
Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34878
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
A jaki ma sens cytowanie jakiś komentarzy z filmwebu, czy kwejka? Żadny i po prostu tak samo postępuje. 

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Przecież 3/4 tych "recenzentów" na imdb to o filmach pojęcia nie ma, a co dopiero o muzyce.Wojtek pisze:Ale akurat Wawrzek komentarz z dupy wrzucił, bo merytorycznie to to leży

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Ale akurat GoF cytuje tych z twitteraWawrzyniec pisze:A jaki ma sens cytowanie jakiś komentarzy z filmwebu, czy kwejka? Żadny i po prostu tak samo postępuje.

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Przecie HP_gof to PR-owski agent Desplata i od niedawna Korzeniowskiego. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Żeby mu chociaż za to płacili... 

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Kto wie, kto wie ... 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Po seansie "Godzilli" już wiem czemu ten score Desplata jest taki nijaki i nieangażujący. Olo się dostosował do stylistyki filmu. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Dopiero teraz się zorientowałeś, że film jest soł-soł? Spoko 

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Dopiero obejrzałem, to wiem.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1258
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Ok, to ode mnie parę słów odnośnie filmu.
Nie spełnił on moich oczekiwań, ale ogólnie... Mam szacun do Edwardsa że pewne rzeczy próbował zrobić "inaczej". Sporo rzeczy nie wypaliło, kilka tak sobie ale film ma kilka potężnych zalet. Ale o tym później.
Aktorstwo - Bryan Cranston jest rewelacyjny, ale jest go za mało - gdyby to on "prowadził" cały film to byłoby znacznie lepiej i człowiek byłby bardziej zaangażowany na to co ogląda. Olsenka jest śliczna i nic poza tym, Aaron Tylor Johnson to drewno, rola Watanabe też nieszczególna ale on mi się podobał.
Potwory - Godzilla jest REWELACYJNY. Wygląda absolutnie kapitalnie, jest to zdecydowanie najlepszy wizerunek Godzilli jaki powstał. Ogromny, potężny, masywny, z bardziej niedźwiedzim pyskiem. Do tego dochodzi kapitalnie zrealizowany efekt "ziania ogniem" i ryk, który jest zniewalający i wprost burzy ściany.
MUTO - one były ok, ale tylko ok. Zbyt ala Cloverfield, bez charyzmy Godzilli, nieszczególne i trudno je zapamiętać.
Narzeka się często na zbyt małą ilość "Godzilli w Godzilli" - kurcze, chętnie bym obejrzał walkę na Hawajach, a tu takie cięcie... Ale z drugiej strony można powiedzieć że Edwards starał się to zrobić inaczej, że perspektywa subiektywna, że widzimy to co Olsenka w tv... Ale cholera, Ford też tam był na tym lotnisku i można było to pokazać!
Mimo wszystkich wad oglądało mi się to dobrze. Nie ma tu wymuszonego humoru, nie ma powiewającej flagi... Klimat jest naprawdę poważny i na serio i to mi się podoba.
Dla mnie ten film to tak naprawdę zbiór kilku kapitalnych sekwencji - scena śmierci Binoche jest świetna, ale tutaj mamy zasługę Cranstona. Budowanie napięcia przed pierwszym pokazaniem się Godzilli na Hawajach jest super, ale gdy już potwór się ukazuje i ryknie to mamy... Cięcie. Fuck. Potem jest nudno i jak dla mnie prawdziwa zabawa zaczyna się od momentu gdy Godzilla robi rozróbę na Golden Gate. Potem znów super - HALO jump jest rewelacyjny, a muza z Odyseji Kosmicznej - miodzio.
Cały finał z walkami potworów podobał mi się bardzo, no i końcówka, która budzi nostalgię za dawnymi filmami z Japonii - Godzilla w glorii i chwale wraca do morza i jeszcze to ujęcie zza pleców.
Główne zalety filmu dla mnie to dźwięk - SFXy są fenomenalne, ryki potworów to jedno ale dźwięk przestrzenny w IMAXIe rozwalał system, te "wyciszenia" w momencie upadania samolotów do wody były super, albo gdy żołnierze na Hawajach wystrzelili flary, do tego wszystko co opisywało potwory - rewelacyjny jest też ten "radioaktywny" dźwięk, który pojawiał się przy wejściach Godzilli i gdy "ział" on swoim snopem radioaktywnym. Miazga, za dźwięk nominacja do Oskara obowiązkowo. Z kolei Desplat to średnio wypada, poza prologiem, finałem i kilkoma fajnymi scenami, jest średnio.
Druga sprawa - zdjęcia. Edwards niedoświadczony może jest ale ma fantastyczne oko. Kapitalnie kamerowane są potwory, walki ukazywane z ludzkiej perspektywy, ujęcia ukazujące je zza węgła, z autobusu (super to wypada z Godzilllą na Golden Gate), z okien. Świetne są też przejścia między szerokim planem do małych ujęć zrealizowane bez cięcia - choćby zjazd kamery po rozwałce na Golden Gate, prosto do łodzi z żołnierzami.
Efekty specjalne - świetne, wymiata zwłaszcza Godzilla, który to wygada jak prawdziwy, wybuchy, światła, detale - jest super.
Ogólnie - film był ok i tylko ok. Dziś po kilku seansach daję mu takie sobie 6/10. Fenomenalna strona techniczna, kilka fajnych pomysłów (kapitalne filmowanie walk), ale zarazem zmarnowanie znakomitego aktora na koszt nijakiego Johnsona i zbyt mimo wszystko mało Godzilli. Ale to być może dzięki temu za każdym razem gdy Król się pojawia - ciary na plecach gwarantowane. Ale w kwestiach technicznych - kibicuję o nominację do Oskarów i będę liczył na statuetki (dźwięk!!!)
Do sequela daleko ale chętnie obejrzę. Z całą pewnością film ten bije chyba wszystkie odcinki trzeciej serii Shinsei od Japończyków. Jest ok, choć mogło być znacznie lepiej. W każdym bądź razie film absolutnie należy do Godzillowego kanonu, w przeciwieństwie do filmu Emmeriacha.
