HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#886 Post autor: Marek Łach » pn sty 26, 2015 11:51 am

Brawo Clemmensen, pierwszy recenzent, który zamiast bezkrytycznej apologii skupił się na faktycznym problemie Interstellar: czyli przesadnemu epatowaniu tymi samymi prościutkimi tematami, które nie ulegają w toku ścieżki żadnym przemianom i pod koniec robią się zwyczajnie nudne i bezcelowe. Ja np. wyłączam album na Detach, czasami jeszcze wytrzymam S.T.A.Y., ale dwa ostatnie utwory płyty są tak wtórne i nieodkrywcze, że psują mi wrażenie całości. Wariacje tematyczne to w dużej mierze tylko regulacja głośności i natężenia... I to jest właśnie to, o czym pisał Clemmensen. Oczywiście ocena końcowa jest u niego przesadzona, ale wreszcie ktoś nie bał się powiedzieć pewnych rzeczy głośno i nie podszedł do Interstellar na kolanach.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#887 Post autor: kiedyśgrześ » pn sty 26, 2015 12:28 pm

powtórzę się
u Clemmensen klasyki Rosenman sprzed 40-tu lat, mają po dwie gwiazdki, on się po prostu nie wyznaje na nowo-muzie (dawnej, czy dzisiejszej) i tyle ugrzązł gdzieś 200 lat temu i zadowolony :)
ps. w recce ani razu nie pada słówko Strauss (nie piszę o organach) lekcja sprzed stu lat już dla niego za trudna do odrobienia, a hochsztapler :) Hansik odrobił :)
ps2. przetwarzanie prościutkich tematów już dawno wyszło z mody, tak 200 lat tamu :) po co :)
ps3. ale w sumie w jednym miejscu mnie Hansik rozbawił, raz zagra jeden temat, raz drugi, a czasami złoży je do kupy w kontrze :) to już chyba za skomplikowane na tą jego symplistykę (nowe słówko wymyśliłem... chyba :))
ps4.był kiedyś taki gostek Bruckner, żeby mieć fun z jego adagia trzeba się było przemęczyć tak ze 20 minut, gdzieś w środku odkrywając "boską cząsteczkę", tak, że Hansikowe nudy to żadne wyzwanie :) środek Murpha to nadal mój ulubiony kawałek muzy z zeszłego roku, ale się musze całe 11 minut zmagać, inaczej nie ma zabawy :)
Obrazek

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 3230
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#888 Post autor: qnebra » pn sty 26, 2015 12:38 pm

Mi się do tej pory nie udało wysłuchać całego Interstellar, nawet tej edycji najbardziej podstawowej :cry: Zawsze umieram z nudów gdzieś tak w połowie piątego utworu, tak że muszę sobie włączać potem coś innego na rozbudzenie.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#889 Post autor: Marek Łach » pn sty 26, 2015 12:38 pm

kiedyśgrześ pisze:ps2. przetwarzanie prościutkich tematów już dawno wyszło z mody, tak 200 lat tamu :)
A taką mądrość to po kim powtarzasz? :P
był kiedyś taki gostek Bruckner, żeby mieć fun z jego adagia trzeba się było przemęczyć tak ze 20 minut, gdzieś w środku odkrywając "boską cząsteczkę", tak, że Hansikowe nudy to żadne wyzwanie :)
Nie trzeba tak daleko szukać, był taki gostek Kilar, który też potrafił przez kilkanaście minut intensyfikować jeden temat. A był nawet taki gostek Ravel, który przez kilkanaście minut z jednym tematem zrobił więcej cudów, niż nasi mistrzunie zdołali przez całą swoją karierę osiągnąć. ;) Ale nie ma to żadnego przełożenia na Interstellar, które ani nie jest zamkniętą formą muzyczną jak ww. (po prostu Zimmer i Nolan wrzucają te same melodie, gdzie im pasuje), ani nie ma takiej sugestywności wyrazu. Jakby np. temat Stay katowali w ten sposób tylko w jednym utworze, to byłbym na tak (Journey to the Line było pod tym względem mistrzowskie i nie zachodziła potrzeba, żeby jego temat wałkować na płycie 10 razy). Ale żeby nie było - środek albumu dostarcza mi wciąż dużo funu. Ciekawe Mountains, fajne Coward, piękne I'm Going Home...

