Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.

Twoja ocena Man of Steel

5 - score roku, tylko Hans tak potrafi!
2
6%
4 - bardzo dobre, Hans w formie i z jajem
6
18%
3 - solidno-przeciętne, ale Flight jest w dechę
10
30%
2 - rozczarowujące, nie o takiego Zimmera walczyliśmy
12
36%
1 - katastrofa (opcja broxtonowo-clemmensenowo-southallowa)
3
9%
 
Liczba głosów: 33

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#421 Post autor: Paweł Stroiński » pt cze 21, 2013 23:38 pm

kiedyśgrześ pisze:a to lizus :P

Hej Paweł, a może Zod jest tak marnie obsłużony świadomie, a dlaczego akurat Zod to sam w recenzji napisałeś. Kto wie, może Hansu jest tak genialny, że bohaterowi z krwi i kości wrzuconemu w konwencję komiksu oszczędził wyrazistego muzycznego dopełnienia, szczególnie, że Zod głownie słowem operuje w tym filmie jakby na to nie patrzyć, więc sam za instrument robi :P
To w tej sytuacji odmówiłby wsadzenia tematu Clarka w sceny, kiedy wielkie przemówienia wali Jonathan. Nawet, gdyby generalnie taka konstrukcja miała sens, to nie w kontekście założonej przez Hansa konstrukcji samej ścieżki. Nie chodzi o to, że temat Zoda nie jest wyrazisty, bo jest (nawet jeśli głównie dlatego, że wybrzmiewa bardzo głośno), ale dlatego, skoro Hans pisał cały score z punktu widzenia przesłania filmu i (mających w nim być) emocji, to zupełne pominięcie Zoda, który reprezentuje istotę wyboru, przed którym staje główny bohater (dlatego mimo wielu wad będę bronił zakończenia filmu, które jest przecież wysoce niekanoniczne w kontekście komiksów), rozwala tę precyzyjną strukturę od środka.

Z punktu widzenia czystego funu może masz i rację (choć i tak, Broken Arrow to to nie jest), ale z punktu widzenia postawionych sobie przez samego Hansa założeń, bronić się tego nie da.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6104
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#422 Post autor: kiedyśgrześ » pt cze 21, 2013 23:56 pm

jeszcze chciałem coś dodać o odpowiedniku motywu Jor-Ela u Williamsa, ale widzę, że Danielos wie lepiej, więc zabiorę spostrzeżenie ze sobą do grobu :P

a do Pawła, Jonathan to nie Zod :P Zod to ma bardziej sygnalizator obecności niż temat, z rozwojem postaci moim zdaniem wychodziłoby to coraz śmieszniej, dlatego na koniec znika (chyba, tak to zapamiętałem), na drugiej płycie jest ten kawałek Generał Zod, druga część znalazła się w filmie? Na ruskim camie nie wychwyciłem, może były jednak jakieś próby opisania go zgrabniej muzycznie :P Tak, czy siak, o nic się nie wykłócam, na ten pomysł wpadłem czytając recenzję, to się podzieliłem :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#423 Post autor: Paweł Stroiński » sob cze 22, 2013 00:04 am

Wiesz, over the top czy nie over the top, Zimmer tego "sygnalizatora obecności" nawet nie wiąże muzycznie z Kryptonem, z którego przecież pochodzi.

Nie chodziło o coś specjalnie wyrafinowanego, ale chociażby wyborem instrumentacji i harmonii pokazać, to, co chcieli scenarzysta i reżyser (chociaż może przeceniam w tej chwili Snydera, on chyba chciał rozpieprzyć jakieś miasto po prostu :mrgreen: )

