To jest score na 4Wawrzyniec pisze:Hm, to może i ja się zabiorę za ponowne odkrywanie, gdyż dla mnie to też był 4 score. I pamiętałem z niego tylko świetne "Flow Like A Water". Do kolejnego odsłuchu w takim razie.


Dla mnie to nie stanowi żadnego problemu. Film widziałem, zapomniałem, nie ma to żadnego wpływu na autonomiczne wrażenia odsłuchu na albumie. W końcu oboje (jak pamiętam dobrze) jesteśmy zdania, że muzyka może żyć własnym życiem i znajomość filmu nie jest potrzebnaMefisto pisze:Fakt, bardziej spodobała mi się ta muzyka po iluśtam razach. Tylko, że ja mam ten komfort, że filmu nie widziałem
Nie mógłbym lepiej wyrazić tego w kontekście pozycji takiej jak "Last Airbender". To samo zresztą miałem z "Lady in the Water", które jakiś rok temu zakupiłem na CD i scorem zachwyciłem się tak, że dziś stawiam temu czyściutkie ***** w moim prywatnym kajeciemuaddib_dw pisze:Takie płyty są najlepsze, im więcej słuchasz tym bardziej się podoba, odkrywasz, zagłębiasz się w treść, gdy muza wydaje się oczywista lecz taką nie jest.
To prawda, ale jeśli muzyka w filmie failuje, to znaczy, że nie została jednak dobrze napisana - obojętnie jak by się jej poza filmem nie słuchało (no chyba, że mamy do czynienia z ewidentnymi błędami reżyserskimi w jej umiejscowieniu lub montażowymi cięciami). No i w takim wypadku trudno wystawić full gwiazdek/nutek/penisków.Tomek pisze:W końcu oboje (jak pamiętam dobrze) jesteśmy zdania, że muzyka może żyć własnym życiem i znajomość filmu nie jest potrzebna
płyta ok, ale ''optymalny czas'' czas jej trwania jest zbyt optymalny jak dla mnieMarek Łach pisze:Teraz dla odmiany Minority Report, którego nie słuchałem już dłuuuugi czas. Strasznie wymagająca płyta, nawet jak na standardy Williamsa - pamiętam że dość długo "dojrzewałem" do niej. Jako fan filmówki z kilkuletnim tylko stażem w momencie jej premiery raczej ją olałem, parę odsłuchów i tyle, choć obyło się bez biadolenia w stylu "A gdzie są tematy?".Za dobrze nam wtedy było, tyle Williamsów co roku.
Potem mi się to odmieniło - dzisiaj to dla mnie bardzo dobry, odważny score, choć z gatunku tych, do których wraca się rzadko, może zbyt rzadko. Jedyne za czym tu nie przepadam to nagranie i miks Murphy'ego - brzmi imho momentami mało klarownie, choć taki mógł być zamysł, by oddać ciężki, duszny klimat noir/SF.