The Last Airbender - James Newton Howard

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Mefisto

#571 Post autor: Mefisto » wt sty 11, 2011 01:51 am

Marek Łach pisze:czy ktoś widział, żeby dyskutowano o nich tyle co o którejkolwiek ścieżce Zimmera czy o Avatarze Hornera?
Nie, bo to dzieła wybitne, o których trudno złego słowa powiedzieć, więc też i nie ma co dyskutować 8)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#572 Post autor: Wawrzyniec » wt sty 11, 2011 02:04 am

Et tu Mefisto, contra me? :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

#573 Post autor: Tomek » wt sty 11, 2011 10:24 am

Wawrzyniec pisze:Tak abstrahując to zaobserwowałem coś ciekawego. A mianowicie z perspektywy jak to Adam określi "Polskiego Towarzystwa Muzyki Filmowej" to największym uznaniem cieszy się James Newton Howard. Nie jest to jakiś zarzut z mojej strony, gdyż to bardzo dobry kompozytor, ale ciekawe, że akurat ten kompozytor tak się naszym rodakom upodobał. :)
Trochę chyba generalizujesz, bo takich kompozytorów można byłoby znaleźć z dziesięciu :) Niemniej Howard jest słusznie tak postrzegany bo to gość poważny, z klasą, czyli coś odmiennego od np. Briana-trampka-Tylera :) Nie kłóci się z reżyserami, ma wysoką pozycję w Hollywood, a jedyny news spoza muzyki filmowej jaki z nim w ostatnim czasie kojarzę to, że ożenił się niedawno ze swoją długoletnią asystentką :)
Marek Łach pisze:Howard jest mało kontrowersyjny. Niby jego twórczość to też taka sinusoida, raz świetnie, raz kiepsko, ale jakby spojrzeć na ostatnich parę lat, to czy któryś jego projekt miał w sobie cokolwiek kontrowersyjnego? Czy pisał do znaczących filmów (nie licząc udziału w Batmanach, który i tak jest pomijany)? Czy rewolucjonizował cokolwiek w muzyce filmowej? To taki bezpieczny kompozytor, którego trudno się przyczepić. :) Nie promuje się jak Zimmer, nie ma tak ekstrawaganckiego stylu jak Elfman, nie kopiuje się jak Horner - trudno się czegoś konkretnego przyczepić. ;)
Nie, nie miał. Ale nie ma innego kompozytora w Hollywood w ostatnich 5-7 latach, który by utrzymywał cały czas taki wyosoki poziom: Village - King Kong - lady in the Water - Blood Diamond - Water Horse - I am Legend - Happening - Defiance - Last Airbender. To wszystko są według mnie przynajmniej bardzo dobre jak nie znakomite prace. Ale oczywiście nie musicie się ze mną zgadzać.

Jednakże nie powiesz też, że jego styl, orkiestracje i brzmienie są jakieś anonimowe i wtórne. Są wyłącznie jego.
Marek Łach pisze:Nie, nie miało tak zabrzmieć. Ale rzadko który jego projekt wzbudza tak duże emocje i tyle polemik co np. Avatar, Incepcja...


A czy to jest jakiś wyznacznik jakości, poziomu? ;-) Czy Goldsmith pisał aż do takich mega-hitów w czasie swej świetności? Duża część to porażki albo filmy do zapomnienia.

Czy coś, że wzbudza emocje ma być jakimś wyznacznikiem? No chyba, że lubimy cały ten hype, sztuczne nabijanie balonika, oczekiwania. Ja nie za bardzo.
Marek Łach pisze:The Village czy Lady to oczywiście scory z górnej półki, natomiast są to wciąż score'y o takim "bezpiecznym" brzmieniu, które nikogo nie urazi rewolucyjnością czy obrazoburstwem - czy ktoś widział, żeby dyskutowano o nich tyle co o którejkolwiek ścieżce Zimmera czy o Avatarze Hornera?
Marek, ale czy to jest naprawdę wyznacznik??? Że tabuny fan(atyk)ów Hornera i Zimmera dyskutują zawzięcie na forach o Avatarach i Incepcjach? Howard ma trochę inną grupę docelową. Spodziewałem się, że będziesz ostatnią osobą, która tak komercyjne i mega-rozrywkowe przedsięwzięcia, obliczone na poklask u mas jak Incpecja i Avatar, będzie brała jako referencję dla kompozytora... ;-)
Wawrzyniec pisze: Błogosławieństwem i przekleństwem Howarda zarazem jest właśnie Shaymayalamayan. Gdyż z jednej strony do jego filmów tworzy najlepszą muzykę. Z drugiej strony ostatnio te filmy prezentują taki poziom, że pod naporem krytyki muzyka przechodzi na drugi plan.
Choć muzycznie ta współpraca dla słuchacza daje dobre efekty.
Ale czy to dla Was, fanów muzyki filmowej, ma aż takie znaczenie, że kompozytor napisał świetną muzykę do gniotowatego filmu? Dla mnie się liczy to, że mam na półce kilka świetnych albumów Howarda, które są mi drogie i naprawdę mam to gdzieś, że pochodzą z kiepskich filmów a kompozytor nie jest mega-popularny.
Obrazek