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#890 Post autor: kiedyśgrześ » pn sty 26, 2015 12:54 pm

Marek Łach pisze:
kiedyśgrześ pisze:ps2. przetwarzanie prościutkich tematów już dawno wyszło z mody, tak 200 lat tamu :)
A taką mądrość to po kim powtarzasz? :P
moje własne :)

Marek Łach pisze:
był kiedyś taki gostek Bruckner, żeby mieć fun z jego adagia trzeba się było przemęczyć tak ze 20 minut, gdzieś w środku odkrywając "boską cząsteczkę", tak, że Hansikowe nudy to żadne wyzwanie :)
Nie trzeba tak daleko szukać, był taki gostek Kilar, który też potrafił przez kilkanaście minut intensyfikować jeden temat. A był nawet taki gostek Ravel, który przez kilkanaście minut z jednym tematem zrobił więcej cudów, niż nasi mistrzunie zdołali przez całą swoją karierę osiągnąć. ;) Ale nie ma to żadnego przełożenia na Interstellar, które ani nie jest zamkniętą formą muzyczną jak ww. (po prostu Zimmer i Nolan wrzucają te same melodie, gdzie im pasuje), ani nie ma takiej sugestywności wyrazu. Jakby np. temat Stay katowali w ten sposób tylko w jednym utworze, to byłbym na tak (Journey to the Line było pod tym względem mistrzowskie i nie zachodziła potrzeba, żeby jego temat wałkować na płycie 10 razy). Ale żeby nie było - środek albumu dostarcza mi wciąż dużo funu. Ciekawe Mountains, fajne Coward, piękne I'm Going Home...
nie o to chodzi, Bruckner nie bawił się z żadnym tematem, smucił coś przez 10 minut i nagle bach! odbił gdzieś, harfa zajęczała, normalnie epifania! wtedy dopiero do słuchacza dochodził, że on tym smęceniem jakąś przemyślaną konstrukcję budował jednak :) i dlatego mi się to z moim ulubionym numerem u Hnsika skojarzyło, gdzieś w środku buduje się taka konstrukcja na wzór Rysika Strauss właśnie, pokraczny ten temat, ni to ładny, ni to brzydki, dla mnie fajny, ale nie ma zabawy bez początk i bez rozbuchanego końca :)
Obrazek

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#891 Post autor: DanielosVK » pn sty 26, 2015 14:13 pm

Ostatnio spaceruję korytarzem 12 piętra w Domu Studenckim nr 14 AGH, a tu co słyszę? Muzykę z Interstellar na pełnym zakręcie. :P
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#892 Post autor: hp_gof » pn sty 26, 2015 14:14 pm

Epidemia interstellarozy dotarła do Krakowa! :shock: Trzeba szukać szczepionki!

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#893 Post autor: Marek Łach » pn sty 26, 2015 14:48 pm

kiedyśgrześ pisze:Bruckner nie bawił się z żadnym tematem, smucił coś przez 10 minut i nagle bach! odbił gdzieś, harfa zajęczała, normalnie epifania! wtedy dopiero do słuchacza dochodził, że on tym smęceniem jakąś przemyślaną konstrukcję budował jednak :)
Dokładnie tego mi brakuje w Interstellar. ;) Przynajmniej jako całości, bo w pojedynczych utworach jakieś zręby takiego pomysłu widać, choć tematy są po prostu zbyt mało plastyczne, żeby zrobić z nimi coś, co podobałoby mi się dłużej niż przez 3-4 odsłuchy. No dobra, ta postvangelisowa epika w "Stay" jest całkiem fajna, choć prosta jak cep. ;)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#894 Post autor: Wawrzyniec » pn sty 26, 2015 14:52 pm

