Ha! Właśnie miałem tobie Marku zaproponować Patriotę a tu proszę. Podobnie jak Tomek wysoko stawiam tą muzykę. Film, zgadza się jest amerykańskim hamburgerem ale swoje fajne momenty ma, muzyka natomiast doń jest taka jak być powinna, ba nawet za dobra. Obok przepięknej suity http://www.youtube.com/watch?v=qRdKX0fzjLM ach te eteryczne smyczki Marka O'Connora następnie dochodzący flet, sekcja smyczkowa i jazda Williams jakiego uwielbiam. Wspomniany temat "dzikich czasów" również lubię ten początek tomahowk i ta trąbka którą słyszymy później gdy Martin szlachtuje angola po zasadzce z synami lub w pojedynku z Travingtonem od 1:08-1:28 http://www.youtube.com/watch?v=Xdwo5CPc ... re=related a potem sielankowy początek filmu i motyw główny. Mnie porusza muzyka dramatyczna np. spalenie kościoła http://www.youtube.com/watch?v=2Py2LZNb79Q a zwłaszcza gdy wchodzi sekcja smyczkowa od 0:56 - przejmujące i piękne zarazem lub gdy Martin rozmawia z najmłodszą córką-piękne, pojawia się w nim fragment motywu miłosnego na flecie cudo http://www.youtube.com/watch?v=dO3AGrP4Adg. Motyw miłosny zgrabnie zaaranżowany z wykorzystanie klawesynu w utworze Ann and Gabriel z podniosłym zakończeniem http://www.youtube.com/watch?v=DqY4khCs ... re=related. No i wspomniana patetyczna bitwa jak ta muzyka tutaj płynie, jest mocniejsza niż angielskie działa + niesamowity pojedynek z Travingtonem http://www.youtube.com/watch?v=UT9ZmqbV ... re=related , http://www.youtube.com/watch?v=AIyifZDd ... re=related . Muzyka akcji też jest tutaj na wysokim poziomie np w/w pojedynek czy zasadzka Travingtona http://www.youtube.com/watch?v=b1vEr71S ... re=related Uważam, że muzyka do Patrioty w pełni zasłużyła na nominację do oscara. Na albumie zabrakło kilku ładnych motywów np utworu który towarzyszy Martinowi przy grobie żony lub podczas czytania listów Gabriela z wojny. Może kiedyś doczekam się pełnego wydania tej wspaniałej muzyki. To co Marek teraz bierzemy na tapetę kontrowersyjne A.I.Marek Łach pisze:Patriota - ogólnie lubię ten scorek, totalna sztampa, ale na tyle fajna pod względem tematów i aranżacji, że słucha się tego jednym tchem. Mam słabość do tematu heroicznego i tego jak Williams go obudowuje swoimi orkiestracjami, mega klimatyczny jest też złowrogi temat "wspomnień" na solową trąbkę. Ogólnie sam film Emmericha dawał dużo przestrzeni muzyce, więc stąd może taka fajna swoboda tematyczna. W sumie nie ma co tu więcej pisać - czasem po prostu miło posłuchać sobie czegoś konwencjonalnego, ale na wysokim poziomie.
Czego ostatnio słuchaliście?
