The Chemical Brothers - Hanna

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#76 Post autor: Koper » pn cze 20, 2011 20:29 pm

Film nieudany, tzn. nie jest jakąś kupą dla popcornożerców, ale zdecydowanie zmarnowany potencjał. W ogóle nie wiadomo co Wright chciał nakręcić. Sensację, dramat, thriller, film dla nastolatków, współczesną baśń? Wyszło właśnie takie nie wiadomo co. Montaż czasem przekombinowany, zdjęcia ogólnie niezłe, a Ronan to i mogłaby karton po telewizorze grać, i tak by była świetna. :) W ogóle rośnie dziewucha, już 17-ka na karku, sex bombą Hollywoodu to ona nigdy nie będzie, no ale ma w sobie to coś i charyzmy jej nie brak, tylko oby kolejne filmy były ciekawsze. A w następnym znowu gra nastoletnią zabójczynię, tym razem u scenarzysty "Precoius", żeby tylko znów się nie skończyło na nadziejach na dobre kina. :)
Co do Chemicalsów - no, mogło być lepiej z ich muzą, ale też tragedii nie ma moim zdaniem. Raz wypada ona fajnie, raz kiczowato czy irytująco. W niektórych sekwencjach akcji ten ich elektroniczny beat nawet pasuje, chociaż brakuje mi rozwinięcia w nim. Może reckę skrobnę jak znajdę wenę, to się szerzej wypowiem. ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
ravaell
Asystent orkiestratora
Posty: 424
Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#77 Post autor: ravaell » pn cze 20, 2011 20:40 pm

Własna recenzja filmu:

Joe Wright to bardzo ambitny twórca, genialnie sprawujący się w kinie melodramatycznym. Potrafi prawdziwe zmusić człowieka do łez, nie ocierając się w przy tym o kicz. Każdy jego film posiada magię i artystyczne piękno, które spycha na dalszy plan wiejącą od czasu do czasu nudę. Nie jest to jednak wada - reżyser powoli ukazuje każdy skrawek filmowego świata tak, aby widz mógł się z nim lepiej zapoznać. Kiedy więc pojawiła się informacja, że będzie reżyserował obraz o nastoletniej zabójczyni, nikt nie krył zdziwienia. Dzieło tak bardzo różne od jego najlepszego filmu, Pokuty, zwyczajnie nie pasuje do emocjonalnego stylu Wrighta. Wszak kino szpiegowskie potrzebuje akcji, szybkich ujęć i porywistego tempa, a w takim kinie nie ma on doświadczenia. Film stał się jednym z najbardziej oczekiwanych w tym roku, przed premierą aż drżało między optymistami, a pesymistami. Zwiastuny zachęcały do szybkiego seansu, nadzieja na bardzo dobre dzieło rosła z każdym dniem. To właśnie przez te oczekiwania fala przygnębienia spadła na widzów z taką mocą.

Hanna mieszka na zimnym podbiegunowym odludziu, gdzie oprócz ojca nie ma z nikim kontaktu. Przez niego została wychowana na zawodową zabójczynie, dorównująca umiejętnościami nawet najlepszym żołnierzom. O dalekim świecie wie tylko z opowieści i książek zawierającym same encyklopedyczne informacje. Gdy w swojej sile zaczyna już przewyższać ojca, zostaje wysłana na tajną misję, gdzieś poza znane jej terytorium. Z każdym etapem wędrówki dowiaduje się jednak o rzeczach, o jakich nie powinna wiedzieć. Zaczyna podejrzewać, że nie mówiono jej samej prawdy, a życie w cywilizacji, tak obce od dotychczasowego, stanie się obiektem zarówno strachu, jak i fascynacji.

Scenarzyści, David Farr i Seth Lochhead, nie zaskoczyli nas niczym, ich historia nie wciąga, ani nie fascynuje, po paru minutach stajemy się biernymi obserwatorami tego, co się dzieje na ekranie. Mając gotowy motyw wyjściowy zupełnie nie wiedzieli jak dalej potoczyć historię, a samo zakończenie wsunięte zostało tak kompletnie na siłę, że razi swoją głupotą. Reżyser miał tu trudny orzech do zgryzienia i wywiązał się z niego jak najlepiej potrafił. Skupił się głównie na tym, aby pokazać jak najefektywniejsze sceny walki, gdzie będzie mógł zaintrygować widza choćby na mały moment. Dalej już niestety poniósł klęskę. Dynamiczny i surowy montaż w połowie zaczyna nużyć, a klimat, trzymający się jakoś przez znaczną część obrazu, w finale po prostu opada i ginie tam, gdzie wcześniej ugrzęzła cała reszta.

