DanielosVK pisze:Wielce. Najwyraźniej fanboyizm gofa i jego jaranie się 24h na dobę zwróciły się przeciwko niemu.

Niekoniecznie. Bardziej zwaliłbym to na przeziębienie i lekkie przyćpanie lekami. Plus inne wydarzenia z tego tygodnia, które wpłynęły na mój nastrój. To też nie jest tak, że ja się nie wiadomo jak jarałem tym filmem, bo w gruncie rzeczy aż tak wielu materiałów dostępnych nie było. Owszem, score znam na pamięć, tak jak większość score'ów, których słucham przed większością seansów. Po prostu może miałem troszeczkę inne wyobrażenie na temat filmu i wykorzystania muzyki niż to się ostatecznie odbyło. Ja w przypadku większości filmów mam tak, że już po pierwszej scenie wiem, że film mi się albo mega spodoba, albo będzie średni. Tutaj, jak zaczęło się taką gadaniną narracyjną czułem, że nie takiej konwencji się spodziewałem i że to nie będzie to.
Co do muzyki, to nie jest tak, że ta muzyka w filmie jest zła, albo źle użyta. Bo to co ja pisałem, a co zacytował Wawrzyniec i zestawił ze słowami Marka, to jest prawda - wiele utworów jest wplecionych w dialogi i jest ona lekko wycofana; oczywiście nadal podskórnie działa na widza i kreuje żubrówkowy nastrój, ale jest to bardziej oddziaływanie na bazie różnych dźwięków, a nie konkretnie słyszalnych motywów. A ja mam tak, że lubię wszystko dokładnie słyszeć na pierwszym planie

Więc to co powiedział Marek o oddziaływaniu muzyki w filmie wcale nie wyklucza tego, co powiedziałem ja. Oczywiście to też jest tak, że ja już się mocno osłuchałem ze scorem i to zaskoczenie i podniecenie, które towarzyszyło mi pierwszym odsłuchom nieco już wygasło. Aczkolwiek organy w tym filmie dawały chyba najwięcej czadu i podkreślały złowieszczy nastrój niektórych miejsc i przede wszystkim postaci.
Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że w trakcie seansu wiele osób się śmiało na sali, a ja do końca nie wiedziałem z czego się śmieją

Czasami śmiali się jak się pojawiła tylko jakaś postać - np. Edward Norton albo Bill Murray, śmiali się oczywiście z przekleństw, które były fantastycznie przetłumaczone

W oryginale używali generalnie cały czas słowa na "f", po polsku natomiast leciały różnorodne sformułowania

To z psem szczególnie mi się podobało

Generalnie miałem wrażenie, że na sali albo było dużo fanów Andersona łapiących na każdym kroku ten klimat albo sobie strzelili setkę przed seansem i wariowali ze śmiechu

Albo ja jestem jakiś dziwny i przytłumiony

Chyba za jakiś czas będę musiał się wybrać raz jeszcze do kina

A Godzillę omijam szerokim łukiem

Moje postanowienie wielkopostne od dzisiaj do maja
