Super 8 - Michael Giacchino

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Mefisto

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#271 Post autor: Mefisto » sob cze 18, 2011 15:48 pm

Mystery Man pisze:
Powiedziałbym nawet, że był super eight ;)
Szkoda, że przyjdzie nam czekać miesiąc, by go usłyszeć :(
http://www.amazon.com/Super-8-Michael-G ... 250&sr=1-1
pojebało ich? marketingowcy komara przycięli czy jak? przecież to kompletnie bez sensu! KRWI! :evil:

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#272 Post autor: Adam » sob cze 18, 2011 17:51 pm

Mefi bo Ci żyłka pęknie i hemoroidów dostaniesz :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#273 Post autor: Marek Łach » sob cze 18, 2011 21:00 pm

SPOJLERY!

Przez 95% seansu myślałem sobie: muzyka Giacchino jest bardzo dobra i zasługuje na mocną czwórę, to chyba maks co można było tu wycisnąć, więc brawa. Podoba mi się to, że Michael bardzo rozsądnie dawkuje muzykę, nie ma jej za dużo, spotting jest znakomity, w ogóle bardzo ładnie się wszystko tutaj rozwija - nie dostajemy na wstępie wszystkich atutów, tylko muzyka ewoluuje i po williamsowsku nabiera kształtów, im bliższy jest finał. Mądre to i nawet jeśli score jest czystym rzemiosłem (z przebłyskami: piękna dramaturgia w scenie gdy Alice ucieka przed ojcem), to jest rzemiosłem na najwyższym hollywoodzkim poziomie.

ALE: finał mnie zaskoczył negatywnie. :P Powiem tak: gdyby rozpatrywać go tylko w kwestii tego, czy muzyka wywołuje odpowiednie jak na finał wzruszenia, to utwór jest idealny (to będzie hicior albumu, na pewno). Wkurzają mnie jednak dwie rzeczy: po pierwsze utwór brzmi momentami jak parodia Williamsa, tak mocno próbuje imitować jego emocjonalne zagrywki; po drugie, jak już pisałem w wątku z filmami, cała ta tkliwość w ujęciach odlatującego statku zalatuje mi fałszem, bo w potworze z Super 8 nie ma nic pięknego i szlachetnego, w odróżnieniu od ufoków z ET i CE3K. Wiem, że cała ta liryka jest pochodną wątku rodzinnego, ale Abrams i Giacchino dosłownie rozlewają ją na wyzwolonego kosmitę, mogącego wreszcie wrócić do domu, przez co efekt jest - moim zdaniem - trochę absurdalny. A że (nieumyślnego) parodiowania w takich sytuacjach nie lubię, finał jest jak dla mnie muzycznie zepsuty. 3/5

Mefisto

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#274 Post autor: Mefisto » sob cze 18, 2011 21:11 pm

Przecież to nie za kosmitą, a za zjednoczeniem obu rodzin i "puszczeniu" matki ta muzyczka - a niecodzienne wydarzenie, jakim jest start statku tylko to potęguje.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#275 Post autor: Marek Łach » sob cze 18, 2011 21:17 pm

Wiem, ale zestawienie tych wydarzeń - podobnie jak u Spielberga - mocno idealizuje wątek paranormalny, co dla mnie jest dysonansem, bo zestawiać w ten sposób można było wartości rodzinne i przyjaźń z kosmitą jak w E.T., a nie rodzinę, której udało się przeżyć z krwiożerczym monstrum.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#276 Post autor: Mystery » sob cze 18, 2011 21:19 pm

SPIOLERY
Przecież to nie za kosmitą, a za zjednoczeniem obu rodzin i "puszczeniu" matki ta muzyczka - a niecodzienne wydarzenie, jakim jest start statku tylko to potęguje.
Dokładnie, dwie rodziny się jednoczą, matka "odchodzi", track wręcz powinien nazywać się Reunited and Farewell, a muzyka Giacchino tylko ten efekt ładnie potęguje, dlatego jest tak emocjonalnie.
Wiem, ale zestawienie tych wydarzeń - podobnie jak u Spielberga - mocno idealizuje wątek paranormalny, co dla mnie jest dysonansem, bo zestawiać w ten sposób można było wartości rodzinne i przyjaźń z kosmitą jak w E.T., a nie rodzinę, której udało się przeżyć z krwiożerczym monstrum.
Aha i to "krwiożercze monstrum" nie było do końca takie złe. Po prostu wszystkimi możliwymi sposobami chciało się dostać do domu, a źli ludzie "wojsko" chciało temu zapobiec. Murzyn rozumiał tego stwora i mu pomógł, a ten darował chłopakowi życie, gdy ten powiedział, że też go rozumie i tak naprawdę na końcu zawiązała się między nimi taka wątła nić sympatii i wtedy chyba wszyscy chcieli, żeby się mu udało. A, że finał muzycznie był taki jaki był to chyba było wiadomo przed filmem. Ciężko mi sobie wyobrazić inną oprawę muzyczną, odlot w w ciszy?, rozstanie przy wybuchach orkiestry?, moim zdaniem ładnie zwieńczony finał, na który Giacchino przez cały czas trwania filmu nas przygotowywał.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#277 Post autor: Marek Łach » sob cze 18, 2011 21:41 pm

