Danielos prawdę nam powieDanielosVK pisze:Ja dzisiaj jeszcze przesłucham.
JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
No trochę to jest płyta z gatunku "Music cures Insomnia" niestety
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35184
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Taaa, władowałeś gifa z dziewczyną, która głową wpada w błotoAdam pisze:ok ale zrozum że mozna krytykować bo się nie lubi takiego stylu, ale nie oznacza to że się taką pracę uważa za feila. np. ja sie nie wypowiadam o nowym Silent Hillu - napisałem ino że muza nie dla mnie tyle i tyle, ale doceniam że to może być ciekawe i w filmie działać.
OK, ale rozumiem co masz na myśli.
A skoro mamy trochę "Amistad" i "Ryana" to ja jestem na TAK, bardzo lubię te prace i naturalnie posiadam oryginalne wydania.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Mystery pisze:Danielos prawdę nam powieJa odpadłem po paru utworach nie mam teraz nastroju na taką muzykę, a spać o 19 to nieco za wcześnie
NO CD = NO SALE
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35184
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Po prostu macie popcorn zamiast mózgu, więc dlatego do Was ta muzyka nie dociera.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
dociera. tylko że to już było. dlatego taki Amistad, Angela, Ryan, Ur.4 lipca dawno na półkach. po co mi to samo po raz kolejny? ja nie jestem zbieraczem wszystkiego dla nazwiska.
NO CD = NO SALE
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Póki co, jestem po 40 minutach i z muzyki, poza jakimś amerykańskim chórem z werblem, nie pamiętam nic poza faktem, że wszystko porusza się jak mucha w smole i nie absorbuje niczym.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
NO CD = NO SALE
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14627
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Skąd Macie całość?Adam pisze:no przesłuchane wreszcie na spokojnie, po tamtym streamingu szum opadł i dla mnie płyta to usypiacz niestety. ładne momenty są ale całość to nie jest mój klimat Dżona i za długo i za spokojnie. ale solówki na fortepianie jak mówiłem jakie są, tak to podtrzymuję. kupić tego nie kupię w życiu, za dużo konkurencji Dżona już na półce, ale jak dadzą za free to czemu nie. Broxtona z oceną chyba pogięło albo nigdy Dżona nie sluchał.
...
ja tam się nie zgodzę - na początku myślałem, że " Lincoln " będzie nudny lub trudny w odbiorze, taki underscore, coś na kształt " Nixona " lub " Sleepers " ale po kilkukrotnym odsłuchu audycji radiowej i utworów na YT jestem bardzo zadowolony: tematy są bardzo ładne i przewijają się przez prawie wszystkie utwory, każdy instrument ma swoje " pięć minut ", jak już pisałem, fortepian jest ok ale na mnie większe wrażenie zrobiły skrzypce i trąbka, mam już też swoje ulubione utwory ( The People’s House, Freedom’s Call, The Peterson House and Finale, The American Process i “With Malice Toward None” (Piano Solo) ), co z tego, że tematy są proste skoro są ładne i słuchalne? - muza może i jest stonowana i spokojna ale taka powinna być i myślę, że w natłoku dzisiejszych, nijakich prac rzadko jakiś fragment utworu zachwyci na tyle, że chce się doń wracać - mnie tak zachwyciły skrzypce we " Freedom's Call " i trąbka w " The American Process " .
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
na yt jest ledwo parę traków. a cała reszta której nie ma brzmi tak samo. zresztą nie tylko moja tu opinia dziś jest jaka jestja tam się nie zgodzę - na początku myślałem, że " Lincoln " będzie nudny lub trudny w odbiorze, taki underscore, coś na kształt " Nixona " lub " Sleepers " ale po kilkukrotnym odsłuchu audycji radiowej i utworów na YT jestem bardzo zadowolony: tematy są bardzo ładne i przewijają się przez prawie wszystkie utwory, każdy instrument ma swoje " pięć minut ", jak już pisałem, fortepian jest ok ale na mnie większe wrażenie zrobiły skrzypce i trąbka, mam już też swoje ulubione utwory ( The People’s House, Freedom’s Call, The Peterson House and Finale, The American Process i “With Malice Toward None” (Piano Solo) ), co z tego, że tematy są proste skoro są ładne i słuchalne? - muza może i jest stonowana i spokojna ale taka powinna być i myślę, że w natłoku dzisiejszych, nijakich prac rzadko jakiś fragment utworu zachwyci na tyle, że chce się doń wracać - mnie tak zachwyciły skrzypce we " Freedom's Call " i trąbka w " The American Process " .