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#574 Post autor: Marek Łach » wt sty 11, 2011 11:05 am

Tomku, to co pisałem o niekontrowersyjności Howarda odnosiło się do obserwacji Wawrzyńca - po prostu wypisałem cechy muzyki JNH, dzięki którym (według mnie) nie ma on tak naprawdę jakichś wrogów, jakich nabawili się Zimmer czy Horner w ostatnich powiedzmy 10 latach. :)
Choć oczywiście to że Howard pisze tak często do drugorzędnych filmów odbiera jednak jego muzyce wpływy, jakie mogłaby mieć na gatunek.

Brak szumu medialnego to jedna kwestia (co można JNH policzyć in plus, tak jak piszesz), natomiast brak nowatorstwa to trochę inna bajka (to już oceniać można wedle tego, kto czego oczekuje od muzyki filmowej na takim poziomie, dla mnie na przykład to zawsze był pewien minus Howarda, ale nie minus z gatunku "deklasujących").

No i oczywiście ma swój styl, niczego przeciwnego nie napisałem - choć na tle tych nazwisk, które się w powyższych postach przewijały, ten styl nie jest może aż tak wyrazisty dla przeciętnego słuchacza; ale znowu, to po części też bierze się z faktu, że Howard potrafi być muzycznym kameleonem i to też można uznać za jego zaletę. Trudno też mi stwierdzić, dlaczego Howardowi często zdarza się brzmieć "generic" - czy to Howarda niechęć do eksperymentowania, czy po prostu to inni wzorowali się na nim, i teraz pewne cechy jego brzmienia się upowszechniły. Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku. ;)

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#575 Post autor: Marek Łach » wt sty 11, 2011 13:47 pm

Dziekanie, dziekanie, już w poprzednim poście napisałem Tomkowi, że mnie źle zrozumiał i że wcale nie pisałem o "referencjach" kompozytora tylko o przyczynach, dla których Howard jest kompozytorem, który wywołuje mało negatywnych emocji. Tyle, nie dorabiaj do tego ideologii. :)

Argumenty a propos Salt czy Airbendera mnie raczej nie przekonują - tym bardziej że obie ścieżki nie odbiegają jakoś szczególnie brzmieniem od hollywoodzkiego standardu (zwłaszcza Salt, która jest taką wypadkową ostatnich tendencji w muzyce akcji - moim zdaniem bardzo nudną). Airbender oczywiście jest muzyką na wysokim warsztatowo poziomie, ale te perkusjonalia moim zdaniem wcale nie pełnią tu tak doniosłej roli, jak piszesz (według mnie Airbender jest bardzo zbalansowany, jeśli chodzi o rolę poszczególnych części orkiestry). A już zdecydowanie nie są jakoś wyjątkowo kreatywne jak na Hollywood. Ale może w tym tkwi siła Howarda - potrafi on zebrać schematy i podać je w na tyle atrakcyjny i kompetentny sposób, że nie sposób mu odmówić profesjonalizmu. A jak zdefiniować jego styl? Trudno go chyba zgeneralizować i sprowadzić do paru przymiotników, chyba raczej można pewne powtarzające się muzyczne tropy wskazać. :)

bladerunner

#576 Post autor: bladerunner » wt sty 11, 2011 13:51 pm

Marek Łach pisze: A jak zdefiniować jego styl? Trudno go chyba zgeneralizować i sprowadzić do paru przymiotników, chyba raczej można pewne powtarzające się muzyczne tropy wskazać. :)
Powiem szczerze, że jak słyszę ścieżkę dźwiękową wyprodukowaną w Hollywod, w której używa się dość często perkusji trąb a zwłaszcza kontrabasu, to od razu na myśl przychodzi mi JNH. Jak by to powiedzieć jego muzyka ma taki zasadniczy posmak jak bigos :D

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#577 Post autor: Marek Łach » wt sty 11, 2011 14:25 pm

