Oscary 2011

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.

Najlepszy Zwycięzca Dekady

Czas głosowania minął ndz gru 19, 2010 12:25 pm

2001 CROUCHING TIGER, HIDDEN DRAGON - Tan Dun
0
Brak głosów
2002 THE LORD OF THE RINGS: THE FELLOWSHIP OF THE RING - Howard Shore
6
43%
2003 FRIDA - Elliot Goldenthal
0
Brak głosów
2004 THE LORD OF THE RINGS: RETURN OF THE KING - Howard Shore
3
21%
2005 FINDING NEVERLAND - Jan A.P. Kaczmarek
1
7%
2006 BROKEBACK MOUNTAIN - Gustavo Santaolalla
0
Brak głosów
2007 BABEL - Gustavo Santaolalla
0
Brak głosów
2008 ATONEMENT - Dario Marianelli
1
7%
2009 SLUMDOG MILLIONAIRE - A.R. Rahman
2
14%
2010 UP - Michael Giacchino
1
7%
 
Liczba głosów: 14

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#406 Post autor: Marek Łach » śr sty 26, 2011 23:06 pm

Mefisto pisze: David O. Russell za kolejny z rzędu film bokserski
Normalnie wstyd mi za niego, że nakręcił film o boksie. :roll: To przecież taki gatunek, że na ekranie tylko walą się po pyskach a reżyser nie musi nawet pracować z aktorami, pewnie stoi tylko obok kamery i pisze smsy na komórce. :P Pewnie te wszystkie nominacje aktorskie film zebrał za to, że Wahlberg czy Bale nauczyli się lewego sierpowego, no bo przecież reżyser nie ma w kinie bokserskim nic do roboty, zwłaszcza prowadzić aktora, rozmawiać z nim, dyskutować o roli. Prawdziwy reżyser chyba tego nie robi, bo Incepcja nie ma żadnej nominacji aktorskiej. :P
po raz n-ty Coenowie (a film ponoć bardzo słaby jak na nich)
Bardzo słaby JAK NA NICH. To jest kluczowe, bo Coenowie to ścisły top reżyserki świata, nawet jeśli te 10 nominacji dostał film słabo jak na nich wyreżyserowany.
i jakiś Hooper za (przypuszczalnie) poprawny do bólu film kostiumowy. Brrr...
Tak, z pewnością poprawny do bólu, zwłaszcza że punktem wyjścia dla fabuły filmu jest tak oklepana, przerobiona tysiąc razy historia, jak perypetie nieumiejącego wygłaszać przemów władcy. No i te walące po oczach, rozbuchane kostiumy z lat 30. XX wieku... No ale to tylko "jakiś" Hooper.

Pomijam już fakt, że równie dobrze do stawki mogli wskoczyć Polański, Inarritu, Mike Leigh i jeszcze pewnie kilku innych.
Wawrzyniec pisze:dla wielu przestał to być dobry film
Incepcja to wciąż świetny blockbuster. Oczywiście gdyby kategoria Best Picture miała wciąż 5 oczek, to nawet nie pomyślałbym o tym, żeby film Nolana do niej nominować. Bo oczywiście w większości przypadków (dobre) kino artystyczne jest bardziej wartościowe niż (dobre) kino komercyjne.
A z aktualnych nominowanych reżyserów to najbardziej zasługuje Fincher i niech on dostanie.
W sumie chyba słusznie. Za całokształt dotychczasowej kariery.

Awatar użytkownika
Arthur
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1135
Rejestracja: śr paź 20, 2010 21:16 pm
Lokalizacja: Pzn

#407 Post autor: Arthur » śr sty 26, 2011 23:23 pm

W sumie chyba słusznie. Za całokształt dotychczasowej kariery.
To idąc tym tropem, Powell dostanie :lol: ?
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#408 Post autor: Wawrzyniec » śr sty 26, 2011 23:25 pm

