Możesz mi dać. Nie zmarnuję.hp_gof pisze:To co ja teraz zrobię z tą kasą?!
THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7894
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
kup Fast Fivehp_gof pisze:Ej, w ogóle ten maj jest do dupy. Chciałem sobie kupić płytę Piratów, a tu lipa. Chciałem sobie kupić płytę Tree of Life, znowu zapowiada się lipa. To co ja teraz zrobię z tą kasą?!![]()
![]()

NO CD = NO SALE
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
W życiu... Dałem szansę temu score'owi, nie wykorzystał jej, to nie kupuję 

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Przesłuchałem Fast Five, dałem w ankiecie 3,5 i na tym koniec mojej przygody z tym scorem. A co do kupowania płyt jestem cholernie wymagający i kompozytor musi się naprawdę natrudzić, żebym dołożył moje trzy grosze polskie do jego interesu
W konsekwencji Brian Tyler nie dostanie ode mnie polskiej waluty 


- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26568
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Krysiński, nie rób offtopa ze swoim lamerem. Normalnie gorzej jak Wawrzek.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Dzięki drobnej pomocy Adama, dotarłem do score'u. Dotarłem również do jego końca (bez uśnięcia!) 
Nie zgadzam się z opiniami duetu Broxton & Krysiński. Oceny 2,5 oraz 1,5 są wg mnie nieco zaniżone.
Zgadzam się, że płyta jest monotonna. Kontemplacyjna. Niektóre utwory są 'nudniejsze', inne, mimo swojej monotonności, prezentują pewne smaczki. Ale zacznę od najjaśniejszych punktów tego score'u.
Utwory 'River', 'Motherhood' oraz 'Fatherhood' są rewelacyjne. Mistrzostwo. Desplat w świetnej formie. Gdyby cały score był utrzymany na tym poziomie, to śmiało dałbym 4,5. Ale nie jest, więc ocena będzie adekwatnie niższa.
Kolejne zaskoczenie: oryginalność. Mimo że wyraźnie słychać w pewnych utworach typowe dla Desplata rozwiązania stylistyczne, to jednak nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że jest to coś świeżego. Gwoli ścisłości: nie śledziłem uważnie wcześniejszej, prehollywoodzkiej twórczości Desplata, więc może się okazać, że jednak nie jest to nic nowego, ale z pewnością nie przypomina to wyraźnie żadnej z hollywoodzkich jego prac.
Kolejny plus - warsztat. Jak zawsze, od strony technicznej na najwyższym poziomie.
Jestem przeciwnikiem oceniania muzyki filmowej bez oceny jej funkcjonowania w filmie, jestem też przeciwnikiem oceniania muzyki na płycie po jednorazowym tylko odsłuchu z płyty, bo to zwykłe lenistwo. No ale możemy się umówić, że z uwagi na brak dostępności filmu w tym okresie zmusza mnie to do oceny samej płyty.
No cóż, nie jest to klasyczny hollywoodzki score, bez wątpienia. Nie jest to score do klasycznego hollywoodzkiego filmu. Nie jest to też muzyka filmowa w ścisłym znaczeniu jej definicji. Trzeba pamiętać, że Desplat komponował ją głównie bez obejrzenia filmu, prawie wyłącznie na podstawie wskazówek reżysera, rozmów, kilku klipów, bez udziału w montażu filmu i dźwięku.
Jeżeli ktoś oczekuje klasycznego score'u z głównym motywem, przeplatającym się przez całą płytę w różnych aranżacjach, to się rozczaruje. Jeżeli ktoś będzie słuchał tej muzyki zmęczony po całym dniu, to na pewno uśnie. Muzyka jest monotonna, ale bez przesady. 11-minutowe 'Circles' chociażby daje radę i ma swoje mocne momenty. Jest główny motyw, który pojawia się m.in. w 'Childhood' i 'River'.
Co tu więcej pisać, nie usprawiedliwiam Desplata, oceniam finalny produkt. Ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę jak to musi być cholernie trudno napisać muzykę na podstawie haseł typu: Light&Darkness albo Good&Evil. To by było na tyle.
Szanuję opinię i gusta innych, ale ja na razie wystawiam 3 (za muzykę na płycie, bez sprawdzenia jej funkcjonowania w filmie). A teraz niech się sypią gromy...
PS. Rada dla anty-fanów Desplata i ludzi miłujących szybsze i różnorodne klimaty w muzyce filmowej: nie słuchajcie całego score'u, wysłuchajcie tylko 3-4 utworów, które wyżej wskazałem i będzie git, nie popsujecie sobie dnia ani nerwów

