Wyczekiwane score'y

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#1066 Post autor: Marek Łach » wt gru 21, 2010 13:36 pm

Miałem podobne odczucia jak Tomek parę lat temu, w okolicach 2005-2006 roku (w 2005 był jeszcze na szczęście JW), ale teraz patrzę już na formę gatunku inaczej, bo w ciągu tych kilku lat niejeden kompozytor fajnie ewoluował. :) Tak czy siak, ciągle jesteśmy w okresie trochę przejściowym, choć idącym obecnie w dobrym kierunku.

A fantasy to zawsze był jeden z najbardziej przecenianych gatunków... ;)
Ostatnio zmieniony wt gru 21, 2010 13:36 pm przez Marek Łach, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34974
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#1067 Post autor: Wawrzyniec » wt gru 21, 2010 13:36 pm

Epickie sowy są niezłe, ale słuchając tego score mam odczucie, że słucham "gorszego Williamsa". :?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

#1068 Post autor: Tomek » wt gru 21, 2010 13:42 pm

Wawrzyniec pisze:
Tomek pisze:Ale ja rozumiem, współczesna filmówka w tym temacie kwiczy i leży to i jak nie ma się czym za bardzo podniecać, to trzeba sobie znajdować samemu :D
A za komuny to wszyscy mieli pracę :P :wink: Jest taki film z Michaelem Douglasem i Robertem Duvalem "Upadek". I jednej z ostatnich scen Duval mówi do Douglasa "Kiedyś wszystko było lepsze...". I pewnie tak jest, ale to dla mnie nie jest powód, że należy się dokładnie zamknąć, na to co teraz wychodzi. Zresztą, jak dla mnie to ten rok 2010 był nad wyraz udany :)
Nie, ale trzeba mieć pewną perspektywę przynajmniej i nie ulegać przesadnym emocjom, bo to co dziś podnieca, za pięć lat nikt nie będzie pamiętał...

Może Cię to zdziwi, ale ja również rok 2010 uważam za udany, było kilka 4,5 i 4-gwiazdkowych prac :)
Marek Łach pisze:Miałem podobne odczucia jak Tomek parę lat temu, w okolicach 2005-2006 roku (w 2005 był jeszcze na szczęście JW), ale teraz patrzę już na formę gatunku inaczej, bo w ciągu tych kilku lat niejeden kompozytor fajnie ewoluował. :) Tak czy siak, ciągle jesteśmy w okresie trochę przejściowym, choć idącym obecnie w dobrym kierunku.

A fantasy to zawsze był jeden z najbardziej przecenianych gatunków... ;)
Czy tym dobrym kierunkiem są pozycje typu "Robin Hood" albo "Clash of the Titans"? ;-) I ogóle zmcdonaldyzowanie muzyki filmowej? Oczywiście, jest jakaś tam zawsze jakaś nisza (Europa - ale też nie wszędzie, bo i europejskie score'y to często kaszany, Japonia, Chiny, Antypody), ale już dziś np. polscy kompozytorzy chcą czy nie chcą muszą gdzieś tam naśladować amerykańską manufakturę (czyt. HZ & Co.)
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60040
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#1069 Post autor: Adam » wt gru 21, 2010 13:43 pm

Wy to przede wszystkim musicie się pogodzić z nowymi czasami i z tym że czasy Goldszmitów czy Hornerów się skończyły i nie wrócą :P nadchodzi era minimalizmu, już nadeszła nawet, mniejszych nakładów na filmy i muzę filmową, stąd apogeum popularności takich Desplatów. i to że muza filmowa się robi McCzikenem , już nawet Horner idzie w Hansa :D
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#1070 Post autor: Marek Łach » wt gru 21, 2010 13:48 pm

Tomek pisze:Czy tym dobrym kierunkiem są pozycje typu "Robin Hood" albo "Clash of the Titans"? ;-) I ogóle zmcdonaldyzowanie muzyki filmowej? Oczywiście, jest jakaś tam zawsze jakaś nisza (Europa - ale też nie wszędzie, bo i europejskie score'y to często kaszany, Japonia, Chiny, Antypody), ale już dziś np. polscy kompozytorzy chcą czy nie chcą muszą gdzieś tam naśladować amerykańską manufakturę (czyt. HZ & Co.)
To prawda, że ta McDonaldyzacja postępuje i nie ominęła już nawet kina kostiumowego (w tym roku 3 crapy nam chłopaki związani z RCP w tym gatunku zaserwowali), ale moim zdaniem obecnie jest sporo ciekawych alternatyw, nawet w mainstreamie, co parę lat temu nie wydawało się wcale takie oczywiste, gdy Giacchino, Powell, Marianelli, Desplat dopiero przedzierali się do pierwszej ligi. Wtedy nie było ani mistrzów, bo ci poszli na emeryturę, ani nie było pełnoprawnych następców. A teraz, moim zdaniem, AD 2010 ci następcy są, może jeszcze nie na poziomie dawnej ekstraklasy, ale już z ciekawą i niebanalną ofertą. Jeśli dodać do tego innych kompozytorów znad Sekwany (Rombi, Levy, od zawsze Coulais), wysyp ciekawych nazwisk w Hiszpanii (plus doświadczeni Iglesias i Navarrette), zawsze interesującego w jakiś sposób Elfmana, no i pojawiające się co do zasady rok w rok niespodzianki w różnych częściach globu, to jak dla mnie oferta muzyki filmowej jest naprawdę fajna jak na okres "przejściowy". :)
Ostatnio zmieniony wt gru 21, 2010 13:49 pm przez Marek Łach, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34974
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#1071 Post autor: Wawrzyniec » wt gru 21, 2010 13:49 pm

