Captain Phillips - Henry Jackman
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Wiesz, ten projekt to była totalna desperacja z powodu bardzo niekomunikatywnego reżysera. Na albumie podpisanych jest dwóch additionali, a projekt robiło 10 osób łącznie z samą górą.
Ale nie tylko Jackmana ten "honor" spotkał. Powell miał wielkie problemy z Greengrassem już przy Ultimatum i Green Zone.
Ale nie tylko Jackmana ten "honor" spotkał. Powell miał wielkie problemy z Greengrassem już przy Ultimatum i Green Zone.
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
straszna ta płyta, ledwo dosłuchałem to do końca. w ogóle instrumentacja tego i miks sa tak biedne i sucho nagrane, jakby to były najprostsze sample.. no ale rokuje
Heniu, weź się chłopie spakuj wreszcie i nie przynoś więcej nieżyjącemu ojcu wstydu, od którego jak widać nie potrafiłeś się nawet nauczyć nagrywania... i nie wiem gdzie ten bliski wschód widzicie. to brzmi jak traki amatorskich anonimowych kompozytorów z ich profili na soundcloud. zżynki są oczywiście, ale nie ma co się za to czepiać, poza tym, że są po amatorsku posklejane.

NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Oczywiście Adam ma gdzieś proces. Nie masz pojęcia, co narzucił film... a zwłaszcza Greengrass.
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
słyszałem co nieco. ja oceniam tylko płytę a nie procesy twórcze. a to że wszyscy którzy przy tym pracowali mają ponoć facepalma, źle im się pracowało, byli tępieni itp, to ich sprawa i ich problem. wystarczyło powiedzieć za wczasu do widzenia i tyle. no ale wtedy czeku by nie było w pełnej kwocie 

NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
OK, to ci coś powiem o pracy w Hollywood.
Jeśli nie nazywasz się James Horner i nie masz dwóch Oskarów i pierdyliarda sukcesów komercyjnych na koncie, nie możesz po prostu kazać reżyserowi spierdalać. Po prostu nie. Każdy odrzut/odejście z projektu (Hans mówił kiedyś: "nie odchodź z filmu sam, zostań odrzucony - jeśli cię wywalą, muszą ci zapłacić") to szrama na reputacji kompozytora. Jackman może robił GI Joe i teraz robi drugiego Kapitana Amerykę, ale wciąż nie ma pozycji na tyle samodzielnej w branży (jakoś mam dziwne poczucie, że Philipsa dostał z nadania Powella, który miał urlop, choć z drugiej strony podobno Ultimatum i Green Zone to były takie przejścia, że Powell by tego nie życzył najgorszemu wrogowi), by móc strzelić focha.
Jest wiele osób, które chcą pracować w filmie, bagatela praktycznie cała populacja Los Angeles. Jeśli strzelisz focha i odejdziesz z projektu, znajdą się tysiące ludzi, którzy będą chcieli wskoczyć na twoje miejsce.
Więc co robisz? Tak, wiem, to ma cholernie zły wpływ na jakość muzyki filmowej, ale oni też, wiesz, muszą jeść, więc robisz prostą rzecz. Spinasz dupę i robisz, co ci każą, nawet jeśli nie mają pojęcia, czego chcą. A potem, jeśli nazywasz się Brian Tyler, wyprodukujesz sobie Columbus Circle, by dla odmiany zrobić, co od jakiegoś czasu chciałeś i się pobawić spokojnie.
Jeśli nie nazywasz się James Horner i nie masz dwóch Oskarów i pierdyliarda sukcesów komercyjnych na koncie, nie możesz po prostu kazać reżyserowi spierdalać. Po prostu nie. Każdy odrzut/odejście z projektu (Hans mówił kiedyś: "nie odchodź z filmu sam, zostań odrzucony - jeśli cię wywalą, muszą ci zapłacić") to szrama na reputacji kompozytora. Jackman może robił GI Joe i teraz robi drugiego Kapitana Amerykę, ale wciąż nie ma pozycji na tyle samodzielnej w branży (jakoś mam dziwne poczucie, że Philipsa dostał z nadania Powella, który miał urlop, choć z drugiej strony podobno Ultimatum i Green Zone to były takie przejścia, że Powell by tego nie życzył najgorszemu wrogowi), by móc strzelić focha.
Jest wiele osób, które chcą pracować w filmie, bagatela praktycznie cała populacja Los Angeles. Jeśli strzelisz focha i odejdziesz z projektu, znajdą się tysiące ludzi, którzy będą chcieli wskoczyć na twoje miejsce.
Więc co robisz? Tak, wiem, to ma cholernie zły wpływ na jakość muzyki filmowej, ale oni też, wiesz, muszą jeść, więc robisz prostą rzecz. Spinasz dupę i robisz, co ci każą, nawet jeśli nie mają pojęcia, czego chcą. A potem, jeśli nazywasz się Brian Tyler, wyprodukujesz sobie Columbus Circle, by dla odmiany zrobić, co od jakiegoś czasu chciałeś i się pobawić spokojnie.
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Masz rację. Absolutną i pełną i ja tego nie neguję, bo oni z czegoś muszą żyć. Nie powiedziałeś nic nowego, bo to naturalne i oczywiste. Ja tylko nie akceptuję jednej rzeczy - tłumaczenia ich potem z tego powodu. To był Paweł ich wybór. A my oceniamy płytę. I tyle. Współczuję im tego co przy tym przeszli, a trochę czytałem o sytuacji przy tym filmie, ale płyta to jednak porażka.
NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Ale nie można się np. czepiać miksu, bo nie wiadomo, co chcieli tym miksem powiedzieć. Akurat, wiedząc trochę o procesie powstawania muzyki do filmu, wiem, jak ważnym elementem pracy muzyki w filmie jest jej miks, by tylko przytoczyć banał taki, że niektórzy (Davis w Matrixie) zmieniają układ orkiestry na nagraniach, by osiągnać pewien efekt.
Ja uważam to za jeden z lepszych score'ów ze stajni od jakiegoś czasu i jestem w szoku, że to nie wyszedł drugi Clash of the Titans, który też był robiony w burdelu, czy pierwszy Iron Man (gdzie sytuacja była analogiczna, także aż do włączenia się Hansa, do współpracy Jackman/Greengrass i gdzie też nikt nie wiedział, czego chciał). Buduje to pewną perspektywę.
Ja uważam to za jeden z lepszych score'ów ze stajni od jakiegoś czasu i jestem w szoku, że to nie wyszedł drugi Clash of the Titans, który też był robiony w burdelu, czy pierwszy Iron Man (gdzie sytuacja była analogiczna, także aż do włączenia się Hansa, do współpracy Jackman/Greengrass i gdzie też nikt nie wiedział, czego chciał). Buduje to pewną perspektywę.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35044
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Płyta nie jest porażką. Nie jest to łatwa muzyka, ale jednak pewien zamysł da się usłyszeć i sądzę, że w filmie powinna się ona sprawdzić. Co prawda "Safe Now" mogli sobie darować, gdyż to kopia perfidna i w ogóle słyszę wiele zapożyczeń, nawet "inception" w "Maersk Alabama". Ale mimo wszystko ta muzyka coś w sobie ma i nawet nieźle jej się słucha, ma klimat.
I po raz kolejny proszę o zaprzestanie tekstu z "rockowaniem".
I po raz kolejny proszę o zaprzestanie tekstu z "rockowaniem".
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Dla mnie ta przeciągła blacha to raczej Powell, a nie Hans - podobne akcje były w Bourne Ultimatum i Green Zone.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35044
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Mnie nie chodzi o blachę. Zapodaj sobie "Maesrsk Alabama", a zaraz potem "One Simple Idea" z "Inception".
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
gdzie niby już jest?Adam pisze:straszna ta płyta, ledwo dosłuchałem to do końca.
osz, fuck, zapomniałem, że robi drugiego Capa - przejebane życiePaweł Stroiński pisze:Jackman może robił GI Joe i teraz robi drugiego Kapitana Amerykę