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60157
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#424 Post autor: Adam » sob cze 22, 2013 11:33 am

cóż, fanbojsko oceniony score, wyrządza to więcej szkody niż pożytku, ale przynajmniej będzie reklama dla portalu - jedyny gdzie dali 3/5 :mrgreen: osobną sprawą pozostaje fakt, że oceną końcową Paweł sam obraża kilka poprzednich scorów mistrzunia które końcowo ocenił w reckach podobnie lub prawie podobnie, a które przy supermenie są geniuszami wręcz - oraz to co napisał wyżej Szczypior.
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60157
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#425 Post autor: Adam » sob cze 22, 2013 11:40 am

no wiec mówie, epicki fail i tyle - liczyłem że Paweł podejdzie profesjonalnie i na chłodno do tematu.. cóż :P
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
bladerunner22
Zdobywca Oscara
Posty: 2805
Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#426 Post autor: bladerunner22 » sob cze 22, 2013 12:00 pm

Adam pisze:cóż, fanbojsko oceniony score, wyrządza to więcej szkody niż pożytku, ale przynajmniej będzie reklama dla portalu - jedyny gdzie dali 3/5 :mrgreen: osobną sprawą pozostaje fakt, że oceną końcową Paweł sam obraża kilka poprzednich scorów mistrzunia które końcowo ocenił w reckach podobnie lub prawie podobnie, a które przy supermenie są geniuszami wręcz - oraz to co napisał wyżej Szczypior.
chyba pierwszy raz sie zgadzam z Adamem
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :

''Zabić Strach''

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60157
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#427 Post autor: Adam » sob cze 22, 2013 12:18 pm

no widzisz Bladu, jeszcze polubisz Brajana i będziemy funfle :P
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#428 Post autor: Marek Łach » sob cze 22, 2013 12:58 pm

No i ja też mam z recenzją Pawła problem, bo o ile od strony analitycznej jest jak zawsze bardzo dobra, to de facto zupełnie prześlizguje się po głównym problemie MoS, jakim jest kompozycyjny banał (żeby nie powiedzieć analfabetyzm). Paweł dużo się rozwodzi w temacie Zoda, ale tak naprawdę krytykuje go bardziej pod kątem narracyjnym - natomiast w kwestiach kompozycyjnych z tekstu przebijają tylko nieśmiałe sygnały, że gdzieś tam te kilkanaście perkusji gra unisono albo ostinata są nużące, no i że dramaturgia podkręcana jest przez pokrętło "volume". Ale jest to zasygnalizowane w tak oględny i poboczny sposób, że ja osobiście w ogóle nie czuję, żeby ten akurat aspekt miał wpływ na finalną ocenę (z którą się nie zgadzam, no ale to już prawo recenzenta). A to że np. rytmika z pierwszych minut Terraforming to poziom kompozytorskiej podstawówki albo że technika pisania niektórych elektronicznych tekstur wali po oczach archaiczną nieudolnością sprzed trzech dekad, albo kwestia fatalnej manipulacji nagraniem orkiestry, która ma miejscami pogłos tak syntetyczny, że przypomina hansową bazę syntezatorów a.d. 1996...? Te problemy można by mnożyć, to powinno imho radykalnie wpływać na ocenę.

Z drugiej strony rozumiem, że zamysłem recenzji była defensywa Zimmera przed dość jednostronnymi tekstami zagranicznymi i próba wskazania na takie elementy, które w muzyce Zimmera są poprawne, ale zostały pominięte przez Southalla i spółkę. Ja bym się jednak zastanowił, czy Goodbye My son nie należy postrzegać bardziej w kategoriach kiczowatej manipulacji za pomocą lirycznego obucha, z kolei pomysł z dwoma tematami dla Supermana - choć poprawny - nie jest ani niczym świeżym, ani błyskotliwym; takie rzeczy w filmówce się już nie raz i nie dwa zdarzały. Dlatego rozumiem ideę tekstu, ale przez to przemilczenie podstawowych problemów MoS jest on dla mnie koniec końców podobnie jednostronny, jak i teksty kolegów z zagranicy. Paradoksalnie ja bym jedynki za oryginalność akurat nie wystawił. ;) Chyba wyciągnę średnią i ogólnie dam słabą dwóję Zimmerowi.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6104
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#429 Post autor: kiedyśgrześ » sob cze 22, 2013 14:01 pm

