no nie, w ogóleKoper pisze:i nie było tak brutalne.
BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
-
Mefisto
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Gadaj zdrów Wojtek, Arnold się skurczył i tyle, nawet pistolet Clinta dla niego za duży 
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
żebyś Ty tak po 60tce wyglądałkiedyśgrześ pisze:Gadaj zdrów Wojtek, Arnold się skurczył i tyle, nawet pistolet Clinta dla niego za duży
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
-
Mefisto
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Nie jest źle, ale i nie jest jakoś bardzo dobrze. Trochę dziwacznych rozwiązań elektronicznych, które przypominają mi ryczenie trójnogów z WOTW, trochę bezmyślnej napierdalanki, ale i trochę fajnego pumpinu. Na plus długość płyty, na minus fakt, że jedynka brzmiała jakoś bardziej cool.
3 / 5
3 / 5
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Ja piernicze, Mefisto za każdym razem o tych długościach płyt, dla niego chyba tylko rozmiar ma znaczenie 
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Przesłuchałem, IQ spadło mi w ciągu godziny o jakieś 10 pkt., ogólnie wrażenia średnie - niby powinno dużo się dziać, a wszystko idzie na jedno kopyto, ciekawych aranżacji jak na lekarstwo, całość brzmi strasznie płytko, brakuje (pomimo powera) jakiejś symfonicznej głębi i mocy. Większość rozwiązań słyszeliśmy dziesiątki, jak nie setki razy. Przesłuchane, zapomniane.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10528
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Nie, nie i jeszcze raz NIE!
Ciągle odnoszę wrażenie, że podchodzicie do tworów pokroju Expendables na takiej samej stopie co do najnowszych prac Williamsa, czy Hornera. Ciągle mierzy się różnych kompozytorów piszących do (o zgrozo) różnych gatunków tą samą miarą. Jakby było co porównywać... Co więcej, ciągle zarzuca się Tylerowi, że robi bezmyślną napierdalankę, zupełnie gubi się w pojmowaniu roli muzyki w filmie i tym podobne. O ile w kilku przypadkach jest to uzasadnione, bo Tyler ma specyficzny, schematyczny sposób działania, to w tym jest to po prostu chore. Ja się pytam czego należałoby oczekiwać po kinie takim jak Expendables 2? Wykwintnej orkiestracji? Ładunku emocjonalnego? Bogactwa tematycznego?
Pytanie tylko po co?
Film jest prosty jak w mordę strzelił, a kto oglądał pierwszą część doskonale wie, że muzyka jest tam tylko metronomem dyktującym na współ z montażem tempo akcji. Temat i wylewający się z jego aranżacji patos to młot kujący żelazo przebojowości filmu. I TYLE!
Jeżeli ktoś czuję się gwałcony tego rodzaju muzyką to w ogóle nie powinien po nią sięgać. W założeniach bowiem obiecuje tylko i wyłącznie tanią rozrywkę. BT i tak poszedł nieco dalej starając się uporządkować nieco swój warsztat, zrobić coś z tymi instumentacjami, które w Ex2 wydają się na prawdę ciekawe.
Użycie elektroniki jest bezsensowne? Ja uważam że całkiem ciekawe! Po raz kolejny po "Brake" Tyler serwuje nam niekonwencjonalne brzmienie elektroniczne, co wyraźnie świadczy, że odcina się od gotowych baz brzmień i eksperymentuje. To że może nie do końca w estetykę to uderza, to już inna sprawa. Ale pomysł był i to jest najważniejsze!
Zresztą spójrzmy na ścieżki takie jak Commando uchem widza/słuchacza w połowy lat 80-tych. Czy ktoś darzył je wyjątkowym kultem lub robił wokół nich wiele szumu w momencie, jak wychodziły na światło dzienne? Nie, a wręcz odwrotnie. Dopiero czas i rosnący sentyment za minionym brzmieniem wyniósł te pozycje do miana kultowych i adekwatnych do swojego gatunku. Może Tylerowi daleko do pozycji Hornera, ale za 20 lat, jak rynek dławił się będzie syntetycznym brzmieniem tanich gwizd i gwiazdeczek pokroju Djawadich i Streitenfeldów, ktoś może z łezką w oku spojrzy wstecz i przypomni sobie "beztalencie" pokroju Tylera, który swoim Expendables zawstydzał będzie połowę tamtejszej filmówki w gatunku tzw. kina akcji klasy B.
Ciągle odnoszę wrażenie, że podchodzicie do tworów pokroju Expendables na takiej samej stopie co do najnowszych prac Williamsa, czy Hornera. Ciągle mierzy się różnych kompozytorów piszących do (o zgrozo) różnych gatunków tą samą miarą. Jakby było co porównywać... Co więcej, ciągle zarzuca się Tylerowi, że robi bezmyślną napierdalankę, zupełnie gubi się w pojmowaniu roli muzyki w filmie i tym podobne. O ile w kilku przypadkach jest to uzasadnione, bo Tyler ma specyficzny, schematyczny sposób działania, to w tym jest to po prostu chore. Ja się pytam czego należałoby oczekiwać po kinie takim jak Expendables 2? Wykwintnej orkiestracji? Ładunku emocjonalnego? Bogactwa tematycznego?
