A w ogóle smacznego, chociaż jedzenie po nocy jest niezdrowe.
Alexandre Desplat
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35150
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Tak, to miało być takie zabawne, ale średnio mi wyszło.
Co nie zmienia faktu, że jeżeli to naprawdę będzie film o Hirohito to i ja jestem zainteresowany. Tylko, że jeżeli to będzie film o Hirohito to znowu ze mną nie dasz rady. Wiesz, Japonia, muzyka japońska. Czaisz i domyślasz się do czego to może zmierzać?
A w ogóle smacznego, chociaż jedzenie po nocy jest niezdrowe.
A w ogóle smacznego, chociaż jedzenie po nocy jest niezdrowe.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
-
hp_gof
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Spieprzaj z Gejszą
Desplat swoim Lust Caution! udowodnił, że skośnookie klimaty nie najgorzej mu wychodzą
I napisał jeden ze swoich najlepszych i najbardziej wyrazistych tematów
Poczekamy (tylko czemu, kurwa, aż rok?!), zobaczymy!
Ważne że chłopina będzie miał zajęcie i nie będzie miał czasu rozmyślać i się załamywać (aluzja do Adasia)
Ważne że chłopina będzie miał zajęcie i nie będzie miał czasu rozmyślać i się załamywać (aluzja do Adasia)
-
hp_gof
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Znalazłem wreszcie nagranie, które raz na zawsze rozwieje wątpliwości 
"Desplat" wymawia się tak, jak czyni to właściciel owego nazwiska:
http://castracker.com/t.html?f=http%3A% ... odcast.mp3
BTW. Jak Zimmer wymawia "Zimmer"? Cymer/Cyma czy Zymer?
"Desplat" wymawia się tak, jak czyni to właściciel owego nazwiska:
http://castracker.com/t.html?f=http%3A% ... odcast.mp3
BTW. Jak Zimmer wymawia "Zimmer"? Cymer/Cyma czy Zymer?
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
LOOOOOOOOOOOOL skąd to? pomaraczowe sznurówki 
NO CD = NO SALE
-
hp_gof
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Jak wół napisane na autobusie, nawet Olo takim bystrzakom jak Ty palcem wskazuje, że z São Paulo z tego ostatniego koncertu 
Chyba że się pytasz, skąd ma pomarańczowe sznurówki... Nie wiem
Z brazylijskiego bazarku 
Chyba że się pytasz, skąd ma pomarańczowe sznurówki... Nie wiem
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
wiem gdzie san pałlo, pytałem o jaką okazję chodziło, myślałem że to prajwet z jakichś wakacji 
NO CD = NO SALE
-
hp_gof
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Skoro w różnych wątkach bawimy się w odkopywanie staroci i zadawanie pytań, ja też mam pytanko, które mnie nurtuje. Jakie wady mają film Finchera i muzyka Desplata "The Curious Case of Benjamin Button". Głównie chodzi mi o sam film. No bo ilekroć ten tytuł jest tutaj przywoływany, zawsze pojawiają się komentarze typu: "najsłabszy film Finchera/jeden z najsłabszych", "drętwy główny bohater", "muzyka nie pasuje do filmu" etc. Ja wiem, że film dupy nie urywa i sam wyszedłem z kina z seansu te parę lat temu zdezorientowany i w pewnym sensie rozczarowany, ale nie mam takiego poczucia, że ten film jest aż taki zły. Z drugiej strony, w jaki sposób główny bohater miałby pokazać więcej emocji? Czy inne postacie były wg Was dobrze sportretowane? Np. Daisy? Czy jej też czegoś brakowało? No i jaki kształt powinien mieć ten film, żeby muzyka jaką stworzył Desplat do niego pasowała? Nawiązuję do recenzji Marka:
Paradoksalnie bowiem Desplat nie był najwłaściwszym wyborem do tego przedsięwzięcia, przynajmniej nie w tej formie, jaką Fincher swojemu filmowi nadał. Grzechem Benjamina Buttona jako obrazu jest jego beznamiętność, która sprawia, że całość ogląda się bez żadnych emocji, z obojętnością zabójczą dla każdego melodramatu. Tym samym elegancki, ale zachowawczy styl francuskiego kompozytora pozostawia film niemal tak chłodnym, jakim go Desplat musiał zastać w studiu montażowym; ilustracja ta pięknie operuje niedopowiedzieniem i emocjonalnym niuansem, cudownie podkreśla psychologiczne detale, lecz nie jest tym, czego obraz Finchera tak rozpaczliwie potrzebuje. Desplat napisał jak gdyby kompozycję do innej, dojrzalszej wersji opowieści, niż ta, która finalnie trafiła do kin; tymczasem Benjaminowi Buttonowi bardziej przysłużyłaby się tradycyjna hollywoodzka tapeta spod szyldu Hornera, Howarda czy ś.p. Poledourisa, która może z gracją maczugi i w sposób na dzień dzisiejszy trochę anachroniczny, ale jednak bezpośrednio i klarownie narzuciłaby obrazowi emocjonalny przekaz i pozbawiła go owego dojmującego chłodu.
