Taaa i Hymn to the Fallen od razu 
Bez ironii proszę, wiadomo, że "Hymn to the Fallen" trudno pobić 

 Ale nawet Ty musisz przyznać, że temat do "The Pacific" się panom (tak będzie najpoprawniej i najmniej konfliktowo) udał 
 
Monotonia sprawia że coraz mniej się koncentrujemy na następnych utworach -> wchodzą jednym uchem, a wychodzą drugim. Mówię z własnego doświadczenia, za pierwszym razem nie potrafiłem nic o tej płycie powiedzieć.
Dokładnie. Ja po pierwszym odsłuchaniu odniosłem identyczne wrażenie jak Mefisto - "Nuda". Ale z każdym nowym odsłuchaniem zacząłem coraz bardziej ją doceniać. Co przemawia na korzyść płyty, gdyż to dobrze świadczy, że za każdym razem coś nowego w tej muzyce odkrywamy, lub przynajmniej ja odkrywam 
 
Z drugiej strony tutaj brakuje chóru, co jest dość dużym minusem 
Powiem rzecz, którą pewnie osoby, które mnie trochę lepiej znają, zdziwi: Mnie właśnie brak chóru odpowiada. 

 Ostatnimi czasy trochę za bardzo został wyeksploatowany w score'ach, aż się stał rzeczą zbyt przeciętną, zbyt normalną, uznałbym nawet za zbyt prostą i banalną. Tutaj panowie postanowili zrezygnować z chóru i według mnie to co osiągają samymi instrumentami jest wystarczające.
P.S.
Nie znam go więc nie mogę się wypowiedzieć Smile
Z kolei Ty masz dobrego kompozytora, bardzo pasuje, sam chciałbym takiego mieć 
Sprawdź sobie na imdb.com to zrozumiesz o co mi chodzi 

 Zaś jak chcesz mieć takiego kompozytora jak ja lub innego to nic trudnego: 1000 pościaków i Koper da Ci w prezencie kogo chcesz 

 Koniec wcinki!