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Myślę jednak, że te 70+ minut na albumie to wystarczająca porcja tej muzyki, starannie połączone przez Williamsa fragmenty w jedne utworki, dwie suity, porządna produkcja. A co do nominacji do Oscara to zdecydowanie tak - świetnie komplementowała świetne zdjęcia i na odwrót.Wawrzyniec pisze:A ja wlasnie odrzucilem mozliwosc zakupienia oryginalnego score`u do "Patrioty". Ale glownie dlatego, ze ten film ze swoim wylewajacym sie bokami patosem. mnie odstrasza. I choc jest to dorby score, zreszta Williamsa zawsze robi dobre score'y, to nie chetnie do niego wracam, gdyz nie jestem w stanie oddzielic filmu od muzyki i traktowac tej muzyki jako dzielo samodzielne. Niestety sluchajac jej ciagle mysle o tym filmieDobry Williams, ale jezeli chodzi o nowe Millenium to mam wiele innych soundtrackow Maestro, ktore daze wiekszym, oj o wiele wiekszym kultem
![]()
Myślałem, że jesteś poważniejszym fanem Williamsa, WawrzyńcuFajny argument - "nie lubię muzyki, bo film mi się nie podobał". No ale Ty jesteś fanem muzyki filmowej przy okazji, a głównie filmów, jak często wspominasz, więc jest tu pewna logika
![]()
Sam film się broni moim zdaniem jako dość sprawne widowisko przygodowo-historyczne, kilka znakomitych scen (śmierć syna, zasadzka z synami, joke z wymianą jeńców i wyzwanie rzucone Tavingtonowi przez Gibsona, finałowy pojedynek Martin vs Tavington), znakomite zdjęcia, również te sekwencje w zwolnionym tempie, gdzie muzyka Williamsa ma szansę wyjść przed obraz i błyszczeć. Na pewno jest to ostatni dobry film Emmericha i w sumie jego najpoważniejszy.
muaddib_dw pisze:Uważam, że muzyka do Patrioty w pełni zasłużyła na nominację do oscara. Na albumie zabrakło kilku ładnych motywów np utworu który towarzyszy Martinowi przy grobie żony lub podczas czytania listów Gabriela z wojny. Może kiedyś doczekam się pełnego wydania tej wspaniałej muzyki. To co Marek teraz bierzemy na tapetę kontrowersyjne A.I.![]()
PS. Dzięki za linki (nie mogłem tam znaleźć finałowego pojedynku wcześniej
Williams fanboy-mode


- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ja też uważam, że ta nominacja była ogólnie rzecz biorąc ok - nie mógł Williams powalczyć z Gladiatorem i Przyczajonym tygrysem, ale ładnie uzupełnił stawkę. W ogóle te utwory, które wymieniłeś, gdy sobie przypomnieć jak wypadały w filmie, pokazują że niby taki banalny blockbuster, ale jednak ten Patriota Emmericha dawał dużo fajnych możliwości muzycznych - z których JW skorzystał z wielkim profesjonalizmem. Naprawdę nie rozumiem, czemu w dzisiejszych blockbusterach, które wcale nie są wiele durniejsze od filmów Emmericha, nie da się tak muzyką operować...
A.I. zostawiam sobie na deser.
Teraz posłuchałem sobie pierwszego Potterka. Powiem tak: score ma naprawdę pierwszoligową bazę tematów, które moim zdaniem wcale nie ustępują wysokim williamsowskim standardom. Ogólnie jest jednak szereg problemów. Score w filmie jest strasznie przeszarżowany, o czym już kiedyś wspominałem, to chyba jedyna ścieżka Williamsa, która moim zdaniem potrafi filmowi zaszkodzić; na płycie niestety też jest to odczuwalne. Problem leży chyba w tym, że ta kompozycja nie ma chwili wytchnienia. Jak na film dla dzieci i o dzieciach ilość fanfar, monstrualnych dęciaków jest po prostu przytłaczająca - jak dla mnie po prostu za dużo tu klasycznej williamsowskiej epiki. Kuleje warstwa liryczna, która miała dobry punkt wyjścia (temat z Harry Wondrous World), ale która po prostu ginie gdzieś w natłoku muzyki dramatycznej. Tej ścieżce przydałoby się więcej utworów pokroju Fluffy's Harp, takich które nie akcentowałyby tylko przygodowej strony filmu. To wrażenie potęguje u mnie dość przeciętna jak na Williamsa muzyka akcji, zwłaszcza w końcówce płyty, która nie ma zupełnie tej przejrzystości i nośności co np. The Phantom Menace. Nie lubię też motywu Voldemorta, moim zdaniem zupełnie pozbawionego polotu i pomysłu jak na williamsowskie standardy. Ogólnie zbyt gęsta, zbyt ciężka faktura, by przy tak oklepanym w sumie brzmieniu utrzymać balans ścieżki. Tematu głównego też na mój gust trochę za dużo. Podsumowując: imho najmniej ciekawy Williams XXI wieku.
