Hans Zimmer

Tutaj dyskutujemy w wątkach ogólnych o poszczególnych kompozytorach.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Hans Zimmer

#1561 Post autor: Koper » pt wrz 12, 2014 23:52 pm

a co nie tak z poprzednimi wydaniami?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
galljaronim
John Powell
Posty: 1218
Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
Lokalizacja: Kęty

Re: Odp: Hans Zimmer

#1562 Post autor: galljaronim » sob wrz 13, 2014 00:06 am

Koper pisze:a co nie tak z poprzednimi wydaniami?
Do wydania Decca nic nie mam. Album jest świetnie skrojony, no i rozszerzona wersja też, nie mówiąc już o świetnym brzmieniu. Wydanie komplita byłoby tylko ukłonem w stronę sympatyków tej ścieżki. Kompletna muzyka zawiera aż trzy płyty. Więc trochę na podstawowym i nawet rozszerzonym albumie brakuje.

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Hans Zimmer

#1563 Post autor: Kaonashi » śr wrz 24, 2014 00:15 am

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
WhiteHussar
Nominowany do Emmy
Posty: 1508
Rejestracja: sob mar 02, 2013 23:31 pm
Lokalizacja: Kamionka
Kontakt:

Re: Hans Zimmer

#1564 Post autor: WhiteHussar » czw paź 09, 2014 20:54 pm


Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60016
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer

#1565 Post autor: Adam » czw paź 09, 2014 20:59 pm

raczej żal pl :) jak taki gość może zrobić sklep dając do niego TYLKO kubki i koszulki z plakatem koncertu? no come on :P to by się postarali o jego wielką fotkę na koszulce czy kubku lub cokolwiek innego JESZCZE...
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: Hans Zimmer

#1566 Post autor: Ghostek » pt paź 10, 2014 13:24 pm

Serio? Chodzić po mieście w koszulce z wizerunkiem jakiegoś podstarzałego Niemca?

Już wolę coś z jajem. Np to:
http://www.embros.pl/images/ojciec-pijo-t-shirt_1.jpg
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60016
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer

#1567 Post autor: Adam » pt paź 10, 2014 13:28 pm

megakult :D

ale wiesz - lepiej już chodzić z fotką gościa na klacie niż z plakatem koncertu :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60016
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer

#1568 Post autor: Adam » ndz paź 12, 2014 16:21 pm

no już chodzą ploty że kolejny koncert Revealed będzie w Pradze za jakiś czas 8) - Paweł weź tam pls wybadaj czy to prawda :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Hans Zimmer

#1569 Post autor: Koper » ndz paź 12, 2014 21:28 pm

I Wawrzek będzie miał dylemat. Czy pić herbatę z kubeczka ze Star Wars, czy z Hansem. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Hans Zimmer

#1570 Post autor: Paweł Stroiński » ndz paź 12, 2014 21:55 pm

Adam pisze:no już chodzą ploty że kolejny koncert Revealed będzie w Pradze za jakiś czas 8) - Paweł weź tam pls wybadaj czy to prawda :P
Na pewno nie w ramach Film Music Prague, bo mnie proszono o kontakt z Hansem w tej sprawie :mrgreen:

Awatar użytkownika
Cisek
Asystent orkiestratora
Posty: 476
Rejestracja: pt lip 09, 2010 10:03 am

Re: Hans Zimmer

#1571 Post autor: Cisek » wt paź 14, 2014 04:28 am

Dzień dobry. Zwlokłem się w końcu z Lądka (a nie jest to proste w obliczu grasujących ostatnio w naszym pięknym kraju mgieł i przekładanych lotów/lądowań nie tam gdzie chcieliśmy :p). Z przyjemnością odpowiem na ewentualne pytania i podzielę się tym co się działo... ale nie teraz, bo padam na pysk ;).
Obrazek

hp_gof

Re: Hans Zimmer

#1572 Post autor: hp_gof » wt paź 14, 2014 13:48 pm

Myślałem, że raczej w obliczu grasującej eboli i związanych z tym zaostrzeń sanitarno-epidemiologicznych ;) Opowiadaj jak się zwleczesz z łóżka :)

Awatar użytkownika
Cisek
Asystent orkiestratora
Posty: 476
Rejestracja: pt lip 09, 2010 10:03 am

Re: Hans Zimmer

#1573 Post autor: Cisek » ndz paź 19, 2014 16:44 pm

Wszystkie dwie osoby oczekujące relacji przepraszam, ale prosto z Londynu wskoczyłem w Warszawski Festiwal Filmowy i dopiero dziś jest pierwszy dzień kiedy mogłem usiąść i na spokojnie coś nastukać. Poniższy tekst pojawi się za jakiś czas na moim blogu, miejcie więc wyrozumiałość dla formy i tego na czym się skupiłem - w zamierzeniu ten tekst ma bawić również tych ludzi, którzy z muzyką filmową mają kontakt okazjonalny ;).