Adam Krysiński pisze:stąd apogeum popularności takich Desplatów
I w tym przypadku mogę się zgodzić i ponarzekać razem z Tomkiem. Gdyż nie uwłaczając Markowi, ale wątpię, aby dawniej Alexandre Desplat ze swoją muzyką mógł osiągnąć taki sukces w Hollywood jak to ma teraz miejsce.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60040
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#1072 Post autor: Adam » wt gru 21, 2010 13:50 pm

zgoda z tym co napisał Marem, ale z tym pierwszoligowym Marianellim bym nie przesadzał :P Oskar za maszynę do pisania :P no i znikł jak Kaczmarek :D
#FUCKVINYL

bladerunner

#1073 Post autor: bladerunner » wt gru 21, 2010 13:51 pm

Adam Krysiński pisze:zgoda z tym co napisał Marem, ale z tym pierwszoligowym Marianellim bym nie przesadzał :P Oskar za maszynę do pisania :P no i znikł jak Kaczmarek :D
Marianelli ? gdzie zniknął? :? . Niezły solista, dobra agora.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60040
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#1074 Post autor: Adam » wt gru 21, 2010 13:52 pm

oj tam jedna Agora na 3 lata :D a solita to crap, a film to w ogóle :)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34974
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#1075 Post autor: Wawrzyniec » wt gru 21, 2010 13:54 pm

Marianellego podobnie jak boskiego Gustavo trochę ten Oscar przygniótł i już coś nie błyszczy, ani nie tworzy do jakiś wielkich, głośnych produkcji.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60040
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#1076 Post autor: Adam » wt gru 21, 2010 13:55 pm

no więc o tym mówie, a co do Agory to jest to film EU a nie hollywood :)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#1077 Post autor: Marek Łach » wt gru 21, 2010 13:56 pm

Wawrzyniec pisze:I w tym przypadku mogę się zgodzić i ponarzekać razem z Tomkiem. Gdyż nie uwłaczając Markowi, ale wątpię, aby dawniej Alexandre Desplat ze swoją muzyką mógł osiągnąć taki sukces w Hollywood jak to ma teraz miejsce.
Ale to nie wynika z faktu, że muzyka filmowa jest lepsza lub gorsza - tylko z faktu, że jest inna, przynajmniej w tym nurcie, w którym Desplat i jego pokroju poważni kompozytorzy (nie żadni Djawadi etc.) się poruszają. Preferowany jest język INNY, nie lepszy, nie gorszy, tylko INNY. Tak samo jak nie powiesz, że dajmy na to Proust jest gorszy od Dostojewskiego - są inni, a każdy na swój sposób unikalny, bez wartościowania, bo każdy z nich swoim stylem osiąga to, co sobie zamierzył. Przecież reżyserowie - poza światem blockbusterów, bo tam trochę inaczej to wygląda - nie chcą w swoich filmach muzyki złej. Gdyby dajmy a to Horner był tak obiektywnie rzecz biorąc kompozytorem lepszym niż całe pokolenie Giacchinów i Marianellich razem wzięte, to każdy najlepszy reżyser brałby go do swoich filmów. A tak nie jest - czemu? Bo nie każdemu pasuje jego styl, bo nie każdy może przy pomocy tego akurat stylu osiągnąć ten efekt, jaki sobie zamierzył. Więc to nie jest gorsza muzyka, tylko muzyka o innej estetyce, i tyle.
Ostatnio zmieniony wt gru 21, 2010 13:56 pm przez Marek Łach, łącznie zmieniany 1 raz.

bladerunner

#1078 Post autor: bladerunner » wt gru 21, 2010 13:56 pm

Wawrzyniec pisze:Marianellego podobnie jak boskiego Gustavo trochę ten Oscar przygniótł i już coś nie błyszczy, ani nie tworzy do jakiś wielkich, głośnych produkcji.
Nie przesadzałbym V jak Vendetta był dosyć popularnym filmem i dosyć mocno holywodzkim jak na Marianellego.

