
Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
No dobra, ale liczyłem na wypowiedź Turka, bo on tu jest forumowym specjalistą od Godzilli, a żadnej solidnej wypowiedzi na temat tej muzyki od niego nie widziałem. Wy już wszyscy się napsioczyliście, więc wystarczy 

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Pewnie Turek uważa to samo co my - że nie ma o czym pisać 

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Turek sobie odpala Ifukube i ma wywalone na Desplata i jego rzemiosło. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
No, to był mega pomysł - wziąć dwóch świetnych aktorów do obsady, jednego zabić po 20 minutach, a drugiemu kazać cały film stać w kącie z głupią miną i mruczeć pod nosem coś o równowadze w przyodzieMichał Turkowski pisze:Aktorstwo - Bryan Cranston jest rewelacyjny, ale jest go za mało - gdyby to on "prowadził" cały film to byłoby znacznie lepiej i człowiek byłby bardziej zaangażowany na to co ogląda. Olsenka jest śliczna i nic poza tym, Aaron Tylor Johnson to drewno, rola Watanabe też nieszczególna ale on mi się podobał.

Michał Turkowski pisze:Potwory - Godzilla jest REWELACYJNY. Wygląda absolutnie kapitalnie, jest to zdecydowanie najlepszy wizerunek Godzilli jaki powstał. Ogromny, potężny, masywny, z bardziej niedźwiedzim pyskiem. Do tego dochodzi kapitalnie zrealizowany efekt "ziania ogniem" i ryk, który jest zniewalający i wprost burzy ściany.
Czy ja wiem? Dla mnie ten pysk był właśnie ZBYT niedźwiedzi - wolałem Godzillę z serii Hensei. A to, że potwór był taki masywny, też spotkało się z falą krytyki (no ale może twórcy chcieli nawiązać do pierwszego filmu o Godzilli, bo dopiero przy sequelach jego kostium "odchudzono", żeby aktor dał radę się naparzać)
Michał Turkowski pisze:MUTO - one były ok, ale tylko ok. Zbyt ala Cloverfield, bez charyzmy Godzilli, nieszczególne i trudno je zapamiętać.
No - trzeci raz to samo (Cloverfield, super 8, teraz to)
Michał Turkowski pisze:Narzeka się często na zbyt małą ilość "Godzilli w Godzilli" - kurcze, chętnie bym obejrzał walkę na Hawajach, a tu takie cięcie... Ale z drugiej strony można powiedzieć że Edwards starał się to zrobić inaczej, że perspektywa subiektywna, że widzimy to co Olsenka w tv... Ale cholera, Ford też tam był na tym lotnisku i można było to pokazać
No, jakby taki myk z budowaniem napięcia i cięciem zrobili tylko raz, to by było wporzo. Ale oni to odstawili chyba trzykrotnie

Michał Turkowski pisze:Mimo wszystkich wad oglądało mi się to dobrze. Nie ma tu wymuszonego humoru, nie ma powiewającej flagi... Klimat jest naprawdę poważny i na serio i to mi się podoba.
Ja liczyłem, że będzie mrocznie - że całość będzie równie drapieżna, jak scena skoku z flarami. Przynajmniej taką reklamę mu zrobili twórcy przed premierą.
Michał Turkowski pisze:Druga sprawa - zdjęcia. Edwards niedoświadczony może jest ale ma fantastyczne oko. Kapitalnie kamerowane są potwory, walki ukazywane z ludzkiej perspektywy, ujęcia ukazujące je zza węgła, z autobusu (super to wypada z Godzilllą na Golden Gate), z okien. Świetne są też przejścia między szerokim planem do małych ujęć zrealizowane bez cięcia - choćby zjazd kamery po rozwałce na Golden Gate, prosto do łodzi z żołnierzami.
Szczerze? Mi się nie podobały. Przede wszystkim tonacja kolorystyczna - wiadomo, od czasu Mrocznego Rycerza każdy blockbuster poza filmami Marvela musi być szary lub niebieski, im ciemniej, tym lepiej, bo nawet jak się naparzają japońskie potworki, to zdaniem twórców jest już Mhhhrrrocznie i PPPPoważnie. Ale w momemncie, w którym czarna godzilla naparza się z szarymi potworami i szarym sprzętem wojennym w szarawej wodzie, mając szare miasto za plecami i szare niebo nad sobą poczułem się jakbym miał jebany napad daltonizmu. Na szczęście później twórcy wyszli mi naprzeciw i następna walka była sponsorowana przez aż dwa kolory: czarny i czerwony.
Michał Turkowski pisze:Efekty specjalne - świetne, wymiata zwłaszcza Godzilla, który to wygada jak prawdziwy, wybuchy, światła, detale - jest super.
Efekty też mnie nie powaliły. Były dobre, ale "tylko" dobre. Takie, jakie powinny być w blockbusterze za tę kasę.
Seria Shinsei to to jest ostatnia seria japońska? Bo ja to znałem pod nazwą "millenium", chyba, że coś mi się pojebałoMichał Turkowski pisze:Do sequela daleko ale chętnie obejrzę. Z całą pewnością film ten bije chyba wszystkie odcinki trzeciej serii Shinsei od Japończyków. Jest ok, choć mogło być znacznie lepiej. W każdym bądź razie film absolutnie należy do Godzillowego kanonu, w przeciwieństwie do filmu Emmeriacha.