Jedyną częścią filmu od początku do końca zasługującą na naszą uwagę jest doskonała kreacja Saoirse Ronan. Trzyma ona w ryzach cały film, będąc jego najsilniejszym spoiwem. Ronan jest na bardzo dobrej drodze, by stać się drugą Meryl Streep. Przez cały film nie traci swojego impetu, w każdej scenie wypada wiarygodnie. Gdyby nie ona, film okazałby się totalną porażką. Po ciuchu można liczyć na kolejną nominację do Oscara.

Muzyka w filmie nie jest zbyt rewelacyjna, w pewnych miejscach wręcz przeszkadza, jednak stoi na poprawnym poziomie. The Chemical Brothers poszli w ślady Daft Punk, jednak nie udało im się skomponować ścieżki dorównującej kompozycji francuzów. Po kilku odsłuchaniach temat główny zaczyna nużyć, później denerwować, a na końcu nie da się go w ogóle słuchać. Reszta kompozycji też nie błyska artyzmem i nie słucha się jej dobrze poza filmem. Można śmiało powiedzieć, że z muzyka gra w jednej linii z obrazem, czyli posiada atrakcyjne momenty, lecz jako całość nie prezentuje się najlepiej.

"Hanna" jest zdecydowanie najgorszym dziełem w karierze Joego Wrighta, nie posiada siły i finezji "Pokuty", magii i miłości Dumy i uprzedzenia, czy prawdziwości Solisty. Jest obrazem trudnym do odbioru, jednak nie ukrywam, że znajdzie grono zwolenników. Pytanie tylko jak dużo będzie to grupa, gdyż patrząc wstecz na omawiany film nie potrafię znaleźć choćby dwóch, trzech rzeczy, które na głębokie uznanie by zasługiwały.


4/10

Awatar użytkownika
ravaell
Asystent orkiestratora
Posty: 424
Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#78 Post autor: ravaell » pn cze 20, 2011 20:40 pm

Co do samej muzyki to w większości scen przeszkadza niemiłosiernie, a temat główny jest okropnie drażniący. Nie ma w tym ani artystycznego polotu, ani rzemieślniczej ręki. Dzieło Chemical Brothers stawiam na równi z filmem Wrighta, a nie jest to niestety pozytywne określenie.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#79 Post autor: Koper » pn cze 20, 2011 20:55 pm

Dwie uwagi - Hanna to tak nie do końca kino szpiegowskie - to jednak jest gatunkowy miks jak dla mnie i zwróć uwagę na te symbolikę baśniową, nawiązania do Grimmów itp. Płytkie to bo płytkie i mało udane, ale jednak było. A druga uwaga - w jakim sensie Chemicalsi poszli w ślady Daft Punku? Chodzi Ci o to, że napisali muzykę do filmu, tak? Bo stylistycznie to podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Aha, dla mnie tak 5-6/10. Bo jednak czuć było że to coś ponad sztampowy akcyjniak. A że nie do końca się film Wrightowi udał, to inna kwestia.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
ravaell
Asystent orkiestratora
Posty: 424
Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#80 Post autor: ravaell » pn cze 20, 2011 21:18 pm

Dokładnie, chodziło mi o to, że kolejni muzycy wzięli się za komponowanie do filmów. Co prawda Daft Punk nie stworzyli jakiegoś arcydzieła, jednak wypadają rewelacyjnie na tle wypocin Chemical Brothers.

I zgadzam się zupełnie, że te nawiązania do braci Grimm to kompletna żenada. Po seansie mogłem stwierdzić tylko i wyłącznie, że to film szpiegowski, bo warstwa emocjonalna była tak idiotycznie zarysowana (rozmowa dziewczyn w łóżku :/), że tylko walki ratowały ten obraz przed porażką.

Mefisto

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#81 Post autor: Mefisto » śr cze 22, 2011 20:46 pm

Fajny film, taki... inny, zakręcony niesamowicie w pewnych kwestiach, choć granica raczej nigdy nie zostaje przekroczona jak na świat przedstawiony. Nie do końca udane to wszystko, ale podobało mi się.