Marek Łach pisze:
Mefisto pisze: David O. Russell za kolejny z rzędu film bokserski
Normalnie wstyd mi za niego, że nakręcił film o boksie. :roll: To przecież taki gatunek, że na ekranie tylko walą się po pyskach a reżyser nie musi nawet pracować z aktorami, pewnie stoi tylko obok kamery i pisze smsy na komórce. :P Pewnie te wszystkie nominacje aktorskie film zebrał za to, że Wahlberg czy Bale nauczyli się lewego sierpowego, no bo przecież reżyser nie ma w kinie bokserskim nic do roboty, zwłaszcza prowadzić aktora, rozmawiać z nim, dyskutować o roli. Prawdziwy reżyser chyba tego nie robi, bo Incepcja nie ma żadnej nominacji aktorskiej. :P
I widzisz kolejny błąd Akademii. Zresztą "Inception" nie jest filmem kręconym pod aktora(ów), aby sobie mogli Oscara zdobyć.
Marek Łach pisze:
po raz n-ty Coenowie (a film ponoć bardzo słaby jak na nich)
Bardzo słaby JAK NA NICH. To jest kluczowe, bo Coenowie to ścisły top reżyserki świata, nawet jeśli te 10 nominacji dostał film słabo jak na nich wyreżyserowany.
Nolan też jest TOP reżyserskim świata, a nominacji nie dostał. Ale to w końcu za najlepszą reżyserię, czy za nazwisko i dotychczasowe się zasługi dostaje. Chociaż patrząc po Oscarze dla Scorsese, to chyba odpowiedź jest oczywista.
Marek Łach pisze:
i jakiś Hooper za (przypuszczalnie) poprawny do bólu film kostiumowy. Brrr...
Tak, z pewnością poprawny do bólu, zwłaszcza że punktem wyjścia dla fabuły filmu jest tak oklepana, przerobiona tysiąc razy historia, jak perypetie nieumiejącego wygłaszać przemów władcy. No i te walące po oczach, rozbuchane kostiumy z lat 30. XX wieku... No ale to tylko "jakiś" Hooper.
Nie widziałem nie oceniam.
Marek Łach pisze:Pomijam już fakt, że równie dobrze do stawki mogli wskoczyć Polański, Inarritu i jeszcze pewnie kilku innych.
Toż to mamy pseudo Polańcronenbergskiego nominowanego za reżyserię "Black Swan", czy też dokładniej za reżyserowanie "zza pleców".
Marek Łach pisze:Incepcja to wciąż świetny blockbuster. Oczywiście gdyby kategoria Best Picture miała wciąż 5 oczek, to nawet nie pomyślałbym o tym, żeby film Nolana do niej nominować. Bo oczywiście w większości przypadków (dobre) kino artystyczne jest bardziej wartościowe niż (dobre) kino komercyjne.
A gdyby dla przykładu "King's Speach" zarobiłoby 800 000 000 $ to byłoby dobrym filmem, czy dobrym blockbusterem?
Nie wiem czy "True Grid" to kina artystyczne, a już tym bardziej nie "Black Swan", które stara sie i udaje być kinem artystycznym i wielce ważnym, a tak naprawdę powtarza oklepany już w kinie schemat.

Prawda jest taka, że Oscary pod wieloma względami zatrzymały się w latach 50 i 60 i dobrym filmem, nie może być obraz fantastyczny, przygodowy itd. gdyż to są filmy klasy B.
Marek Łach pisze:
A z aktualnych nominowanych reżyserów to najbardziej zasługuje Fincher i niech on dostanie.
W sumie chyba słusznie. Za całokształt dotychczasowej kariery.
Nie, najlepszy z nominowanych, pomijając Hoopera, którego filmu jeszcze nie widziałem.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#409 Post autor: Marek Łach » śr sty 26, 2011 23:36 pm

Wawrzyniec pisze: Nolan też jest TOP reżyserskim świata, a nominacji nie dostał. Ale to w końcu za najlepszą reżyserię, czy za nazwisko i dotychczasowe się zasługi dostaje. Chociaż patrząc po Oscarze dla Scorsese, to chyba odpowiedź jest oczywista.
No więc w czym problem? Nolan należy do TOP, Coenowie należą do TOP, Polański należy do TOP, Inarritu należy do TOP, Leigh należy do TOP. Z tego grona dostali tylko Coenowie. Czy to znaczy że Nolan jest bardziej pokrzywdzony od pozostałych wymienionych tu panów? (sądząc po lamentach to jego jednego Akademia okradła z nominacji)
A gdyby dla przykładu "King's Speach" zarobiłoby 800 000 000 $ to byłoby dobrym filmem, czy dobrym blockbusterem?
Nie wiem czy "True Grid" to kina artystyczne, a już tym bardziej nie "Black Swan", które stara sie i udaje być kinem artystycznym i wielce ważnym, a tak naprawdę powtarza oklepany już w kinie schemat.
Ja nawet nie wiem, jakim filmem jest The King's Speech. Wiem natomiast, że Incepcja jest inteligentną rozrywką, fajną grą z konwencją, ale NICZYM więcej. I jeśli będę miał do wyboru Incepcję a film ciekawie rozgrywający ludzkie dramaty, film który będzie miał wartościowy przekaz, to prawie na pewno wybiorę ten drugi. Black Swan moim zdaniem na Oscara nie zasługuje, choć jest ok, a True Grit nie widziałem, choć tutaj nie spodziewam się rewelacji.
Prawda jest taka, że Oscary pod wieloma względami zatrzymały się w latach 50 i 60 i dobrym filmem, nie może być obraz fantastyczny, przygodowy itd. gdyż to są filmy klasy B.
Wawrzyńcu, co Ty w ogóle wygadujesz. :roll: Prześledź sobie może nominacje w ostatniej dekadzie i zobaczysz, że większość ZNACZĄCYCH (bo reszta z reguły jest bezwartościowa) filmów fantastycznych była przez Akademię dostrzeżona. Były LOTRy, był Avatar, był Wall-E (choć to trochę inna kategoria), był Dystrykt, był Labirynt Fauna, jest wreszcie Incepcja. Mieliśmy więcej wartościowych filmów z tego gatunku? Może Ludzkie dzieci i (bardzo ewentualnie) któryś film Spielberga czy ten nieszczęsny TDK ale to tyle. I co, za mało tych nominacji? Akademia tak straszliwie krzywdzi gatunek SF i fantasy? Rozumiem że przestanie krzywdzić dopiero gdy zacznie te filmy nagradzać w najważniejszej kategorii, bo przecież sama nominacja jest zupełnie bezwartościowa...

