Fajny akcyjniak SF. Blomkamp ma wyczucie swojej estetyki, dzięki czemu oba jego dotychczasowe filmy wyróżniają się na tle współczesnego gatunku i od razu widać, kto je kręcił. Elizjum jest wprawdzie gorsze od świetnego Dystryktu, bo społeczne tło jest narysowane tu bardziej toporną i grubą kreską niż w D9 (i przy tym nie ma tego elementu rewizjonizmu) - ale na szczęście pozostaje to tłem. A osią fabularną są w sumie egoistyczne pobudki przeciętnego faceta. O ile w D9 główna postać była de facto antybohaterem, o tyle tutaj Damon jest bardziej everymanem, trochę szemranym, ale w miarę sympatycznym. Na szczęście jego motywacja przez większą część filmu wynika wyłącznie z dbania o własny tyłek i dlatego kino Blomkampa nie ugina się pod ciężarem pseudosocjologicznych bzdetów.