Natomiast muzyka wypada w filmie super - dodaje mu polotu, klimatu i dodatkowego smaczku, a temat przewodni to megakult, nie mogę przestać nucić :D

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#82 Post autor: Adam » śr cze 22, 2011 20:46 pm

Mefisto pisze:a temat przewodni to megakult
Mefi, zważ se głowę :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#83 Post autor: Mystery » śr cze 22, 2011 21:01 pm

Obejrzysz film to zrozumiesz i sam nie przestaniesz tego nucić :) Melodia jest uzależniająca, jak już wejdzie do głowy to na dobre i nawet obudzony w środku nocy, będziesz w stanie ją wygwizdać :wink:

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#84 Post autor: Koper » śr cze 22, 2011 22:39 pm

Mefi - drugi Adam, coś mu do ucha wpadło i już megakult. Ten temacik mnie akurat irytował a muza w filmie nierówno. Ale jak Mefi tak samo ocenia Super 8 jak muzyczną stronę Hanki to tracę ochotę na wypad do kina :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
ravaell
Asystent orkiestratora
Posty: 424
Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#85 Post autor: ravaell » śr cze 22, 2011 23:20 pm

Koper pisze: Ale jak Mefi tak samo ocenia Super 8 jak muzyczną stronę Hanki to tracę ochotę na wypad do kina :D

Jeszcze nie widziałeś filmu? Od premiery minęły już przecież całe 5 dni :P

I potwierdzam raz jeszcze, tamat główny jest tak strasznie irytujący, że zupełnie straciłem zaufanie do The Chemical Brothers :/

Awatar użytkownika
Arthur
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1135
Rejestracja: śr paź 20, 2010 21:16 pm
Lokalizacja: Pzn

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#86 Post autor: Arthur » śr cze 22, 2011 23:31 pm

Koper pisze:Ten temacik mnie akurat irytował a muza w filmie nierówno. Ale jak Mefi tak samo ocenia Super 8 jak muzyczną stronę Hanki to tracę ochotę na wypad do kina :D
Ostro mieszasz.
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer

Mefisto

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#87 Post autor: Mefisto » czw cze 23, 2011 01:25 am

Koper pisze:Mefi - drugi Adam, coś mu do ucha wpadło i już megakult. Ten temacik mnie akurat irytował a muza w filmie nierówno. Ale jak Mefi tak samo ocenia Super 8 jak muzyczną stronę Hanki to tracę ochotę na wypad do kina :D
Idź se posłuchaj jak Delerue plumka o zachodzie słońca lepiej :P
I gdzie niby napisałem, że oceniam Super 8 (film) tak samo jak muzę do Hannah?

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#88 Post autor: Koper » czw cze 23, 2011 11:20 am

Nie w sensie oceny, tylko sposobu oceniania. No i plus kwestia gustu. Jeśli wg Ciebie Hanna w filmie jest zajebista, Lonely Passion... na płycie jest słabe, no to ja ni cholery nie mogę się sugerować Twoją oceną Super 8. :P
ravaell pisze:Jeszcze nie widziałeś filmu? Od premiery minęły już przecież całe 5 dni :P
no, patrz... i jakoś żyję :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Mefisto

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#89 Post autor: Mefisto » czw cze 23, 2011 14:07 pm

Gwoli ścisłości - Lonely passion na płycie jest nudne jak jasna cholera i zupełnie nie atrakcyjne. Jakość tejże muzyki, to już inna sprawa, bo wiadomo, że Del. zawsze poniżej poziomu nie schodził - niemniej dalej uważam, że to jeden z jego słabszych wyrobów.

A Hanna w filmie spisuje się znakomicie - pasuje do tej dziwacznej wizji reżysera, do scen, w których się pojawia, do klimatu, który zresztą współtworzy. Nie można szykanować tej muzy, tylko dlatego, że nie spełnia pewnych standardów, do których zostaliśmy przyzwyczajeni przez lata. Szczególnie, że muzyka Chemicznych spełnia swoje zadanie z nawiązką (trudno mi sobie wyobrazić w tym filmie inną ilustrację - może jedynie Elfman czy Goldenthal za swoich najlepszych lat mogliby się równać poziomem abstrakcji i eksperymentalności z tą ścieżką).

Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3638
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

Re: The Chemical Brothers - Hanna

#90 Post autor: Althazan » czw cze 23, 2011 14:49 pm

Mefisto pisze:Gwoli ścisłości - Lonely passion na płycie jest nudne jak jasna cholera
Znowu to samo - dodawałbyś Mefi np. "dla mnie", co? ;)
Dla mnie to świetny score, bardzo emocjonalny. Może nieco staroświecki, jak większość dzieł Dela, ale tam są melodie, nie ma ściany dźwięku... :mrgreen:

ODPOWIEDZ