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#410 Post autor: Wawrzyniec » czw sty 27, 2011 00:04 am

Marek Łach pisze:No więc w czym problem? Nolan należy do TOP, Coenowie należą do TOP, Polański należy do TOP, Inarritu należy do TOP, Leigh należy do TOP. Z tego grona dostali tylko Coenowie. Czy to znaczy że Nolan jest bardziej pokrzywdzony od pozostałych wymienionych tu panów? (sądząc po lamentach to jego jednego Akademia okradła z nominacji)
Dziwne po prostu jest, że reżyser filmu, który jest nominowany za najlepszy film, plus jest nominowany za najlepszy scenariusz i to jeszcze autorstwa reżysera, nie jest nominowany za reżyserię. Dla mnie jest najbardziej pokrzywdzony, gdyż czasami przecenie się wiele produkcje. Reżyseria to nie tylko dobre pokierowanie aktorem. A szczególnie przy takich wielkich produkcjach to wielka odpowiedzialność. Nolanowi się ta nominacja należała, jak kotu jedzenie do miski.
Marek Łach pisze:Ja nawet nie wiem, jakim filmem jest The King's Speech. Wiem natomiast, że Incepcja jest inteligentną rozrywką, fajną grą z konwencją, ale NICZYM więcej. I jeśli będę miał do wyboru Incepcję a film ciekawie rozgrywający ludzkie dramaty, film który będzie miał wartościowy przekaz, to prawie na pewno wybiorę ten drugi. Black Swan moim zdaniem na Oscara nie zasługuje, choć jest ok, a True Grit nie widziałem, choć tutaj nie spodziewam się rewelacji.
Ja też nie wiem jakim filmem jest "The King's Speach", ale z chęcią się dowiem, gdyż cenię Colina Firtha, Geoffreya Rusha i Helenę Bohnan Carter.
Dla mnie akurat "Black Swan" jest filmem, nie tyle co pustym, co strasznie napuszonym, udającym i wywyższającym się, że jest czymś więcej niż jest, a w sumie to jest nieudolną próbą powielania klisz Polańskiego i Cronenberga.
Za to "True Grit", choć może to zabrzmi głupio, ale też dużo traci przez to, że to remake.

W ogóle ja lubię oryginalne pomysły. I dlatego "Inception" wygrywa, gdyż nie jest oparta na literackim pierwowzorze, wydarzeniach historycznych, nie jest remakiem i takie tam. I za to ten film też w szczególności cenię i pozwalam sobie z lekką arogancją go wywyższać od innych.
Marek Łach pisze:
Prawda jest taka, że Oscary pod wieloma względami zatrzymały się w latach 50 i 60 i dobrym filmem, nie może być obraz fantastyczny, przygodowy itd. gdyż to są filmy klasy B.
Wawrzyńcu, co Ty w ogóle wygadujesz. :roll: Prześledź sobie może nominacje w ostatniej dekadzie i zobaczysz, że większość ZNACZĄCYCH (bo reszta z reguły jest bezwartościowa) filmów fantastycznych była przez Akademię dostrzeżona. Były LOTRy, był Avatar, był Wall-E (choć to trochę inna kategoria), był Dystrykt, był Labirynt Fauna, jest wreszcie Incepcja. Mieliśmy więcej wartościowych filmów z tego gatunku? Może Ludzkie dzieci i (bardzo ewentualnie) któryś film Spielberga czy ten nieszczęsny TDK ale to tyle. I co, za mało tych nominacji? Akademia tak straszliwie krzywdzi gatunek SF i fantasy? Rozumiem że przestanie krzywdzić dopiero gdy zacznie te filmy nagradzać w najważniejszej kategorii, bo przecież sama nominacja jest zupełnie bezwartościowa...
Sam sobie odpowiedziałeś. Powiedz, jakie filmy fantastyczne dostały statuetkę w najważniejszej kategorii? "Władcy Pierścieni" nie liczę, gdyż za tym filmem, stoi ceniona i kultowa książka.

"Avatar" nie został nagrodzony (Globy na szczęście zgarnął), tylko dlatego, że to S.F. lub jak to twierdzi Sigourney Weaver, gdyż "Cameron nie ma waginy" :wink:

"Blade Runner" został regularnie "wydymany" przez Akademię. Takiego określenie używa sama była ekipa, więc mam prawo je używać.

