Łukasz Waligórski pisze:albo oceniam ją pozostając poza podejrzeniami jakichś wpływów.
każdy o każdym może powiedzieć że zawsze jest pod wpływem czyichś wpływów.
Jakakolwiek by nie była recenzja i ocena Adama, poprzez swoje zaangażowanie w projekt i zapewne płynącą z niego korzyść finansową, jego obiektywizm jest dyskusyjny.
Sprawa dyskusyjna bo rozumiem że nie ważne czy ocena była by max czy min, zarzut byłby ten sam. Jeśli projekt by się nie nadawał na poświęcenie mu pracy, to bym w to nie wchodził. Dlaczego? Ano dlatego że projekt słaby w efekcie z góry jest prawdopodobny, że skończy się pózniej w niedalekiej przyszłości porażką. A nie na tym by mi zależało. Korzyści finansowe nie miały tu żadnego znaczenia bo nie od dziś zarabiam(y) na wydaniach muzyki choć wiadomo że w tym przypadku te korzysci sa uzyskane w troche inny sposób..
Poza tym czasem żeby prawidłowo ocenić wydanie i muzykę, potrzeba dystansu i świeżego spojrzenia.
prawda ale..
Tak bliski kontakt z tą muzyką, jaki miał Adam, raczej odróżnia jego perspektywę od tej zwykłego słuchacza. Na inne rzeczy zwraca się uwagę i słyszy się pewne rozwiązania, których przeciętny słuchacz nie wychwytuje, bo nie miał szansy rozmowy z kompozytorem czy podglądania miksów...
uważam że nie ma to związku - wystarczy głęboko wczuć się w muzykę i w film, który jest warty tego by obejrzeć go kilka razy.. mógłbym odbić piłeczkę i powiedzieć że z powodu takiego samego "związku" z Kaczmarkiem Łukasz nie powinien pisać jego recek.. ale po co? Nie wspomnę już o uwielbieniu dla Hisaishiego i maksowaniu w reckach praktycznie każdej jego płyty.. to jest to świeże spojrzenie którego niby mi brakuje lub nie brakuje? Ale po co mam tak te przykłady pisać - nie piszę ich i nigdy nie pisałem, bo one wszystkie nie mają dla mnie prywatnie nic do rzeczy, ani żadnego znaczenia. Mi nie przeszkadza kto co recenzuje i jakie ma spojrzenie.. pisanie czegokolwiek nie traktuję kategoriami czy aby komuś zrobię tym dobrze czy nie i czy aby ktos się obrazi lub nie obrazi..
Adam, choćby bardzo chciał, nie odbiera tej muzyki jak my. Tam gdzie u nas powinna się włączyć intuicja nakierowana umiejętnościami kompozytora, u Adama pojawiają się inne skojarzenia, fragmenty wywiadów i tłumaczenia M. Lorenca...
czy w cytatach jest coś specjalnie o muzyce? chyba nie. bardziej chodzi o sposób i sytuacje z jakimi kompozytor się zetknął przy tej pracy..
finalnie - rozumiałbym te wszystkie "zarzuty" gdyby ta muzyka była jakimś drugim Halloween Tylera Batesa a ja robiłbym z niej na siłę bóstwo... Rozumiałbym, gdybym pisał wielkie peany pochwalne i gdyby brakło skali ocen w mej recce. A jest inaczej, a ostatnie dwa akapity sprawe wyjaśniają. ta muza i ten wspaniały film obronią się same - z moją recką (gnojącą projekt, wychwalającą pod niebiosa, czy cokolwiek innego..) czy bez niej. napisaliście swoje uwagi - spoko. ja napisałem zatem do nich obszerne wyjasnienie. a tak już na kompletnym końcu : czy ja mówię komuś kto co powinien recenzować lub nie, albo czy sugeruje co powinien a co nie powinien pisac?