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35044
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
@Mefisto Niby z jednej strony narzekasz, że kolejny Jackman, ale z drugiej strony chcesz go przesłuchać. 

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Bo interesuje mnie sam film i osoba reżysera oraz brak Powella na stołku. A poza tym taka to już recenzencka niedola - trzeba słuchać wszystkiego, nawet shitu 

Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Cóż, złe to nie jest, a znając styl Greengrassa, to na ekranie się sprawdzi w sam raz. Inna sprawa, że końcową zżynkę z, ponownie!, TTRL można sobie było darować. Słowem: Człowiek-Jack daje radę, ale bring back Powell!
Re: Captain Phillips - Henry Jackman
Fatalna muzyka, która rujnuje dramatyzm filmu, a raczej rzadko zdarza mi się coś takiego stwierdzać. Kompletnie nietrafiony dobór materiału, bo o ile w pierwszej połowie jest dobrze, o tyle w drugiej ta zrzynka z Zimmera tak mocno próbuje podbić emocjonalność filmu, że aż ją zabija. Najbardziej widać to w scenach, kiedy piraci kłócą się, co dalej począć - w tle muzyka nawala niczym w Dream is Collapsing, co męczy po jakichś 30 sekundach, ale Jackman powtarza ten zabieg wciąż i wciąż. A na samo zakończenie - ckliwy, fortepianowy gwóźdź do trumny.
Nie przywalam się tu do samego brzmienia muzyki, która jest słuchable raczej, choć oczywiście maksymalnie nieoryginalna, co nie zmienia faktu, że jako ilustracja praca Jackmana wypada dennie.
Dobry film, okropna muzyka - kandydat do gniota roku
(1/5)
Nie przywalam się tu do samego brzmienia muzyki, która jest słuchable raczej, choć oczywiście maksymalnie nieoryginalna, co nie zmienia faktu, że jako ilustracja praca Jackmana wypada dennie.
Dobry film, okropna muzyka - kandydat do gniota roku