Steven Spielberg, który jest w sumie współwinowajcą, że widzowie wolą filmy klasy B od A, dostał Oscara dopiero wtedy, kiedy porzucił fantastykę i kiedy jego filmy nie był z tego gatunku. "E.T." "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia" i tak można wymieniać.
Co ciekawe, czy w ogóle ktoś pamięta, jaki film wygrał Oscara za rok 1977, kiedy nominowane były takie klasyki jak "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia", czy "Gwiezdne wojny"? :)

Fantastyka, blockbuster, znaczy od razu kino klasy B, niech tak będzie. Tylko niech się organizatorzy nie dziwią, że z roku na rok coraz mniej osób ogląda galę Oscarów.

W sumie to na razie tyle z mojej strony. :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#411 Post autor: Marek Łach » czw sty 27, 2011 00:19 am

Wawrzyniec pisze: Dziwne po prostu jest, że reżyser filmu, który jest nominowany za najlepszy film, plus jest nominowany za najlepszy scenariusz i to jeszcze autorstwa reżysera, nie jest nominowany za reżyserię.
A może po prostu w stawce scenariuszowej konkurencja była mniejsza? A może po prostu Nolan jest lepszym scenarzystą niż reżyserem? A może po prostu o sile Incepcji zdaniem Akademii stanowi bardziej scenariusz niż reżyseria? Nolan ma nominacje za Best Picture i Best Screenplay - jest ostatnią osobą, o której można powiedzieć, że Akademia go skrzywdziła w tym roku. Sam zresztą nominowałbym go za scenariusz.
Za to "True Grit", choć może to zabrzmi głupio, ale też dużo traci przez to, że to remake.
To nie remake, tylko ponowna adaptacja książki.
Sam sobie odpowiedziałeś. Powiedz, jakie filmy fantastyczne dostały statuetkę w najważniejszej kategorii? "Władcy Pierścieni" nie liczę, gdyż za tym filmem, stoi ceniona i kultowa książka.
Znowu pytam: a to, że te filmy walczyły w najważniejszych kategoriach, że zostały nominowane do grona najlepszych filmów świata to nie jest docenienie tych filmów? Akurat na każdym rozdaniu były filmy lepsze niż Faun, Avatar czy Dystrykt, więc jakoś mnie ich przegrana nie dziwi - ale one ZOSTAŁY docenione! Znalazły się w piątce (ew.dziesiątce) najlepszych zdaniem Akademii filmów świata. Sorry, ale lamentowanie nad tym, że żaden z nich nie został wybrany najlepszym filmem świata w danym roku już naprawdę zajeżdża fanatyzmem i naginaniem rzeczywistości do własnej tezy. A rzeczywistość jest taka, że Akademia przez ostatnie 10 lat była zaskakująco przychylna blockbusterom fantastycznym.
"Blade Runner" został regularnie "wydymany" przez Akademię. Takiego określenie używa sama była ekipa, więc mam prawo je używać.
Dawne dzieje. 2001 i Blade Runner to chyba jedyne dwa filmy w historii kina fantastycznego, które faktycznie można uznać za deklasujące konkurencję dramatyczną. Błędy Akademii owszem, ale mimo wszystko tylko dwa błędy. Bo i nie było tak naprawdę więcej okazji.
Co ciekawe, czy w ogóle ktoś pamięta, jaki film wygrał Oscara za rok 1977, kiedy nominowane były takie klasyki jak "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia", czy "Gwiezdne wojny"? :)
:roll: Wygrała Annie Hall. Jeden z najważniejszych filmów ubiegłego stulecia. Powszechnie uznany za arcydzieło i w sumie faktycznie będący arcydziełem filmowej psychoanalizy. Sorry, ale nawet Spielberg z CE3K nie miał do tego filmu startu. (tak gwoli ścisłości to był rok 1978)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#412 Post autor: Wawrzyniec » czw sty 27, 2011 01:26 am

Marek Łach pisze:A może po prostu w stawce scenariuszowej konkurencja była mniejsza? A może po prostu Nolan jest lepszym scenarzystą niż reżyserem? A może po prostu o sile Incepcji zdaniem Akademii stanowi bardziej scenariusz niż reżyseria? Nolan ma nominacje za Best Picture i Best Screenplay - jest ostatnią osobą, o której można powiedzieć, że Akademia go skrzywdziła w tym roku. Sam zresztą nominowałbym go za scenariusz.
To miło, ale Wy nominujecie za muzykę, a nie scenariusz i tam też raczej "Inception" nie zaszaleje xD A co do reżyserii, to jak mówiłem Aranofsky'ego stylu w ogóle nie lubię, a co do "Fightera" to na razie podzielam pogląd Mefisto.
Marek Łach pisze:
Za to "True Grit", choć może to zabrzmi głupio, ale też dużo traci przez to, że to remake.
To nie remake, tylko ponowna adaptacja książki.
OK, mój błąd. Ale w takim razie, gdyby np. powstał film dziejący się w przyszłości w San Francisco. A jego główny bohater nazywałby się Rick Deckard i tropił/ścigałby androidy, to byłby to remake, czy ponowna adaptacja książki?
Marek Łach pisze:Znowu pytam: a to, że te filmy walczyły w najważniejszych kategoriach, że zostały nominowane do grona najlepszych filmów świata to nie jest docenienie tych filmów? Akurat na każdym rozdaniu były filmy lepsze niż Faun, Avatar czy Dystrykt, więc jakoś mnie ich przegrana nie dziwi - ale one ZOSTAŁY docenione! Znalazły się w piątce (ew.dziesiątce) najlepszych zdaniem Akademii filmów świata. Sorry, ale lamentowanie nad tym, że żaden z nich nie został wybrany najlepszym filmem świata w danym roku już naprawdę zajeżdża fanatyzmem i naginaniem rzeczywistości do własnej tezy. A rzeczywistość jest taka, że Akademia przez ostatnie 10 lat była zaskakująco przychylna blockbusterom fantastycznym.
W sumie to tak możemy sobie tę piłeczkę przebijać. Gdyż ja dalej będę twierdził, że ten gatunek jest traktowany jako drugorzędny i w ogóle jak się trafiają jakieś blockbustery to dostają nominację tal dla zasady, aby nie było kontrowersji i słowa, w stylu "No co przecież już sama nominacja jest wielkim docenieniem".
Tutaj niestety nie dojdziemy do porozumienia, gdyż za bardzo różnią się nasze gusta filmowe i to co każde z nas oczekuje od kina.