A.I. zostawiam sobie na deser.
Teraz posłuchałem sobie pierwszego Potterka. Powiem tak: score ma naprawdę pierwszoligową bazę tematów, które moim zdaniem wcale nie ustępują wysokim williamsowskim standardom. Ogólnie jest jednak szereg problemów. Score w filmie jest strasznie przeszarżowany, o czym już kiedyś wspominałem, to chyba jedyna ścieżka Williamsa, która moim zdaniem potrafi filmowi zaszkodzić; na płycie niestety też jest to odczuwalne. Problem leży chyba w tym, że ta kompozycja nie ma chwili wytchnienia. Jak na film dla dzieci i o dzieciach ilość fanfar, monstrualnych dęciaków jest po prostu przytłaczająca - jak dla mnie po prostu za dużo tu klasycznej williamsowskiej epiki. Kuleje warstwa liryczna, która miała dobry punkt wyjścia (temat z Harry Wondrous World), ale która po prostu ginie gdzieś w natłoku muzyki dramatycznej. Tej ścieżce przydałoby się więcej utworów pokroju Fluffy's Harp, takich które nie akcentowałyby tylko przygodowej strony filmu. To wrażenie potęguje u mnie dość przeciętna jak na Williamsa muzyka akcji, zwłaszcza w końcówce płyty, która nie ma zupełnie tej przejrzystości i nośności co np. The Phantom Menace. Nie lubię też motywu Voldemorta, moim zdaniem zupełnie pozbawionego polotu i pomysłu jak na williamsowskie standardy. Ogólnie zbyt gęsta, zbyt ciężka faktura, by przy tak oklepanym w sumie brzmieniu utrzymać balans ścieżki. Tematu głównego też na mój gust trochę za dużo. Podsumowując: imho najmniej ciekawy Williams XXI wieku.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Już to pisałem nie raz, ale że Wawrzyniec mógł nie doczytać
:P to dla pewności powtórzę.
Harry Potter, jako film mnie nie interesuje, ale obejrzałem go raz i muzyka nie zrobiła nam nie w nim większego wrażenia. Na płycie ma wady i zalety, Marek je w sumie wypunktował, ja nie jestem na bieżąco z tym scorem i nie mam teraz czasu i chęci być, więc nie będę polemizował, zresztą nie wiem czy bym miał potrzebę, bo tak to jakoś z tym scorem jest.
Anyway, przy całym szacunku do Big Johna, przy docenieniu technicznej strony kompozycji etc etc. jako muzyka FILMOWA do fantasy dla dzieci/młodzieży ustępuje wyraźnie i bezsprzecznie "NeverEnding Story" Doldingera, która nawet nieco sztucznie przemieszana z elektroniką Morodera może, zwłaszcza w filmie, jak dla mnie stanowić wzorzec gatunku.
A jeśli ze względu na różnicę stylistyczne, nie porównywać tych dwóch scorów, to zawsze można zestawić tego Williamsa z innym Williamsem, pokrewnym gatunkowo, czyli z takim "Hook" i też Potterek będzie tu ustępował wyraźnie.
a tak z innej beczki, Marku, czy teraz aby nie czas na słuchanie czego innego? Zamykamy poprzedni rok i czas wybierać najlepsze ścieżki... a Ty jakieś stare Williamsy wałkujesz, niczym Wawrzek z Pawłem Zimmera.