Hansa Zimmera miałem powoli dosyć. Kilka miesięcy temu zastawiłem nerkę, żeby drogą kupna nabyć wejściówki na jego pierwszy w karierze koncert. Hultaj spłatał mi figla, bo niedługo potem postanowił ogłosić swój przyjazd do Krakowa na Festiwal Muzyki Filmowej. To ja dla niego pół świata mam zamiar drałować, a ten mi pod dom się prawie zwala? Ochłonąłem, sprawdziłem program obu imprez i nasze ciche dni minęły - 20 minut muzyki z Incepcji w Krakowie miało być tylko przystawką do tłustego, niemal trzygodzinnego zestawu hitów niemieckiej uber-gwiazdy muzyki filmowej.

Ale ale, bajki ciąg dalszy, jak wspomniałem w międzyczasie Zimmer zdążył mi się odrobinę przejeść. Karny jeżyk za wrześniową krakowską imprezę. Wnerwiło mnie jak bardzo dociśnięto pedał uwielbienia dla kompozytora umniejszając przy okazji rangę wizyty pozostałych artystów w Krakowie. Jak bardzo hołubiono kolesia, który nie potrafił poświęcić 10 minut na podpisanie kilku płyt, tylko dezerterował z każdego ze spotkań. Pogadał minutę przed koncertem Gladiatora i plumknął w cztery klawisze fortepianu na finałowej gali, a lud polski, muzyki filmowej wygłodniały sądząc po ilości okrzyków i spazmów już był gotów stawiać Niemcowi pomniki. Słowem - niesmak był.

Pod Eventim Apollo Theatre w Londynie dojechałem więc nie w skowronkach, a raczej z muchami w nosie. Nastrój ratował fakt, że w uszach brzmiał mi opis imprezy - że mają być specjalni goście, ciekawy podział koncertu na dwie tematyczne części no i to co człowiek chowany na Zimmerze łaknie najbardziej - nowe aranżacje. Boże jak ja mam już dość niektórych zarżniętych tematów. Gladiatory, Piraci, Incepcje - od lat są nimi upstrzone programy talent show, antena RMF Classic, nawet mecze naszej ekstraklasy! Tu miało być troszkę inaczej.

Obrazek

Eventim Apollo Theatre spektakularnością nie grzeszy. Sala na kilka tysięcy ludzi, widoczność z balkonu daleka od ideału, działanie klimatyzacji podobnie. A do tego wszędobylski dym który nie zdążył opaść jeszcze po poprzednim koncercie. Albo to kurz. To mógł być kurz. Pasowałby do imidżu sali. No Royal Albert Hall toto nie było.

Godzina 20, gasną światła, nie ma żadnej trajkoczącej bez przygotowania pani z TVP Kultura, nie ma paplaniny, wypełniaczy, nagród. Już za to ich tam wszystkich maciupkich biegających gdzieś w oddali na scenie wielbię. Kurtyna w górę i zaczynają się trzy godziny zabawy muzyką.
Na wejście pogodna suita z głównych tematów z "Wożąc panią Daisy", "Sherlocka" i "Madagaskaru". Nic specjalnego, ale stopniowanie napięcia przez wprowadzanie kolejnych sekcji instrumentów ukrytych za warstwami kurtyny zapowiadało fajne show. Do tego inteligentna gra oświetleniem i gwiazdor wieczoru biegający z mandoliną.

Chwila na wspomnienie Tony'ego Scotta i już jesteśmy na pokładzie USS Alabama. Słynny temat z "Karmazynowego przypływu" rozniósł leciwą salę koncertową (nie ostatni raz tego wieczoru). Pierwszy banan na twarzy pojawił się kiedy archaiczne syntezatory z oryginału wyparła bardziej współczesna elektronika. Do tego fantastyczny chór (raptem kilkanaście osób, ale tak nagłośnionych, że chowa się większość tego co słyszałem na żywo), duża ilość instrumentów perkusyjnych i już wiedziałem, że to będzie dobry wieczór. Bo ktoś posiedział i pomyślał nad materiałem.