Marek Łach pisze:
Co ciekawe, czy w ogóle ktoś pamięta, jaki film wygrał Oscara za rok 1977, kiedy nominowane były takie klasyki jak "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia", czy "Gwiezdne wojny"? :)
:roll: Wygrała Annie Hall. Jeden z najważniejszych filmów ubiegłego stulecia. Powszechnie uznany za arcydzieło i w sumie faktycznie będący arcydziełem filmowej psychoanalizy. Sorry, ale nawet Spielberg z CE3K nie miał do tego filmu startu. (tak gwoli ścisłości to był rok 1978)
Aha, Woody Allen, rozumiem. Nie przepadam za jego filmami, ale niech będzie. Wiem, że Oscary były w 1978, ale oceniane były filmy za 1977 rok. :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Mefisto

#413 Post autor: Mefisto » czw sty 27, 2011 01:44 am

Nie bardzo rozumiem Twoje kontrargumenty
Marek Łach pisze:Normalnie wstyd mi za niego, że nakręcił film o boksie. :roll: To przecież taki gatunek, że na ekranie tylko walą się po pyskach a reżyser nie musi nawet pracować z aktorami, pewnie stoi tylko obok kamery i pisze smsy na komórce.
Nie o to chodziło i dobrze o tym wiesz. Chodzi raczej o skalę. Udźwignąć taki film jak Incepcja (nie tylko z wielkim budżetem, ale i z gwiazdorską obsadą oraz wcale nie taką prostą fabułą), a wyreżyserować przeciętny w skali dramat bokserski to jednak dwie inne ligi.
Wahlberg czy Bale nauczyli się lewego sierpowego, no bo przecież reżyser nie ma w kinie bokserskim nic do roboty, zwłaszcza prowadzić aktora, rozmawiać z nim, dyskutować o roli. Prawdziwy reżyser chyba tego nie robi, bo Incepcja nie ma żadnej nominacji aktorskiej.
Oh, wow Bale znowu schudł, a Wahlberg pewnie zagrał powyżej przeciętnej, więc od razu nominujmy reżysera! :roll:
Bardzo słaby JAK NA NICH. To jest kluczowe, bo Coenowie to ścisły top reżyserki świata, nawet jeśli te 10 nominacji dostał film słabo jak na nich wyreżyserowany.
No i? Już pomijam fakt, że jest ich dwóch, ale 10 nominację z rzędu mogli sobie darować - jak dla mnie robią tu na zasadzie zapełniacza.
Tak, z pewnością poprawny do bólu, zwłaszcza że punktem wyjścia dla fabuły filmu jest tak oklepana, przerobiona tysiąc razy historia, jak perypetie nieumiejącego wygłaszać przemów władcy.
I znowu odwracasz kota ogonem - nie chodziło mi o historię samą w sobie, tylko o film jako całość. A ten raczej nie wygląda na odbiegający od kanonu. Pewnie to solidne rzemiosło i nic poza tym.
Pomijam już fakt, że równie dobrze do stawki mogli wskoczyć Polański, Inarritu, Mike Leigh i jeszcze pewnie kilku innych.
Polański i owszem, gdyby go wcześniej nie wsadzili. Reszta nie bardzo wiem za co miała by się tam znaleźć. Za kolejne, te same w stylu historie? Poza tym nie ma ich tam, więc nie ma o czym mówić.

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

#414 Post autor: Tomek » czw sty 27, 2011 09:48 am

Jejku, znowu darcie szat nad "Incepcją"... Ile można...

Jeżeli "King's Speech" zgarnie nagrodę za najlepszy film, to z klucza Ross i Treznor będę mieli nagrodę pocieszenia za muzykę (vide przypadki "Fridy", "Babela", "Pokuty", "Odlotu", "Przyczajonego tygrysa" itp.). Jeżeli "Social Network" będzie kosił główne nagrody (w tym za film) wreszcie docenią Desplata. Wydaje mi się to proste :) Jedynie Zimmer ma tu szansę coś uszczknąć, choć jego szanse są wydaje mi się małe...