Bardziej mnie ciekawi, jak Ci się podoba fakt, że Godzilla jest protagonistą? Ja liczyłem, że będzie tutaj jak w pierwszym filmie o Godzilli, gdzie to on jest sprawką całej demolki, albo chociaż jak w dwóch ostatnich seriach japońskich. Tutaj polecieli bardziej serią Showa, mimo, że Godzilla wciąż jest traktowany jak zagrożenie, to jednak ewidentnie kładzie chuja na ludzi i im krzywdy nie robi, nawet, jak naparzają w neigo rakietami

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Mnie ta dobrotliwość Godzilli wręcz bawiła. Jeszcze to ciepłe spojrzenie na głównego bohatera w jednej scenie, a w finale wielkie wiwaty mieszkańców na część króla potworów. A wcześniej jakiś pseudonaukowy bełkot, o tym, że godzilla to taki prehistoryczny stwór, bla, bla, bla... to już lepiej by wymyślili, że to taki czarodziejski gigant, wysłannik bogini Gaji, albo co. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1258
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Wojtek pisze: No, to był mega pomysł - wziąć dwóch świetnych aktorów do obsady, jednego zabić po 20 minutach, a drugiemu kazać cały film stać w kącie z głupią miną i mruczeć pod nosem coś o równowadze w przyodzie![]()
Tak, to był fail i zgadzam się całkowicie

Michał Turkowski pisze:Potwory - Godzilla jest REWELACYJNY. Wygląda absolutnie kapitalnie, jest to zdecydowanie najlepszy wizerunek Godzilli jaki powstał. Ogromny, potężny, masywny, z bardziej niedźwiedzim pyskiem. Do tego dochodzi kapitalnie zrealizowany efekt "ziania ogniem" i ryk, który jest zniewalający i wprost burzy ściany.
Czy ja wiem? Dla mnie ten pysk był właśnie ZBYT niedźwiedzi - wolałem Godzillę z serii Hensei. A to, że potwór był taki masywny, też spotkało się z falą krytyki (no ale może twórcy chcieli nawiązać do pierwszego filmu o Godzilli, bo dopiero przy sequelach jego kostium "odchudzono", żeby aktor dał radę się naparzać)
Mi tam się podoba - ten element filmu usatysfakcjonował mnie w pełni - choć w tym przypadku to kwestia gustu. Tak, Godzilla z Heisei jest super, ale ja mam wrażenie że jest zbyt "uśmiechnięty" i też jest bardzo gruby

Michał Turkowski pisze:MUTO - one były ok, ale tylko ok. Zbyt ala Cloverfield, bez charyzmy Godzilli, nieszczególne i trudno je zapamiętać.
No - trzeci raz to samo (Cloverfield, super 8, teraz to)
Zgoda.
Michał Turkowski pisze:Narzeka się często na zbyt małą ilość "Godzilli w Godzilli" - kurcze, chętnie bym obejrzał walkę na Hawajach, a tu takie cięcie... Ale z drugiej strony można powiedzieć że Edwards starał się to zrobić inaczej, że perspektywa subiektywna, że widzimy to co Olsenka w tv... Ale cholera, Ford też tam był na tym lotnisku i można było to pokazać
No, jakby taki myk z budowaniem napięcia i cięciem zrobili tylko raz, to by było wporzo. Ale oni to odstawili chyba trzykrotnie

