Kilka rzeczy:
1. Raczej nie na Hansie, tylko na Ridleyu (przynajmniej ja) wieszamy psy, bo trochę to komplikuje sytuacje i to zupełnie niepotrzebnie. Wiadomo, komu z pary Ridley Scott/Denis Villeneuve lepiej pasuje Hans Zimmer.
2. Nie można zakładać na razie nic. Sytuacja jest dziwna, bo będą dwa score'y, łączone ze sobą Tak jak w Ghost in the Shell.
3. Nie ma precedensu, by było coś nie tak we współpracy tych dwóch twórców do tej pory, więc nie można zakładać, że zrobili coś źle.
4. Jak na razie Hans pracował nad tym dwa tygodnie w przerwie trasy koncertowej. Jest w tym tez Wallfisch i nie wiadomo kto jeszcze (zakładać można, że Mazzaro nie, bo jest z Hansem na całym tournee).
5. W najlepszym przypadku po prostu są rzeczy, których Jóhanssonowi nie pozwolił zrobić czas.
Bardziej boli nie Hans Zimmer w tym projekcie, ale ingerencja w dobrą (cicho, Adam

) współpracę (nieważne na razie czyja) i zrobienie po prostu zamieszania w postprodukcji. Bo po co dwa score'y robione (być może) równolegle? I skoro masz Hansa Zimmera w składzie jakiejkolwiek produkcji, dlaczego to ma być oparte na cudzym temacie? Dlaczego problemy przy okazji produkcji akurat Ridleya Scotta?