
1920 Bitwa Warszawska - Krzesimir Dębski
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Tego akurat nie pamiętam i jakoś nie ciągnie mnie by sobie przypominać. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Większość imitacji Zimmera wypada słabo.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Zwłaszcza jak je robią nieudaczniaki z RCP 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Szczególnie Jablonsky i Jackman.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Łukasz Wudarski
- + Sergiusz Prokofiew +
- Posty: 1326
- Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Nawet se bilet kupiłem
Na 4 sierpnia... Ciekawe czy wytrzymam

Why So Serious !?
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
To już bilety można kupować?
Babuch patriotycznie wspiera polską kinematografię.
Ale można to też odczytać jako złośliwość z jego stron, gdyż wspierając polskie filmy, sprawia, że więcej takich powstanie i będziemy musieli się z nimi męczyć 



#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Wawrzyniec FAIL
chodzi o koncert muzy filmowej Dębskiego pod jego batutą w którym będzie premierowo przed premierą filmu duża suita grana w toruńskiej babuchowej hacjendzie 
a Babuch ma z tej suity zrobić bootlega i to nagrać!!!! jakby score nie wyszedł to będzie jedyny dowód na istnienie tej muzy


a Babuch ma z tej suity zrobić bootlega i to nagrać!!!! jakby score nie wyszedł to będzie jedyny dowód na istnienie tej muzy

#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
A to nie wiedziałem, rzeczywiście mój FAIL
Z drugiej strony ciekam jestem jak ta cała orkiestra zamierza pomieścić się u Babucha, chyba, że będzie to taki minimalistyczny score?
A w ogóle to dziwne, że Babuch musi płacić, za wejście do własnego domu

A w ogóle to dziwne, że Babuch musi płacić, za wejście do własnego domu

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Czy nie ma być to przypadkiem festyniarskie wykonanie? Podziękować takiemu bootlegowiAdam Krysiński pisze:a Babuch ma z tej suity zrobić bootlega i to nagrać!!!! jakby score nie wyszedł to będzie jedyny dowód na istnienie tej muzy