Zgoda

Michał Turkowski pisze:Mimo wszystkich wad oglądało mi się to dobrze. Nie ma tu wymuszonego humoru, nie ma powiewającej flagi... Klimat jest naprawdę poważny i na serio i to mi się podoba.
Ja liczyłem, że będzie mrocznie - że całość będzie równie drapieżna, jak scena skoku z flarami. Przynajmniej taką reklamę mu zrobili twórcy przed premierą.
Mrocznie było tak ogólnie. Może nie zawsze aż tak mrocznie ale ogólnie klimacik był ok.
Michał Turkowski pisze:Druga sprawa - zdjęcia. Edwards niedoświadczony może jest ale ma fantastyczne oko. Kapitalnie kamerowane są potwory, walki ukazywane z ludzkiej perspektywy, ujęcia ukazujące je zza węgła, z autobusu (super to wypada z Godzilllą na Golden Gate), z okien. Świetne są też przejścia między szerokim planem do małych ujęć zrealizowane bez cięcia - choćby zjazd kamery po rozwałce na Golden Gate, prosto do łodzi z żołnierzami.
Szczerze? Mi się nie podobały. Przede wszystkim tonacja kolorystyczna - wiadomo, od czasu Mrocznego Rycerza każdy blockbuster poza filmami Marvela musi być szary lub niebieski, im ciemniej, tym lepiej, bo nawet jak się naparzają japońskie potworki, to zdaniem twórców jest już Mhhhrrrocznie i PPPPoważnie. Ale w momemncie, w którym czarna godzilla naparza się z szarymi potworami i szarym sprzętem wojennym w szarawej wodzie, mając szare miasto za plecami i szare niebo nad sobą poczułem się jakbym miał jebany napad daltonizmu. Na szczęście później twórcy wyszli mi naprzeciw i następna walka była sponsorowana przez aż dwa kolory: czarny i czerwony.
T usię nie zgodzę - uważam że zdjęcia i praca kamery były naprawdę super. Kompletna odwrotność tego jak dziś się robi blockbustery pokroju Transformers czy Pacific Rim. Nie było też chaotycznego montażu ala MTV, co się chwali.
Michał Turkowski pisze:Efekty specjalne - świetne, wymiata zwłaszcza Godzilla, który to wygada jak prawdziwy, wybuchy, światła, detale - jest super.
Efekty też mnie nie powaliły. Były dobre, ale "tylko" dobre. Takie, jakie powinny być w blockbusterze za tę kasę.
Były naprawdę dobre, a wielki plus za to jaki jest Godzilla.
Seria Shinsei to to jest ostatnia seria japońska? Bo ja to znałem pod nazwą "millenium", chyba, że coś mi się pojebałoMichał Turkowski pisze:Do sequela daleko ale chętnie obejrzę. Z całą pewnością film ten bije chyba wszystkie odcinki trzeciej serii Shinsei od Japończyków. Jest ok, choć mogło być znacznie lepiej. W każdym bądź razie film absolutnie należy do Godzillowego kanonu, w przeciwieństwie do filmu Emmeriacha.

Shinsei to też Millenium, można tak nazywać. Są tam takie kurioza jak "Godzilla 2000" (okropność ale lubię bo oglądałem do upadłego za dzieciaka mając to na vhs nagrane z tv i z CD-Action jako VCD;), "Godzilla vs. Megaguiris" - katastrofa, "Godzilla, Mothra, King Ghiorah: All Monster Attack" - to bylo super, dwa filmy z Mechagodzillą o imieniu Kiryu (średniaki, choć z momentami) no i kuriozum straszliwe o nazwie "Godzilla Final Wars" - choć też lubię design Godzilli z tego filmu.
Bardziej mnie ciekawi, jak Ci się podoba fakt, że Godzilla jest protagonistą? Ja liczyłem, że będzie tutaj jak w pierwszym filmie o Godzilli, gdzie to on jest sprawką całej demolki, albo chociaż jak w dwóch ostatnich seriach japońskich. Tutaj polecieli bardziej serią Showa, mimo, że Godzilla wciąż jest traktowany jak zagrożenie, to jednak ewidentnie kładzie chuja na ludzi i im krzywdy nie robi, nawet, jak naparzają w neigo rakietami

