Adam Krysiński pisze:bladerunner pisze:A wiesz co jest jeszcze bardziej zabawne ? , że wszyscy pieprzymy od rzeczy jaki to Hansu jest be, a i tak score przesłuchamy, no ale Adaś powiesz, że to z recenzeckiego obowiązku

.
Czy ja wiem.. raczej smutek że koleś tak partaczy robotę.. nic do gościa nie mam, ale czasem patrze na te płyty które mam na półce a mam ich jego sporo, i sobie zadaję pytanie: Hansu Łaj? Trochę klasy mógłby zachować i tyle. mam co do Hansa dokładnie takie same zdanie jak Tomek. za dużo PR z którego nic nie wynika. Jedna w miarę ciekawa Incepcja (tylko momentami) wiosny nie czyni. Pomijam już to że on prawie nic sam już nie robi, znalazł padawanów żeby na jego garb pracowali i niech mu będzie. tylko czemu 20 rączek nie potrafi zrobić czegoś na poziomie? nie oczekuję od gościa cudów czy kultowych scorów jak w 1 poł. lat 90 tylko trochę muzycznej klasy i tyle... Mam prawo prywatnie mieć takie oczekiwania i już. I powiem jeszcze coś - jakby nie pajacował w tych mediach tak, to bym słowa złego nie powiedział na jego twórczośc od ostatnich 4 lat.
Moim zdaniem, choć nie mam na to potwierdzenia i nawet jego samego nie ma, co pytać, wygląda to dość prosto. Hans bierze się za projekty bardziej samodzielnie, jeśli coś mu się w nim podoba albo jeśli robi ten projekt dla przyjaciela, jak np. Nolana. Do Sherlocka i do Incepcji przysiadł z Balfem (pomijam tutaj fragmenty Orvarssona, chociaż to bardziej skomplikowane, o czym jeszcze niżej). Wtedy Hans robi sam większość, tak jest w Batmanach, tak jest z Incepcją, Szerlok podobno też. Podobnie z komediami Brooksa, tutaj (z wyjątkiem mistrzostwa świata w ghostwritingu - Simpsonach).
Do Króla Artura Hansu wziął kilka suit i oddał je do dyspozycji Jablonsky'emu i Morrisowi, na przykład. Te projekty Bruckheimerowskie ma generalnie w dupie. Bierze je, ale może na poważnie posiedzi nad nimi z tydzień i tyle.
Jedna kwestia, dotycząca autopromocji Hansa. Sprawa jest dla mnie nie do końca zrozumiała. Wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia na żywo koncentrują się na tym, że Zimmer jest osobą bardzo nieśmiałą. Gada cały czas, ale to może być metoda (którą ja sam stosuję czasami, więc go doskonale rozumiem) rozgadania stresu (tj. uspokaja się, mówiąc). Nie chcę się tutaj wychwalać w niebogłosy czy coś, ale jedną rzecz zaznaczyć muszę. Hans rzuca bon moty głównie, kiedy robi wywiad z gościem, który nie ma o niczym pojęcia. To może 5 razy rzucić, że się przytulał do Ritchiego na pokazie. Chyba *każdy* wywiad dotyczący Sherlocka zawierał tę anegdotkę. Ja akurat Sherlocka (dokładnie z tego powodu) uniknąłem. Kiedy może usiąść i pogadać, to się cieszy. Nie rzuca poważnie, rzuca oczywiście tezy kontrowersyjne (chciałbym z nim pogadać o tych wypowiedziach o Elfmanie kiedyś), ale dostajemy także teksty, które nas cieszą. Jak interpretacja Helikoptera w ogniu czy kina o Afryce.
Czy Hans lubi tę promocyjną otoczkę, nie wiem. Wiem tylko, że np. gwiazdę w Alei Gwiazd zadedykuje na pewno swojej rzecznik prasowej, Ronni Chasen, którą około tygodnia temu zastrzelono w Beverly Hills.