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

#1079 Post autor: Tomek » wt gru 21, 2010 14:02 pm

Adam Krysiński pisze:Wy to przede wszystkim musicie się pogodzić z nowymi czasami i z tym że czasy Goldszmitów czy Hornerów się skończyły i nie wrócą :P nadchodzi era minimalizmu, już nadeszła nawet, mniejszych nakładów na filmy i muzę filmową, stąd apogeum popularności takich Desplatów. i to że muza filmowa się robi McCzikenem , już nawet Horner idzie w Hansa :D
Nie, nie wrócą, ale to nie znaczy, że mam się podniecać czymś kiepskim, bo tamci nie wrócą. PERSPEKTYWA.

Gdzie Ty widzisz minimalizm w Narnii Adamie? :D
Marek Łach pisze:To prawda, że ta McDonaldyzacja postępuje i nie ominęła już nawet kina kostiumowego (w tym roku 3 crapy nam chłopaki związani z RCP w tym gatunku zaserwowali), ale moim zdaniem obecnie jest sporo ciekawych alternatyw, nawet w mainstreamie, co parę lat temu nie wydawało się wcale takie oczywiste, gdy Giacchino, Powell, Marianelli, Desplat dopiero przedzierali się do pierwszej ligi. Wtedy nie było ani mistrzów, bo ci poszli na emeryturę, ani nie było pełnoprawnych następców. A teraz, moim zdaniem, AD 2010 ci następcy są, może jeszcze nie na poziomie dawnej ekstraklasy, ale już z ciekawą i niebanalną ofertą. Jeśli dodać do tego innych kompozytorów znad Sekwany (Rombi, Levy, od zawsze Coulais), wysyp ciekawych nazwisk w Hiszpanii (plus doświadczeni Iglesias i Navarrette), zawsze interesującego w jakiś sposób Elfmana, no i pojawiające się co do zasady rok w rok niespodzianki w różnych częściach globu, to jak dla mnie oferta muzyki filmowej jest naprawdę fajna jak na okres "przejściowy". :)
Nie sposób sie nie zgodzić z taką argumentacją :) Mamy wspólny pogląd na tą sprawę Marku, tam jest wszędzie sporo talentu (Rombi! Marianelli! fajni od czasu do czasu Brytyjczycy, Włosi, któym zdarza się zaatakować nawet Hollywood, Soderqvist ze Szwecji itd.), mi chodziło głównie o to generalne wżeranie się mcdonaldyzacji na tym niższym poziomie, początkujących twórców, mniej doświadczonych (i to nie ma różnicy czy Amerykanie czy Europejczycy), to wszystko brzmi tak samo... I ten zupełny brak wiedzy muzycznej/ambicji u filmowców. Adam naturalnie powie, że to sprawy funduszy, ale tak nie jest do końca :)
Adam Krysiński pisze:zgoda z tym co napisał Marem, ale z tym pierwszoligowym Marianellim bym nie przesadzał :P Oskar za maszynę do pisania :P no i znikł jak Kaczmarek :D
Nie no, pierwszoligowy to on nie jest, nie ma tabunów fanboji, jednak kompozytorsko w obecnym momencie takiego Arnolda przerasta znacznie :P [mówi to fan Arnolda]
Obrazek

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34974
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#1080 Post autor: Wawrzyniec » wt gru 21, 2010 14:02 pm

Marek Łach pisze:Ale to nie wynika z faktu, że muzyka filmowa jest lepsza lub gorsza - tylko z faktu, że jest inna, przynajmniej w tym nurcie, w którym Desplat i jego pokroju poważni kompozytorzy (nie żadni Djawadi etc.) się poruszają. Preferowany jest język INNY, nie lepszy, nie gorszy, tylko INNY. Tak samo jak nie powiesz, że dajmy na to Proust jest gorszy od Dostojewskiego - są inni, a każdy na swój sposób unikalny, bez wartościowania, bo każdy z nich swoim stylem osiąga to, co sobie zamierzył. Przecież reżyserowie - poza światem blockbusterów, bo tam trochę inaczej to wygląda - nie chcą w swoich filmach muzyki złej. Gdyby dajmy a to Horner był tak obiektywnie rzecz biorąc kompozytorem lepszym niż całe pokolenie Giacchinów i Marianellich razem wzięte, to każdy najlepszy reżyser brałby go do swoich filmów. A tak nie jest - czemu? Bo nie każdemu pasuje jego styl, bo nie każdy może przy pomocy tego akurat stylu osiągnąć ten efekt, jaki sobie zamierzył. Więc to nie jest gorsza muzyka, tylko muzyka o innej estetyce, i tyle.
Dobrze niech będzie, tylko to jakby co nie uwłaczając Tomek wyjechał tekstem, że teraz muzyka filmowa jest gorsza, McScory i tak dalej i sam porównał, że dawniej był Horner, Goldsmith, Poledouris (nie wiedzieć czemu nie wymienił Williamsa), a teraz mamy posuchę.
Więc OK, nie piszmy, że kiedyś muzyka była lepsza, gdyż też sporo shitów wychodziło, a teraz jest słaba. Tylko zgoda, teraz muzyka jest inna.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

ODPOWIEDZ