- Łukasz Wudarski
- + Sergiusz Prokofiew +
- Posty: 1326
- Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Babuch nie musi płacić, ale żeby mu nikt nie mówił, że wykorzystuje pozycję więc zapłacił (przypomnę że ja nie organizowałem tego koncertu).
No i były to najgorzej wydane pieniądze w ostatnim czasie. Już nawet ostatnio kupiony spleśniały sok Dizzy z Lidla był lepszą inwestycją, przynajmniej jakieś śmietnikowe meneliki miały zapitkę.
A poważnie. Na koncercie zagrano 3 utwory z Bitwy Warszawskiej. Nie było to nic specjalnego. Ładny temacik miłosny, których pełno, nic nie wnosząca muzyka bitewna i nawet ciekawa sarabanda (z wplecionym chóralnym Boże coś Polskę). Sprawne, ale nic tu zajebiaszczego nie słyszałem. Gdyby koncert miał taki kształt w całości pewnie bym nie jojczył. Może napisałbym o tym że nie ma tu nic odkrywczego, ale jednak mógłbym uznać mój pobyt na tym koncercie za czas nie stracony.
Niestety cały koncert był w zasadzie monograficznym teatrem jednej rodziny. Dębscy. No bo Anna Jurksztowicz śpiewa, Radzimir śpiewa, gra na bębenku i dyryguje, a Krzesimir komponuje, gra na skrzypcach, tańczy, udaje goryla. Żenada. No poczułem się jak na najgorszym festynie w Gówniszewie Królewskim. Jakby to kutwa było jakieś święto pieczonej świni. Do tego te piosenki oparte o tematy z filmów. Pretensjonalne, plastikowo wykonane, w rozpasanych aranżacjach na chór i orkiestrę. Taki Rubik. Ten sam monumentalizm, ta sama żenada, ten sam brak smaku. A już gdy Krzesimir zaczął się wydurniać udając goryla, bądź śpiewając wymyśloną na poczekaniu ("szalenie śmieszną") przyśpiewkę o tym że fajnie że jest wiceprezydent, a NRD jest klubem festiwalowym iw nim jest fajnie, no to myślałem że tam pawia puszczę. Czy na serio już nikt nie ma odrobiny gustu? Miasto bez kultury gdzie styczeń mieni się grudniem. Na serio żałowałem że nie ma gdzieś pod ręką meliny Stefana, bo na trzeźwo nie dało się tego słuchać.
Dziwi mnie to też dlatego że Dębski to na serio zdolny muzyk, niezły kompozytor, który jednak chyba za bardzo chce być koniunkturalny stając się przez to nowym Rubikiem... Do spółki z rodzinką...
Jedno jest pewne. Po tym koncercie czuję się umazany muzycznym gównem.
No i były to najgorzej wydane pieniądze w ostatnim czasie. Już nawet ostatnio kupiony spleśniały sok Dizzy z Lidla był lepszą inwestycją, przynajmniej jakieś śmietnikowe meneliki miały zapitkę.
A poważnie. Na koncercie zagrano 3 utwory z Bitwy Warszawskiej. Nie było to nic specjalnego. Ładny temacik miłosny, których pełno, nic nie wnosząca muzyka bitewna i nawet ciekawa sarabanda (z wplecionym chóralnym Boże coś Polskę). Sprawne, ale nic tu zajebiaszczego nie słyszałem. Gdyby koncert miał taki kształt w całości pewnie bym nie jojczył. Może napisałbym o tym że nie ma tu nic odkrywczego, ale jednak mógłbym uznać mój pobyt na tym koncercie za czas nie stracony.
Niestety cały koncert był w zasadzie monograficznym teatrem jednej rodziny. Dębscy. No bo Anna Jurksztowicz śpiewa, Radzimir śpiewa, gra na bębenku i dyryguje, a Krzesimir komponuje, gra na skrzypcach, tańczy, udaje goryla. Żenada. No poczułem się jak na najgorszym festynie w Gówniszewie Królewskim. Jakby to kutwa było jakieś święto pieczonej świni. Do tego te piosenki oparte o tematy z filmów. Pretensjonalne, plastikowo wykonane, w rozpasanych aranżacjach na chór i orkiestrę. Taki Rubik. Ten sam monumentalizm, ta sama żenada, ten sam brak smaku. A już gdy Krzesimir zaczął się wydurniać udając goryla, bądź śpiewając wymyśloną na poczekaniu ("szalenie śmieszną") przyśpiewkę o tym że fajnie że jest wiceprezydent, a NRD jest klubem festiwalowym iw nim jest fajnie, no to myślałem że tam pawia puszczę. Czy na serio już nikt nie ma odrobiny gustu? Miasto bez kultury gdzie styczeń mieni się grudniem. Na serio żałowałem że nie ma gdzieś pod ręką meliny Stefana, bo na trzeźwo nie dało się tego słuchać.
Dziwi mnie to też dlatego że Dębski to na serio zdolny muzyk, niezły kompozytor, który jednak chyba za bardzo chce być koniunkturalny stając się przez to nowym Rubikiem... Do spółki z rodzinką...
Jedno jest pewne. Po tym koncercie czuję się umazany muzycznym gównem.
Why So Serious !?
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
skupmy się na tych 3 utworach
coś więcej poprosze.. a ta rodzinka od zawsze taka była więc nie rozumiem zdziwienia 


