Fajne recenzje tam mają, aktualizują je 2 dni przed ich dodaniem2012-01-13, ostatnia aktualizacja 2012-01-11 19:46
JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
-
Templar
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26642
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Właśnie obejrzałem... jeśli odnoszą się do tych fragmentów, które są pojechane po Piratowym temptracku to się nie dziwię, że Williamsowi toporność zarzucają. Swoją drogą też fail Stevena że za tempa wziął POTC.
A film... taki do jednorazowego obejrzenia. Przyjemny. Ładne zdjęcia, niezła muzyka, urocze konie.
Niestety niewiele poza tym. Te fragmenty na farmie albo u tej Francuzki mogłyby być punktem wyjścia do sympatycznego kina familijnego. Niestety Spielberg się uparł na jakąś wojnę, w której jedyne co miało potencjał na coś interesującego to ta scenka z Anglikiem i Niemcem ramię w ramię uwalniających konia z drutu. Gdyby ten film miał jeszcze ciekawych ludzkich bohaterów...
No cóż. Spielberg się skończył. Pozostał mu ino znakomity warsztat, ale treściowo to po "Monachium" już chyba nie ma nic do przekazania. Sorry.
Aha, w kwestii muzyki zgadzam się oczywiście z Mysterym. 4 dla Big Johna za score w filmie. Nawet Łachu nie znajdzie żadnych intelektualizmów i drugiego dna.
A film... taki do jednorazowego obejrzenia. Przyjemny. Ładne zdjęcia, niezła muzyka, urocze konie.
No cóż. Spielberg się skończył. Pozostał mu ino znakomity warsztat, ale treściowo to po "Monachium" już chyba nie ma nic do przekazania. Sorry.
Aha, w kwestii muzyki zgadzam się oczywiście z Mysterym. 4 dla Big Johna za score w filmie. Nawet Łachu nie znajdzie żadnych intelektualizmów i drugiego dna.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35297
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Jacy "Piraci z Karaibów'Koper pisze:Właśnie obejrzałem... jeśli odnoszą się do tych fragmentów, które są pojechane po Piratowym temptracku to się nie dziwię, że Williamsowi toporność zarzucają. Swoją drogą też fail Stevena że za tempa wziął POTC.![]()
"... się skończył" - ulubione hasło na forum.Koper pisze:Spielberg się skończył.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14804
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
z " Piratami " kojarzy mi się tylko trzeci utwór, ale jest on tak dobry, że nawiązanie do Jacka Sparrowa puszczam tu mimo ucha 
nie jestem jednak jakimś znawcą stylu pomocników Zimmera ( może dlatego, że nie słucham zbyt wiele Ich muzyki?
) i może dlatego nie słyszę żadnego związku pomiędzy " No Men's Land " a muzyką Zimmera & co - przykro mi, ja bardzo lubię ten utwór ;P
a sam film już w pierwszych ujęciach pokazuje, że mamy do czynienia z pięknym obrazem do oglądania, do smakowania obrazu.
nie jestem jednak jakimś znawcą stylu pomocników Zimmera ( może dlatego, że nie słucham zbyt wiele Ich muzyki?
a sam film już w pierwszych ujęciach pokazuje, że mamy do czynienia z pięknym obrazem do oglądania, do smakowania obrazu.
Ostatnio zmieniony sob sty 14, 2012 01:43 am przez lis23, łącznie zmieniany 1 raz.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35297
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Gdyż "No Man's Land" to jeden z najlepszych utworów na płycie i jeden z lepszych utworów roku 2011 więc nic dziwnego, że Ci się podoba.
Ale w nim to doszukiwałbym się więcej podobieństw ze stylem Goldsmitha czy Hornera, a nie powszechnie znanym stylem RCP.
Zresztą Williams już raz się inspirował Zimmerem przy "Munich" i efekt tego wyszedł bardzo dobry.
Więc akurat dla mnie tutaj jest robienie problemu i doszukiwania się wad, tam gdzie ich nie ma.
Zresztą Williams już raz się inspirował Zimmerem przy "Munich" i efekt tego wyszedł bardzo dobry.
Więc akurat dla mnie tutaj jest robienie problemu i doszukiwania się wad, tam gdzie ich nie ma.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
-
Templar
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Jak wy nie słyszycie RCP w "No Man's Land" to radzę się do laryngologa wybrać, chyba trzeba będzie aparaty słuchowe dopasować... 