plus kawałek recenzji Damiana Słowioczka:
W samym filmie muzyka szczególną uwagę zwraca przy okazji trzech utworów:
"A New Life", "Daisy’s Ballet Career" i "The Accident". Paradoksalnie jednak w ogólnym rozrachunku wydaje się ona zbyt dobra dla tego filmu. Jej szlachetność i powaga zamiast zbliżać widza do bohaterów, dodatkowo go od nich dystansują, dlatego przez większość seansu nuty Desplat gubią się gdzieś w tle. Wadę ta należy jednak poczytać Davidowi Fincherowi, który zrobił film emocjonalnie obojętny. Po wyjściu z kina nie zostało mi w głowie wiele - ot kilka melodyjek, które błyskawicznie zgubiły się w odgłosach codzienności. Gdyby Desplat popełnił banalną, doskonale czytelną i przerysowaną emocjonalnie tandetę, film miałby z niej większy pożytek. Na szczęście Francuz jest artystą po prostu zbyt ambitnym, i chociaż w tym przypadku czysto ilustracyjne zadanie muzyki na tym ucierpiało, to wrażenia przy słuchaniu "Buttona" w odłączeniu od filmu są już prawdziwie oczarowujące.
No bo czy to, że obraz wieje chłodem to źle? Gdybyście mieli takie życie jak bohater, to pewnie też by wiało chłodem
Ja się zgadzam, że przez to, że film jest 1) długi, 2) wieje chłodem, 3) muzyka nie jest zbyt przystępna przy pierwszym odsłuchu - to ciężko się go ogląda i może Fincher powinien bardziej te elementy zbalansować, ale czy jest aż tak tragicznie?
Paradoksalnie bowiem Desplat nie był najwłaściwszym wyborem do tego przedsięwzięcia, przynajmniej nie w tej formie, jaką Fincher swojemu filmowi nadał. Grzechem Benjamina Buttona jako obrazu jest jego beznamiętność, która sprawia, że całość ogląda się bez żadnych emocji, z obojętnością zabójczą dla każdego melodramatu. Tym samym elegancki, ale zachowawczy styl francuskiego kompozytora pozostawia film niemal tak chłodnym, jakim go Desplat musiał zastać w studiu montażowym; ilustracja ta pięknie operuje niedopowiedzieniem i emocjonalnym niuansem, cudownie podkreśla psychologiczne detale, lecz nie jest tym, czego obraz Finchera tak rozpaczliwie potrzebuje. Desplat napisał jak gdyby kompozycję do innej, dojrzalszej wersji opowieści, niż ta, która finalnie trafiła do kin; tymczasem Benjaminowi Buttonowi bardziej przysłużyłaby się tradycyjna hollywoodzka tapeta spod szyldu Hornera, Howarda czy ś.p. Poledourisa, która może z gracją maczugi i w sposób na dzień dzisiejszy trochę anachroniczny, ale jednak bezpośrednio i klarownie narzuciłaby obrazowi emocjonalny przekaz i pozbawiła go owego dojmującego chłodu.