Proste jest Dobre :P Skomplikowane jest wrogiem prawdy, a Hansu tak jak napisałem milion postów temu w innym (tym samym) temacie tym razem był szczery :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Cisek
Asystent orkiestratora
Posty: 476
Rejestracja: pt lip 09, 2010 10:03 am

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#430 Post autor: Cisek » sob cze 22, 2013 14:24 pm

Adam pisze:cóż, fanbojsko oceniony score, wyrządza to więcej szkody niż pożytku, ale przynajmniej będzie reklama dla portalu - jedyny gdzie dali 3/5 :mrgreen:
To jaką reklamę powinien mieć ten tekst :D. Dwupłytowe wydanie zabrało pana recenzenta w jakieś dziwne rejony i pozwoliło mu przeżyć całe spektrum emocji 8) . http://splay.pl/2013/06/18/hans-zimmer- ... oundtrack/

I wybrane myśli autora:

"Ten soundtrack wdziera się do umysłu i nie pozwala skupić na niczym innym. Po prostu działa. Dobrze działa."

"Zimmer jest znany ze skromności i skrytości ale jego dokonania są i będą wielkie, nawet jeśli brakuje mu tej iskry bożej, przebłysku geniuszu takich kompozytorów jak Wojciech Kielar, Howard Shore, czy Alfred Newman."

"Zimmer bardzo długo zastanawiał się nad fenomenem Supermana, szukał drogi do muzycznego podkreślenia jego historii ale nie chciał jej strywializować i ograniczyć do mocarnej nuty. Kompozytor znalazł rozwiązanie zastanawiając się nad śmiercią. Zdał sobie sprawę, że Supermana może zabić coś jeszcze poza kryptonitem. Otóż może pęknąć mu serce. Właściwie nie rozumiałem, o czym facet gada dopóki nie posłuchałem tej muzyki. I rzeczywiście, słychać w niej rozterkę, wątpliwości, obawę, nawet przerażenie."

"Jeśli odpalicie sobie kompozycję „Man of Steel” (Hans: Oryginal Sketchbook) zrozumiecie o co chodzi, bo ta muzyka przemawia lepiej niż wszystkie słowa. Tak samo jak „Flight”, który daje poczucie wolności, wystarczy jedynie zamknąć oczy. Albo początkowa niepewność i nieśmiałość, która chowa się w utworze „This is Clark Kent” by wybuchnąć siłą wielu instrumentów. To muzyczna opowieść, od której ciężko się oderwać i nie da się szybko zapomnieć."
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60157
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#431 Post autor: Adam » sob cze 22, 2013 14:32 pm

Cisek pisze:http://splay.pl/2013/06/18/hans-zimmer- ... oundtrack/

I wybrane myśli autora:

"Ten soundtrack wdziera się do umysłu i nie pozwala skupić na niczym innym. Po prostu działa. Dobrze działa."

"Zimmer jest znany ze skromności i skrytości ale jego dokonania są i będą wielkie, nawet jeśli brakuje mu tej iskry bożej, przebłysku geniuszu takich kompozytorów jak Wojciech Kielar, Howard Shore, czy Alfred Newman."

"Zimmer bardzo długo zastanawiał się nad fenomenem Supermana, szukał drogi do muzycznego podkreślenia jego historii ale nie chciał jej strywializować i ograniczyć do mocarnej nuty. Kompozytor znalazł rozwiązanie zastanawiając się nad śmiercią. Zdał sobie sprawę, że Supermana może zabić coś jeszcze poza kryptonitem. Otóż może pęknąć mu serce. Właściwie nie rozumiałem, o czym facet gada dopóki nie posłuchałem tej muzyki. I rzeczywiście, słychać w niej rozterkę, wątpliwości, obawę, nawet przerażenie."