#FUCKVINYL
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Łukasz Wudarski pisze:Babuch nie musi płacić, ale żeby mu nikt nie mówił, że wykorzystuje pozycję więc zapłacił (przypomnę że ja nie organizowałem tego koncertu).
No i były to najgorzej wydane pieniądze w ostatnim czasie. Już nawet ostatnio kupiony spleśniały sok Dizzy z Lidla był lepszą inwestycją, przynajmniej jakieś śmietnikowe meneliki miały zapitkę.
A poważnie. Na koncercie zagrano 3 utwory z Bitwy Warszawskiej. Nie było to nic specjalnego. Ładny temacik miłosny, których pełno, nic nie wnosząca muzyka bitewna i nawet ciekawa sarabanda (z wplecionym chóralnym Boże coś Polskę). Sprawne, ale nic tu zajebiaszczego nie słyszałem. Gdyby koncert miał taki kształt w całości pewnie bym nie jojczył. Może napisałbym o tym że nie ma tu nic odkrywczego, ale jednak mógłbym uznać mój pobyt na tym koncercie za czas nie stracony.
Niestety cały koncert był w zasadzie monograficznym teatrem jednej rodziny. Dębscy. No bo Anna Jurksztowicz śpiewa, Radzimir śpiewa, gra na bębenku i dyryguje, a Krzesimir komponuje, gra na skrzypcach, tańczy, udaje goryla. Żenada. No poczułem się jak na najgorszym festynie w Gówniszewie Królewskim. Jakby to kutwa było jakieś święto pieczonej świni. Do tego te piosenki oparte o tematy z filmów. Pretensjonalne, plastikowo wykonane, w rozpasanych aranżacjach na chór i orkiestrę. Taki Rubik. Ten sam monumentalizm, ta sama żenada, ten sam brak smaku. A już gdy Krzesimir zaczął się wydurniać udając goryla, bądź śpiewając wymyśloną na poczekaniu ("szalenie śmieszną") przyśpiewkę o tym że fajnie że jest wiceprezydent, a NRD jest klubem festiwalowym iw nim jest fajnie, no to myślałem że tam pawia puszczę. Czy na serio już nikt nie ma odrobiny gustu? Miasto bez kultury gdzie styczeń mieni się grudniem. Na serio żałowałem że nie ma gdzieś pod ręką meliny Stefana, bo na trzeźwo nie dało się tego słuchać.
Dziwi mnie to też dlatego że Dębski to na serio zdolny muzyk, niezły kompozytor, który jednak chyba za bardzo chce być koniunkturalny stając się przez to nowym Rubikiem... Do spółki z rodzinką...
Jedno jest pewne. Po tym koncercie czuję się umazany muzycznym gównem.
Nic dodać nic ująć!! Również byłem na tym wątpliwym "spektaklu". Piosenki zmasakrowane wykonaniem, swoista "Planeta Małp" w wykonaniu Dębskiego przy takich "hitach" jak Na Dobre I Na Złe" czy piosnka z "Rancza". Żenada. Ogólnie Krzesimir myślał wczoraj że jest zabawny - niestety był żałosny. 20 zł wyrzucone w błoto!! Mi również podobała się tylko nawet niezgorsza sarabanda z Bitwy Warszawskiej. Nic poza tym.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Oj, przykro mi, że koncert się nie udałVPFreeMan pisze:Łukasz Wudarski pisze:Babuch nie musi płacić, ale żeby mu nikt nie mówił, że wykorzystuje pozycję więc zapłacił (przypomnę że ja nie organizowałem tego koncertu).
No i były to najgorzej wydane pieniądze w ostatnim czasie. Już nawet ostatnio kupiony spleśniały sok Dizzy z Lidla był lepszą inwestycją, przynajmniej jakieś śmietnikowe meneliki miały zapitkę.
A poważnie. Na koncercie zagrano 3 utwory z Bitwy Warszawskiej. Nie było to nic specjalnego. Ładny temacik miłosny, których pełno, nic nie wnosząca muzyka bitewna i nawet ciekawa sarabanda (z wplecionym chóralnym Boże coś Polskę). Sprawne, ale nic tu zajebiaszczego nie słyszałem. Gdyby koncert miał taki kształt w całości pewnie bym nie jojczył. Może napisałbym o tym że nie ma tu nic odkrywczego, ale jednak mógłbym uznać mój pobyt na tym koncercie za czas nie stracony.
Niestety cały koncert był w zasadzie monograficznym teatrem jednej rodziny. Dębscy. No bo Anna Jurksztowicz śpiewa, Radzimir śpiewa, gra na bębenku i dyryguje, a Krzesimir komponuje, gra na skrzypcach, tańczy, udaje goryla. Żenada. No poczułem się jak na najgorszym festynie w Gówniszewie Królewskim. Jakby to kutwa było jakieś święto pieczonej świni. Do tego te piosenki oparte o tematy z filmów. Pretensjonalne, plastikowo wykonane, w rozpasanych aranżacjach na chór i orkiestrę. Taki Rubik. Ten sam monumentalizm, ta sama żenada, ten sam brak smaku. A już gdy Krzesimir zaczął się wydurniać udając goryla, bądź śpiewając wymyśloną na poczekaniu ("szalenie śmieszną") przyśpiewkę o tym że fajnie że jest wiceprezydent, a NRD jest klubem festiwalowym iw nim jest fajnie, no to myślałem że tam pawia puszczę. Czy na serio już nikt nie ma odrobiny gustu? Miasto bez kultury gdzie styczeń mieni się grudniem. Na serio żałowałem że nie ma gdzieś pod ręką meliny Stefana, bo na trzeźwo nie dało się tego słuchać.
Dziwi mnie to też dlatego że Dębski to na serio zdolny muzyk, niezły kompozytor, który jednak chyba za bardzo chce być koniunkturalny stając się przez to nowym Rubikiem... Do spółki z rodzinką...
Jedno jest pewne. Po tym koncercie czuję się umazany muzycznym gównem.
Nic dodać nic ująć!! Również byłem na tym wątpliwym "spektaklu". Piosenki zmasakrowane wykonaniem, swoista "Planeta Małp" w wykonaniu Dębskiego przy takich "hitach" jak Na Dobre I Na Złe" czy piosnka z "Rancza". Żenada. Ogólnie Krzesimir myślał wczoraj że jest zabawny - niestety był żałosny. 20 zł wyrzucone w błoto!! Mi również podobała się tylko nawet niezgorsza sarabanda z Bitwy Warszawskiej. Nic poza tym.




#WinaHansa #IStandByDaenerys
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: Bitwa Warszawska 1920 - Krzesimir Dębski
Pewnie stał na środku sceny, głośno ryczał i bił się w pierś. 

Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.