Trailery były kapitalne ale kłamały całkowicie - przecież te wszystkie monologi Cranstona, sceny demolki sugerowały że to robota Godzilli - a tu się okazuje że to MUTO wszystko robią

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Proponuję zmienić nazwę tematu na "Alexandre Desplat - Godzilla (dyskusja o score i filmie)". Albo nie - po prostu "Alexandre Desplat - Godzilla (dyskusja o filmie)". Bo o scorze i tak nie ma o czym gadać 

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34878
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Pozwolę sobie wrzucić emotikonki, które mam nadzieję od strony technicznej będą bez zarzutu:Koper pisze:Od strony technicznej nic jej zarzucić nie można, bardzo dobra rzemieślnicza robota





#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Tak a propos to dziś techniczne scory są w modzie. Kiedyś kompozytorzy się na takich rzeczach nie znali 

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34878
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
W sumie racja, gdyż jakoś nie pamiętam, aby przy pracach Johna Williamsa, Jerry'ego Goldsmitha, Joe Hisaishiego czy Jamesa Hornera wspominano, że to są od strony technicznej dobre score'y. A więc pewnie to są (byli) słabi technicznie kompozytorzy.
Cieniasy 


#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Chyba nie do końca argumentu nie rozumiecie
Mówiąc o zawartości technicznej porównuje się raczej ze score'ami typu pierwszy Iron Man czy innymi, które cokolwiek banalizują gatunek (całe pokłosie Incepcji na przykład, gdzie stwierdzono, że ostinata wystarczą do czegokolwiek), a nie z Rozsą 


- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Mi się podobał napis "Godzilla - savior of our city?" na jednym ekranów telewizyjnych. Brakowało tylko jakiejś jaszczurki chodzącej od drzwi do drzwi i pytające "Do you have a moment to talk about our Lord and Savior Godzilla?"Koper pisze:Mnie ta dobrotliwość Godzilli wręcz bawiła. Jeszcze to ciepłe spojrzenie na głównego bohatera w jednej scenie, a w finale wielkie wiwaty mieszkańców na część króla potworów.

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
W sequel powinien się pojawić wątek Świętego Kościoła Godzilli. 


Bo te scory miały inne zalety i o takich oczywistościach nie trzeba było wspominać. Godzilla Desplata cóż... jakieś zalety trzeba było wskazać.Wawrzyniec pisze:W sumie racja, gdyż jakoś nie pamiętam, aby przy pracach Johna Williamsa, Jerry'ego Goldsmitha, Joe Hisaishiego czy Jamesa Hornera wspominano, że to są od strony technicznej dobre score'y.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Dla jasności mój post i Wawrzyńca były żartami.Paweł Stroiński pisze:Chyba nie do końca argumentu nie rozumiecieMówiąc o zawartości technicznej porównuje się raczej ze score'ami typu pierwszy Iron Man czy innymi, które cokolwiek banalizują gatunek (całe pokłosie Incepcji na przykład, gdzie stwierdzono, że ostinata wystarczą do czegokolwiek), a nie z Rozsą
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
A co do tej sztampowości shakuhachi. To jest tak typowe, że aż nietypowe w tym sensie, że po raz pierwszy od jakiegoś czasu Desplat wykorzystał japońską instrumentację w pełni etnicznie (rytmy, skale, itd.), bo o ile shakuhachi się pojawiało (bardzo rzadko ostatnio), to nikt za bardzo nie zważał na to, by trzymać się dokładnie odpowiednio etnicznego podejścia do tego instrumentu. Dlatego te wątki są dla mnie zaletą, a nie wadą tego score. Zwłaszcza w tego typu filmie nikt tak nie korzystał z tego typu brzmień w ten sposób.