Ale biorąc pod uwagę, że Desplat ma wysokie notowania w Akademii, uważam tak jak Mystery, że to on wyjdzie z gali ze statuetką. Co prawda, za muzykę może w kontekście jego całej kariery przeciętną, ale wreszcie Oscar będzie dla niego "odchaczony", bo w sumie od paru lat się gdzieś tam o niego ociera :)

Mój typ: Desplat.
Obrazek

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#415 Post autor: Koper » czw sty 27, 2011 10:43 am

I Marek, i Wawrzek bredzą troszkę. :P Wawrzek - wiadomo, wielkie lamenty nad Incepcją i Nolanem, jakby nie wiadomo, jaki to był geniusz reżyserki. A nie jest to ani mistrz kreowania nastroju, ani mistrz pracy z aktorami, ani mistrz blockbusterów z rewolucyjnymi F/X (bo w tej kat. to Cameronowi do pięt nie sięga). Owszem, świetny reżyser ogólnie i myślę, że będzie kiedyś doceniony ale "Incepcja" to nie jest nawet jego najlepszy film. Bardziej brakuje Polańskiego jak Nolana, no ale to z wiadomych powodów.
A Marek z kolei wymyślił sobie, że arcydzieło filmowe to musi być od razu mistrzostwo psychoanalizy. A moim zdaniem gówno prawda. Nie każdy film musi być psychologicznym dramatem. To że Ciebie najbardziej rajcują głębokie super silnie spsychologizowane dramaty, to nie znaczy, że tym się objawia mistrzostwo kina. Bo wybitny film S-F, western a nawet super śmieszna i mądra komedia, może być od tego lepsza. Są różne gatunki, różne style i różne konwencje. A "najlepszy film" to nie nagroda za "najlepszy psychologiczny dramat". Come on.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#416 Post autor: Marek Łach » czw sty 27, 2011 11:41 am

Wawrzyniec pisze: W sumie to tak możemy sobie tę piłeczkę przebijać. Gdyż ja dalej będę twierdził, że ten gatunek jest traktowany jako drugorzędny i w ogóle jak się trafiają jakieś blockbustery to dostają nominację tal dla zasady, aby nie było kontrowersji i słowa, w stylu "No co przecież już sama nominacja jest wielkim docenieniem".
Tutaj niestety nie dojdziemy do porozumienia, gdyż za bardzo różnią się nasze gusta filmowe i to co każde z nas oczekuje od kina.
Wychodzi na to, że nominowanie SF i nie nagrodzenie go w najważniejszej kategorii jest większą obrazą i lekceważeniem gatunku niż nienominowanie w ogóle. :P A tak poważnie, to wystarczy chłodno spojrzeć na statystyki z ubiegłej dekady i porównać je z innymi gatunkami - owszem, są takie gatunki, które Akademia zawsze preferowała i częściej nominowała, ale są i takie, które mogłyby pomarzyć o ilości nominacji, jakie przypadły produkcjom fantastycznym. Fantastykę Akademia po prostu szanuje, nawet jeśli jej nie kocha, co moim zdaniem jest dowodem na to, że potrafi do tego akurat gatunku podejść w miarę sprawiedliwie. Statystyki, tyle.
Koper pisze:Bo wybitny film S-F, western a nawet super śmieszna i mądra komedia, może być od tego lepsza
Ale ja niczego przeciwnego nie napisałem... Napisałem (bo chyba do tego pijesz): "Bo oczywiście w większości przypadków (dobre) kino artystyczne jest bardziej wartościowe niż (dobre) kino komercyjne." W WIĘKSZOŚCI. Czyli te wybitne filmy SF czy westerny, które zdarzają się raz na kilkanaście-kilkadziesiąt lat, mogą być lepsze i bywały (2001, Blade Runner, Dzika banda...). Dobrze, że użyłeś określenia "mądra" - bo wybitne filmy SF są mądre, mają przekaz, skłaniają do zastanowienia. Ba, nawet pod kątem psychologicznym potrafią zrobić wrażenie! Incepcja akurat w tej mierze jest zupełnie pusta, choć jest - wciąż tak uważam - świetną robotą scenariuszową, za którą nominacja się należała. Ale za to że nie skłania do żadnej tak naprawdę refleksji, za to że nie ma nic do przekazania - moim zdaniem jest mniej wartościowa od filmów, które takie cechy posiadają.

Ale z ręką na sercu powiedz, czy jakiś film fantastyczny z ubiegłej dekady zasługiwał na zwycięstwo w głównej kategorii biorąc pod uwagę konkurencję? Nie licząc LOTRa, no bo ten był swego rodzaju zjawiskiem.