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
no raczej.. a Szpilberg się skończył dobre pare lat temu i to żadna nowość czy zaskoczenie, że konik jest średniawo odbierany. tak więc tylko Wawrzyniec chyba ma klapki na oczach skoro dalej twierdzi że score geniusz, że w No Mans Land nie ma rcp, i że Szpilberg dalej robi geniusze
no ale jak pokazuje przykład Szerloka 2 - fanbojstwo jest możliwe w każdej sytuacji 
NO CD = NO SALE
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Ale pierdolenieNie jest zaskoczeniem, że skłonności do banalizowania opiera się stale współpracujący ze Spielbergiem Janusz Kamiński, który często zmienia styl i za pomocą zdjęć cieniuje prostą w przekazie fabułę. Ale nominację do Złotego Globu dostał nie on, tylko John Williams - mistrz hollywoodzkiego patosu, który tym razem siecze toporną muzyką, jakby całkowicie zatracił poczucie smaku.
Sorry Wawrzyn, o ile całość kojarzy mi się trochę z Ostatnio Krucjatą, to Williams stosuje tu progresję akordową, jakiej chłopcy z RCP używają do zajebania. Spielberg chyba całkiem ogłuchł skoro mając takiego symfonika jak Williams każe mu kolegów Zimmera kopiować. Dobrze, że syntetycznej perkusji mu nie kazał używać. Na szczęście papa Dżą podobnie jak Paczrik Dojl pokazał, że potrafi pisać w stylu Zimmera lepiej od Zimmera.Wawrzyniec pisze:Gdyż "No Man's Land" to jeden z najlepszych utworów na płycie i jeden z lepszych utworów roku 2011 więc nic dziwnego, że Ci się podoba.Ale w nim to doszukiwałbym się więcej podobieństw ze stylem Goldsmitha czy Hornera, a nie powszechnie znanym stylem RCP.
Ostatnio zmieniony sob sty 14, 2012 08:27 am przez Wojteł, łącznie zmieniany 1 raz.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Koper gdzieś ty to widział wszak żadne rumuńskie ee. tzn zielonogórskie kino tego nie gra za to sherlocków i cipów w butach od zaje... w każdymKoper pisze:Właśnie obejrzałem... jeśli odnoszą się do tych fragmentów, które są pojechane po Piratowym temptracku to się nie dziwię, że Williamsowi toporność zarzucają. Swoją drogą też fail Stevena że za tempa wziął POTC.![]()
A film... taki do jednorazowego obejrzenia. Przyjemny. Ładne zdjęcia, niezła muzyka, urocze konie.Niestety niewiele poza tym. Te fragmenty na farmie albo u tej Francuzki mogłyby być punktem wyjścia do sympatycznego kina familijnego. Niestety Spielberg się uparł na jakąś wojnę, w której jedyne co miało potencjał na coś interesującego to ta scenka z Anglikiem i Niemcem ramię w ramię uwalniających konia z drutu. Gdyby ten film miał jeszcze ciekawych ludzkich bohaterów...
No cóż. Spielberg się skończył. Pozostał mu ino znakomity warsztat, ale treściowo to po "Monachium" już chyba nie ma nic do przekazania. Sorry.
Aha, w kwestii muzyki zgadzam się oczywiście z Mysterym. 4 dla Big Johna za score w filmie. Nawet Łachu nie znajdzie żadnych intelektualizmów i drugiego dna.
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Tia a tu pewnie Johnny rżnie z Predatora Silvestriego bo zastosował podobne perkusjonaliaTemplar pisze:Jak wy nie słyszycie RCP w "No Man's Land" to radzę się do laryngologa wybrać, chyba trzeba będzie aparaty słuchowe dopasować...
