nie wiem dlaczego jeszcze wcześniej Desplat pomstował po Doyle'u i Hooperze, że nie wykorzystali potencjału tematów Williamsa, a potem robi dokładnie to samo
