


OBI to najbardziej przereklamowane gówno rynku kolekcjonerskiegoKrzysiek pisze:Nie dlaczego? Nówki, w folii tylko jaki sens eksponować OBI, robić to oddzielnie czy zasłaniać okładkę? Zawsze OBI chowam do wkładki.
Położyć obok.Krzysiek pisze:Nie dlaczego? Nówki, w folii tylko jaki sens eksponować OBI, robić to oddzielnie czy zasłaniać okładkę?
W tym zdaniu nie ma sensu.Mefisto pisze:OBI to najbardziej przereklamowane gówno rynku kolekcjonerskiego
A dziękujęMefisto pisze:A zakupy rewela - pogratulować.
Mefisto pisze:OBI to najbardziej przereklamowane gówno rynku kolekcjonerskiego
Też się z tym zgodzę. Jeśli płyta nowa to dlaczego ma nie być OBI. Ale jak by nie było w jakiejś używanej (mam takich kilka) to też bez płaczu. Nie ustawiam płyt by było widać OBIBucholc Krok pisze:OBI to po prostu część zestawu i jest ważne jak każdy jego element.
nie chciało mi sięBucholc Krok pisze:Położyć obok.
Chodzi mi raczej o parcie kolekcjonerów na tego typu element - "łoooo, japońskie! ale czemu bez obi?", co zresztą powyżej sami zaprezentowaliścieKrzysiek pisze:Też się z tym zgodzę. Jeśli płyta nowa to dlaczego ma nie być OBI. Ale jak by nie było w jakiejś używanej (mam takich kilka) to też bez płaczu.Bucholc Krok pisze:OBI to po prostu część zestawu i jest ważne jak każdy jego element.
To chyba wydaje się normalne dla kolekcjonerów? Poza tym to tak jakbyś się dziwił, że płyta musi mieć przednią okładkę. Rozumiem, że w erze empetrójkowców to przeżytek, ale są jeszcze ludzie, którzy bardziej cenią coś co można dotknąć. I to nie znaczy, że inni są gorsi, po prostu każdemu na czym innym zależy...Mefisto pisze:Chodzi mi raczej o parcie kolekcjonerów na tego typu element - "łoooo, japońskie! ale czemu bez obi?", co zresztą powyżej sami zaprezentowaliścieA to tylko kawałek papieru z nasranymi znaczkami
kupuję płytę dla muzyki, nie dla paseczka z najebanymi znaczkami, a u krzykaczy ból wielki - śmieszne to jak chuj i tyleAdam pisze:brak obi to jest wybrakowany produkt, który trudniej sprzedać
Toś dosrał teraz. I może jeszcze jak samochód bez kółAlthazan pisze:Poza tym to tak jakbyś się dziwił, że płyta musi mieć przednią okładkę.
A to to już w ogóle nie wiem z jakiej dupy wnioski?Rozumiem, że w erze empetrójkowców to przeżytek, ale są jeszcze ludzie, którzy bardziej cenią coś co można dotknąć.
W przyszłości będę miał jeszcze kilka pytań odnośnie róznych japońskich płytAdam pisze:Always kupiłeś najlepszą część, również pd wzgl wydawniczym
Po części tak, ale co dla Japończyka jest śmieciemMefisto pisze:Chodzi mi raczej o parcie kolekcjonerów na tego typu element - "łoooo, japońskie! ale czemu bez obi?", co zresztą powyżej sami zaprezentowaliście A to tylko kawałek papieru z nasranymi znaczkami
dla nas stanowi namiastkę ekskluzywności. Przypomina mi się teraz kiedy braciszek kolekcjonował karty go "gier karcianych". Tam też trafiały się z krzaczkami i były wydawane w bardzo ciekawy sposób. Stanowiły rarytas w kolekcjach.Paweł Stroiński pisze:Tak, tylko że z drugiej strony, moja przyjaciółka z Japonii, jak kupi sobie płytkę, to wywalenie obi to pierwsza rzecz, jak mi tłumaczyła
Iwashiro, Sato, T.Watanabe i Hisaishi - tylko z tej czwórki japońców mogę polecać scory, bo tych znam dobrze całe dyskografie a i sporo z nich mam lub miałem na półce.Krzysiek pisze:W przyszłości będę miał jeszcze kilka pytań odnośnie róznych japońskich płyt![]()
Faktycznie, jak ktoś zbiera znaczki, a ja nie - to debil i tyle...Mefisto pisze:Śmiech na sali i sztuczny świąd u tych melomańskich kolekcjonerów - jak płyta i poligrafia nie mają śladów znoszenia, a oni nie kupują, bo nie ma OBI, to mogę ich tyko po debilach wyzwać i tyle w tym temacie