Przesłuchane. Z oceną sprawa jest skomplikowana

W muzyce dominują dwa nastroje: dziecinny i tajemniczy. Do tej pierwszej grupy należy przede wszystkim główny motyw, który na albumie pojawia się często i kojarzy się z rytmem walca oraz z karuzelą (czego dowodzi też tytuł ostatniego utworu). Jest dość fikuśny jak na tematykę tego filmu, ale stanowi fantastyczne rozpoczęcie filmu - już wyobrażam sobie pierwszą scenę przy dźwiękach tej muzyki. Mocno wybrzmiewa też w utworze
Airport w takiej trochę cyrkowo-karuzelowatej aranżacji (najbardziej karuzelowaty jest ostatni utwór
Fairground Carousel). Dodatkowo w wielu miejscach pobrzmiewają dzwoneczki i inne kojarzone z dzieciństwem instrumenty - na myśl zawsze przychodzi mi wówczas dźwięk pozytywki. Skąd więc taka "frywolna" stylistyka w filmie, który ma być dramatem (

), opowiadającym o matce, której Kościół Katolicki zabiera dziecko i która po 50-ciu latach próbuje syna odszukać? Ano z kilku powodów: po pierwsze szuka dziecka, więc te dźwięki dzieciństwa muszą być słyszalne; po drugie to nie jest czysty dramat - film zawiera sporą dozę humoru. Kreacja Judi Dench jest ponoć bardzo zróżnicowana - z jednej strony urzeka nas kontrast postaci Philomena-Martin (prosta kobieta, która świata nie widziała i poważny dziennikarz), z którego wynika dużo zabawnych sytuacji (wszystko jest w zwiastunach, ja jeszcze filmu nie widziałem

), a w innym momencie - ogromny ból po utracie dziecka. Co do tajemniczej aury unoszącej się nad scorem - jest to zrozumiałe, skoro film opowiada tak jakby o "śledztwie" zaginionego syna. W trakcie filmu odkrywane są kolejne tajemnice, bohaterowie zdobywają nowe informacje zbliżające ich do odpowiedzi na ich pytania. W dodatku mamy też złowieszczą muzykę towarzyszącą klasztorowi, w którym Philomena urodziła (np. utwór o wdzięcznej nazwie
Siostra Hildegarda 
).
Gdzieś w internecie znalazłem informację pochodzącą z wypowiedzi reżysera, że podłożył wcześniejsze utwory Desplata jako temp-track do filmu

No i powiem szczerze, że miejscami troszeczkę słychać EL&IC

Ale to nie są jakieś mocne zżyny, to co najwyżej 2-3-nutowce. Większość jest nowa, no może za wyjątkiem charakterystycznych elementów stylu Desplata.
Generalnie nie jest to score, jakiego się spodziewałem. Ale to wynika głównie z tego, że Olo pisze muzykę bezpośrednio pod obraz, a moje wyobrażenie o tym filmie było zupełnie inne, więc i inny rodzaj muzyki sobie wyobrażałem. Dlatego jak usłyszeliśmy kilkanaście dni temu motyw główny, to byłem nieco wybity z rytmu. Teraz, gdy już zapoznałem się nieco lepiej z fabułą filmu (czy książki, którą chcę sobie kupić na brytyjskim amazonie i przeczytać), to zdecydowanie lepiej rozumiem całą koncepcję muzyczną.
Jaka ocena? Myślę, że
3,5. Ktoś powie, że mało, więc słabizna... No właśnie dlatego napisałem na wstępie, że to skomplikowane

