Nie ma tu żelaznych reguł, ale większość chyba nie czyta. Bo i po co? Scenariusz a film do dwie zupełnie różne rzeczy. Na przykład Williams woli być od razu wrzucony w wir fabuły, by czuć to, co ma poczuć widz. Podobnie pracował Goldsmith. Ennio też raczej nie czyta, ale np. Nienawistną Ósemkę napisał wyłącznie w oparciu o scenariusz. Ci sami wszystko tworzący piszą z reguły dwie-trzy minuty muzyki dziennie. Pozostając przy trzech powyższych nazwiskach, jest/była to to muzyka właściwie w pełni zorkiestrowana - orkiestratorzy u Williamsa i Goldsmitha to właściwie kopiści, postępujący dokładnie według wskazówek autorów, niemający wpływu na wartość i brzmienie samych kompozycji, niedokonujący wyborów w rodzaju: "Tu będzie triola, a tam dam trzy trąbki"
Standardowy czas na napisanie i nagranie muzyki to około 8 tygodni, jeśli nie jest to robota np. po odrzuceniu muzyki kogoś innego, w ostatnim okresie postprodukcji (jak w Troi czy King Kongu Jacksona). Przy TFA Williams miał ten wyjątkowy komfort, że dostał wiele miesięcy i nie musiał pisać pod presją czasu. Oby tak było i następnym razem.