Joe Hisaishi
Re: Joe Hisaishi
W życiu o kimś takim nie słyszałem i nie lubię gdy filmy z muzycznymi idolami są zawalane popowymi śmieciami robionymi przez innych bez związku ze scorem. Gdyby twórcy myśleli o czymś więcej niż o bycie na antenie Radia Eska, to by poprosili Joe o piosenki - gościa który już je robił z sukcesami w latach, gdy twórcy tego filmu wchodzili na baczność pod stół.
NO CD = NO SALE
Re: Joe Hisaishi
Laufey to akurat nie jest eskowa piosenkarka, ale tu znowu wychodzi na wierzch to, że nie masz pojęcia, o czym piszesz. A to, że skoro Joe dawniej komponował piosenki, to teraz też by mógł, też jest argumentem nietrafionym. Przecież teraz piosenki pisze od święta, to już nie jest artysta balansujący na granicy muzyki rozrywkowej i filmowej jak w latach 80. i 90. Niby w Leviathanie ostatnio coś tam skrobnął, ale nawet w dwóch ostatnich Miyazakich songi napisali inni. Ostatnie jego znaczące piosenki to bodajże te z "Ponyo" i "Ninokuni". 

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.