

Trochę się boję pisać, aby nie zostało to usunięte, ale zaryzykuję: Według mnie Shyamalalan to bardzo krótko trzymał dobry poziom. "Szósty Zmysł", "Niezniszczalny". "Znaki" już były słabe, a "Osada" broniła się stroną audiowizualną. I pewnie dlatego zdjęcia i piękna muzyka przysłaniały wady tego filmu. Dla mnie on zawsze był przeceniany, a Newsweek pewnie do końca będzie się wstydził za tę okładkę:Koper pisze:Ale w sumie trzeba jedno przyznać. JNH i tak dłużej trzymał dobry poziom jak Shyamalan.
Widzę, że Nolan tak Ci mózg spaczył, że piszesz durnoty. Osada to najlepszy film Nighta, z tej całej paczki najgorsze są w sumie Znaki, ale i tak zjadają na śniadanie większość dorobku Nolana, zwłaszcza Batmany. Podejrzewam jednak, że tak jak pozostałym widzom, tak i Tobie sedno tych filmów przysłoniły twisty, wobec czego ich po prostu nie zrozumiałeś. No, ale nie będę się produkował po raz 55 na ten sam temat, szczególnie, że i tak to wytną.Wawrzyniec pisze:"Szósty Zmysł", "Niezniszczalny". "Znaki" już były słabe, a "Osada" broniła się stroną audiowizualną. I pewnie dlatego zdjęcia i piękna muzyka przysłaniały wady tego filmu.
DanielosVK pisze:Ale ten score ma swoje pozytywy i smaczki, tylko po prostu nie widzi ich ten, kto spodziewał się kolejnego score'u na poziomie poprzednich Shyamalanów. Score całościowo jest raczej przeciętny, ale ma kilka ciekawych fragmentów i pomysłów (szczególnie ten fortepian), które mi się podobają.
To też fakt, zwłaszcza, że już chyba na KMFie mieliśmy podobna dyskusję i wtedy też się wyoutowałeś jako fan przed-girl-in-the-water-shayamalana. Ubolewam tylko, że brak argumentów zastępujesz Nolanem i Batmanem i uznaję to za mało-merytoryczne. OK z krytyki "Osady" jestem w stanie się wycofać, gdyż film mi się podobał, gdyż jest ładnie zrobiony, ma fajną obsadę, dobry klimat i śliczną muzykę. Jednak twist choć zaskakujący jednak trochę kładzie mi ten film. I wtedy nawet 2/3 fajne klimatyczne momenty odbiera się po tym twiście.Mefisto pisze:No, ale nie będę się produkował po raz 55 na ten sam temat, szczególnie, że i tak to wytną.
Skoro pamiętasz tamtą dyskusję to powinieneś też pamiętać argumenty. M. Night robi bardzo inteligentne filmy (może poza Happening, choć tam też głównie założenie jest kapitalne w swej prostocie i wcale nie tak fantastyczne, jakby się mogło wydawać), tyle tylko, że publika wciąż patrzy na niego przez pryzmat 6th sense (który zresztą sam w sobie został źle odebrany, ale mniejsza) i wymaga od niego kolejnych twistów, które zatrzymają im akcję serca.Wawrzyniec pisze:To też fakt, zwłaszcza, że już chyba na KMFie mieliśmy podobna dyskusję i wtedy też się wyoutowałeś jako fan przed-girl-in-the-water-shayamalana. Ubolewam tylko, że brak argumentów zastępujesz Nolanem i Batmanem i uznaję to za mało-merytoryczne.
W Osadzie masz 3 twisty, z czego najmocniejszy i najważniejszy jest ten pierwszy, który następuje po jakiejś pół godzinie. Tego ostatniego, do którego pijesz, można się domyśleć po jakichś 20 minutach filmu i tak naprawdę nie ma on większego znaczenia względem sedna fabuły, także sorry.Jednak twist choć zaskakujący jednak trochę kładzie mi ten film. I wtedy nawet 2/3 fajne klimatyczne momenty odbiera się po tym twiście.
j.w. Znaki to nie jest film o inwazji kosmitów, więc nawet jeśli podejść do tego filmu racjonalnie względem zachowania kosmitów (z których reżyser zrobił po prostu główne źródło strachu), to dalej ma więcej sensu, niż Batmany czy Prestiż, ale o tym rozmawialiśmy nawet na tym forum, więc możesz poszukać odpowiedziZa to stawianie "Znaków" tak wysoko i jeszcze pisanie, że "zjadają większość dorobku Nolana" chyba rzeczywiście zasługuje na markowe nożyce. Toż film ten pod względem niedorzeczności i braku logiki zjada na śniadanie całe TDKR. Kosmici mający problem z drewnem i wodą, zważywszy ile procent Ziemi to woda i lasy?
moim zdaniem za bardzo lekceważysz Śnieżke , to naprawdę dobra muzykafilold pisze:Niestety. Padaki kompletnej nie ma, ale mimo to jest dość słabo. Z całej płyty do 3 kawałków mógłbym wracać, bo jako jedyne przykuły moją uwagę (Leaving Nova Prime, Ghosting i After Earth). Akcja napisana słabo, a liryka gdzieś tam się tłukła w tle, ale bez rewelacji. Ze wszystkich przesłuchanych przeze mnie płyt Howarda, ta razem ze Śnieżką na samym dnie listy, czyli wracać do niej nie będę. Czekam z utęsknieniem na kolejną płytę JNH, która będzie miała takiego powera jak TLA lub taki finał jak Lady In The Water, ale obawiam się, że mogę się już nie doczekać.