Do "EL%IC" miał komponować Muhly?hp_gof pisze:Jeszcze mu tych darlingsów w ostatniej chwili zabierze, jak zrobił z EL&IC
 
   
  
Do "EL%IC" miał komponować Muhly?hp_gof pisze:Jeszcze mu tych darlingsów w ostatniej chwili zabierze, jak zrobił z EL&IC
 
   
  
 Ale i tak Muhly jakoś średnio by mi pasował. W sumie Desplat chyba też nie. Najchętniej to bym widział Christophera Younga, czy Davida Julyana, którzy jakoś oddaliby ten cały mrok i zło związane z głównym bohaterem. Normalnie na samą myśl o Oskarze Schellu przechodzą mnie zimne dreszcze, a muzyka Desplata jest według mnie zbyt łagodna, zbyt delikatna względem mrocznej natury tego dziecka. Zresztą wspominałem już o tym w temacie o "EL&IC".
 Ale i tak Muhly jakoś średnio by mi pasował. W sumie Desplat chyba też nie. Najchętniej to bym widział Christophera Younga, czy Davida Julyana, którzy jakoś oddaliby ten cały mrok i zło związane z głównym bohaterem. Normalnie na samą myśl o Oskarze Schellu przechodzą mnie zimne dreszcze, a muzyka Desplata jest według mnie zbyt łagodna, zbyt delikatna względem mrocznej natury tego dziecka. Zresztą wspominałem już o tym w temacie o "EL&IC". Plum plum.
 Plum plum.


 
 
 I to już nawet nie chodzi mi o jego arogancję, zarozumiałość i uważanie się za lepszego od innych. Ale brak jakiejkolwiek empatii, totalny egoizm, zapatrzenie się w siebie i nieliczenie się z innymi. Życzenie własnej matce aby zginęła 11 września w WTC
 I to już nawet nie chodzi mi o jego arogancję, zarozumiałość i uważanie się za lepszego od innych. Ale brak jakiejkolwiek empatii, totalny egoizm, zapatrzenie się w siebie i nieliczenie się z innymi. Życzenie własnej matce aby zginęła 11 września w WTC  
   Hej, to już chyba Eminem powiedziałby dzieciakowi, że przesadza. A motyw z podmienieniem telefonu i zostawieniem rozmów na automatycznej sekretarce, tylko dla siebie? Co za pieprzony egoista
 Hej, to już chyba Eminem powiedziałby dzieciakowi, że przesadza. A motyw z podmienieniem telefonu i zostawieniem rozmów na automatycznej sekretarce, tylko dla siebie? Co za pieprzony egoista  A matka? To była jego żona. Przecież postać grana przez Toma Hanksa kochała swoją żonę. Ale ten dzieciak jest zaborczy i co gorsza uważa się za lepszego i cierpiącego więcej od innych. Pomijam już gnębienie spokojnych obywateli i wprowadzanie niepotrzebnej paniki z noszeniem maski przeciwgazowej w metrze. Pomijam wspomnianą arogancję, zarozumiałość i przemądrzanie się. Ale to odnoszenie się do innych, ten jego stosunek do matki, z okłamywaniem jej, urąganiem jej, życzeniem jej śmierci (powiedział to dwa razy). To już Terminator z pierwszej części ma więcej uczuć i empatii od tego dziecka. Aż mi ciśnienie skoczyło. Przepraszam, ale po prostu strasznie impulsywnie reaguję, kiedy myślę o Oskarze Schellu. Po prostu nawet dla mnie Człowieka-Zło, taka ilość zła jest przerażająca. Ja nie tylko nie cierpię Oskara Schella, ja się go boję, ja się go naprawdę boję. Myślicie, że dziewczyna z "Ringa" była straszna? Oj, nie. Dziewczynka z "Ringa" jawi się jako miłe dziecię, w porównaniu z Oskarem Schellem, który przerażał mnie jak cholera. Długo jeszcze po seansie nie mogłem dojść do siebie po tym co zobaczyłem, mimo że muzyka Desplata tak ładnie grała...
 A matka? To była jego żona. Przecież postać grana przez Toma Hanksa kochała swoją żonę. Ale ten dzieciak jest zaborczy i co gorsza uważa się za lepszego i cierpiącego więcej od innych. Pomijam już gnębienie spokojnych obywateli i wprowadzanie niepotrzebnej paniki z noszeniem maski przeciwgazowej w metrze. Pomijam wspomnianą arogancję, zarozumiałość i przemądrzanie się. Ale to odnoszenie się do innych, ten jego stosunek do matki, z okłamywaniem jej, urąganiem jej, życzeniem jej śmierci (powiedział to dwa razy). To już Terminator z pierwszej części ma więcej uczuć i empatii od tego dziecka. Aż mi ciśnienie skoczyło. Przepraszam, ale po prostu strasznie impulsywnie reaguję, kiedy myślę o Oskarze Schellu. Po prostu nawet dla mnie Człowieka-Zło, taka ilość zła jest przerażająca. Ja nie tylko nie cierpię Oskara Schella, ja się go boję, ja się go naprawdę boję. Myślicie, że dziewczyna z "Ringa" była straszna? Oj, nie. Dziewczynka z "Ringa" jawi się jako miłe dziecię, w porównaniu z Oskarem Schellem, który przerażał mnie jak cholera. Długo jeszcze po seansie nie mogłem dojść do siebie po tym co zobaczyłem, mimo że muzyka Desplata tak ładnie grała...to masz słabą pamięć, bo ja pamiętam wiele, ale ta niżej była chyba pierwszą z nichWawrzyniec pisze:Nie pamiętam, kiedy ostatni raz oglądając film czułem taką, awersję, odrazę do pewnej postaci?


 ale to dziwne bo 20 lat temu Desplata nie było więc nie wiem jak można nie wiedzieć
 ale to dziwne bo 20 lat temu Desplata nie było więc nie wiem jak można nie wiedzieć 
Nie i nie rozumiesz o co mi chodzi. Nie mam na myśli czarnych charakterów, którzy są w pewnym sensie fascynujący, posiadają pewną klasą i EVIL w ich wykonaniu zdaje nam się cool. Oscar Schell nie jest takim badguyem, czy też badassem. To jest postać, która zachowuje się tak, że Darth Vader, Hannibal Lecter, Joker, Sauron itd. powiedzieliby "Hej, mały jesteś niegrzeczny". Po za tym stosuje on najbardziej wyrachowany trick: współczucie. I dzięki niemu, jest on niezniszczalny! Pod tym względem z Oskarem Schellem mamy podobną sytuację jak z Martą Kaczyńską. Większość dookoła wnerwia, obnosi się ze swoim cierpieniem i oskarżając i opluwając innych, ale uwagi nie można zwrócić, gdyż jest ofiarą, pomijając fakt, że inni też zginęli. Tak samo jest z Oskarem Schellem, któremu nie można wypomnieć, że jest dupkiem, gdyż stracił ojca w ataku na WTC plus ma jeszcze ponoć Assbergera.Adam pisze:Blofeld albo Hugo Drax go zamiata pod dywan :]
 Na Twoją obronę podejrzewam, że świadomie sporo poglądów wyolbrzymiasz, żeby zrobić show.
 Na Twoją obronę podejrzewam, że świadomie sporo poglądów wyolbrzymiasz, żeby zrobić show. 