Byłem w kinie po raz drugi, tym razem w IMAXie

I powiem tak: film podobał mi się jeszcze bardziej niż za pierwszym razem

Tym razem zupełnie mi się nie dłużył (może dlatego że nie oglądałem go wieczorem, więc byłem wypoczęty), nie przeszkadzały mi zawiłości fabuły (bo już kumałem o co chodzi, nie byłem zdezorientowany milionem detali na ekranie) ani miłosne dialogi, lepiej znałem już ścieżkę dźwiękową, więc mogłem się nią delektować bez limitu, w dodatku wielki ekran IMAXa - cudeńko

Potwierdziło się, że film ma dobry miks, bo muzyka Desplata jest znów bardzo dobrze wyeksponowana, głośna i znowu mnie przechodziły dreszcze (zwłaszcza
Flight Above the Big Market - to dopiero będzie musiało być niezłe przeżycie w 4DX!

). Uważam, że te wszystkie skrajnie negatywne opinie zagranicznych krytyków są daleko na wyrost, zdecydowanie czekam na sequel! A za tydzień idę na wersję 4DX, bo zwyczajnie mam ochotę ten film obejrzeć jeszcze raz (chcę, żeby dosłownie mną wstrząsnął

) - nie wiem, kiedy ostatnio oglądałem jakiś film 3 razy w kinie - chyba to był
Więzień Azkabanu (pamiętam, że szedłem ze względu na
Buckbeak's Flight)

A jak jeszcze mi sił starczy, to za jakiś czas moooooże skuszę się na wersję 2D z dubbingiem, tak z czystej sadomasochistycznej ciekawości

Ale rekordu Wawrzka z
Interstellar to chyba nie pobiję
Tutaj był poruszany przez Wawrzka problem ilustracyjności Valeriana - ja powiem tak: Desplat genialnie zilustrował ten film. Świetnie zilustrował muzycznie wszystkie miejsca, gatunki, postacie, sytuacje itd. Perły są nie tylko piękne na ekranie, ale i mają piękną oprawę muzyczną, naprawdę rajską (czyli taką jak planeta Mul, z której pochodzą) - kto tak jeszcze pisze muzykę? Początkową sekwencję z ich udziałem ogląda się fantastycznie. Czy był potrzebny mocniejszy temat dla nich? Nie sądzę. Wyróżniają się muzycznie w wystarczającym stopniu. Ta praca jest nieco zbliżona podejściem do
Złotego Kompasu - tam też Olek postawił w większym stopniu na znalezienie charakterystycznego brzmienia/barwy dla kolejnych postaci, miejsc, sytuacji niż na lejtmotywikę. I spodziewam się, że
Valerian pozostanie równie niedoceniony co
Złoty Kompas, który po latach cenię coraz bardziej. A film? Myślę, że też będę do niego wracać

Dobra, wyłączam tryb fanboja, czekam na wasze (krytykanckie) opinie