Mefi z kolei jak widzę deprecjonuje zupełnie rolę reżysera w skromnych filmach; fajnie że Nolan ogarnął budżet za 200 baniek, na pewno było to niełatwe od rzemieślniczej strony. To świadczy o jego sprawności. Ale niby czemu kameralny dramat nie miałby stawiać reżyserowi równie dużych wymagań? Tam dopiero, przy niskim budżecie, przy skomplikowanym psychologicznie scenariuszu (o ile taki oczywiście jest), przy próbie przekazania jakiegoś uniwersalnego problemu, wymagana jest od reżysera duża subtelność, wyczulenie by nie zabrzmieć fałszywie, pretensjonalnie. Scorsese z armią specjalistów nie musiał się wcale nad Aviatorem natrudzić bardziej niż Eastwood nad Million Dollar Baby, a wtedy właśnie mieliśmy jaskrawy przykład jak wielomilionowa superprodukcja przegrywa z kameralnym dramatem.

No i zanim lamentujący mnie rozszarpią: nie mówię, że Nolan na tę nominację nie zasłużył. :P Mówię tylko że inni może zasłużyli równie mocno, więc po prostu te lamenty są przesadzone (w sumie jak zwykle w przypadku tego pupila publiczności ;) ).

No ale kończmy już z tym, bo znowu się Incepcyjny offtop zrobił. :D Ja w Best Score obstawiam Hansa. :P

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#417 Post autor: Koper » czw sty 27, 2011 12:10 pm

Marek Łach pisze:Ale ja niczego przeciwnego nie napisałem... Napisałem (bo chyba do tego pijesz): "Bo oczywiście w większości przypadków (dobre) kino artystyczne jest bardziej wartościowe niż (dobre) kino komercyjne." W WIĘKSZOŚCI. Czyli te wybitne filmy SF czy westerny, które zdarzają się raz na kilkanaście-kilkadziesiąt lat, mogą być lepsze i bywały (2001, Blade Runner, Dzika banda...).
Ale teraz piszesz tylko o wybitnych. A generalnie wychodzisz z założenia, że kino komercyjne określone jako "dobre" będzie i tak gorsze od niekomercyjnego, które też będzie li tylko i wyłącznie "dobre". Dla mnie jeśli to jest "dobre" i tamto jest "dobre" to oceniam je na równi. Natomiast jeśli ów film komercyjny nie będzie wybitny,ale będzie bardzo dobry, to będzie lepszy od niekomercyjnego tylko i aż dobrego. No i oczywiście na odwrót. Proste.

Poza tym S-F nie oznacza od razu komercyjności, choć ze względu na tematykę, potrzeba tutaj większych funduszy i nie łatwo o niezależne kino S-F, a szkoda.
Marek Łach pisze:Dobrze, że użyłeś określenia "mądra" - bo wybitne filmy SF są mądre, mają przekaz, skłaniają do zastanowienia. Ba, nawet pod kątem psychologicznym potrafią zrobić wrażenie!
A Ty dalej z tą psychologizacją, jakby to wszędzie było potrzebne i niezbędne. :P Nawet w genialnej "2001" postaci ludzkie masz zupełnie bezbarwne, bo Kubrickowi wyraziści i silnie spsychologowani bohaterowie nie byli do niczego potrzebni. :P
Marek Łach pisze:Incepcja akurat w tej mierze jest zupełnie pusta, choć jest - wciąż tak uważam - świetną robotą scenariuszową, za którą nominacja się należała. Ale za to że nie skłania do żadnej tak naprawdę refleksji, za to że nie ma nic do przekazania - moim zdaniem jest mniej wartościowa od filmów, które takie cechy posiadają.
Dziwne, miałem wrażenie, że świeżo po seansie "Incepcji" inaczej się do niej odnosiłeś... No, mniejsza o to. W każdym razie też uważam, że to jest film tak naprawdę o niczym (w tym sensie, że żadne refleksje z niego nie płyną).
Marek Łach pisze:Ale z ręką na sercu powiedz, czy jakiś film fantastyczny z ubiegłej dekady zasługiwał na zwycięstwo w głównej kategorii biorąc pod uwagę konkurencję? Nie licząc LOTRa, no bo ten był swego rodzaju zjawiskiem.
LOTR to fantasy, nie S-F, więc totalnie inna kategoria jak dla mnie. Swoją drogą ciągle nie zmieniłem o nim zdania. :P
A od czasów Matrixa (to był bodaj 1999 rok, więc już się do uprzedniej dekady nie łapie) do 2009, kiedy były 3 dobre filmy S-F, to niestety ale gatunek był w regresie, więc nie ma o czym mówić. Natomiast w XXw. Akademia wiele dobrych, czy nawet parę wybitnych obrazów w tym gatunku olała, co sam przyznałeś.
Swoją drogą wcale nie uważam, żeby obraz Bigelow bardziej zasługiwał na Oscara od "Avatara" jeśli z kolei Ty do tego piejesz, bo tym bardziej żadne arcydzieło to nie było. :P
Marek Łach pisze:No ale kończmy już z tym, bo znowu się Incepcyjny offtop zrobił. :D Ja w Best Score obstawiam Hansa. :P
Bleee... ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#418 Post autor: Marek Łach » czw sty 27, 2011 12:25 pm