"Jeśli odpalicie sobie kompozycję „Man of Steel” (Hans: Oryginal Sketchbook) zrozumiecie o co chodzi, bo ta muzyka przemawia lepiej niż wszystkie słowa. Tak samo jak „Flight”, który daje poczucie wolności, wystarczy jedynie zamknąć oczy. Albo początkowa niepewność i nieśmiałość, która chowa się w utworze „This is Clark Kent” by wybuchnąć siłą wielu instrumentów. To muzyczna opowieść, od której ciężko się oderwać i nie da się szybko zapomnieć."
mimo szczerych chęci, po prostu nie da się tej "recki" skomentować inaczej, niż tymi dwoma memami:

Obrazek

Obrazek
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13737
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#432 Post autor: Kaonashi » sob cze 22, 2013 14:36 pm

Cytat z tej recki:
Zimmer jest znany ze skromności i skrytości
:lol:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#433 Post autor: Paweł Stroiński » sob cze 22, 2013 14:38 pm

Nawet nie to, co mówisz.

Kompozycyjna prostota wydaje się przyjętym z góry założeniem Hansa, które jednak nie do końca broni się w kontekście muzyki akcji. Jedynka za oryginalność była po części protestem przeciwko jednemu z wielkich fanbojów Hansa, ktory twierdził, jak to ten score jest wybitnie oryginalny. Gość nie przeczyta tego tekstu, bo po pierwsze polskiego nie zna (angielskiego też nie, jego próby porozumiewania się po angielsku są słodkie), jest Hiszpanem, a po drugie i tak mnie zablokował na Facebooku, bo gdzieś indziej publicznie skrytykowałem jego spuszczanie się nad tym score. Generalnie przyjmuję zasadę, że jeśli ocena za oryginalność jest o dwie gwiazdki niższa niż za resztę, nie wpływa to na ocenę ogólną. Trochę zresztą zastanawiałem się czy jedynka czy dwójka, ale jednak postanowiłem być w tej sprawie konsekwentny. Natomiast Cristiada to nie tyle to, że zaniżam oceny tylko Hornerowi, ale tylko TEMU Hornerowi; po prostu Cristiada była w dużej mierze tekstem z góry założonym jako swego rodzaju tekst "polityczny", sprzeciwiający się pewnemu sposobowi spojrzenia Hornera na własną kompozycję.

W zasadzie moja jedyna polemika z Southallem i spółką polega nie na tym, że wystawiłem wyższą ocenę niż oni, a macie!, tylko na tym, że sądzę, że fakt, że film jest o Supermanie trochę nie pozwolił im dostrzec tego, o czym tak naprawdę jest to origin story. I tutaj moim zdaniem strzał w stopę samych filmowców (nie do końca jestem w stanie krytykować za to samego Hansa, który zrobił to, co zrobił w oparciu o to, co mu Snyder powiedział o tym, jaki jest film). O ile temat Człowieka ze stali jest bardzo ważny (w tym dla mnie osobiście), to nie wiem, czy dobrym pomysłem (choć potencjalnie wszystko, czego trzeba, tam jest!) było zrobienie tego w formie opowieści o tak ważnym dla Ameryki superbohaterze. Innymi słowy, sami się zapędzili w kozi róg, bo nikt z krytyki nie zwróci uwagi na to, co próbują powiedzieć o tożsamości i, chyba nawet, sensie życia, tylko na to, że jest to zrobiony śmiertelnie poważnie i patetycznie film o gościu, który umie latać, palić oczyma i reprezentuje "prawdę, sprawiedliwość i amerykański sposób życia".

Co do krytyki pewnych aspektów kompozycji. Oczywiście, zgadzam się - co sądzę skrytykowałem - że w przypadku muzyki akcji jest jak jest, tylko chciałbym zwrócić uwagę, że kiedy rytm z Terraforming (i z This Is Madness!) pojawił się 17 lat temu w Twierdzy, to nikt jakoś akurat po tym rytmie nie jechał. Znowu fakt, ze to Superman, a nie dzieciak, który nie wie, kim jest i co ma robić w życiu? Archaiczny sposób budowania atmosfery? Oczywiście, że tak, ponieważ nawet sam Hans powiedział, że te gitary to najlepszy analogowy pad, jaki w życiu słyszał. Innymi słowy, on traktował te nagrane gitary, czyli de facto, instrumenty akustyczne, jako syntezator. Oczywiście fajnie by było, gdyby dał jakąś polifonię, jakieś fajne partie na to, ale trzeba powiedzieć jedno.

