![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Swego czasu, kiedy byłem w westernowym nastroju i słuchałem wszystko co westernowe trafi na mej drodze, zapoznałem się z "The Wild Bunch" choć wiadomo, że to antywestern. I wtedy już usłyszałem i dostrzegłem, jaka to niełatwa muzyka.
Jednak potem kiedy poznałem więcej prac Jerry'ego Fieldinga doszedłem do wniosku, że to jeden z przystępniejszych score'ów Fieldinga, który z czasem udało mi się docenić. Chociaż dalej nie uważam całego zawartego materiału za dobry do słuchania, ale np. takie "Assault on the Train And Escape" robi wrażenie.
Mimo wszystko ja jednak zaliczę się do tej grupy osób, dla których muzyka Fieldinga pozostanie niełatwą i często i ciężką do słuchania. Chyba jednak za bardzo jestem wychowany na Williamsie i jego stylu ilustracji. Przy czym zauważyłem, że wymieniany był tutaj Bernard Herrmann, którego (tutaj wielu zaskoczę) dobrze znam i wysoko cenię i uważam go za zdecydowanie przystępniejszego od Fieldinga. Takie jest moje zdanie.
Nie odmawiam Fieldingowi talentu muzycznego, specyficznego stylu, ale jednak jego muzyka nie jest łatwa. Może też wiele ma do czynienia fakt, kiedy tworzył. Jego ścieżki są przesycone jazzowymi, wręcz funky stylami, za którymi nie przepadam i tak też z przesłuchanych score'ów "The Gauntlet" najmniej mi się podobał, a nawet trochę męczył.
Obok "The Wild Bunch" najbardziej chyba podoba mi się "Bring Me The Head of Alfredo Garcia", głównie za bardzo ładny utwór "Killer's Raphsody". Ale ogólnie całą płytę dobrze się słucha. Scorpio też mi się w miarę dobrze słuchało. Score posiada dobry temat i specyficzny klimat, który mimo swej pewnej jazzowości nie razi mnie tak bardzo jak przy The Gauntlet. "The Killer Elite" może jeszcze nie wystarczająco często przesłuchałem, gdyż po za fragmentami nie mogę się do tej muzyki przekonać.
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
"The Outlaw Josey Wales" rzeczywiście też zdaje się zaliczać do tych przystępniejszych ścieżek Fieldinga, chociaż też nie zaliczyłbym jej do łatwych i niestety jak dla mnie trochę dłużyzn ma. Choć pewnie główną wadą wydanie a la "Śluby Panieńskie"
Lorenca.
Niestety jeżeli mam wymieniać score Fieldinga, który mnie najbardziej, przepraszam za użycie tego słowa "umęczył" to "Gray Lady Down". Może mając na myśli film z łodzią podwodną oczekuję już pewnego typu muzyki, co też sprawiło, że tak ciężko jest mi się przekonać do muzyki Fieldinga. Jak na razie ten score, obok "The Gauntlet" najmniej mi się podoba.
Oczywiście jestem świadom, że Fielding nie komponował muzyki, aby nam dobrze obierało się przy niej ziemniaki. Dlatego też muzyka ta w większości przypadkach dobrze spisuje się w filmach, budując odpowiednia atmosferę. Chociaż np. znając dobrze filmy Sama Pekinpah, trudno mi powiedzieć, aby ta muzyka jakoś znacząco się w obrazie wybijała.
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Dziękuję za uwagę
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)