Koper pisze:Plakat porażka.

Nie ten do Supergirl, bo ten jest po prostu słaby, mówię o Man of Steel.
Paweł Stroiński pisze:muaddib_dw pisze:Czyli taka The Thin Red Line też jest tylko rzemiosłem

Tak. Cienka czerwona linia to muzyka napisana na czyjeś żądanie, pod określony kontekst i zgodnie z tym, czego zażądał szef (Terrence Malick).
Czyli jak Mozart pisał opery na zlecenie dworu to też nie jest sztuka? Ciekawe. No, ale tę dyskusję już chyba przerabialiśmy.
A czy ktoś mówił Mozartowi, jakich dokładnie instrumentów ma użyć, jak ma orkiestrować i w jaki sposób konstruować melodie? Czy ktoś siedział nad nim i librettem, mówiąc mu, że tutaj muzyka ma brzmieć w taki sposób? Nie. Dostawał zamówienie na operę, którą mógł pisać totalnie po swojemu, pod to, co chce (autora libretta i tematu opery Mozartowi także, z tego, co mi wiadomo, nie podsuwał dwór - po prostu "napisz nam jakąś operę", brał pieniądze, pisał ją w ostatniej chwili, wybierał librecistę, itd.)
Jeśli patrzymy z takiej perspektywy, to byś się zdziwił, ale najbliższa sztuki byłaby u Zimmera nie TTRL, ale Incepcja, ale to byłoby nie do przyjęcia, prawda?
Coś takiego jak TTRL (gdybyście wiedzieli, jak Malick męczył Hansa w kwestii całego kawałka; chyba opowiedziałem kiedyś na forum historię Journey to the Line, jak nie to na czyjąś prośbę mogę) sięga wyznaczników sztuki, ale tylko jeśli sztukę definiujemy tak, jak ją jeszcze definiowano w renesansie, a nawet pod koniec baroku:
Sztuka to wybitne rzemiosło (stąd w ogóle angielskie słowo
art, które odnosi się bezpośrednio do łacińskiego
ars, które podobnie jak greckie
techne, a właśnie grecka filozofia, zwłaszcza Platon i Arystoteles są źródłem takiego definiowania sztuki, znaczyło po prostu rzemiosło, więc zgodnie z tym dzieło literackie czy muzyczne było taką samą sztuką, jak piękny but czy piękna szafa), artystą jest ten rzemieślnik (znający swój fach wzdłuż i wszerz), który jest tak doskonały (tak!) technicznie, że tworzy
masterpiece. Dlaczego użyłem angielskiego słowa na arcydzieło? Bo jest tam słowo "mistrz" dość kluczowe -
masterpiece tworzyło się po to, by przejść z pozycji czeladnika na pozycję mistrza w swoim cechu.
Swoją drogą, pewną bardzo przeinaczoną, ale podobną konstrukcją w muzyce filmowej, jest w sumie RCP.