Prostota tematyki i prostota całego brzmienia to nawrót do tego, co było 3 dekady temu i to nawrót zamierzony. Hans postanowił wrócić do źródeł (także w kwestii miksu), ponieważ, żeby powiedzieć, co chciał powiedzieć (ile osób słyszało Earth i zestawiało z takim Days of Thunder), wiedział, że musi wrócić do źródeł. Atak na technikę kompozytorską Hansa w tym przypadku uważam za niezbyt trafiony (a mówienie o analfabetyzmie wręcz za niesprawiedliwe) ze względu na to, że zapewne zastanawiając się w dość dużym lęku, co ma zrobić i co mu powiedział Snyder, zrobił to co zrobił z pełną świadomością. Można z tym polemizować, ale nie wiem, czy uczciwe jest krytykowanie techniki kompozytorskiej z perspektywy całości muzyki filmowej jako takiej, a nie patrzenie z perspektywy wewnętrznej.

Bo to jest to, co dokładnie chciałem zrobić - spojrzeć na score Hansa od wewnątrz, a nie od zewnątrz. Zobaczyć, co Zimmer robi, by opowiedzieć to, co chce opowiedzieć, i czy jest w tym konsekwentny. Skoro konsekwentny nie jest, to trzeba skrytykować wszelkie błędy, które w tej ścieżce wychodzą od środka. A trochę tych jest.

I uważam, że błędy narracyjne są ważniejsze niż to, czy Zimmer odwołuje się do Tangerine Dream i nie bierze pod uwagę osiągnięć ambientu w ostatnich latach. A to, co w tym score dobre, moim zdaniem jednak broni przed tym, co było złe. Co do tego, co powiedział Marek - nigdzie nie mówię, że pomysł, by dać dwa tematy, to coś wybitnie oryginalnego. Mówię tylko, że dzięki temu w jednym score Hansowi udaje się to, czego nie udało się przekonująco osiągnąć przez całą trylogię. A to chyba trochę co innego :)

Oceny za płytę jestem w stanie bronić z różnych perspektyw. O ile Incepcja bardzo urosła w moich oczach w ostatnich kilku latach (dochodząc prawie do poziomu miłości Wawrzyńca), to sądzę, że ocena była uczciwa i pokazała to, że nie każdy musi być jej fanem. I choć prywatnie bardzo chciałbym ją podwyższyć, nie zrobię tego, ze względu na to, że to by było nieuczciwe.

Co do Batmanów, poza TDKR, uważam, że we wszystkich wypadkach (BB, TDK - za długi album np.), wszystko się uczciwie zeruje, tak że wychodzi, że w odbiorze te score'y są na podobnym poziomie,

Awatar użytkownika
Agent
Zdobywca Oscara
Posty: 2049
Rejestracja: śr cze 29, 2011 10:02 am

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#434 Post autor: Agent » sob cze 22, 2013 14:39 pm

Pewnie te teksty wyżej skopiują, przetłumaczą na English, a potem wydadzą jakiś limited edition z MoS, gdzie w środku będzie książeczka z najlepszymi recenzjami.........;)

Teksty dobre :mrgreen: poprawiły mój dzień :mrgreen:

:mrgreen:

Pawła się już nie czepiajcie. Recenzja rzeczowa i przyjemnie się czyta :)

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6104
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: Hans Zimmer - MAN OF STEEL -- temat merytoryczny

#435 Post autor: kiedyśgrześ » sob cze 22, 2013 15:10 pm

o widzę, że dłuuuuugie noże i niedozwolone memy :wink: poszły w ruch :P to się lepiej nie wpychać, dodam tylko, że mix filmowy jest oczywiści różny od albumowego, smyczki się nagle pojawiają tu i ówdzie, no we Flight najbardziej znamienna różnica w odbiorze, czy na lepsze, sprawa gustu… a i nie znalazłem tego kawałeczka muzyki z wejścia do fortecy samotności (czy jak to się w tym filmie nazywa) na płycie, szkoda :(
Obrazek

ODPOWIEDZ