Harry Potter, jako film mnie nie interesuje, ale obejrzałem go raz i muzyka nie zrobiła nam nie w nim większego wrażenia. Na płycie ma wady i zalety, Marek je w sumie wypunktował, ja nie jestem na bieżąco z tym scorem i nie mam teraz czasu i chęci być, więc nie będę polemizował, zresztą nie wiem czy bym miał potrzebę, bo tak to jakoś z tym scorem jest.
Anyway, przy całym szacunku do Big Johna, przy docenieniu technicznej strony kompozycji etc etc. jako muzyka FILMOWA do fantasy dla dzieci/młodzieży ustępuje wyraźnie i bezsprzecznie "NeverEnding Story" Doldingera, która nawet nieco sztucznie przemieszana z elektroniką Morodera może, zwłaszcza w filmie, jak dla mnie stanowić wzorzec gatunku.
A jeśli ze względu na różnicę stylistyczne, nie porównywać tych dwóch scorów, to zawsze można zestawić tego Williamsa z innym Williamsem, pokrewnym gatunkowo, czyli z takim "Hook" i też Potterek będzie tu ustępował wyraźnie.
a tak z innej beczki, Marku, czy teraz aby nie czas na słuchanie czego innego? Zamykamy poprzedni rok i czas wybierać najlepsze ścieżki... a Ty jakieś stare Williamsy wałkujesz, niczym Wawrzek z Pawłem Zimmera.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Bo Williams zawsze poważnie podchodzi do tematu komponowania muzyki nawet do komedii o czym była mowa wyżej. I tak Pierwszy Williamsowy Potter jest najbardziej dziecinny a i magi nie można mu odmówić. Czy np muzyka do Dragona nie ma powera pomimo, że to film dla dzieci jest lub np. taki Dinozaur Howarda? Temat Voldemorda mógł być bardziej rozbudowany zgoda ale znając Williamsa robiąc coś więcej dla tej postaci pewnikiem stworzyłby genialny motyw który odebrałby pałeczkę głównemu bohaterowi a tak mamy prosty motyw dla tajemniczej postaci o której tak naprawdę jeszcze nie za wiele wiadomo poza tym, że jest zła. Mój ulubiony action score z tego filmu gra w szachy http://www.youtube.com/watch?v=I5heLs1chhY.
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
A co to znaczy "poważnie podchodzić do tematu komponowania muzyki"? Doldinger jaj sobie przecież nie robił.
To, że Williams, zwłaszcza późniejszy, czasem ma więcej do zaoferowania z czysto muzycznego punktu widzenia, niż dodania emocji i kolorytu filmowi to już inna kwestia. W komedii zresztą radził sobie wybitnie np. w "Home Alone", gdzie nie bawił się w podkreślanie komizmu swoją muzyką, a wykreowanie świątecznej atmosfery. U Spielberga aż tak różowo nie było, no ale Spielberg dla mnie komedii kręcić nie potrafi, więc może w tym rzecz.
Wracając do fantasy to "Dinozaur" był o ile mi wiadomo klapą i muza JNH mu nie pomogła, poza tym jakie to fantasy? "Smok" Powella to też raczej inna bajka trochę: Wikingowie i dużo akcji.
Wracając do fantasy to "Dinozaur" był o ile mi wiadomo klapą i muza JNH mu nie pomogła, poza tym jakie to fantasy? "Smok" Powella to też raczej inna bajka trochę: Wikingowie i dużo akcji.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ale tu nie chodzi o powagę - chodzi raczej o coś w stylu, no nie wiem, chociażby Anakin's theme z TPM, żeby miało większą rolę w ścieżce, żeby score nie był tak niestrudzenie bombastyczny (przecież w filmie jest miejsce na więcej liryki). Oczywiście są tam jakieś lżejsze momenty, ale przez to właśnie, że akcja w Potterze jest taka ciężka (a także z powodu mnóstwa tych fanfarowych fragmentów), te chwile oddechu tak naprawdę giną w natłoku faktury. Ja tam dziecinnych emocji w muzyce nie znoszę, muzyka ma być dojrzała, ale Potter wyolbrzymia na ekranie nie to co trzeba. No i muzyka akcji też stoi na dość niskim jak na Williamsa poziomie (za wyjątkiem może Quidditch Match), taka trochę ściana dźwięku sklejona z typowych williamsowskich aranżacji. Coś w tym jest, że pierwszy Potter to w zasadzie tylko tematy - tylko one kreują tu specyficzny nastrój i klimat książek, całą resztę można by przekleić do innego filmu przygodowego i nikt nie poczułby różnicy. "Leniwy" score jak na williamsowskie standardy i jak na jego zdolność adaptacji do różnych gatunkowo filmów.