Nie zgadzam się z opiniami duetu Broxton & Krysiński. Oceny 2,5 oraz 1,5 są wg mnie nieco zaniżone.
Zgadzam się, że płyta jest monotonna. Kontemplacyjna. Niektóre utwory są 'nudniejsze', inne, mimo swojej monotonności, prezentują pewne smaczki. Ale zacznę od najjaśniejszych punktów tego score'u.
Utwory 'River', 'Motherhood' oraz 'Fatherhood' są rewelacyjne. Mistrzostwo. Desplat w świetnej formie. Gdyby cały score był utrzymany na tym poziomie, to śmiało dałbym 4,5. Ale nie jest, więc ocena będzie adekwatnie niższa.
Kolejne zaskoczenie: oryginalność. Mimo że wyraźnie słychać w pewnych utworach typowe dla Desplata rozwiązania stylistyczne, to jednak nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że jest to coś świeżego. Gwoli ścisłości: nie śledziłem uważnie wcześniejszej, prehollywoodzkiej twórczości Desplata, więc może się okazać, że jednak nie jest to nic nowego, ale z pewnością nie przypomina to wyraźnie żadnej z hollywoodzkich jego prac.
Kolejny plus - warsztat. Jak zawsze, od strony technicznej na najwyższym poziomie.
Jestem przeciwnikiem oceniania muzyki filmowej bez oceny jej funkcjonowania w filmie, jestem też przeciwnikiem oceniania muzyki na płycie po jednorazowym tylko odsłuchu z płyty, bo to zwykłe lenistwo. No ale możemy się umówić, że z uwagi na brak dostępności filmu w tym okresie zmusza mnie to do oceny samej płyty.
No cóż, nie jest to klasyczny hollywoodzki score, bez wątpienia. Nie jest to score do klasycznego hollywoodzkiego filmu. Nie jest to też muzyka filmowa w ścisłym znaczeniu jej definicji. Trzeba pamiętać, że Desplat komponował ją głównie bez obejrzenia filmu, prawie wyłącznie na podstawie wskazówek reżysera, rozmów, kilku klipów, bez udziału w montażu filmu i dźwięku.
Jeżeli ktoś oczekuje klasycznego score'u z głównym motywem, przeplatającym się przez całą płytę w różnych aranżacjach, to się rozczaruje. Jeżeli ktoś będzie słuchał tej muzyki zmęczony po całym dniu, to na pewno uśnie. Muzyka jest monotonna, ale bez przesady. 11-minutowe 'Circles' chociażby daje radę i ma swoje mocne momenty. Jest główny motyw, który pojawia się m.in. w 'Childhood' i 'River'.
Co tu więcej pisać, nie usprawiedliwiam Desplata, oceniam finalny produkt. Ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę jak to musi być cholernie trudno napisać muzykę na podstawie haseł typu: Light&Darkness albo Good&Evil. To by było na tyle.
Szanuję opinię i gusta innych, ale ja na razie wystawiam 3 (za muzykę na płycie, bez sprawdzenia jej funkcjonowania w filmie). A teraz niech się sypią gromy...

PS. Rada dla anty-fanów Desplata i ludzi miłujących szybsze i różnorodne klimaty w muzyce filmowej: nie słuchajcie całego score'u, wysłuchajcie tylko 3-4 utworów, które wyżej wskazałem i będzie git, nie popsujecie sobie dnia ani nerwów

Ostatnio zmieniony sob maja 14, 2011 12:27 pm przez hp_gof, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
pełna zgoda, fajny tekst, ale Ty oczekujesz czego innego po filmówce niż ja, dlatego wystawiłem taka a nie inną opinię swoją (słuchowych wrażeń) i zaznaczałem że jako muza dramatyczna czy w filmie zapewne fajnie spełni swoją rolę. po prostu to nie moje klimaty, dlatego usypiam ale kunsztu jej nie odmówiłem. podobna sytuacja jak z Jane Eyre, choć jednak tamto podchodzi mi lepiej niż ten Desplat 

NO CD = NO SALE
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
No dobra, sprecyzuj w punktach, czego oczekujesz po filmówce. Słucham
Z resztą się absolutnie zgadzam, nie musisz się tłumaczyć 


Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Poniosło mnie wczoraj. Ostatecznie stawiam jednak 3 

- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Może nie będzie tak źle jak co tu poniektórzy wnoszą 

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
Niezła recka, ale nie przesadzałbym ze stwierdzeniem "the entire album flows like one gigantic symphony"... Trochę przesada dać czwórkę. Co kto lubi.
- Arthur
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1135
- Rejestracja: śr paź 20, 2010 21:16 pm
- Lokalizacja: Pzn
Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT
To co, niech Desplat się w ankiecie wybroni.
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer