Najlepsza współczesna muzyczna trylogia

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.

Najlepsza współczesna muzyczna trylogia

The Lord of the Rings Trilogy - Howard Shore
21
81%
The Matrix Trilogy - Don Davis
2
8%
Star Wars, Episode I-III - John Williams
3
12%
 
Liczba głosów: 26

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#106 Post autor: Wawrzyniec » pt mar 26, 2010 23:14 pm

Aby uporządkować wszystko to napiszę tak:

George Lucas powiedział kiedyś, że jedną z pierwszych wizji "Gwiezdnych wojen" jaką miał to właśnie nie tyle co walka, co właściwie koniec walki na planecie wulkanicznej (Mustafar). A mistrz, pokonuje swojego ucznia. I w sumie od tego momentu dokładnie wiedział jak się ma dalej historia toczyć. Czyli w sumie może rzeczywiście do "Zemsty Sithów" nie wszystko się układa tak ładnie i płynnie, ale jednak wszystko się zgadza i nie ma żadnych niedociągnięć.
Zaś Blade'u porusza naturalnie temat muzyczny. I tutaj też wspomniałeś, że Williams się męczył, dlatego też chciałbym wiedzieć właśnie od Marka co oznacza o tym złym potraktowaniu Williamsa przez Lucasa i niby gdzie muzyka jest źle dopasowana do filmu i jaka znowu w tym wina Lucasa :?

A co do np. "Mrocznego widma" to można je krytykować, ale np. pojedynek Dartha Maula z Obi-Wanem i Qui-Gonem plus rewelacyjne "Duel of the Fates" to dla mnie naprawdę świetny i mocny akcent Sagi. :D
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

#107 Post autor: Wojteł » pt mar 26, 2010 23:42 pm

Ja tam jestem w stanie Lucasowi prawie wszystko wybaczyć, ale "are you an angel?" to nie zdzierżę. Nie przepadam za dziećmi w filmach, chociaż czasem grają dobrze, ale zazwyczaj jest tak jak tutaj.


Wawrzyniec pisze:
George Lucas powiedział kiedyś, że jedną z pierwszych wizji "Gwiezdnych wojen" jaką miał to właśnie nie tyle co walka, co właściwie koniec walki na planecie wulkanicznej (Mustafar). A mistrz, pokonuje swojego ucznia. I w sumie od tego momentu dokładnie wiedział jak się ma dalej historia toczyć.
Tego nie wiedziałem, bardzo to ciekawe, brzmi tak klimatycznie :D Aż mi się przypomniał początek maja 2005... jak ta wyobraźnia wtedy pracowała:D

Wawrzyniec pisze: A co do np. "Mrocznego widma" to można je krytykować, ale np. pojedynek Dartha Maula z Obi-Wanem i Qui-Gonem plus rewelacyjne "Duel of the Fates" to dla mnie naprawdę świetny i mocny akcent Sagi.
Gdyby nie ta scena, muzyka w całości filmu i wyścig ścigaczy to chyba nie dałoby się tego oglądać. No, może aż tak źle nie jest, ale w tym filmie jest naprawdę wiele scen przez które trudno przebrnąć.

Swoją drogą słyszał ktoś alternatywną wersję muzyki pod sceny pojedynku i bitwy na Naboo? Na youtube jest to chyba jako "unleashed volume" jeśli jeszcze nie usunęli.[/quote]

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#108 Post autor: Wawrzyniec » sob mar 27, 2010 00:04 am

Ach to oczekiwanie kolejnych Epizodów, cóż to były za czasy... Nostalgicznie się zrobiło. I naprawdę kiedy tego pamiętnego 19 Maja 2005 roku pojawiły się napisy końcowe to naprawdę ogarnął mnie wielki smutek i stwierdzenie: "To już koniec" :cry: Choć może to i tak banalnie zabrzmiało, ale wśród tych oklasków, zadowolenia, że Saga się dopełniła pojawił się wielki smutek, że ta wspaniała przygoda dobiegła końca :cry: Zaczynam się naprawdę robić sentymentalny.
Gdyby nie ta scena, muzyka w całości filmu i wyścig ścigaczy to chyba nie dałoby się tego oglądać. No, może aż tak źle nie jest, ale w tym filmie jest naprawdę wiele scen przez które trudno przebrnąć.
Scena ścigaczy też bardzo lubię :D Ogólnie fajny jest Darth Maul i ja tego filmu tak źle nie oceniam. Po za tym on miał być taki pogodny, aby pokazywać powoli jak Galaktykę ogarnia mrok, czego później jesteśmy świadkami w "Zemście Sithów" :)

P.S. Jakby co to moje pytanie do Marka jest dalej aktualne :wink:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#109 Post autor: Koper » sob mar 27, 2010 00:10 am

Wawrzyniec pisze:Choć może to i tak banalnie zabrzmiało, ale wśród tych oklasków, zadowolenia, że Saga się dopełniła pojawił się wielki smutek, że ta wspaniała przygoda dobiegła końca :cry: Zaczynam się naprawdę robić sentymentalny.
Spoko, spoko, Papcio dla swoich fanów przekonwertuje wszystko na pseudo 3D i jeszcze raz wrzuci do kin. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

#110 Post autor: Wojteł » sob mar 27, 2010 00:14 am

Koper pisze: Spoko, spoko, Papcio dla swoich fanów przekonwertuje wszystko na pseudo 3D i jeszcze raz wrzuci do kin. :P
Ta... już mi lepiej :roll:

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#111 Post autor: Marek Łach » sob mar 27, 2010 00:49 am

Wawrzyniec pisze: P.S. Jakby co to moje pytanie do Marka jest dalej aktualne :wink:
Odpiszę jutro ;)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#112 Post autor: Koper » sob mar 27, 2010 00:50 am

W niedzielę? :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#113 Post autor: Marek Łach » sob mar 27, 2010 09:49 am

Cicho tam, w tej Zielonej Górze! :P

W Nowej Trylogii jest kilka koszmarków produkcyjnych, najwięcej chyba w Attack of the Clones, najmniej w TPM. ROTS też swoje błędy ma, z tym że w jego przypadku wynikają one też ze strony Williamsa.

TPM - tutaj można się przyczepić jednej rzeczy: finałowej potyczki. Muzyka Williamsa jest po prostu zmasakrowana przez montaż, jakiemu bitwę o Naboo poddał Lucas. OK Duel of the Fates i tak brzmi świetnie, ale cięcia, jakim poddana jest muzyka JW to po prostu horror. Tutaj nie ma mowy o jakiejkolwiek naturalności przejść między Duelem a resztą muzyki - po prostu montażysta robi "ciach" i przeskakujemy między utworami. Wystarczy porównać to z bitwą o Endor, gdzie JW też prowadził kilka wątków jednocześnie, ale gdzie ilustracja jest w 100% spójna - bo w filmie pojawia się w zaplanowanej przez kompozytora wersji. Pocięcie Duel to po prostu amatorszczyzna.

AOTC - tutaj Lucas potraktował muzykę najgorzej. Przeklejanie fragmentów z TPM, czasami wręcz bez uzasadnienia (ten Duel of the Fates przy poszukującym matki Anakinie to po co jest? - to akurat wina chyba również Williamsa); ja wiem, że saga musi kontynuować dorobek tematyczny, ale w nowej trylogii często zamiast nowych aranżacji starych tematów Lucas po prostu przekleja cały utwór z poprzednich części. Ten brak profesjonalizmu widać też np. w scenie walki na arenie, gdzie utwór Williamsa jest poszatkowany, albo w pozbawieniu muzyki finałowej bitwy (dobrze kojarzę, że JW napisał do tego ilustrację a potem Lucas z niej zrezygnował? niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę). Są to takie dziwactwa produkcyjne, które trudno uzasadnić czymś innym poza chaotycznym procesem montowania filmu i niekonsekwencją samego Lucasa.

ROTS - Zemsta Sithów to jedna z najbardziej "leniwych" ścieżek Williamsa ostatnich lat. Pewnie to też w dużej mierze wina Lucasa, ale przeklejanie (dosłownie) fragmentów Clash of the Lightsabers z ESB, drażniące lenistwo Williamsa polegające na kolejnym już wykorzystaniu Duel of the Fates (przecież to był utwór pod konkretną scenę!), niemalże dosłowne przeklejenie muzyki z pogrzebu Qui Gon Jina - to po prostu moim zdaniem pójście na łatwiznę. Zero wartości artystycznej. Rozumiem, że Lucas z Williamsem mogli myśleć w ten sposób: fanom sagi się to spodoba, bo to takie "smaczki". Ale czy naprawdę nie dało się trochę tych utworów przearanżować, zamiast robić niemal literalne kopiuj-wklej? Poza tym oczywiście znowu przeklejony mamy marsz Federacji z TPM, mamy o wiele mniej frapującą batalistykę (otwierająca film bitwa choć jest fajnym utworem to ma bardzo "płaską" aranżację).

Generalnie Williams przy okazji AOTC i szczególnie w ROTS zmienił podejście do gwiezdnowojennej muzyki - ograniczył lejtmotywikę, bardzo uprościł interakcję między tematami. Są one wrzucane w bardzo prosty, czasem chciałoby się rzec wręcz banalny sposób, bez tej finezji sprzed lat. Oczywiście mimo to te ścieżki w filmie brzmią świetnie, ale uproszczenie rozwiązań ilustracyjnych po prostu rzuca się w oczy. Pierwsze cztery filmy operowały muzyką wagnerowską - AOTC i ROTS to natomiast typowa ilustracja hollywoodzka.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

#114 Post autor: muaddib_dw » sob mar 27, 2010 10:09 am

Dla mnie Mroczne Widmo zostało spierdzielone przez postać Jar Jar Binksa, miało być komediowo a wyszło żałośnie pewnie Lucas do dziś sobie nie może podarować tego błędu. Sądził pewnie, że wyjdzie mu tak jak z Ewokami. Reszta ok a pojedynek na Tatooine ze świetnym motywem Qui-Gona no i finałowy Duel mistrzostwo świata wizualne jak i muzyczne najlepszy pojedynek na miecze świetlne całej sagi. W momencie otwarcia bramy i pojawienia się Dartha Maula midichloriany zaczynają mi się gotować w żyłach a dęciaki wygrywające Korah Matah Korah Rahtahmah jeżą mi sierść na ciele.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

#115 Post autor: Wojteł » sob mar 27, 2010 15:23 pm

Marek Łach pisze:ten Duel of the Fates przy poszukującym matki Anakinie to po co jest? - to akurat wina chyba również Williamsa
Mi to się akurat podobało, jedny z lepszysz scen w filmie. Moim zdaniem to chyba miało oddawać uczucia Anakina, że niby jakaś walka w głowie. A nawet jeśli nie, to po prostu fajnie wyglądało :D
Marek Łach pisze:mamy o wiele mniej frapującą batalistykę (otwierająca film bitwa choć jest fajnym utworem to ma bardzo "płaską" aranżację).
Ale jakiego ma powera na początku :P

Może faktycznie RotS było dość leniwą, jak to określiłes pracą, ale trzeba pamiętać że Williams był wtedy bardzo zapracowany. Poza tym, jak już pisałeś, niektóre wstawki to puszczanie oka do fanów.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

#116 Post autor: muaddib_dw » sob mar 27, 2010 15:50 pm

To o czym piszesz Marek te "przeklejanie " fragmentów to nie pójście Williamsa na łatwiznę lecz spełnianie konkretnych życzeń Lucasa. Podobnie z chamskim montażem, tu już robią z pracą kompozytora co im się żywnie podoba. To nie to co współpraca ze Spielbergiem. Ten ma wyczucie muzyki, mało tego, niejednokrotnie montuje lub zmienia film pod muzykę, jak było w przypadku np. A.I. btw. genialnej pracy Johna. Synergia reżysera z kompozytorem, wzajemne zrozumienie owocuje najlepszymi pracami:Williams/Spielberg, J.N.Howard/Shymalan, itp...

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#117 Post autor: Marek Łach » sob mar 27, 2010 16:01 pm

Wojtek pisze:
Marek Łach pisze:ten Duel of the Fates przy poszukującym matki Anakinie to po co jest? - to akurat wina chyba również Williamsa
Mi to się akurat podobało, jedny z lepszysz scen w filmie. Moim zdaniem to chyba miało oddawać uczucia Anakina, że niby jakaś walka w głowie. A nawet jeśli nie, to po prostu fajnie wyglądało :D
No właśnie mnie ta "przebojowość" tu nie przekonuje, nie bardzo mnie przekonuje, że akurat w tej scenie uczucia Anakina osiągają takie apogeum, że muszą być opisane epickim, monumentalnym Duelem (w końcu dopiero parę scen później Skywalker daje się porwać Ciemnej Stronie, gdy morduje Tuskenów). Dla mnie to takie pod publiczkę zagranie.
Może faktycznie RotS było dość leniwą, jak to określiłes pracą, ale trzeba pamiętać że Williams był wtedy bardzo zapracowany. Poza tym, jak już pisałeś, niektóre wstawki to puszczanie oka do fanów.
Ano był zapracowany - tylko że co jak co, ale Gwiezdne Wojny to nie jest pierwszy lepszy projekcik, tylko legenda muzyki filmowej. Dlatego można by oczekiwać pełnego profesjonalizmu i "oddania sprawie". ;)
muaddib_dw pisze:To o czym piszesz Marek te "przeklejanie " fragmentów to nie pójście Williamsa na łatwiznę lecz spełnianie konkretnych życzeń Lucasa. Podobnie z chamskim montażem, tu już robią z pracą kompozytora co im się żywnie podoba. To nie to co współpraca ze Spielbergiem. Ten ma wyczucie muzyki, mało tego, niejednokrotnie montuje lub zmienia film pod muzykę, jak było w przypadku np. A.I. btw. genialnej pracy Johna.
Generalnie tak, pewnie za 90% tego odpowiada Lucas - w przypadku TPM na pewno był to proces postprodukcji, gdzie Williams nie miał już nic do powiedzenia. Ale akurat w przypadku ROTS - przecież te fragmenty trafiły na płytę, czyli były od początku zaplanowane, Williams mógł się postawić. JW nie jest byle popychadłem, ale najbardziej wpływowym żyjącym kompozytorem :) Tym bardziej, że przy poprzednich wspólnych projektach JW i Lucasa takie rzeczy się nie zdarzały.

A ze Spielbergiem jednak byłbym ostrożny - Monachium i IJ4 mają też wady ilustracyjno-montażowe, choć może nie tak wyraźne jak SW. Wystarczy przypomnieć sobie, jak nikłą i nieudaną rolę pełni w filmie Adventures of Mutt.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

#118 Post autor: muaddib_dw » sob mar 27, 2010 16:32 pm

Zgadza się świetny, klasyczny Williamsowski Adventures of Mutt słabo był eksponowany w filmie. Munich ciężkie jest jak zadanie które miała spełnić grupa Avnera lecz cały trud wynagradza nam muzycznie i filmowo Remembering Munich - geniusz!!!

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#119 Post autor: Wawrzyniec » ndz mar 28, 2010 00:29 am

Na wstępie dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź :D

Trochę szkoda, że kiedy dyskusja się tak ładnie toczyła nie mogłem w niej wziąć udziału. Muszę przyznać, że argumenty wszystkie są bardzo na poziomie i argumentacja Marka dość mocno rozłożona i podparta, ale niestety z całym moim szacunkiem do uczestników, nie mogę się zgodzić z tezą końcową tej dyskusji. Dlatego też najmocniej przepraszam, ale jestem zmuszony zabrać głos i to nie przytakujący, a wręcz przeciwnie.

Po pierwsze nie podoba mi się, że nagle znaleźliśmy winnego. I wiadomo kto to jest: George Lucas. Jakże mogłoby być inaczej :roll: Tutaj muszę stanowczo zaprotestować! Oczywiście moja argumentacja będzie z perspektywy fanatycznego fana "Star Wars", który lubi taką, a nie inną muzykę filmową, a co gorsza nie przepada za "Lord of the Rings". Dlatego też z mojej strony zero obiektywizmu, gdyż jestem fanatycznie zaślepiony.
Do rzeczy :!:

Zwalanie winy na Lucasa uważam dlatego też niezasadne, gdyż ta muzyka spisuje się naprawdę dobrze w filmie. A po za tym to są jego filmy, on jest reżyserem i to on decyduje o efekcie końcowym. Po za tym jeżeli Lucas angażuje się w tworzenie muzyki filmowej to ma tym większy u mnie plus. Zresztą ja wiem, że zawsze jest na miejscu itd. Gdyż gdybym to ja był reżyserem (marzenie ściętej głowy) to też raczej angażowałbym się w tworzenie muzyki. I na pewno nie byłbym reżyserem typu: Ja film nakręciłem, to teraz zostawiam Ci (kompozytorowi) wolną rękę i rób co chcesz. Po za tym według mnie to dobrze świadczy o Lucasie, że od początku do końca jest przy tworzeniu filmu.

A teraz do tych błędów ilustracyjnych.

Dla mnie z perspektywy fana, czy też jak to niektórzy mnie nazywają fanatyka "Star Wars" to ja zawsze byłem święcie przekonany, że jest to jedna z najlepszych serii jeżeli chodzi o współgranie muzyki z obrazem :shock: Gdyż nigdy nie odczuwałem jakiś zgrzytów, zawsze muzyka mi odpowiadała itd.