Pytanie tylko po co?
Film jest prosty jak w mordę strzelił, a kto oglądał pierwszą część doskonale wie, że muzyka jest tam tylko metronomem dyktującym na współ z montażem tempo akcji. Temat i wylewający się z jego aranżacji patos to młot kujący żelazo przebojowości filmu. I TYLE!
Jeżeli ktoś czuję się gwałcony tego rodzaju muzyką to w ogóle nie powinien po nią sięgać. W założeniach bowiem obiecuje tylko i wyłącznie tanią rozrywkę. BT i tak poszedł nieco dalej starając się uporządkować nieco swój warsztat, zrobić coś z tymi instumentacjami, które w Ex2 wydają się na prawdę ciekawe.
Użycie elektroniki jest bezsensowne? Ja uważam że całkiem ciekawe! Po raz kolejny po "Brake" Tyler serwuje nam niekonwencjonalne brzmienie elektroniczne, co wyraźnie świadczy, że odcina się od gotowych baz brzmień i eksperymentuje. To że może nie do końca w estetykę to uderza, to już inna sprawa. Ale pomysł był i to jest najważniejsze!
Zresztą spójrzmy na ścieżki takie jak Commando uchem widza/słuchacza w połowy lat 80-tych. Czy ktoś darzył je wyjątkowym kultem lub robił wokół nich wiele szumu w momencie, jak wychodziły na światło dzienne? Nie, a wręcz odwrotnie. Dopiero czas i rosnący sentyment za minionym brzmieniem wyniósł te pozycje do miana kultowych i adekwatnych do swojego gatunku. Może Tylerowi daleko do pozycji Hornera, ale za 20 lat, jak rynek dławił się będzie syntetycznym brzmieniem tanich gwizd i gwiazdeczek pokroju Djawadich i Streitenfeldów, ktoś może z łezką w oku spojrzy wstecz i przypomni sobie "beztalencie" pokroju Tylera, który swoim Expendables zawstydzał będzie połowę tamtejszej filmówki w gatunku tzw. kina akcji klasy B.
Ostatnio zmieniony czw sie 16, 2012 18:49 pm przez Ghostek, łącznie zmieniany 1 raz.

-
Mefisto
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
W Rambo 3 dało radę - w większości filmów ze Sly'em i Arniem takżeGhostek pisze:Ja się pytam czego należałoby oczekiwać po kinie takim jak Expendables 2? Wykwintnej orkiestracji? Ładunku emocjonalnego? Bogactwa tematycznego?
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9395
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Po kimś tak postrzeganym w "literaturze" jak Brian Tyler oczekuję rozwiązań godnych Jerry'ego Goldsmitha do podobnych filmów lat 80. A nie był on wyjątkowo subtelny, o czym świadczy Rambo 2. Po prostu lała się z tego inteligencja i rytmiczna chociażby kreatywność. Orkiestracje Goldsmitha nie były "wykwintne", ale miały w sobie sensowność i muzyczne rozwiązania formalne, na które nie stać wykształconego przecież Tylera.
Po kinie pokroju Expendables oczekuję także może nie skomplikowanego pod względem melodyjnym, ale takiego tematu, który będę nucił, bo po prostu jest tak fajny. Materiał tematyczny, jeśli nie jest zerżnięty nuta w nutę z Hornera, jak w przypadku The Greatest Game Ever Played, u Tylera jest biedny jak u ludzi pokroju Ramina czy Streitenfelda. Tylko orkiestruje lepiej. Jedyne, co go wyróżnia od beztalencia rodem z RCP trzeciej klasy to klasa orkiestracji. I nic więcej. Czy Broken Arrow albo Twierdza zawierają "wykwintne orkiestracje, bogactwo tematyczne, ładunek emocjonalny", o którym piszesz? Nie, nie zawierają, to score'y o konstrukcji prostej jak konstrukcja cepa, a w przypadku Twierdzy nawet kompletnie nieudolnej, bo z takich a nie innych względów pisało ten score 15 osób, jeśli nie więcej. A jednak są tak kultowe dzisiaj, bardziej być może wśród towarzystwa nieobytego w gatunku niż (skądinąd beznadziejne i będę to podtrzymywał) Commando Hornera. Tyler jako jeden z najsłabszych tematyków w mainstreamie (zakładając kompozytorów, którzy piszą tematyczne ścieżki, a nie ambientowców, bo rzucisz mi zaraz np. skończonego Revella, a nie o to chodzi) nie ma praktycznie nic do powiedzenia nawet w takim kinie. I pod tym względem przegrywa nawet z Transformersami Jablonsky'ego.