Koper pisze: Ale teraz piszesz tylko o wybitnych.
Bo Ty sam napisałeś o wybitnych. :P Niestety w takiej dyskusji można się posługiwać raczej tylko ogólnikami, więc o ile w tym co dalej napisałeś na temat porównań kina komercyjnego z niekomercyjnym (ale gdzie tak naprawdę zaczyna się kino niekomercyjne?) i na temat mojego podejścia jest w sumie sporo prawdy, to pewnie znalazłbym szereg wyjątków, gdzie wyżej ceniłbym film komercyjny. :) Ale dajmy już spokój, bo to nie temat "Poglądy filmowe Marka Łacha". :D
Poza tym S-F nie oznacza od razu komercyjności, choć ze względu na tematykę, potrzeba tutaj większych funduszy i nie łatwo o niezależne kino S-F, a szkoda.
Dlatego właśnie te pojęcia "kino komercyjne"/"niekomercyjne" są dość toporne, tylko że trudno znaleźć im coś zastępczego na potrzeby szybkiej forumowej dyskusji. Już chyba prędzej pasowałoby kino rozrywkowe/nierozrywkowe, gdzie to pierwsze oznacza filmy nastawione tylko na zapewnienie czystej rozrywki, a drugie oznacza całą resztę (i "ambitniejsze" filmy mainstreamowe, i całe kino niezależne)...
Nawet w genialnej "2001" postaci ludzkie masz zupełnie bezbarwne, bo Kubrickowi wyraziści i silnie spsychologowani bohaterowie nie byli do niczego potrzebni. :P
Ale tam był inny przekaz, więc psychologia akurat nie była potrzebna. :) W Blade Runnerze były obie rzeczy. A w większości filmów z gatunku nie ma żadnej. :D
Dziwne, miałem wrażenie, że świeżo po seansie "Incepcji" inaczej się do niej odnosiłeś...
Chwaliłem mechanizmy scenariusza, pułapki zastawiane na widza.
Swoją drogą wcale nie uważam, żeby obraz Bigelow bardziej zasługiwał na Oscara od "Avatara" jeśli z kolei Ty do tego piejesz, bo tym bardziej żadne arcydzieło to nie było. :P
Nie było. :) Myślałem raczej o Bękartach, które moim zdaniem były od obu tych filmów znacznie lepsze. :)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#419 Post autor: Koper » czw sty 27, 2011 12:39 pm

Bo walka powinna się rozstrzygnąć między Avatarem a Bękartami, ale feminizm zwyciężył i dali Bigelow.

A tak wracając do S-F poprzedniej dekady, to może arcydzieł wszech czasów nie było, ale jednak jak sobie rzuciłem okiem na to, co powstawało wtenczas, to parę wartościowych tytułów idzie znaleźć: A.I., Raport mniejszości, Ludzkie dzieci...

Natomiast co sądzisz o teorii, że gatunkiem, który jest po macoszemu przez Akademię traktowany, jest horror ?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#420 Post autor: Wawrzyniec » czw sty 27, 2011 22:06 pm

Horror, tak samo jak fantastyka traktowany jest przez Akademię po macoszemu. Oczywiście Marek tutaj może być innego zdanie, ale to, że Akademia tam kilka razy dopuści łaskawie kino fantastyczne do nominacji, nic nie oznacza. To nie jest typ kina jaki oni preferują, ale nie są też ślepi i widzą, że widzowie ten typ kina lubią, więc tak łaskawie nominują, aby uciszyć, krytyków i takich fanboy'ów jak ja.

A z fantastycznych to pamięta ktoś z Was może taki film jak "Moon"? Też nie kojarzę, aby jakieś nagrody zdobył, czy nominację :?

W Oscarach i tak przede wszystkim chodzi o promocję i umiejętności promocji, dlatego też tak często różne , sztampowe filmy i słabizny od Miramaxa dostawały nominacje, czy też nagrody, jak chociażby "Zakochany Szekspir".
Jeżeli "King's Speech" zgarnie nagrodę za najlepszy film, to z klucza Ross i Treznor będę mieli nagrodę pocieszenia za muzykę (vide przypadki "Fridy", "Babela", "Pokuty", "Odlotu", "Przyczajonego tygrysa" itp.). Jeżeli "Social Network" będzie kosił główne nagrody (w tym za film) wreszcie docenią Desplata. Wydaje mi się to proste Smile Jedynie Zimmer ma tu szansę coś uszczknąć, choć jego szanse są wydaje mi się małe...
Zimmer, nie zdobędzie nagrodę, gdyż sam się zdyskwalifikował, gdyż powiedział prawdę. I tak samo pewnie Powell nie zdobędzie Oscara, gdyż ma coś wspólnego z Zimmerem.

"The Social Network", potem "127 Hours" a potem, "King's Speech" mają największe szanse na Oscara. Takie jest moje zdanie i tak też będzie.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

ODPOWIEDZ