Do konkretów:

Co do "The Phantom Menace" to mnie to pocięcie "Duel of the Fates" aż tak bardzo nie przeszkadzało. Właściwie to dla mnie to wszystko było logiczne. "Duel of the Fates" dla świetnej walki na miecze świetlne. Inny motyw dla walki w kosmosie. Inny dla walki na Naboo.
Taka bardziej suite'owa wersja może byłaby lepsza, ale też nie jestem pewny. W każdym razie mnie to nie raziło, a wręcz miło było, kiedy wraz z walką na miecze świetlne powracał "Duel of the Fates". :D

"Attack of the Clones" może i ma dziwnie zilustrowane muzyczne sceny. Jak wykorzystanie motywu Federacji Handlowej podczas prezentacji armii klonów na Kamino. Ale z drugiej strony ta scena z tą muzyką świetnie prezentowała się w filmie. A wykorzystanie "Duel of the Fates" skomentuję tak: Jestem w stanie zrozumieć irytację Marka, gdyż to profesjonalista. Ale ja fan "Star Wars" byłem wniebowzięty, kiedy się ta muzyka pojawiła. I po za tym ja też interpretuję jego użycie jako przedstawienie uczuć, wewnętrznej walki bohatera.

A teraz przejdźmy do "Revenge of the Sith". Często spotykam się z tym argumentem, że "leniwa" "mało oryginalna" praca. A jest to chyba najczęściej przeze mnie słuchana płyta z całej Sagi :!: Dla mnie ta muzyka jest genialna i przez cały czas jej słuchania jestem w muzycznym niebie. Co do oryginalności, to nie uwłaczając i z całym mym wielkim szacunkiem, kłaniając się w pas, ale strasznie mnie irytują te argumenty zarzucające "RotS" brak oryginalności, jakby się zapominało, że to nie jest sama muzyka, ale muzyka do filmu, który łączy obie trylogie. Nawiązania musiały być i ja sam jestem za nie bardzo Williamsowi i Lucasowi wdzięczny. Po za tym też nie przesadzajmy. Williams stworzył tam sporo nowych rzeczy. Wspaniałem "Battle of the Heroes", motyw Grivousa, nie wspominając o takich "perełkach" jak "Palpatine's Teachings" czy też "Padme's Rumination" - geniusz! I ja tam aż tak "chamskiego" kopiuj-wklej nie widzę i nie słyszę. A wykorzystanie "Clash of the Lightsaber" jest uzasadnione, a po za tym reszta muzyka idzie w już zupełnie innym kierunku, który w filmie wywoływał u mnie ciarki na całym ciele. A wykorzystanie "Duel of the Fates" do walki Imperatora z Yodą jak najbardziej uzasadnione. Nie wiem dlaczego niby ten utwór miał być tylko pod jedną scenę :? Dla mnie to epicki motyw walk "Jedi vs. Sith". "Pojedynek/walka o przeznaczenie" i taka jest też walka między Sidiousem a Yodą. Yoda przegrywa, Ciemna Strona Mocy rządzi, Imperium rządzi, yeah :twisted: Przepraszam, zawsze wolałem ciemną stronę Mocy :wink: A co do motywu z pogrzebu "Qui-Gonna" to mógłby mi ktoś przetłumaczyć ten śpiew, gdyż ja tam słyszę słowo "Sith", więc jeśli tak to użycie tej muzyki ma sens.

To są ma się rozumieć moje, mało znaczące rozważania. Ale dla mnie jako fana "Star Wars" to ta muzyka nie mogła być lepiej dopasowana. Ja wiem, że w ocenianiu muzyki filmowej, panuje jakaś obsesja nad oryginalnością, ale to jest Saga. Te filmy są częściami jednego wielkiego filmu. Niektóre motywu muszą się pojawiać. I dobrze, że się pojawiają, dają ciągłość Sadze i budują klimat.
Po za tym "Nowa Trylogia" też ma dla mnie wiele z wagnerowskiego stylu ilustrowania. Williams dalej tworzy tematy i pojawiają się one przy danych bohaterach.
Ja tam jestem w pełni usatysfakcjonowany z efektem końcowym. I nie będę ukrywał, że gdyby nie Ty to nigdy bym nie wpadł, że te części są źle zilustrowane :shock: Wiadomo ja inaczej i mniej profesjonalnie postrzegam te filmy, muzykę do nich i jej rolę.
Dlatego też z całym moim szacunkiem, szanuję gusta innych, ale co do "Star Wars" to raczej zdania nie zmienię i niestety też, najmocniej przepraszam, ale dalej będę krytyczny, bardzo krytyczny wobec recenzji muzyki do Sagi na tej szanowanej i przeze mnie bardzo lubianej stronie. Najmocniej przepraszam.

Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że nie przesadziłem z długością :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60014
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#120 Post autor: Adam » ndz mar 28, 2010 10:18 am

Wawrzyniec pisze:Yoda przegrywa, Ciemna Strona Mocy rządzi, Imperium rządzi, yeah
a w konsekwencji Tobie tłucze się ukochany kubek ze star wars ;-)
#FUCKVINYL

ODPOWIEDZ