Recenzja Clemmensena mnie nie zaskakuje, typowo połączenie ignorancji z hejterstwem. Hm, ciekawe czy dlatego dopiero teraz się pojawiła, gdyż czekał aż film pojawi się na jakiś ripach? :roll: Co najwyżej tutaj poniektórych reakcje mogą trochę zaskakiwać i smucić.
Marek Łach pisze:Brawo Clemmensen, pierwszy recenzent, który zamiast bezkrytycznej apologii skupił się na faktycznym problemie Interstellar: czyli przesadnemu epatowaniu tymi samymi prościutkimi tematami, które nie ulegają w toku ścieżki żadnym przemianom i pod koniec robią się zwyczajnie nudne i bezcelowe. Ja np. wyłączam album na Detach, czasami jeszcze wytrzymam S.T.A.Y., ale dwa ostatnie utwory płyty są tak wtórne i nieodkrywcze, że psują mi wrażenie całości. Wariacje tematyczne to w dużej mierze tylko regulacja głośności i natężenia... I to jest właśnie to, o czym pisał Clemmensen.
"Ghost Writer" jedzie na jednym temacie przez całą płytę i jakoś nie pamiętam, żeby ktoś z tego problem robił.
"Przesadne epatowanie tymi samymi prościutkimi tematami" - Ej, ale to jest przecież muzyka filmowa, a nie składanka największych hitów lata. Kompozytor skomponował kilka tematów i następnie z nich korzysta. Ja wiem, że dzisiaj coraz trudniej o dobre i wyraziste tematy i większość score'ów brzmi anonimowo, ale jak jeden kompozytor ma do tego smykałkę to od razu krytykować.

Marek Łach pisze:Ale nie ma to żadnego przełożenia na Interstellar, które ani nie jest zamkniętą formą muzyczną jak ww. (po prostu Zimmer i Nolan wrzucają te same melodie, gdzie im pasuje), ani nie ma takiej sugestywności wyrazu.
Jak nie jak ma. I co oznacza "Zimmer i Nolan wrzucają te same melodie, gdzie im pasuje"? To chyba oczywiste, że kompozytor z reżyserem podkładają taką muzyką, jaka im do danej sceny pasuje. Chyba, że niby tutaj ma być krytyka, że wrzucają je o byle jak? A to już jest spore nadużycie, przecież muzyka jest podłożona z sensem.
Plus nie zapominajcie o filmie, gdyż muzyka jest taka, gdyż tak wymaga od niej film. Tematy się powtarzają, gdyż wymaga od tego film. A ostatnie na płycie "Where We're Going" to piękna klamra zwieńczająca właśnie tę muzykę. I nie jest to utwór kopiuj wklej. A bardziej rozwinięcie motywu, to trochę takie "Time" w wersji "Interstellar". Ile razy dochodzę do końcówki płyty to słucham go wielokrotnie.
Marek Łach pisze:Oczywiście ocena końcowa jest u niego przesadzona, ale wreszcie ktoś nie bał się powiedzieć pewnych rzeczy głośno i nie podszedł do Interstellar na kolanach.
Wiesz jak ktoś chce to może spróbować na audiencję do Królowej Angielskiej pójść w dresie, a następnie głośno beknąć na całą salę. Może niektórym to zaimponuje, ale raczej taka osoba sama wystawia sobie ocenę chama, a nie tej która go gości.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#895 Post autor: Marek Łach » pn sty 26, 2015 15:10 pm

Wawrzyniec pisze:Wiesz jak ktoś chce to może spróbować na audiencję do Królowej Angielskiej pójść w dresie, a następnie głośno beknąć na całą salę. Może niektórym to zaimponuje, ale raczej taka osoba sama wystawia sobie ocenę chama, a nie tej która go gości.
Nie wiem jak Ty to robisz, ale po stronie całkiem ciekawej konwersacji z kiedyśgrzesiem znowu pożałowałem, że odezwałem się w tym wątku. :P Adios i bez odbioru (po drugiej stronie wormhole)!

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#896 Post autor: Wawrzyniec » pn sty 26, 2015 15:21 pm

Marek Łach pisze:Nie wiem jak Ty to robisz
Sorry, taką mam muzyczną wrażliwość. :wink:

A na poważniej, to konwersacja z kiedyśgrzesiem była ciekawa, ale wyszła z hejterskiej recki Clemmensena. I ja tej argumentacji nie kupuję, gdyż zamiast skupić się na pozytywach, skupił całą swoją siłą, aby się do czegoś doczepić. Na tej zasadzie to można każdy score zmasakrować. Plus nie przekonuje mnie też argument z "prostymi tematami". Duża ilość charakterystycznych motywów, które pamiętamy mają swoją siłę w prostocie. Temat nie musi być super mega skomplikowany i przekombinowany, ale ma być dobry. A jeżeli w prostocie leży siła to czemu nie obrać taką drogę?