A dęciaków takich jak w przytoczonym No Man's Land połączonych z waleniem w kotły we wspomnianym Lost World nie brakuje jak choćby w powyższym Rescuing Sarah np. do 1:16-1:22. No Man's Land jest bardziej Williamsowski niż Gladiator Zimmerowski
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14804
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
U mnie jest podobnie, na pięć kin ( dwa Heliosy i trzy Cinema City ), film grany jest tylko w jednym Heliosie w Katowicach, CC o takim filmie nawet nie słyszelimuaddib_dw pisze:
Koper gdzieś ty to widział wszak żadne rumuńskie ee. tzn zielonogórskie kino tego nie gra za to sherlocków i cipów w butach od zaje... w każdym![]()
skoro Spielberg się skończył, to taki Michael Bay się nawet nie zaczął
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
chyba nie bierzesz pod uwagę faktu że taki Szpilberg moze robic wszystko za pół darmo bo się zabijają żeby połozył na czymś swoje łapy. dwa - sam może mieć kaprycho zapłacić ze swoich za część filmu. np. budżet bondów też w 2/3 nie pochodził nigdy od producentów, tylko była to kasa wpompowana do produkcji przez producent placement i firmy chcące się w filmach pokazać. zresztą to nie ma żadnego znaczenia, Szpilberg zrobił słaby film i tyle, choć do najsłabszego - wojny światów - temu i tak daleko 
NO CD = NO SALE
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14804
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Heh, gdyby tak " Transformersy " Bay'a były chociażby tak dobre, jak owa " Wojna Światów " 
Artykulik o Spielbergu:
http://film.interia.pl/wiadomosci/film/ ... 1745068,38
Artykulik o Spielbergu:
http://film.interia.pl/wiadomosci/film/ ... 1745068,38
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Film jest strasznie przeciętny - czy słaby, nie wiem, trudno ocenić takie dziwadło filmowe skierowane nie wiadomo do kogo. Finałowe sceny w Dartmoor dają klucz do odczytania, dlaczego u Williamsa jest tyle bezpośredniej ekspresji: sposób filmowania końcówki i jej wymowa do czysty John Ford, a więc cały film i muzyka to taki hołd dla klasyki kina. Artystycznie niezbyt udany, ale wyjaśniający, dlaczego Williams nie bawi się w jakieś subtelności.
Muza w filmie jest ok. Na początku coś mi zgrzytało, jakby Dartmoor 1912 gubił tempo w stosunku do montażu filmu. Powolna kamera, statyczne sceny, a Williams jakby nie wiadomo gdzie się spieszył. Pierwsza świetna rzecz to Plowing, z tym efektownym ujęciem kamery z poziomu pługu, które w połączeniu z muzą Williamsa daje magię muzyki filmowej. Genialnie moim zdaniem wypada No Man's Land (abstrahując od tego, czy scena jest głupiutka czy nie), genialne wyczucie tempa i rytmu sekwencji, JW i Spielberg robią to jak nikt inny w branży. Finał jest w porządku, chociaż to spielbergowskie przesłodzenie nie pomaga sentymentalnej muzyce Williamsa i nie wywołuje uczucia jakiegoś oszałamiającego arcydzieła.
Co do muzyki niewydanej - jest na albumie kilka drażniących editów w stosunku do tego, co słyszymy w filmie. Najczęściej to tylko brakujące parosekundowe wstawki, ale np. przez to straciliśmy ładne solo w Dartmoor 1912 czy efektowny fragmencik No Man's Land. Z brakującej muzy szkoda jednego poruszającego solo na skrzypcach gdzieś pod koniec filmu i drobnego temaciku towarzyszącego matce Alberta. Ale poza tym album jest zgrabnie zmontowany w stosunku do tego, co mamy w kinie.
Ogólnie Tintin i WH to dla mnie ten sam poziom.
Muza w filmie jest ok. Na początku coś mi zgrzytało, jakby Dartmoor 1912 gubił tempo w stosunku do montażu filmu. Powolna kamera, statyczne sceny, a Williams jakby nie wiadomo gdzie się spieszył. Pierwsza świetna rzecz to Plowing, z tym efektownym ujęciem kamery z poziomu pługu, które w połączeniu z muzą Williamsa daje magię muzyki filmowej. Genialnie moim zdaniem wypada No Man's Land (abstrahując od tego, czy scena jest głupiutka czy nie), genialne wyczucie tempa i rytmu sekwencji, JW i Spielberg robią to jak nikt inny w branży. Finał jest w porządku, chociaż to spielbergowskie przesłodzenie nie pomaga sentymentalnej muzyce Williamsa i nie wywołuje uczucia jakiegoś oszałamiającego arcydzieła.
Co do muzyki niewydanej - jest na albumie kilka drażniących editów w stosunku do tego, co słyszymy w filmie. Najczęściej to tylko brakujące parosekundowe wstawki, ale np. przez to straciliśmy ładne solo w Dartmoor 1912 czy efektowny fragmencik No Man's Land. Z brakującej muzy szkoda jednego poruszającego solo na skrzypcach gdzieś pod koniec filmu i drobnego temaciku towarzyszącego matce Alberta. Ale poza tym album jest zgrabnie zmontowany w stosunku do tego, co mamy w kinie.
Ogólnie Tintin i WH to dla mnie ten sam poziom.