Między segmentami kompozytor pozwalał sobie na krótkie anegdoty w nawiązaniu do kolejnych filmów, ale nie wykraczały one poza informacje jakie można wyczytać z wywiadów z nim/pełny pakiet można było usłyszeć na odegranym spotkaniu Q&A w Krakowie. Nie będę Was więc nimi zarzucał.

Wracamy do muzyki. Dalej "Anioły i demony". Agresywniejsze niż w oryginale. Kolejny raz sporo perkusji, a do tego nacisk bardziej na skrzypce niż wiolonczelę. Dobra, zapomniana rzecz. I chwilę potem kubeł zimnej wody, bo po dwóch tygodniach znowu mam słuchać "Gladiatora"... Wtem! Zimmer chwyta za gitarę akustyczną i zasuwa na niej fragment tematu z bitwy otwierającej film. Ekstra! - myślę. Ale to wszystkie niespodzianki. Do końca 13-minutowego the best of z filmu Scotta trzeba było zdzierżyć marną podróbę Lisy Gerrard na wokalu. Gdzie tam jej do pani, która cudownie skopiowała oryginał w Krakowie.

Anegdota o fajności pisania muzyki do "Kodu da Vinci" w okolicy Luwru i bach - "Chevaliers de Sangreal". Tu nie dało się kombinować, prosty, ostinatowy temat zabrzmiał z należytą mu godnością, dało się słyszeć mocniejsze bębny i bardziej wyeksponowany chór. Ciarki.

Były ciarki, a chwilę po nich wilgotne oczy. Znajomy okrzyk "Ah zabenya" i z ciemności wyłania się Lebo M. Ten sam, który 20 lat temu nagrał wokalizy do animacji, która gdzieś tam kształtowała wrażliwość mojego pokolenia. 7-minutowy, momentami improwizowany set z "Króla Lwa" był wzruszający. Momentami niedoskonały jak historia Lebo. Hans przerywał mu jego partie bo tak bardzo chciał go uściskać, przybić piątkę, wejść w jakąś interakcję, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Widać było, ile obaj sobie zawdzięczają. Piękny moment.

Na finał pierwszej części koncertu kompozytor zostawił sobie symbol swojego artystycznego wypalenia, a zarazem punkt zwrotny w karierze po którym zaczął poszukiwania w nieco innych muzycznych rejonach. W tej suicie dominowały melodie z trzeciej części "Piratów z Karaibów", słusznie uznawanej za tematycznie przeładowaną. Liryczne "One Day" z towarzyszeniem - niespodzianka - gitary elektrycznej, radosne "Up is Down", a na finał tyleż kultowe, co zarżnięte "He's a Pirate". Owacja, wybuch euforii, lud kupiony, bo dostał na koniec wyczekiwanego cukierka w myśl zasady, że najbardziej lubimy to co sami potrafimy zanucić. A ja chciałem odwoływać przerwę, bo nie mogłem doczekać się tego jak zabrzmi druga odsłona. Po tych nazwijmy to klasycznych czasach mieliśmy usłyszeć muzykę z okresu nazwijmy to "poszukiwania brzmienia". Takie były zapowiedzi. Czy spełnione? O tym w drugiej części relacji.

Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
galljaronim
John Powell
Posty: 1218
Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
Lokalizacja: Kęty

Re: Hans Zimmer

#1574 Post autor: galljaronim » ndz paź 19, 2014 18:39 pm

A czy były obecne kamery? Zastanawiam się, czy zostanie to w ogóle wydane na blureju, albo chociaż na CD jak w przypadku koncertu w Gandawie. Świetna relacja. Czekam na drugą część.

Awatar użytkownika
Cisek
Asystent orkiestratora
Posty: 476
Rejestracja: pt lip 09, 2010 10:03 am

Re: Hans Zimmer

#1575 Post autor: Cisek » wt paź 21, 2014 00:50 am

galljaronim pisze:A czy były obecne kamery? Zastanawiam się, czy zostanie to w ogóle wydane na blureju, albo chociaż na CD jak w przypadku koncertu w Gandawie. Świetna relacja. Czekam na drugą część.
Niestety, żadnej większej rejestracji wideo nie było. Przynajmniej drugiego dnia, nie wiem jak dzień wcześniej. Ale nie podejrzewam, ani tam nie ma miejsca na krany kamerowe, ani na żadne wózki pod sceną, tłok, ścisk, do tego sala jak wspominałem nieatrakcyjna :).
Obrazek

ODPOWIEDZ