SPOJLERY

Potwór nie było do gruntu zły, tylko został skrzywdzony przez ludzi i się wkurzył - owszem. Ale u Abramsa nie ma w trakcie filmu jakiegoś większego współczucia dla potwora (a jeśli miała być to dla mnie ten wątek jest skopany). Nawet główny bohater swojej przemowy nie wygłasza z jakiejś wielkiej, nieposkromionej empatii tylko w pierwszej kolejności po to, żeby przeżyć. W finale potwór odlatuje, ale ludzi cieszy to nie dlatego, że sprawiedliwości stało się zadość, tylko dlatego, że przeżyli i zagrożenie odfrunęło. Dla mnie ten film jest w pewnym sensie odwróceniem filmów Spielberga, bo tutaj tej relacji z obcym i współczucia dla niego jest jak na lekarstwo.

I dlatego moim zdaniem finał jest w ogóle źle rozwiązany - pewnie, jest efektownie, łzawo etc., ale ja wolałbym, gdyby Abrams i Giacchino nie robili takiej paraleli emocjonalnej na linii rodzina-kosmita. W ujęciach z odlatującym statkiem wolałbym jakąś neutralną fanfarę, a nie liryczne wyciskanie łez. Osobiście to wolałbym nawet gdyby odlot i zjednoczenie rodzin zostały jako sceny rozdzielone. Sam utwór oczywiście mimo to jest piękny (nawet w krążącej po necie mp3 z sfxami ;) ).

Mefisto

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#278 Post autor: Mefisto » sob cze 18, 2011 22:05 pm

Marek Łach pisze:Ale u Abramsa nie ma w trakcie filmu jakiegoś większego współczucia dla potwora
Pewnie dlatego, że jego design jest mało przyjazny w przeciwieństwie do ET, który nawet gryby strzelał z oczu laserami i srał ogniem, to i tak by go wszyscy koffali, bo ma okrąglutki brzuszek, świecący palec i gada jak dziecko :P
ale ja wolałbym, gdyby Abrams i Giacchino nie robili takiej paraleli emocjonalnej na linii rodzina-kosmita.
Kiedy te wątki się uzupełniają i na siebie wpływają!
W ujęciach z odlatującym statkiem wolałbym jakąś neutralną fanfarę
Neutralna muzyka w finale filmu sf? WTF? Moim zdaniem się czepiasz.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#279 Post autor: Mystery » sob cze 18, 2011 22:10 pm

SPOJLERY

Pasowało, czy nie pasowało, tak miało być i sam Spielberg zapewne to na sesjach nagraniowych to zatwierdził :) Z jednej strony zjednoczone rodziny, z drugiej okropny stwór, trzeba było jakąś drogę obrać, Giacchino/Abrams wybrali pierwszą i tak jak w LOST, chcieli po prostu zostawić koniec emocjonalnej muzyce i obrazom i tak zakończyć film, moim zdaniem to się udało, także
jakiegoś strasznego faila nie ma, przecież muzyka nie niszczy sceny i takim perfidnym wyciskaczem łez też do końca nie jest, bo podczas odlotu kilka razy potężnie nam eksploduje.
Zresztą nad czym my się tu rozwodzimy, nad wakacyjnym filmem? Przy Transformersach, też będziemy dochodzić, czy Jabłoński użył w ostatniej scenie temat Optimusa Prime'a słusznie czy też nie? :wink: Trzeba się cieszyć z tego co jest, a jest na szczęście dobrze :)
W ujęciach z odlatującym statkiem wolałbym jakąś neutralną fanfarę
To wtedy ja bym musiał napisać: Taka ładna i emocjonalna scena, a tu jakaś neutralna fanfara?! EPIC FAIL :P

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#280 Post autor: Marek Łach » sob cze 18, 2011 22:23 pm

Myślałem raczej o czymś w stylu:
ujęcie rodziny - emocje, liryka
ujęcie statku - przebitka na jakas monumentalną fanfarę itd. :) (neutralną w sensie "nie wyciskamy łez", "nie wywołujemy wzruszeń", "nie rozgrzeszamy potwora")