NO CD = NO SALE
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14627
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Dajcie jakiegoś linka ...Adam pisze: na yt jest ledwo parę traków. a cała reszta której nie ma brzmi tak samo. zresztą nie tylko moja tu opinia dziś jest jaka jest
jeżeli wszystkie utwory są tak dobre to tym bardziej będę się cieszył z odsłuchu całości
To mamy różną pomięć, bo ja, np. nie pamiętam prawie nic z complete " Dwóch Wierz " i " Powrotu Króla " a " Lincoln " już za pierwszym razem zapadł mi w pamięć.DanielosVK pisze:Póki co, jestem po 40 minutach i z muzyki, poza jakimś amerykańskim chórem z werblem, nie pamiętam nic poza faktem, że wszystko porusza się jak mucha w smole i nie absorbuje niczym.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Na wstępie chciałbym tylko odnieść się do tego, że ferowanie wyroków po jednym przesłuchu jest trochę mylne, tym bardziej, że jest to WILLIAMS
No ale, ścieżka "spełniła" moje oczekiwania w 100%, jeżeli mogę to tak nazwać. Film Spielberga będzie jak podejrzewam dość kameralny, rozgrywający się we wnętrzach, zaciemnionych pokojach, w salach Kongresu, przemówienia itp. rzeczy. Słowem: Williams nie miał tu możliwości stworzenia nie wiadomo jakiej ilustracji. Dodatkowo dochodzi (pewnie z nabożnością przez Spielberga i Williamsa) potraktowane tło polityczno-historyczno. Ta muzyka nie mogła być inna
Najmocniej kłania się Ryan, potem americana z Patrioty, Nixona (chociaż tam była bardziej mroczna) Amistadu ("Adams Summation"), czy też Rosewood, nobliwe brzmienie dętych i standardowa trąbka. Tak, to wszystko już mieliśmy, tyle razy. Co lekko (a niektórych bardzo) rozczarowuje to powolność, kameralność, pewna "teatralność" muzyki. Ale, jak napisałem powyżej, pewnie większośc filmu taka właśnie jest. Mam wrażenie, że Williams napisał to wszystko z "zamkniętymi oczyma" 
Muzyka "źródłowa"/etniczna/ludowa - lepiej posłuchać Patrioty a już zupełna wybitność w tym temacie to "Sommersby" Elfmana - polecam. Piszczałki, werble, bajo, skrzypki, ta 'pieśń' - zupełnie nie-atrakcyjne to moim zdaniem, za hermetyczne, za "źródłowe", nie mające nawet żadnego kontrapunktu z orkiestrowym scorem, jako odrębne utwory.
Przykro mi Wawrzek, chciałbyś (i ja pewnie też), aby Lincoln był prawdziwym Williamsowym arcydziełem, ale niestety daleko mu do niego, brakuje mi tu nutki dramaturgii, jakiegoś pazura (co przecież potrafił robić nawet w takich stonowanych pracach - znakomici "Uśpieni", których słuchałem wczoraj wieczorem), za dużo jest tu underscore'u, restrykcji, stonowania, pseudo-ważności muzyki. Nawet tematyka jakoś nie porywa, jest taka zachowawcza, tematy są jakby niedopracowane, "nie rozwinięte". Mam wrażenie, że na tej muzyce za bardzo cięży brzemię "ważności" i jest bardzo zachowawcza przez to - pewnie tak jak film Spielberga (obym się mylił, ale jakoś po ostatnich jego dokonaniach raczej tak będzie...). Trudno wyłowić nawet jakieś highlighty, a to już jak na Williamsa jest conajmniej niepokojące... No może skrzypcowa solówka w "Freedom's Call", "Elegy" z podchodzące pod "Arlington" z JFK. No i finałowy 10-minutowy utwór, w którym jednak nie ma absolutnie niczego, czego już w tego typu muzyce patriotycznej nie zaprezentował Williams.
Na usta ciśnie mi się słowo nuda... Jak słucham tą muzykę to kojarzy mi się z siedzącym i dumającym nad losami Ameryki i Murzynów w fotelu Lincolnem
Fortepianowe solówki wg mnie są zupełnie bez emocji, ot odgrywany powolnie, z nutką artystyczności temat, bez finezji jakiejś, bez jakiejś magii. I gdzie te mroczne chóry, które były zapowiadane, bo się nie dosłyszałem za bardzo?
PS. Wawrzek, "TDKR" Hansa jest zdecydowanie lepsze
Jak masz w filmmuzach głosować, to przynajmniej wykaż się odrobiną przyzwoitości i zagłosuj na Batka na I miejscu 
PS. Lisie, "Lincoln" nie ma ŻADNEGO startu do "Sleepers". Trąbka jest mega standardowa - słyszałeś "Urodzonego 4 lipca", "Szeregowca" albo "American Journey", czy "Patriotę"?