Nie spełnił on moich oczekiwań, ale ogólnie... Mam szacun do Edwardsa że pewne rzeczy próbował zrobić "inaczej". Sporo rzeczy nie wypaliło, kilka tak sobie ale film ma kilka potężnych zalet. Ale o tym później.
Aktorstwo - Bryan Cranston jest rewelacyjny, ale jest go za mało - gdyby to on "prowadził" cały film to byłoby znacznie lepiej i człowiek byłby bardziej zaangażowany na to co ogląda. Olsenka jest śliczna i nic poza tym, Aaron Tylor Johnson to drewno, rola Watanabe też nieszczególna ale on mi się podobał.
Potwory - Godzilla jest REWELACYJNY. Wygląda absolutnie kapitalnie, jest to zdecydowanie najlepszy wizerunek Godzilli jaki powstał. Ogromny, potężny, masywny, z bardziej niedźwiedzim pyskiem. Do tego dochodzi kapitalnie zrealizowany efekt "ziania ogniem" i ryk, który jest zniewalający i wprost burzy ściany.
MUTO - one były ok, ale tylko ok. Zbyt ala Cloverfield, bez charyzmy Godzilli, nieszczególne i trudno je zapamiętać.
Narzeka się często na zbyt małą ilość "Godzilli w Godzilli" - kurcze, chętnie bym obejrzał walkę na Hawajach, a tu takie cięcie... Ale z drugiej strony można powiedzieć że Edwards starał się to zrobić inaczej, że perspektywa subiektywna, że widzimy to co Olsenka w tv... Ale cholera, Ford też tam był na tym lotnisku i można było to pokazać!
Mimo wszystkich wad oglądało mi się to dobrze. Nie ma tu wymuszonego humoru, nie ma powiewającej flagi... Klimat jest naprawdę poważny i na serio i to mi się podoba.
Dla mnie ten film to tak naprawdę zbiór kilku kapitalnych sekwencji - scena śmierci Binoche jest świetna, ale tutaj mamy zasługę Cranstona. Budowanie napięcia przed pierwszym pokazaniem się Godzilli na Hawajach jest super, ale gdy już potwór się ukazuje i ryknie to mamy... Cięcie. Fuck. Potem jest nudno i jak dla mnie prawdziwa zabawa zaczyna się od momentu gdy Godzilla robi rozróbę na Golden Gate. Potem znów super - HALO jump jest rewelacyjny, a muza z Odyseji Kosmicznej - miodzio.
Cały finał z walkami potworów podobał mi się bardzo, no i końcówka, która budzi nostalgię za dawnymi filmami z Japonii - Godzilla w glorii i chwale wraca do morza i jeszcze to ujęcie zza pleców.
Główne zalety filmu dla mnie to dźwięk - SFXy są fenomenalne, ryki potworów to jedno ale dźwięk przestrzenny w IMAXIe rozwalał system, te "wyciszenia" w momencie upadania samolotów do wody były super, albo gdy żołnierze na Hawajach wystrzelili flary, do tego wszystko co opisywało potwory - rewelacyjny jest też ten "radioaktywny" dźwięk, który pojawiał się przy wejściach Godzilli i gdy "ział" on swoim snopem radioaktywnym. Miazga, za dźwięk nominacja do Oskara obowiązkowo. Z kolei Desplat to średnio wypada, poza prologiem, finałem i kilkoma fajnymi scenami, jest średnio.
Druga sprawa - zdjęcia. Edwards niedoświadczony może jest ale ma fantastyczne oko. Kapitalnie kamerowane są potwory, walki ukazywane z ludzkiej perspektywy, ujęcia ukazujące je zza węgła, z autobusu (super to wypada z Godzilllą na Golden Gate), z okien. Świetne są też przejścia między szerokim planem do małych ujęć zrealizowane bez cięcia - choćby zjazd kamery po rozwałce na Golden Gate, prosto do łodzi z żołnierzami.
Efekty specjalne - świetne, wymiata zwłaszcza Godzilla, który to wygada jak prawdziwy, wybuchy, światła, detale - jest super.
Ogólnie - film był ok i tylko ok. Dziś po kilku seansach daję mu takie sobie 6/10. Fenomenalna strona techniczna, kilka fajnych pomysłów (kapitalne filmowanie walk), ale zarazem zmarnowanie znakomitego aktora na koszt nijakiego Johnsona i zbyt mimo wszystko mało Godzilli. Ale to być może dzięki temu za każdym razem gdy Król się pojawia - ciary na plecach gwarantowane. Ale w kwestiach technicznych - kibicuję o nominację do Oskarów i będę liczył na statuetki (dźwięk!!!)
Do sequela daleko ale chętnie obejrzę. Z całą pewnością film ten bije chyba wszystkie odcinki trzeciej serii Shinsei od Japończyków. Jest ok, choć mogło być znacznie lepiej. W każdym bądź razie film absolutnie należy do Godzillowego kanonu, w przeciwieństwie do filmu Emmeriacha.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Tyle, że film Emmericha jaki był, taki był, ale nie był nudny.
A Edwards to nudziarz. Świetny rzemieślnik od strony technicznej, ale w opowiadaniu historii jest fatalny. Próbuje skupić się na ludziach, ale jest w tym tak nudny i pretensjonalny, że człowiek zasypia przed ekranem. Tak było przy "Strefie X", tak samo jest przy "Godzilli". Jego spin-off "Star Warsów" to będzie straszne.
A Edwards to nudziarz. Świetny rzemieślnik od strony technicznej, ale w opowiadaniu historii jest fatalny. Próbuje skupić się na ludziach, ale jest w tym tak nudny i pretensjonalny, że człowiek zasypia przed ekranem. Tak było przy "Strefie X", tak samo jest przy "Godzilli". Jego spin-off "Star Warsów" to będzie straszne.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Jest oddzielny wątek o Godzilli (filmie), więc proszę tam przenieść dyskusję
Tutaj sugerowałbym skupić się na rozwinięciu argumentacji na czym polega ta średniość Desplata, bo myślałem, że Turek jak już przemówi, to konkretnie, i tak w sumie zrobił, ale szkoda że muzykę skwitował tylko jednym zdaniem. Ok, ok, wiem, co chcecie powiedzieć: na więcej ta muzyka nie zasługuje, ale jesteśmy w wątku muzycznym, więc dla przyzwoitości Turek mógłby chociaż stwarzać jakieś pozory 


Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Średniość Godzilli Desplata polega na tym, że jest po prostu średniahp_gof pisze:Tutaj sugerowałbym skupić się na rozwinięciu argumentacji na czym polega ta średniość Desplata,


Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1258
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Dlatego wspomniałem w mojej opinii, że "Godzilla" to dla mnie zbiór kilku fantastycznych sekwencji z potworami i z wydarzeniami z nimi związanymi. Wszystko inne gdzie Edwards skupia się na "relacjach ludzkich" to tragedia. Bronią się jedynie sceny z Crastonem ale on ma takie umiejętności i charyzmę że potrafi wykrzesać dużo z siebie nawet przy słabym scenariuszu. Scena "za szybą" ("Something killed my wife!") była superKoper pisze:Tyle, że film Emmericha jaki był, taki był, ale nie był nudny.
A Edwards to nudziarz. Świetny rzemieślnik od strony technicznej, ale w opowiadaniu historii jest fatalny. Próbuje skupić się na ludziach, ale jest w tym tak nudny i pretensjonalny, że człowiek zasypia przed ekranem. Tak było przy "Strefie X", tak samo jest przy "Godzilli". Jego spin-off "Star Warsów" to będzie straszne.

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
No, dokładnie, co tu pisać o tej muzyce. Jest właśnie taka jak film Edwardsa. Od strony technicznej nic jej zarzucić nie można, bardzo dobra rzemieślnicza robota, ale nie niesie ona żadnych większych pokładów emocji, nie imponuje żadnymi momentami, które pamiętałoby się latami, nie stanowi kompozycji, której słuchało by się z zaciekawieniem i bez cienia znużenia. Ot, taka solidna orkiestrowa partytura, bardzo przeciętnie odnajdująca się w filmie. Każdy zapamietał z niej tylko main i end titlesy (swoją drogą jeśli miałbym za coś bić brawa Edwardsowi to właśnie za to, że wrócił do formuły porządnych napisów początkowych), które i tak nie prezentowały żadnego nadzwyczajnego tematu, oraz za kilka wejść bambusowego fletu, choć od strony ilustracyjnej - megasztampowych (bo Japonia to zaraz shakuhachi).Kaonashi pisze:Średniość Godzilli Desplata polega na tym, że jest po prostu średniahp_gof pisze:Tutaj sugerowałbym skupić się na rozwinięciu argumentacji na czym polega ta średniość Desplata,Rozwijać jakąś szerszą argumentację to można o tym dlaczego coś jest złe, albo dobre
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński