Dlaczego filmówka?

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Dlaczego filmówka?

#31 Post autor: lis23 » ndz maja 12, 2013 21:52 pm

Ja tam nie musiałem żadnej Claudii kupować, gdyż szybko zakupiłem oryginał HP - zresztą, ja wtedy kupowałem muzę w dniu premiery a nawet wcześniej - premiery były chyba w poniedziałki, ale w Katowicach, MM mięli już w piątek :P
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Dlaczego filmówka?

#32 Post autor: Wawrzyniec » ndz maja 12, 2013 21:53 pm

Ja pozwolę sobie bezczelnie skopiować fragment z mego krótkiego opisu z głównej strony, gdyż jest on zarazem odpowiedzią na zadanie przez kiedyśgrzesia pytanie:
Moja miłość do muzyki filmowej jest wprost związana z moją miłością do filmu. Kocham kino, uwielbiam oglądać jak i podczas ich seansów zwracać uwagę na oprawę muzyczną. W sumie już od najmłodszych lat zwracałem uwagę na muzykę jaka grana jest w tle. I tak kreskówki z mego dzieciństwa jak „Kacze Opowieści” czy „Gumisie” nagrywałem na kasety VHS, łącznie z napisami końcowymi. Po to, aby móc się wsłuchiwać w muzykę. Pierwszym poważnym doświadczeniem z muzyką filmową był wypad do kina na „Park Jurajski”. Miałem wtedy 8 lat i oprócz niesamowitej przygody, świetnych efektów, także muzyka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. I nie rozumiałem dlaczego ludzie wychodzą w trakcie napisów końcowych, zamiast posłuchać tej wspaniałej muzyki. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że jej autorem jest John Williamsa. Co więcej, nie miałem pojęcia, kto to jest? Życie w niewiedzy miało jednak niedługo się zmienić, a wszystko za sprawą „Gwiezdnych wojen”. Jeżeli miałbym wybrać moment, w którym zaczęła się moja przygoda z muzyką filmową, to bez wahania powiedziałbym, że wszystko zaczęło się od „Gwiezdnej Sagi”. Filmy i świat wykreowany przez George’a Lucasa wywarł na mnie ogromny wpływ, także jak i na moją fascynację kinem. Odległa Galaktyka byłaby jednak pusta bez wspaniałej muzyki Johna Williamsa. I tak się właśnie zaczęło. Moim pierwszym soundtrackiem stało się „Mroczne widmo” z niesamowitym „Duel of the Fates”. Z czasem udało mi się zebrać całą kolekcją i do dnia dzisiejszego uważam „Gwiezdne wojny” całą serię, za największe, najlepsze i najważniejsze dokonanie w muzyce filmowej. I tak też do dnia dzisiejszego moim ulubionym kompozytorem pozostaje John Williams. Tym bardziej, że z czasem miałem jeszcze lepiej poznać jego niesamowitą filmografię. Nim to się jednak stało w roku 2000 poszedłem do kina na „Gladiatora”. Film mi się bardzo podobał, ale nie wiem czy nie jeszcze bardziej muzyka do niego. Niektóre stacje radiowe puszczały nawet przepiękny kawałek „Now We Are Free” z wokalem Lisy Gerrard. Mając jednak dość „polowania” na niego po stacjach radiowych, postanowiłem zakupić soundtrack. Tak właśnie poznałem muzykę Hansa Zimmera i byłem nie zachwycony. Najpierw „Gwiezdne wojny” potem „Gladiator”. Najpierw Williams, potem Zimmer. To właśnie dwójka tych kompozytorów wprowadziła mnie w świat muzyki filmowej i do dzisiaj cenię ich najbardziej. Z czasem dane mi było poznać więcej soundtracków Johna Williamsa, jak i Hansa Zimmera. Jednak uświadomiłem sobie, że nie tylko Williams i Zimmer komponują muzykę i poznając nowe filmy, czy też wracając do starych zacząłem poznawać, często na nowo, inne ścieżki dźwiękowe jak i kompozytorów. I tak jest aż do dnia dzisiejszego. I choć poznałem twórczość wielu kompozytorów to jednak pozycja Johna Williamsa jako mojego No.1 i Hansa Zimmer, jako mojego No. 2 jest niezachwiana.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Dlaczego filmówka?

#33 Post autor: Wojteł » ndz maja 12, 2013 21:57 pm

Trochę mnie zaskoczyłeś, bo myślałem, że napiszesz jeszcze raz to samo, tylko tak, żeby było jeszcze dwa razy dłuższe :P
hp_gof pisze:Nie no, z jednej strony niektórzy wskakują na Wawrzyńca i jego zamiłowanie do piękna kobiecego ubioru, a z drugiej strony na forum tworzy się całkiem spory już krąg czytelniczek Claudii :mrgreen:
Ciekawe co jeszcze ten wątek przyniesie ciekawego :P
Cholera, wydało się, jak ja, Templar i Kaonashi mieliśmy niecałe 10 lat, to co tydzień lataliśmy do kiosku, kupowaliśmy Claudię, a potem namiętnie czytaliśmy pod kocami. :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Dlaczego filmówka?

#34 Post autor: Wawrzyniec » ndz maja 12, 2013 22:00 pm

hp_gof pisze:Nie no, z jednej strony niektórzy wskakują na Wawrzyńca i jego zamiłowanie do piękna kobiecego ubioru, a z drugiej strony na forum tworzy się całkiem spory już krąg czytelniczek Claudii :mrgreen:
Właśnie. :roll: Dobra, przyznawać się kto ma na płytce "Across the Stars" z Ataku klonów z vivowego dodatku?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Dlaczego filmówka?

#35 Post autor: lis23 » ndz maja 12, 2013 22:02 pm

Ja mam tylko z " Filmu " jakąś składankę z muzą Williamsa, tam po raz pierwszy usłyszałem jeden z moich ulubionych utworów, marsz z " 1941 " Spielberga.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Templar

Re: Dlaczego filmówka?

#36 Post autor: Templar » ndz maja 12, 2013 22:07 pm

Wawrzyniec pisze:Właśnie. :roll: Dobra, przyznawać się kto ma na płytce "Across the Stars" z Ataku klonów z vivowego dodatku?
No jak wspomniałem przed chwilą, ja mam też tę płytkę :P

hp_gof

Re: Dlaczego filmówka?

#37 Post autor: hp_gof » ndz maja 12, 2013 22:16 pm

Wawrzyniec pisze:Ja pozwolę sobie bezczelnie skopiować fragment z mego krótkiego opisu z głównej strony, gdyż jest on zarazem odpowiedzią na zadanie przez kiedyśgrzesia pytanie:
Moja miłość do muzyki filmowej jest wprost związana z moją miłością do filmu. Kocham kino, uwielbiam oglądać jak i podczas ich seansów zwracać uwagę na oprawę muzyczną. W sumie już od najmłodszych lat zwracałem uwagę na muzykę jaka grana jest w tle. I tak kreskówki z mego dzieciństwa jak „Kacze Opowieści” czy „Gumisie” nagrywałem na kasety VHS, łącznie z napisami końcowymi. Po to, aby móc się wsłuchiwać w muzykę. Pierwszym poważnym doświadczeniem z muzyką filmową był wypad do kina na „Park Jurajski”. Miałem wtedy 8 lat i oprócz niesamowitej przygody, świetnych efektów, także muzyka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. I nie rozumiałem dlaczego ludzie wychodzą w trakcie napisów końcowych, zamiast posłuchać tej wspaniałej muzyki. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że jej autorem jest John Williamsa. Co więcej, nie miałem pojęcia, kto to jest? Życie w niewiedzy miało jednak niedługo się zmienić, a wszystko za sprawą „Gwiezdnych wojen”. Jeżeli miałbym wybrać moment, w którym zaczęła się moja przygoda z muzyką filmową, to bez wahania powiedziałbym, że wszystko zaczęło się od „Gwiezdnej Sagi”. Filmy i świat wykreowany przez George’a Lucasa wywarł na mnie ogromny wpływ, także jak i na moją fascynację kinem. Odległa Galaktyka byłaby jednak pusta bez wspaniałej muzyki Johna Williamsa. I tak się właśnie zaczęło. Moim pierwszym soundtrackiem stało się „Mroczne widmo” z niesamowitym „Duel of the Fates”. Z czasem udało mi się zebrać całą kolekcją i do dnia dzisiejszego uważam „Gwiezdne wojny” całą serię, za największe, najlepsze i najważniejsze dokonanie w muzyce filmowej. I tak też do dnia dzisiejszego moim ulubionym kompozytorem pozostaje John Williams. Tym bardziej, że z czasem miałem jeszcze lepiej poznać jego niesamowitą filmografię. Nim to się jednak stało w roku 2000 poszedłem do kina na „Gladiatora”. Film mi się bardzo podobał, ale nie wiem czy nie jeszcze bardziej muzyka do niego. Niektóre stacje radiowe puszczały nawet przepiękny kawałek „Now We Are Free” z wokalem Lisy Gerrard. Mając jednak dość „polowania” na niego po stacjach radiowych, postanowiłem zakupić soundtrack. Tak właśnie poznałem muzykę Hansa Zimmera i byłem nie zachwycony. Najpierw „Gwiezdne wojny” potem „Gladiator”. Najpierw Williams, potem Zimmer. To właśnie dwójka tych kompozytorów wprowadziła mnie w świat muzyki filmowej i do dzisiaj cenię ich najbardziej. Z czasem dane mi było poznać więcej soundtracków Johna Williamsa, jak i Hansa Zimmera. Jednak uświadomiłem sobie, że nie tylko Williams i Zimmer komponują muzykę i poznając nowe filmy, czy też wracając do starych zacząłem poznawać, często na nowo, inne ścieżki dźwiękowe jak i kompozytorów. I tak jest aż do dnia dzisiejszego. I choć poznałem twórczość wielu kompozytorów to jednak pozycja Johna Williamsa jako mojego No.1 i Hansa Zimmer, jako mojego No. 2 jest niezachwiana.
Wzruszyła mnie Twoja historia :(

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Dlaczego filmówka?

#38 Post autor: Wawrzyniec » ndz maja 12, 2013 22:19 pm

Po emoticonce widzę, że wzruszyła, ale nie do łez. :wink:

A zresztą nie napisałem niczego, czego by już i tak większość nie wiedziała.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Dlaczego filmówka?

#39 Post autor: Kaonashi » ndz maja 12, 2013 22:34 pm

Wojtek pisze: Cholera, wydało się, jak ja, Templar i Kaonashi mieliśmy niecałe 10 lat, to co tydzień lataliśmy do kiosku, kupowaliśmy Claudię, a potem namiętnie czytaliśmy pod kocami. :P
Ano wydało się :) Z tym że Claudia to miesięcznik :wink:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Dlaczego filmówka?

#40 Post autor: Wojteł » ndz maja 12, 2013 22:35 pm

Ja byłem takim zatwardziałym fanbojem, że dostawałem co tydzień :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
swordfish
Zdobywca Oscara
Posty: 3241
Rejestracja: śr gru 01, 2010 11:44 am
Lokalizacja: Polska

Re: Dlaczego filmówka?

#41 Post autor: swordfish » pn maja 13, 2013 12:49 pm

Wszyscy zaczynaliśmy od filmów dziecięcych. Czytam, że prawie większość od Menkena. A ja z kolei zacząłem od "W pustyni i w puszczy" - tej z muzyką Andrzeja Korzyńskiego. To był pierwszy film, który widziałem w kinie i już wtedy ilustracja muzyczna robiła na mnie wrażenie. Szkoda, że ten materiał nie został opublikowany na płycie.
Później pojawił się Pan Kleks i oszalałem na punkcie piosenek. Pierwszy soundtrack jaki miałem to "Podróże Pana Kleksa" na vinylu.
Byłem również pod wrażeniem "Star Warsa". Pamiętam jak w latach 80. na Międzynarodowych Targach Poznańskich zatrzymywałem się przy kołchoźniku-megafonie i wsłuchiwałem się w charatkerystyczne fanfary Johna Williamsa. Oczywiście, wtedy nie wiedziałem kto jest kompozytorem, bo na te rzeczy zacząłem zwracać uwagę później.
Pierwszy film na który samodzielnie poszedłem do kina to był Bond! James Bond, Tylko On! Pod koniec lat 80. zaczęły pojawiać się w kinach pierwsze filmy z zakazanej serii przygód Agenta 007. I na duzym ekranie po raz pierwszy usłyszałem cudowny głos Shirley Basey i jej "Moonraker". I chyba po raz pierwszy "goliznę" widziałem, w czołówce bondowskiej.
Później ilustrację "Moonrakera" prezentował Tomasz Beksiński w radiowej Dwójce. To były piekne czasy - płyty prezentowano w radiu w całości. Do dziś mam kasetę z nagranym "Moonrakerem" na Kasprzaku. Dzięki Tomkowi Beksińskiemu poznałem też Ennio Morricone - ciekawie opowiadał o utworze "Człowiek-Harmonijka", który stał się z miejsca dla mnie kultowym kawałkiem. W TV pojawił się serial "Tajemnice Sahary", czy też w nocy po kryjomu oglądałem "Frantica". I oczywiście zakupiłem sobie pirackie kasety z tymi scorami w zwykłej księgarni.
Wtedy chyba bardziej zwracano uwagę na muzykę. Nie zapomnę jak laski z mojej klasy prosiły, aby pani od muzyki zagrała kawałek Vladimira Cosmy z jakiegoś babskiego serialu, który właśnie wtedy emitowano. Tak, laska wyraźnie mówiła, że to Cosma. Dzisiaj taka laska gimnazjalna to tylko Bieber'a ma w głowie. :( Był też Clannad i jego "Robin Hood", "Miami Vice", "Twin Peaks" - bardzo często można było to usłyszeć w radiu i dużo osób nuciło tą muzykę. Ja specjalnie także nagrałem przystawiając magnetofon do telewizora czołówkę "Dynastii" - Bill Conti dawał czadu co niedziela - cała Polska oglądała!
Pojawiło się "300 mil do nieba" i wtedy zakochałem się w muzyce Michała Lorenca. Ta miłość trwa do dziś. Pierwszym CD jaki zakupiłem były "Psy 2. Ostatnia Krew". Ówczesne Radio ESKA bardzo często "katowało" słuchaczy "Hawajami" z tego krążka.

hp_gof

Re: Dlaczego filmówka?

#42 Post autor: hp_gof » pn maja 13, 2013 12:53 pm

Wow. Każde pokolenie ma ciekawe początki :) Świetny jest ten temat :!:

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Dlaczego filmówka?

#43 Post autor: Kaonashi » pn maja 13, 2013 12:54 pm

kiedyśgrześ pisze:Ooooo fajnie, że jest kilka postów, wieczorem napiszę coś od siebie, jeśli nadal będę trzeźwy :wink:
Czyli jednak zapił :P
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
swordfish
Zdobywca Oscara
Posty: 3241
Rejestracja: śr gru 01, 2010 11:44 am
Lokalizacja: Polska

Re: Dlaczego filmówka?

#44 Post autor: swordfish » pn maja 13, 2013 13:14 pm

Koniec lat 90. to internet - stopklatka, imdb, strony wytwórni filmowych.
W 2000 rok poznałem co to są pliki mp3 i po raz pierwszy ściągnęłem "Gladiatora" Zimmera. Słuchałem klika miesięcy przed oficjalną premierą. A potem się głowiłem jak wyciągnąć to z komputera na uczelni do domowego użytku. Bo w domu kompa nie miałem.

Templar

Re: Dlaczego filmówka?

#45 Post autor: Templar » pn maja 13, 2013 13:35 pm

swordfish pisze:Później pojawił się Pan Kleks i oszalałem na punkcie piosenek. Pierwszy soundtrack jaki miałem to "Podróże Pana Kleksa" na vinylu.
Piosenki z Kleksa to ja też uwielbiałem, całymi dniami to puszczałem, mam na winylu pierwszą część i w sumie to była pierwsza rzecz jakiej słuchałem z jakiegoś nośnika. Bo mieliśmy początkowo tylko adapter, później dopiero doszedł magnetofon, a pierwszym odtwarzaczem CD jaki miałem było PlayStation 1 :D

ODPOWIEDZ