A właśnie, najlepsza muzyka patriotyczna jaką kiedykolwiek napisał John to utwory 2-7 z krążka Call of the Champions. American Journey to jest czad (przy Lincolnie)
No ale, ścieżka "spełniła" moje oczekiwania w 100%, jeżeli mogę to tak nazwać. Film Spielberga będzie jak podejrzewam dość kameralny, rozgrywający się we wnętrzach, zaciemnionych pokojach, w salach Kongresu, przemówienia itp. rzeczy. Słowem: Williams nie miał tu możliwości stworzenia nie wiadomo jakiej ilustracji. Dodatkowo dochodzi (pewnie z nabożnością przez Spielberga i Williamsa) potraktowane tło polityczno-historyczno. Ta muzyka nie mogła być inna
Muzyka "źródłowa"/etniczna/ludowa - lepiej posłuchać Patrioty a już zupełna wybitność w tym temacie to "Sommersby" Elfmana - polecam. Piszczałki, werble, bajo, skrzypki, ta 'pieśń' - zupełnie nie-atrakcyjne to moim zdaniem, za hermetyczne, za "źródłowe", nie mające nawet żadnego kontrapunktu z orkiestrowym scorem, jako odrębne utwory.
Przykro mi Wawrzek, chciałbyś (i ja pewnie też), aby Lincoln był prawdziwym Williamsowym arcydziełem, ale niestety daleko mu do niego, brakuje mi tu nutki dramaturgii, jakiegoś pazura (co przecież potrafił robić nawet w takich stonowanych pracach - znakomici "Uśpieni", których słuchałem wczoraj wieczorem), za dużo jest tu underscore'u, restrykcji, stonowania, pseudo-ważności muzyki. Nawet tematyka jakoś nie porywa, jest taka zachowawcza, tematy są jakby niedopracowane, "nie rozwinięte". Mam wrażenie, że na tej muzyce za bardzo cięży brzemię "ważności" i jest bardzo zachowawcza przez to - pewnie tak jak film Spielberga (obym się mylił, ale jakoś po ostatnich jego dokonaniach raczej tak będzie...). Trudno wyłowić nawet jakieś highlighty, a to już jak na Williamsa jest conajmniej niepokojące... No może skrzypcowa solówka w "Freedom's Call", "Elegy" z podchodzące pod "Arlington" z JFK. No i finałowy 10-minutowy utwór, w którym jednak nie ma absolutnie niczego, czego już w tego typu muzyce patriotycznej nie zaprezentował Williams.
Na usta ciśnie mi się słowo nuda... Jak słucham tą muzykę to kojarzy mi się z siedzącym i dumającym nad losami Ameryki i Murzynów w fotelu Lincolnem
PS. Wawrzek, "TDKR" Hansa jest zdecydowanie lepsze
PS. Lisie, "Lincoln" nie ma ŻADNEGO startu do "Sleepers". Trąbka jest mega standardowa - słyszałeś "Urodzonego 4 lipca", "Szeregowca" albo "American Journey", czy "Patriotę"?
A właśnie, najlepsza muzyka patriotyczna jaką kiedykolwiek napisał John to utwory 2-7 z krążka Call of the Champions. American Journey to jest czad (przy Lincolnie)
Ostatnio zmieniony pn lis 05, 2012 20:12 pm przez Tomek, łącznie zmieniany 2 razy.

- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14627
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Nic Ci na to nie poradzę, że za pierwszym razem przy odsłuchu tych dwóch prac w całości nieźle się wynudziłem, ale to było parę lat temu, teraz posiadam oryginały całości i może mój odbiór będzie lepszy.Adam pisze:sorry ale nie mogłemlis23 pisze:To mamy różną pomięć, bo ja, np. nie pamiętam prawie nic z complete " Dwóch Wierz " i " Powrotu Króla " a " Lincoln " już za pierwszym razem zapadł mi w pamięć.- http://www.youtube.com/watch?v=npdNMTmRTs8
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
lincoln to totalnie odtwórcza i nic nie wnosząca do gatunku muzyka będąca schematyczną kalką jego poprzednich rozwiązań z kilku prac. oczywiście pod względem wykonania i techniki jest to poziom dla wielu nieosiągalny, co jednak niezmienia faktu że score nie jest niczym niezwykłym. jak nie znasz dobrze Dżona to może Ci się podobać bardzo, w sumie Broxton ma to samo 
Ostatnio zmieniony pn lis 05, 2012 20:13 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
NO CD = NO SALE
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Szkoda, że póki co jako jedyny masz taką pamięć na forum. Znaczy całe szczęście, bo dowolny utwór z tych komplitów jest lepszy od dowolnego utworu z Lincolna.To mamy różną pomięć, bo ja, np. nie pamiętam prawie nic z complete " Dwóch Wierz " i " Powrotu Króla " a " Lincoln " już za pierwszym razem zapadł mi w pamięć.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.