W epice większej kreatywności u niego raczej nie dostrzegam. W dramatach owszem, choć nie jest to kreatywność na miarę "nowatorstwa" i też nie wykazuje się tą kreatywnością jakoś wyjątkowo regularnie (np. przeciętne Defiance - ale z drugiej strony, czy kogoś poza Williamsem cechuje taka regularność? chyba nie). Nie da się ukryć, że najwięcej kreatywności wykazuje u Shyamalana i tam potrafi zaimponować. :) Aczkolwiek pamiętajmy - to że np. w Lady in the Water pojawia się tyle minimalizmu, to nie jest nagły wymysł Howarda, tylko to też jest odpowiednie wyczucie aktualnych tendencji w Hollywoodzie - inna sprawa, że obok Elfmana Howard ten minimalizm robi chyba obecnie najlepiej. Howard jest po prostu na tyle inteligentnym kompozytorem, że potrafi łączyć różne brzmienia z klasą. :) A że ma świetny warsztat, to czasami potrafi wynieść swoją muzykę ponad zwykłe rzemiosło.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#578 Post autor: Wawrzyniec » wt sty 11, 2011 15:20 pm

Tomek pisze:
Wawrzyniec pisze:Tak abstrahując to zaobserwowałem coś ciekawego. A mianowicie z perspektywy jak to Adam określi "Polskiego Towarzystwa Muzyki Filmowej" to największym uznaniem cieszy się James Newton Howard. Nie jest to jakiś zarzut z mojej strony, gdyż to bardzo dobry kompozytor, ale ciekawe, że akurat ten kompozytor tak się naszym rodakom upodobał. :)
Trochę chyba generalizujesz, bo takich kompozytorów można byłoby znaleźć z dziesięciu :)
Skoro tak, to czekam na tę listę tych dziesięciu:) Żeby było jasno ja nie jestem z tych, którzy rzucają słowa na wiatr. I tak sobie popatrzmy wśród tych najgłośniejszych nazwisk:
- Hans Zimmer - komentarz nie potrzebny, jeden z najbardziej dzielących kompozytorów muzyki filmowej na świecie! I mnie się to podoba, gdyż lepiej być gorącym, albo lodowatym niż letnim.

- Wielki John Williams - też nie. W sumie jak się popatrzy w internecie to znajdzie się spora liczba osób, która herezja Bladu popiera. "Świetne tematy, ale dalej nic", czy też częste zarzuty o zbyt ciężki, trudny, męski, heteroseksualny action-score.

- Danny Elfman - Też są wielcy miłośnicy i hatarzy. Zbyt oryginalny i zbyt specyficzny styl tego kompozytora dzieli słuchaczy.

- James Horner - kolejny co odpada. Niektórzy go bardzo lubią, ale "czteronutowiec" zawsze się pojawia w kontrargumentacjach. A z punktu widzenia Polskiego Towarzystwa Muzyki Filmowej to taki Wojciech Kilar za nim nie przepada.

- Howard Shore - jak się pominie "Lord of the Rings" to już nie jest tak wesoło i zgodnie.

- Ennio Morricone - niby też wielki kult i szacunek, ale nie do końca, patrz Adam i jego często ironicznie powtarzane "Santo Subito Ennio" ;)

- Alexandre Desplat - to już w ogóle wystarczy przeglądnąć to forum, plus moje komentarze.

- Michael Giacchino - też nie i w zależności czy jesteś lub nie jesteś fanem "Lostów".

- Alan Silvestri - nie.

- Thomas Newman - też nie.

- John Powell - niedawno też odpadł;)

Ciężko, ciężko znaleźć takiego jednoczącego i powszechnie lubianego i nie budzącego negatywnych emocji kompozytora jak James Newton Howard. No może z Azji jest jeszcze Joe Hisaishi.
Tomek pisze:Niemniej Howard jest słusznie tak postrzegany bo to gość poważny, z klasą, czyli coś odmiennego od np. Briana-trampka-Tylera :) Nie kłóci się z reżyserami, ma wysoką pozycję w Hollywood, a jedyny news spoza muzyki filmowej jaki z nim w ostatnim czasie kojarzę to, że ożenił się niedawno ze swoją długoletnią asystentką :)
Gratuluję i życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia :)
Tomek pisze:Ale czy to dla Was, fanów muzyki filmowej, ma aż takie znaczenie, że kompozytor napisał świetną muzykę do gniotowatego filmu? Dla mnie się liczy to, że mam na półce kilka świetnych albumów Howarda, które są mi drogie i naprawdę mam to gdzieś, że pochodzą z kiepskich filmów a kompozytor nie jest mega-popularny.
:)

Znaczy się ja przede wszystkim jestem fanem filmów. I jak spoglądam na moją skromną kolekcję soundtracków to jakieś 79% tytułów pochodzi z filmów, które mi się podobają, bardzo podobają, które uwielbiam. Zresztą tak też zacząłem się interesować muzyką filmową. Filmy mi się tak podobały,że i podobała mi muzyka w nich i tak kupowałem wszystko z nimi związanymi, czyli też soundtracki. Ja jednak wolę, kiedy muzyka jest z dobrego filmu, bo tak mogę się nią delektować jako osobnym dziełem, ale również oglądając film. Ale to tylko moje zdanie. :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

bladerunner

#579 Post autor: bladerunner » wt sty 11, 2011 15:29 pm

Wawrzyniec pisze: - jak się popatrzy w internecie to znajdzie się spora liczba osób, która herezja Bladu popiera. "Świetne tematy, ale dalej nic", czy też
-
To nie herezje tylko w większości przypadków prawda :).

