Adam Krysiński pisze:
życie celebryty takiego jak on w usa nic nie kosztuje, gdy za każdy film bierzesz 6 cyfrową kwotę. parę fotek z profesjonalnych sesji, kanał na profilu społecznościowym czy aston w garażu i model ferrari z niższej półki to nic wielkiego. Zrobienie sobie paru fotek to też nic wielkiego.. Nie zaglądajmy komuś w to czy się chwali czy nie bo to jego sprawa.. 4 dni temu widziałem jak z treningu z Wisły ten lama Żurawski wracał takim samym astonem i co z tego. Nasz żenujący rezyserek Patryczek Vega też ma DB8 i co z tego.. nie wspomnę już czym jeździ Preisner, Lorenc czy ten katol Kilar robiący sobuie z faktem ustawki na prezentacje umiejętności za kierownicą...
Ale co ma do tego wszystkiego Żurawski czy jakiś Patryk Vega? Co to za punkt odniesienia? To zbyt dobrze (przynajmniej według moich kryteriów) o Tylerze nie świadczy. Każdy lansiarz, celebryta, który nadrabia PR-em i mediami swoją indolencję twórczą i to co ma do zaprezentowania ze sobą, niestety mnie drażni. Dla Ciebie to nie problem - OK. Gdyby Tyler był geniuszem, to bym mu wybaczył - niestety daleko mu do tego. Poprostu nad lansik cenię styl, klasę, jakiś poziom i tyle.
Adam Krysiński pisze:Tyler pisze co mu każą i co od niego oczekują - co podkreślał często - jest muzykiem do wynajęcia. Ma talent, warsztat i przede wszsytkim wykształcenie. Nie potrzebne mu było dawanie dupy Hansowi by się wybić. Bierze projekty na których się zarabia, z których są zyski - właśnie takie sieczki jak Fast & Furius, które zawsze się wśród glupich hamerykanów sprzedają dobrze. Po premierze filmu nie kończy się na nim zarabianie i trzeba o tym pamiętać.. I o to chodzi - nikt mu nie karze pisać hambitnej muzy żeby usatysfakcjonować 2 osoby w polsce jak Babuch i Maras, które będą analizować jego kontrapunkty i rytmikę. Dostanie taki projekt to taka muza się pojawia (chocby Diuna czy Partition) I nie martw się o jego przyszłość, bo jak widzisz bierze coraz większe kasowe hity dla mas i w TV nie skończy.. Marketingu też trzeba się nauczyć żeby coś osiągnąc.. Biznes to biznes i niech sobie koleś robi co chce, ale uważam że Twoja opinia jest grubo przesadzona, bo piszesz o gościu jakby to normalnie jakieś zero w stylu Djawadiego był, a tak nie jest.
Ojej, każdy kompozytor filmowy jest do wynajęcia (no może dziś poza Williamsem, co jest zrozumiałe). Czy ma talent to bym mocno polemizował. Ma warsztat, ale to nie równa się jeszcze talentowi. Tobie wystarcza to co robi, dla mnie nie ma za grosz ambicji. Skoro to wszystko tylko biznes, znaczy się, że gościu talentu niestety nie ma, ambicji zresztą też. Gdyby je miał, skoro niby jest tak rozchwytywany, byłby dziś w lidze Shore'a, Goldenthala, Desplata, Howarda czy Powella, zamiast pisać do gówien, horrorów dla nastolatków i piątych sequeli, pracowałby przy ciekawszych projektach i ambitniejszych pozycjach.
A czy on pisze do takich hitów dla mas? Hitów wśród publiczności i kasowych? Spójrzmy: Law Abiding Citizen, The Final Destination, Fast & Furious, Dragonball: Evolution, The Killing Room, The Lazarus Project, Bangkok Dangerous, AVPR: Aliens vs Predator - Requiem, War.
To są hity? Chyba wśród 13-latków. Ja tu widzę głównie kaszanę. I kasową i ogólnie filmową. Z ostatnich lat jedynie "Eagle Eye" i "Rambo" były jako-takimi sukcesami.
Drażni mnie szum jaki się wokół niego wytwarza (szum, na który zasługuje wielu dużo bardziej utalentowanych twórców), lansowanie się i ogólny brak skromności. Cóż, może przywykłem, że kompozytor to poważny pan, nienagannie ubrany, z klasą itp. a nie model w trampkach z bryką. I to mnie też drażni. Czy Howard, Desplat albo dajmy na to Armstrong tak pajacują? Uważam po prostu, że Tyler nie zasługuje na to wszystko.
A Djawadi ma trzy przewagi nad Tylerem - 1. siedzi cicho i jest skromny

2. Pracuje nad dużo większymi blockbusterami niż Tyler

3. Podczas gdy Tyler w swojej muzyce czasami chce brzmieć jak jeden z klonów Zimmera, Djawadi przynajmniej już nim jest