Koprze - nie martw się, już niewiele rzeczy zostało mi do przerobienia przed filmmuzami.
Koprze - nie martw się, już niewiele rzeczy zostało mi do przerobienia przed filmmuzami.
-
Mefisto
Naprawdę nie możecie się przenieść z tym Williamsem do odpowiedniego tematu, tylko trujecie dupę tu? 
Season of the Witch - nawet nie taka zła ta muzyka, zarówno w kontekście filmu, jak i poza nim. Jest parę ciekawych pomysłów, które udało się przemycić do idiotycznego obrazu; jest też na czym zawiesić ucho, a długość całości jest właściwie idealna. Przeciętniak z ambicjami, który może się podobać.
3/5
Season of the Witch - nawet nie taka zła ta muzyka, zarówno w kontekście filmu, jak i poza nim. Jest parę ciekawych pomysłów, które udało się przemycić do idiotycznego obrazu; jest też na czym zawiesić ucho, a długość całości jest właściwie idealna. Przeciętniak z ambicjami, który może się podobać.
3/5
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
popieram!!!Mefisto pisze:Naprawdę nie możecie się przenieść z tym Williamsem do odpowiedniego tematu, tylko trujecie dupę tu?
i tak dobrze, że dziś Wawrzek się jeszcze nie pojawił i nie piał z zachwytu nad Potterem.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Teraz sobie coś polskiego odświeżyłem.
Jan A.P. Kaczmarek - The Visitor
Szczerze mówiąc, nie widziałem filmu. Ale na płycie słucha mi się wyśmienicie. Bardzo piękna muzyka, szczególnie "The Visitor Overture", które mnie zauroczyło od pierwszego odsłuchu. Do całej płyty sam się od razu nie przekonałem, ale po 2-3 zetknięciach - owszem. I bardzo fajna ewolucja Etiudy Waltera. Jeden z moich faworytów Kaczmarka.
4,5/5
Jan A.P. Kaczmarek - The Visitor
Szczerze mówiąc, nie widziałem filmu. Ale na płycie słucha mi się wyśmienicie. Bardzo piękna muzyka, szczególnie "The Visitor Overture", które mnie zauroczyło od pierwszego odsłuchu. Do całej płyty sam się od razu nie przekonałem, ale po 2-3 zetknięciach - owszem. I bardzo fajna ewolucja Etiudy Waltera. Jeden z moich faworytów Kaczmarka.
4,5/5
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
I dobrze mi z tym. 
HP and the Chamber of Secrets - ten score ma imho wszystko, czego brakowało części pierwszej. Owszem, nie ma tylu wpadających w ucho tematów, tutaj w zasadzie takim hiciorem jest tylko Fawkes (najlepszy temat serii), ale: HP1 jak już pisałem był przyciężki - HP2 natomiast ma śliczną, magiczną zwiewność, która sprawia, że płytki słucha się bardzo fajnie. Nie oznacza to, że są tu jakieś błyskotliwe tematy liryczne, chodzi po prostu o to, że faktura jest o wiele subtelniejsza, urozmaicona i nie popada w syndrom zupełnego zajechania sekcji dętej (dzięki temu monumentalny finał Reunion of Friends robi sto razy większe wrażenie niż finał pierwszego albumu). Czemu utworów w stylu Dobby the House Elf czy Moaning Murtle nie dało się napisać na potrzeby pierwszej części, nie wiem. Pewna słabość HP2 wynika z tego, że nie jest on tak "zwarty" konstrukcyjnie jak jedynka, która miała mocny szkielet w postaci Hedwig's Theme i Harry's Wondrous World; ale mimo to utwory na albumie do dwójki płynnie przechodzą jeden w drugi, więc mi to nie przeszkadza. No i wreszcie temat Voldemorta robi wrażenie (Meeting Tom Riddle!). Gdyby tylko muzyka akcji nie brzmiała, jakby JW wyjął ją z któregoś prequela Star Warsów, to byłoby bardzo dobrze. Filmu w ogóle nie pamiętam, więc to by było na tyle.