Bo to jest takie bardzo dobre desplatowskie 3,5, które dałbym również King's Speech i The Queen - wszystkie te score'y dobrze sprawdzają się w filmie i same w sobie są urokliwe, tyle że pech chciał, że film nie pozwala na więcej. W takim filmie to można tylko machnąć temat główny i poplumkać; to nie jest rozmach jak np. przy Strażnikach Marzeń. Czy w takim razie Philomena ma szanse na nominację do Oscara? Wydaje mi się, że ma.
Argumentacja:
1) W tym roku Desplat może startować tylko z tym projektem (Wenus raczej furory w Stanach nie zrobi, nawet nie wiem czy będzie miało do tego czasu premierę, do Polańskiego też mają nieuregulowany stosunek; Zulu to europejski film, do tego słaby; Monuments Men wylecieli na 2014 rok). To oznacza, że wszystkie głosy, które mają pójść na Desplata pójdą na Philomenę, nigdzie się nie rozłożą na milion projektów tak jak 2 lata temu, kiedy nominacji nie było.
2) Nominację dostają najczęściej te projekty, które liczą się w wyścigu o najlepszy film roku i do tej pory wszystkie prace Desplata do tego grona należały (Królowa i Benjamin - nominacje; King's Speech i Argo - wygrane; Pan Lis - nominacja w kategorii najlepszy film animowany). Philomena na pewno się będzie w tym wyścigu liczyć - bo Amerykanie co roku mają jakąś brytyjską perełkę; bo film otrzymał już pozytywne recenzje na festiwalach; bo gra w nim charyzmatyczna Judi Dench, która jest lokomotywą tego filmu i sama będzie na pewno nominowana w kategorii aktorka, czy wygra? Może być trudno, bo konkurencja też szykuje się zacna.
3) Film ten wychodzi spod skrzydeł Harveya Weinsteina, a wiadomo, że Weinstein zajebiście promuje swoje filmy, już nie mówiąc że w wielu przypadkach doprowadza je do zwycięstwa.
4) Desplat jest nominowany za plumkające scory, również takie, na które wszyscy mówią: WTF?! Królowa czy King's Speech świetnym przykładem; zresztą Argo też było słabe (mimo genialnych Strażników w tym samym roku), a dostało na fali filmu; Benjamin to prekursor plumkania, a Fantastyczny Pan Lis to też takie dziwaczne dźwięki

5) Na albumie jest wystarczająco dużo highlightów łącznie z chwytliwym motywem głównym, żeby zapamiętać dobre wrażenie muzyczne po seansie filmu w kinie.
Oscara oczywiście nie dostanie, nawet bym tego nie chciał, no chyba że by była tragiczna konkurencja. Miejmy nadzieję, że Tomek walnie coś ciekawego w Panu Banksie i zdobędzie w końcu swojego Rycerzyka

Oczywiście może się zdarzyć tak, że nominacji dla Olka nie będzie, bo nie starczy miejsca, a będą lepsze projekty, ale na dzień dzisiejszy obstawiam taką oto propozycję: Desplat, Williams, Zimmer (no chyba że się wycofa ze wszystkiego...), Newman + jakiś nowicjusz jak co roku (może Price, jeśli Grawitacja zachwyci Akademię)

Wracając do Philomeny - jestem bardzo ciekawy filmu, bo wciąż nie mogę sobie wyobrazić do końca działania w nim muzyki - chciałbym zweryfikować o co chodziło recenzentom z Wenecji z tym narzucaniem się score'u w filmie.
Jeszcze tylko pokrótce wspomnę, że jest drugi motyw, który należy do syna Philomeny najprawdopodobniej - jedna wersja jest taka pełna, ciepła (
Drives to Roscrea,
Mary,
Landing in USA), a druga dość tajemnicza -grana na harfie, czasami użyta jako tło - (
Confession, druga połowa
Anthony's Story). Jest jeszcze kilka takich drobnych motywów, które albo są rozwinięciami głównych tematów, albo są odrębnymi temacikami, aczkolwiek ich przynależności w chwili obecnej nie jestem w stanie wskazać i też paluchem nie jestem w stanie wytknąć, w których konkretnie utworach występują. No ale to jest zaleta muzyki Desplata - można w niej ciągle odkrywać nowe znaczenia
