Fajny film, ale mało w nim Burtona, tak prawdę mówiąc to może przez 30 sekund były takie typowe dla niego sceny, gdybym nie wiedział kto jest reżyserem i miałbym zgadnąć, to Burton byłby chyba jednym z ostatnich moich typów

No i niby główną bohaterką miała być Amy Adams jako Margaret i jej obrazy, ale to Waltz gra tu pierwsze skrzypce, jego rola zachwyca od prawie samego początku do końca filmu, a najbardziej to mi się podobała końcowa scena z sądu, kolejny raz widać jak bardzo genialnym aktorem jest
Muzyka jak zostało to już wcześniej wspomniane to zwykłe plumkanie, ale nawet przyjemnie wypada w filmie, za bardzo nie ginie w obrazie i nie przeszkadza w odbiorze, ale też i nie przykuwa do siebie większej uwagi, najlepszy moment to zdecydowanie muzyka z napisów początkowych jak to często u Elfmana bywa. No i tematycznie mogłoby być jednak lepiej. Ogólnie to dałbym ze 3 tej muzyce. Fajna jeszcze jest też umieszczona jakoś w środku filmu piosenka Lany "Big Eyes", jedna z lepszych piosenek w tym roku. Ale już ta druga, "I Can Fly" pojawiająca się na napisach końcowych IMO słabiutka.