Jeszcze nie wiadomo czym jest ten album, bo utworów z pierwszych dwóch odcinków na nim nie ma, tylko Where the Shadows Lie się pokrywa, także w głównej mierze pewnie będzie to swoisty image album, nie tyle z najlepszymi utworami ze scoru, co muzycznym przewodnikiem po tym świecie.
Muzycznie słychać, że Misiek napisał ładne tematy, ale jak na 7-8 godzin materiału to za mało, i większość czasu zapycha albo wariacjami tych tematów, a resztę generycznymi fantasy chórkami bądź jakimś biesiadnym przygrywaniem lub już zupełnie niezapamiętywalnym ilustrowaniem dla samego ilustrowania.
Póki co jak na pierwsze dwie godziny jest naprawdę dobrze i ostatniego słowa/tematu jeszcze Bear nie powiedział, ale już w drugim odcinku był tematyczny powiew świeżości gdy odwiedziliśmy Khazad-dûm. Ogólnie może było trochę za dużo tematu Galadrieli, ale jak na pierwsze dwa epizody było sporo tematów i miejmy nadzieję, że Misiek się jeszcze nie wyprztykał i nie będzie nas przez kolejne 6 godzin męczył tymi samymi aranżacjami.
Z tego co odnotowałem mieliśmy już:
- na dzień dobry temat z "Valinor", temat Elfów?, który zagrał nam kilka razy
- temat Galadrieli, którego było chyba najwięcej
- temat Nori/Harfootów i specyficzne instrumentarium im towarzyszące
- motyw Nieznajomego którym zajęła się Nori, a ich motywy razem fajnie współgrały
- temat Khazad-Dum/Krasnoludów, póki co jeden z moich faworytów
- temat Saurona / Orków
- temat miłosny Czarnego Elfa i ludzkiej kobiety - Bronwyn and Arondir , ludzie też dostali tu podobnie jak inne rasy swoje brzmienie, tu rodem z Outlandera
I tymi melodiami póki co najbardziej szastał Bear, a co będzie dalej, czas pokaże