HP and the Chamber of Secrets - ten score ma imho wszystko, czego brakowało części pierwszej. Owszem, nie ma tylu wpadających w ucho tematów, tutaj w zasadzie takim hiciorem jest tylko Fawkes (najlepszy temat serii), ale: HP1 jak już pisałem był przyciężki - HP2 natomiast ma śliczną, magiczną zwiewność, która sprawia, że płytki słucha się bardzo fajnie. Nie oznacza to, że są tu jakieś błyskotliwe tematy liryczne, chodzi po prostu o to, że faktura jest o wiele subtelniejsza, urozmaicona i nie popada w syndrom zupełnego zajechania sekcji dętej (dzięki temu monumentalny finał Reunion of Friends robi sto razy większe wrażenie niż finał pierwszego albumu). Czemu utworów w stylu Dobby the House Elf czy Moaning Murtle nie dało się napisać na potrzeby pierwszej części, nie wiem. Pewna słabość HP2 wynika z tego, że nie jest on tak "zwarty" konstrukcyjnie jak jedynka, która miała mocny szkielet w postaci Hedwig's Theme i Harry's Wondrous World; ale mimo to utwory na albumie do dwójki płynnie przechodzą jeden w drugi, więc mi to nie przeszkadza. No i wreszcie temat Voldemorta robi wrażenie (Meeting Tom Riddle!). Gdyby tylko muzyka akcji nie brzmiała, jakby JW wyjął ją z któregoś prequela Star Warsów, to byłoby bardzo dobrze. Filmu w ogóle nie pamiętam, więc to by było na tyle.
-
Mefisto
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Hans Zimmer & Klaus Badelt - The Pledge
Ah, idealna muzyka na szarawe, smutne popołudnie. Bardzo spokojna, stonowana muzyka, niesamowicie refleksyjna. "The Angler" oraz "You're Crazy" to dla mnie prawdziwe cudeńka. Można przy nich w spokoju podumać. Nie jest to zdecydowanie łatwa muzyka, raczej nie ma melodii wpadających w ucho, ale przy odrobinie wczucia się w klimat może wzruszyć. W gruncie jest to jeden z moich pierwszych Zimmerów, więc pewnie wiążę z tą pracą jakiś sentyment. Nawet jakieś stare wspomnienia z chwil spędzonych z tą muzyką się uaktywniają...
Tak też moja ocena będzie chyba dosyć wysoka. Za wszystko.
4,5/5
Ah, idealna muzyka na szarawe, smutne popołudnie. Bardzo spokojna, stonowana muzyka, niesamowicie refleksyjna. "The Angler" oraz "You're Crazy" to dla mnie prawdziwe cudeńka. Można przy nich w spokoju podumać. Nie jest to zdecydowanie łatwa muzyka, raczej nie ma melodii wpadających w ucho, ale przy odrobinie wczucia się w klimat może wzruszyć. W gruncie jest to jeden z moich pierwszych Zimmerów, więc pewnie wiążę z tą pracą jakiś sentyment. Nawet jakieś stare wspomnienia z chwil spędzonych z tą muzyką się uaktywniają...
Tak też moja ocena będzie chyba dosyć wysoka. Za wszystko.
4,5/5
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.