Czyjąś uwagę przykuje muzyka Williamsa w filmie, sięga po score Johna a tu czega srogi zawód niestety.
.. ..jak Wam się podoba słuchanie nudnego underscoru Williamsa w przynajmniej połowie wydanych jego płyt droga wolna :) .

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#580 Post autor: Koper » wt sty 11, 2011 17:39 pm

Trochę odeszliście od tematu... :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

#581 Post autor: lis23 » wt sty 11, 2011 18:48 pm

dziekan pisze: Musze powiedziec,że nie rozumiem wsrod ludzi tych zachwytów nad Johnem Williamsem i wiem,że tym stwierdzeniem wkładam kij w mrowisko,ale ja lubie zaledwie kilka jego prac a to stanowczo za mało :wink:
A ja np.nie rozumiem zachwytów nad muzyką Hansa Zimmera z ostatnich kilku lat gdyż od koszmarnych Batmanów Nolana kompozytor ten zatrzymał się w miejscu.

John Williams jest jeden i nikt go nie przebije ;)
zgodzę się jednak z tym że James Newton Howard to najrówniejszy kompozytor obok Williamsa właśnie - tyle że Williams przez ostatnie pięć lat stworzył jeden soundtrack więc nie można porównać całej dekady obu kompozytorów.
Howarda słucham od " Waterworld " i choć miewa on prace lepsze i gorsze to nigdy nie schodzi poniżej jakiegoś poziomu - co nie udaje się Zimmerowi lub Hornerowi.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

#582 Post autor: muaddib_dw » wt sty 11, 2011 19:17 pm

Bo Howard jest łatwiejszy w odbiorze, stosuje prostsze czasem minimalistyczne rozwiązania, przez co lepiej się go słucha. Osobiście Howarda uwielbiam i stawiam na 3 miejscu razem z Poledourisem. Williams jak piszecie ma ciężko strawny underscore, zawiły action score, bo w nim drzemie dusza jazzmana a czym jest jazz? Słychać to wyraźnie w jego muzyce i zawsze jest to przemyślane granie dla osób lubiących jazz słuchanie muzy Williamsa przynosi wiele satysfakcji. W takim np Parku Jurajskim w scenach akcji to jak kompozytor bawi się tematami jak je zgrabnie i przemyślanie umieszcza w stosownych scenach to jest geniusz. Inni kompozytorzy stosują odwrotne rozwiązania lub idą na łatwiznę i w takich sytuacjach dowalają np pulsacyjne pomruki sekcji smyczkowej lub ciągłe zawodzenie dęciaków i i już, ale nie u Johna ON tworzy zawiłe melodie łączy tematy głównych bohaterów przeplata je ze sobą to bogactwo które czasem potrafi przytłoczyć i zmęczyć niektórych odbiorców. Williams lubi opisywać to co się dzieje w filmie za pomocą orkiestry symfonicznej i nie wszystkim to się musi podobać. Jak chcę wirtuozerię sięgam po niego jak mam ochotę na gramatyczny action score sięgam po Goldsmitha z lat 90-tych, jak mam ochotę na klimat sięgam po Howarda, jak chcę sentymentalne granie europejskie po Rombiego, Cosmę czy Delarue!!!

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

#583 Post autor: DanielosVK » wt sty 11, 2011 19:38 pm

Lol. Mówisz, jakby tylko jeden wielki John posiadał te cechy.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

#584 Post autor: muaddib_dw » wt sty 11, 2011 19:54 pm

Big John te cechy rozwinął do perfekcji. Zważ, że jest on moim faworytem tak jak twoim Vangelis którego również cenię.

Awatar użytkownika
Arthur
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1135
Rejestracja: śr paź 20, 2010 21:16 pm
Lokalizacja: Pzn

#585 Post autor: Arthur » wt sty 11, 2011 20:13 pm

Wstyd przyznać, ale prawie w ogóle Williamsa nie słucham. Jego tematy nie tylko główne są tak zniewalające i chwytliwe i na dodatek mocno eksponowane w filmie, że znam je na pamięć. Lecą wszędzie i później ciężko mi sięgnąć po takie np. Star Wars(nigdy nie słuchałem) bo tyle razy słyszałem to w filmach, że ... przemilczę to.

w końcu :arrow: co za dużo to niezdrowo

może podajcie jakieś mniej komercyjne ścieżki, aż także obowiązkowe dla muzykomanów.
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer

ODPOWIEDZ