I nie trzeba podchodzić do "Interstellar" na kolanach, ale odrobinę dobrej woli można wykazać. A tak to ja nie wiem, co Hans Zimmer musiałby zrobić i skomponować, aby zasłużyć choć na odrobinę szacunku? Może cały score powinien być improwizacją na syntezatorze?
I chyba rzeczywiście lepiej ten film i muzykę odbiorą po drugiej stronie wormhole...
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Templar

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#897 Post autor: Templar » pn sty 26, 2015 15:32 pm

Wawrzyniec pisze:I ja tej argumentacji nie kupuję, gdyż zamiast skupić się na pozytywach, skupił całą swoją siłą, aby się do czegoś doczepić. Na tej zasadzie to można każdy score zmasakrować.
No najlepszy pod tym względem to jest ostatni akapit, że niby trzeba wszystkie wydania zdobyć, żeby całej muzyki posłuchać, WUT? Wydanie 2CD zawiera wszystko to co podstawowe i cyfrowe. Czepianie się, że Paramount wydał jeszcze FYC na swojej stronie, no tak to wina Hansa, inne score'y przecież wersji FYC i to jeszcze różniących się od wydań dostępnych publicznie to z pewnością nie mają, serio koleś już do reszty w swym hejterstwie popłynął. Ciekawe, że też zawsze dawał osobne oceny dla różnych wydań, a teraz nagle wszystko złączył w jedno, żeby dać jak najniższą ocenę.

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 3230
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#898 Post autor: qnebra » pn sty 26, 2015 15:34 pm

Rozumiem, że fanbojzm każdemu się zdarza, sam jestem ofiarą tego zjawiska (na szczęście moi ulubieni kompozytorzy muzyki do filmów albo już nie piszą/nikt ich nie chce, albo siedzą sobie w jakiejś niszy), ale na litość Bacha może pozwólmy każdemu mieć swoje zdanie i opinię na temat tej ścieżki dźwiękowej. Nie każdy musi uważać ją za arcydzieło i nowy klasyk objawiony. Clemmensen zjechał ją z delikatnością walca drogowego, Marek i kiedyśgrześ zauważyli coś co w tej muzyce zgrzyta i o tym wprost powiedzieli. Dla mnie to jest ścieżka tak w skali od 2,5 do 3/5. Wręcz epicko i straszliwie mi się nudzi podczas słuchania jej, ale z drugiej strony jest parę utworów do których wracam i regularnie słucham.

Templar

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#899 Post autor: Templar » pn sty 26, 2015 15:42 pm

qnebra pisze:ale na litość Bacha może pozwólmy każdemu mieć swoje zdanie i opinię na temat tej ścieżki dźwiękowej.
A co, ktoś mu broni? Każdy może mieć własne zdanie na temat jakiejś ścieżki dźwiękowej, ale każdy może też mieć własne zdanie na temat czyjejś opinii.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#900 Post autor: kiedyśgrześ » pn sty 26, 2015 15:56 pm

Marek Łach pisze:
kiedyśgrześ pisze:Bruckner nie bawił się z żadnym tematem, smucił coś przez 10 minut i nagle bach! odbił gdzieś, harfa zajęczała, normalnie epifania! wtedy dopiero do słuchacza dochodził, że on tym smęceniem jakąś przemyślaną konstrukcję budował jednak :)
Dokładnie tego mi brakuje w Interstellar. ;) Przynajmniej jako całości, bo w pojedynczych utworach jakieś zręby takiego pomysłu widać, choć tematy są po prostu zbyt mało plastyczne, żeby zrobić z nimi coś, co podobałoby mi się dłużej niż przez 3-4 odsłuchy. No dobra, ta postvangelisowa epika w "Stay" jest całkiem fajna, choć prosta jak cep. ;)
ja rozumiem i powiedzmy, że się poniekąd zgadzam, ale kontekst moich postów - Clemmensen :) u niego jak patrzę (bez zaskoczenia) taki Maleficent ma pięć gwiazdek, jedni nabierają się na jedne tanie sztuczki, inni na drugie :)
Obrazek

ODPOWIEDZ