Ale OK, finał odebraliśmy inaczej, i tyle. :)

Wracając do samej muzyki, to podobały mi się te typowo giacchinowskie, militarne marsze. Co prawda, gdy wojsko wjeżdżało w kadr, aż chciało się zanucić marsz Williamsa z CE3K, ale Giacchino dał radę - nawet jeśli te marszyki nie są niczym specjalnym.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#281 Post autor: Mystery » sob cze 18, 2011 22:32 pm

Myślałem raczej o czymś w stylu:
ujęcie rodziny - emocje, liryka
ujęcie statku - przebitka na jakas monumentalną fanfarę itd. :) (neutralną w sensie "nie wyciskamy łez", "nie wywołujemy wzruszeń", "nie rozgrzeszamy potwora")
Wtedy byłby jakiś roztrzepany kawałek, a tak mamy spójne zakończenie. A jakby nie było, monumentalne fanfary mamy, nic że stworzone z lirycznych tematów, ale eksplodują kiedy trzeba dosyć konkretnie :)
"nie wyciskamy łez", "nie wywołujemy wzruszeń", "nie rozgrzeszamy potwora"
Jeszcze chyba "Drzewo życia" w głowie :wink:
Wracając do samej muzyki, to podobały mi się te typowo giacchinowskie, militarne marsze. Co prawda, gdy wojsko wjeżdżało w kadr, aż chciało się zanucić marsz Williamsa z CE3K, ale Giacchino dał radę - nawet jeśli te marszyki nie są niczym specjalnym.
Wojskowy motyw dawał radę, choć mi się chciało nucić MOH'a :wink: Ten motyw zagrożenia/potwora/kostek (grał na końcu przy logu Universala) też konkretny. Ogólnie wiele tracków będzie ładnie wciskało w fotelik, ten podczas ewakuacji, ataku na autobus, ucieczki córki przed ojcem, czy przed potworem w podziemiach, już się zaczynam obawiać o moje narządy słuchowe :wink:
3/5
A to ocena całości czy tylko finału? Czyżby te 5%, tak mocno zaważyło na 95% "bardzo dobrej" muzyki :)

A widzieliście Giacchino?

Mefisto

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#282 Post autor: Mefisto » sob cze 18, 2011 22:51 pm

Mystery Man pisze:A widzieliście Giacchino?
No właśnie nie - wg listy płac był jednym z gliniarzy, ale pewnie mignął gdzieś w tle i tyle :P

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#283 Post autor: Mystery » sob cze 18, 2011 23:00 pm

Mefisto pisze:
Mystery Man pisze:A widzieliście Giacchino?
No właśnie nie - wg listy płac był jednym z gliniarzy, ale pewnie mignął gdzieś w tle i tyle :P
Ja podejrzewam tego grubszego gościa z zakolami. Trochę słabo był podobny, ale może go trochę ucharakteryzowali, zresztą dziwnie się zachowywał i nic nie mówił :)
http://ia.media-imdb.com/images/M/MV5BM ... SY274_.jpg

Leonard Nimoy, też ponoć był w tym filmie, ogólnie sporo tu innych easter eggów, głównie z Lost szyld sklepu "James Locke Jeweler" czy imię i nazwisko głównego bohatera Joe Lamb, na myśl przywodzące Jacka Shepharda :)
Tutaj trochę o tym:
http://www.slashfilm.com/super-8-easter-eggs/

Jest tu też trochę elementów podpatrzonych z Lost, sposób budowania napięcia i wytwarzania aury tajemniczości, czy też sama wymowa filmu, obraz o ludziach z bagażem doświadczeń, którzy sporo się w życiu nacierpieli. Sceny w podziemiach jak szli w grupie i przyłączyła się do nich ta babka z wałkami, by minutę później zginąć, normalnie kalka, nieźle się z tego uśmiałem :) tak samo jak tajemnicze nagrania i ich dziwnie znajoma jakość, zagadkowe kostki, czy sam potwór i towarzyszące mu efekty dźwiękowe, no i rzecz jasna muzyka grająca i działająca w podobny sposób.

Mefisto

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#284 Post autor: Mefisto » ndz cze 19, 2011 01:34 am

ten obrazek nie działa

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: Super 8 - Michael Giacchino

#285 Post autor: DanielosVK » ndz cze 19, 2011 01:36 am

Działa. Po kliknięciu w link pacnij jeszcze raz enter w pasku narzędzi nawigacyjnych
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

ODPOWIEDZ