Po kinie pokroju Expendables oczekuję także może nie skomplikowanego pod względem melodyjnym, ale takiego tematu, który będę nucił, bo po prostu jest tak fajny. Materiał tematyczny, jeśli nie jest zerżnięty nuta w nutę z Hornera, jak w przypadku The Greatest Game Ever Played, u Tylera jest biedny jak u ludzi pokroju Ramina czy Streitenfelda. Tylko orkiestruje lepiej. Jedyne, co go wyróżnia od beztalencia rodem z RCP trzeciej klasy to klasa orkiestracji. I nic więcej. Czy Broken Arrow albo Twierdza zawierają "wykwintne orkiestracje, bogactwo tematyczne, ładunek emocjonalny", o którym piszesz? Nie, nie zawierają, to score'y o konstrukcji prostej jak konstrukcja cepa, a w przypadku Twierdzy nawet kompletnie nieudolnej, bo z takich a nie innych względów pisało ten score 15 osób, jeśli nie więcej. A jednak są tak kultowe dzisiaj, bardziej być może wśród towarzystwa nieobytego w gatunku niż (skądinąd beznadziejne i będę to podtrzymywał) Commando Hornera. Tyler jako jeden z najsłabszych tematyków w mainstreamie (zakładając kompozytorów, którzy piszą tematyczne ścieżki, a nie ambientowców, bo rzucisz mi zaraz np. skończonego Revella, a nie o to chodzi) nie ma praktycznie nic do powiedzenia nawet w takim kinie. I pod tym względem przegrywa nawet z Transformersami Jablonsky'ego.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10528
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Jaka większość filmów z Arnim i Sly'em? Rzuć tytułami. Większość filmów z tymi panami to tania sensjacja klasy B, która w wyniku upływu czasu urosła w naszych oczach do miana klasyków. Te same zależności wychodzą w przypadku opraw muzycznych do tych filmów. Nikt mi nie powie, że Commando jest wybitne pod względem emocjonalnym, jest superbogate tematyczniee, czy wykwintnie ktoś to zorkiestrował. Cała ścieżka bazuje na schematach (odważnie popchniętych do przodu) z kilku wcześniejszych dokonań Hornera.Mefisto pisze:W Rambo 3 dało radę - w większości filmów ze Sly'em i Arniem takżeGhostek pisze:Ja się pytam czego należałoby oczekiwać po kinie takim jak Expendables 2? Wykwintnej orkiestracji? Ładunku emocjonalnego? Bogactwa tematycznego?
A zanim wyszło Rambo 3 mieliśmy napierdalankę w postaci Rambo 2 i nie do końca sensowny score z pierwszej części serii. Myślę, że poziomem wcale nie ustępowały tytułom takim jak Expendables. Zmieniły się tylko czasy. Sposób traktowania gatunku wcale nie pozostaje tutaj wielce zróżnicowany. Tyler genialnie wpisuję się w konwencję taniej sensacji i takie jest moje zdanie.

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9395
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Nie do końca sensowny score z pierwszej części Rambo? A przepraszam, pod jakim względem?
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10528
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
A takim, że mamy genialny temat, a potem długo długo nic i genialną piosenkę końcową de facto opierającą się na tym temacie.Paweł Stroiński pisze:Nie do końca sensowny score z pierwszej części Rambo? A przepraszam, pod jakim względem?
Score w filmie leży moim zdaniem średnio, już lepiej prezentuje się Rambo 2 pod tym względem.

-
Mefisto
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Rambo, Conan, Rocky, Terminator - i tu już praktycznie mógłbym przestać, no ale:Ghostek pisze:Jaka większość filmów z Arnim i Sly'em? Rzuć tytułami.
Daylight / Judge Dredd / The Specialist / Demolition Man / Cliffhanger / Cobra / Tango & Cash / Victory / FIST / End of Days / 6th Day / Batman & Robin / Eraser / True Lies / Predator / Last Action Hero... - myślę, że styknie
I co z tego, skoro to właśnie na nich opiera się i do nich nawiązuje Expendables?Większość filmów z tymi panami to tania sensjacja klasy B, która w wyniku upływu czasu urosła w naszych oczach do miana klasyków.
Commando jest akurat biedne, bo to jeden temat - ale za to siła i przekaz tegoż jest nie do przecenienia, dlatego to ścieżka kultNikt mi nie powie, że Commando jest wybitne pod względem emocjonalnym, jest superbogate tematyczniee, czy wykwintnie ktoś to zorkiestrował.
Jak niemal każdy Horner - co z tego?Cała ścieżka bazuje na schematach (odważnie popchniętych do przodu) z kilku wcześniejszych dokonań Hornera.
Pieprzysz teraz głupoty, żeby bronić Tylerka, tylko nie wiem po co. W Rambo 2 i owszem, jest napierdalanka, ale na takim poziomie, że czerep sam się ścina, z kolei w Rambo i Rambo 3 Goldsmith postawił bardziej na lirykę (zresztą jedynka to rasowy dramat z wybuchową końcówką, a trójka idzie w rozkminy na temat wojny i biednych Afgańczyków), choć i akcję mają spoko. Nie bardzo wiem co w nich takiego mało sensownego.A zanim wyszło Rambo 3 mieliśmy napierdalankę w postaci Rambo 2 i nie do końca sensowny score z pierwszej części serii. Myślę, że poziomem wcale nie ustępowały tytułom takim jak Expendables.