plus kawałek recenzji Damiana Słowioczka:
W samym filmie muzyka szczególną uwagę zwraca przy okazji trzech utworów:
"A New Life", "Daisy’s Ballet Career" i "The Accident". Paradoksalnie jednak w ogólnym rozrachunku wydaje się ona zbyt dobra dla tego filmu. Jej szlachetność i powaga zamiast zbliżać widza do bohaterów, dodatkowo go od nich dystansują, dlatego przez większość seansu nuty Desplat gubią się gdzieś w tle. Wadę ta należy jednak poczytać Davidowi Fincherowi, który zrobił film emocjonalnie obojętny. Po wyjściu z kina nie zostało mi w głowie wiele - ot kilka melodyjek, które błyskawicznie zgubiły się w odgłosach codzienności. Gdyby Desplat popełnił banalną, doskonale czytelną i przerysowaną emocjonalnie tandetę, film miałby z niej większy pożytek. Na szczęście Francuz jest artystą po prostu zbyt ambitnym, i chociaż w tym przypadku czysto ilustracyjne zadanie muzyki na tym ucierpiało, to wrażenia przy słuchaniu "Buttona" w odłączeniu od filmu są już prawdziwie oczarowujące.
No bo czy to, że obraz wieje chłodem to źle? Gdybyście mieli takie życie jak bohater, to pewnie też by wiało chłodem
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Desplat robi konkurencje nie tylko dla Hansa, ale i jego chłopaków. Wygląda na to, że wygryzł z projektów Powella i HGW. Skomponuje do animacji "Rise of the Guardians" z którą wcześniej był kojarzony ten pierwszy, oraz filmu "Argo" Bena Afflecka, dla którego zwykł komponować ten drugi.
http://filmmusicreporter.com/2012/02/10 ... ecks-argo/
http://filmmusicreporter.com/2012/02/10 ... ecks-argo/
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Ła, Desplat idzie na całego.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
-
hp_gof
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
No! On przecież w jednym z ostatnich wywiadów mówił, że skomponuje muzykę dla Dreamworks, przejrzałem wszystkie produkcje Dreamworks na ten rok i wszystkie były obstawione, łącznie z 'Rise of the Guardians', do którego miał napisać muzykę Powell
Szkoda tylko, że premiera dopiero w listopadzie... Ja chcę coś teraz!
Eeeeeej, "Rise of the Guardians marks Desplat’s first major animated feature" - chyba nie uwzględnili Pana Lisa (no chyba że mówią o 'nowoczesnych' animacjach, a nie o tych w starym stylu).
To ile mamy już projektów na 2012 rok? Pięć:
Cloclo (14.03.2012)
Moonrise Kingdom (25.05.2012)
Argo (28.09.2012)
Rust & Bone (24.10.2012)
Rise of the Guardians (21.11.2012)
i w 2013 - 'Emperor'
A co do 'Argo' - widać, że Desplat zaczyna się specjalizować w 'thrillerach', zwłaszcza politycznych. A i nazwisko Clooneya jest tu nie bez znaczenia
Eeeeeej, "Rise of the Guardians marks Desplat’s first major animated feature" - chyba nie uwzględnili Pana Lisa (no chyba że mówią o 'nowoczesnych' animacjach, a nie o tych w starym stylu).
To ile mamy już projektów na 2012 rok? Pięć:
Cloclo (14.03.2012)
Moonrise Kingdom (25.05.2012)
Argo (28.09.2012)
Rust & Bone (24.10.2012)
Rise of the Guardians (21.11.2012)
i w 2013 - 'Emperor'
A co do 'Argo' - widać, że Desplat zaczyna się specjalizować w 'thrillerach', zwłaszcza politycznych. A i nazwisko Clooneya jest tu nie bez znaczenia
-
Mefisto
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Kurna, przy takim parciu to Desplat może zostać kompozytorem dziesięciolecia
Przekozak, nie ma co 
-
Templar
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Moim zdaniem to w najbliższych latach będą królować Desplat i Giacchino, coraz częściej to im się trafiają najlepsze projekty i nawet mi się to podoba 
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9393
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - osobiste rozważania
Na dobrą sprawę, dla mnie jest już tak od 2006 
