Hej pamiętacie skąd w ogóle zainteresowanie muzyką filmową
Dlaczego filmówka?
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Dlaczego filmówka?
Temat na niedzielę
Hej pamiętacie skąd w ogóle zainteresowanie muzyką filmową
Wszyscy oglądają filmy, ale niekoniecznie wszyscy zaraz biegną po płyty Williamsa do sklepu, czy na peb
W związku z innym wątkiem przypomniałem sobie jak to było ze mną, bardzo prozaicznie niestety, ktoś chciałby się wywnętrzyć
czy już mam temat skasować

Hej pamiętacie skąd w ogóle zainteresowanie muzyką filmową
Re: Dlaczego filmówka?
Ja obejrzalem Imperium Kontratakuje i potem Batmana Burtona na vhsie po raz pierwszy no i sie zaczela milosc do filmowki 
- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1273
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: Dlaczego filmówka?
najpierw zaczelo sie od Godzilli gdzie pokochalem muzyke Ifukube
Nastepnie Rambo i muza Goldsmitha zatwoerdzila te milosc do filmowki 
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Dlaczego filmówka?
W moim przypadku ciężko powiedzieć. Od dziecka podobały mi się tematy filmowe, zwłaszcza ze spaghetti westernów. Na Jurassic Park poszedłem drugi raz do kina bardziej dla scen z muzyką Johna, niż dla dinozaurów, na kasetach magnetofonowych miałem muzę z "Króla Lwa" czy "Robin Hooda: księcia złodziei" (ale wtedy to mi się bardzo ballada Adamsa podobała i przyznam, ze dlatego kupiłem:D). Aczkolwiek pierwszy score, który mi się pamiętam, że naprawdę podobał to było parę lat wcześniej i był to "Robin of Sherwood" Clannadu, toż z 7 lat miałem wtedy. Aczkolwiek wówczas dostępność muzyki filmowej w jeszcze PRL to żadna była. Gdzieś to potem troszkę zeszło na plan dalszy (pomijając np. kas i jakoś wiele lat później dopiero z pełną świadomością zacząłem sięgać po filmówkę. Chyba stało się to jakoś - aż głupio przyznać - po "The Time Machine" Badelta. Pewnie dlatego, ze chłop mocno się inspirował innymi i mi przypomniał piękne klasyki. I wtedy zacząłem kopać w temacie. 
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Dlaczego filmówka?
Bardzo skrótowo, bo mi się nie chce rozpisywać:
Dumka na dwa serca -----> Twierdza -------> reszta
Dumka na dwa serca -----> Twierdza -------> reszta
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: Dlaczego filmówka?
Super post Koper, właśnie o to mi chodziło, jakąś historię, jakieś wspominki, mniejsza o tytuł, czy kompozytoraKoper pisze:W moim przypadku ciężko powiedzieć. Od dziecka podobały mi się tematy filmowe, zwłaszcza ze spaghetti westernów. Na Jurassic Park poszedłem drugi raz do kina bardziej dla scen z muzyką Johna, niż dla dinozaurów, na kasetach magnetofonowych miałem muzę z "Króla Lwa" czy "Robin Hooda: księcia złodziei" (ale wtedy to mi się bardzo ballada Adamsa podobała i przyznam, ze dlatego kupiłem:D). Aczkolwiek pierwszy score, który mi się pamiętam, że naprawdę podobał to było parę lat wcześniej i był to "Robin of Sherwood" Clannadu, toż z 7 lat miałem wtedy. Aczkolwiek wówczas dostępność muzyki filmowej w jeszcze PRL to żadna była. Gdzieś to potem troszkę zeszło na plan dalszy (pomijając np. kas i jakoś wiele lat później dopiero z pełną świadomością zacząłem sięgać po filmówkę. Chyba stało się to jakoś - aż głupio przyznać - po "The Time Machine" Badelta. Pewnie dlatego, ze chłop mocno się inspirował innymi i mi przypomniał piękne klasyki. I wtedy zacząłem kopać w temacie.
@Agent No i co żeś począł w mrocznych czasach VHS z tym Batmanem, mama dała pięć dych, a płyta była w najbliższym sklepie
Re: Dlaczego filmówka?
Łatwo, cze niełatwo gdyby nie internet, to byśmy nie słyszeli 99% scorów o działalności na tym forum nie wspominając 
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Dlaczego filmówka?
To byl koniec lat 80-tych i poczatek 90-tychkiedyśgrześ pisze: @Agent No i co żeś począł w mrocznych czasach VHS z tym Batmanem, mama dała pięć dych, a płyta była w najbliższym sklepiebo Michał to chyba z racji wieku miał już łatwo
Po VHSie oczywiscie przyszla pora na kasety z muzyka filmowa
W polowie lat 90-tych to pierwsze plyty ze scorami zaczalem sobie sprawiac
-
hp_gof
Re: Dlaczego filmówka?
Oooooo, szykują się wyznania i wspomnienia niczym 90-letnich dziadków. Sooooł słiiiit 
Ja proponuję jeszcze dorzucić do tematu drugi ciekawy wątek - JAK SIĘ ZACZĘŁA MIŁOŚĆ DO MUZYKI SWOJEGO ULUBIONEGO KOMPOZYTORA(-ÓW)?
Widzę, że większość zaczęła przygodę z filmówką od dużych projektów: Gwiezdne Wojny, Batman, Godzilla, Jurassic Park etc.
No cóż, ja tylko potwierdzę tę zależność, tylko że ja jestem już z pokolenia Harry'ego Pottera
Kiedy zaczęły wychodzić filmy miałem tyle lat co Harry mniej więcej (jestem z rocznika Daniela Radcliffe'a). I o ile byłem świadomy muzyki do dwóch pierwszych części HP, to chyba dopiero Więzień Azkabanu i "Buckbeak's Flight" sprawiły, że poszedłem na ten film do kina 3 razy (!), w tym po raz pierwszy 3 dni przed premierą
Pamiętam jak słuchałem na merlin.pl 30-sekundowych klipów tego score'u, żeby utrwalić sobie wszystkie motywy
I jako fan HP kibicowałem Więźniowi, żeby zgarnął Oscara za score, więc chyba obadałem wtedy konkurencję, a przy okazji pokochałem Lemony Snicket's A Series of Unfortunate Events Thomasa Newmana. Od kolejnego roku oglądałem wszystkie filmy oscarowe i słuchałem score'ów. Alexandre'a poznałem przy nominacji za Królową - film mi się mega podobał, score też wyszedł mu niezły, choć wtedy byłem fanem Notatek o skandalu Glassa, z Królowej najbardziej chyba kręcił mnie utwór People's Princess... A potem Benjamin Button sprawił, że zacząłem go śledzić na bieżąco 
Ale! Przed Więźniem Azkabanu, a równolegle do pierwszych części HP był oczywiście Władca Pierścieni i pamiętam jak moja koleżanka z gimnazjum, która była fanką LOTRa przegrywała mi płytki z muzyką
A generalnie przygoda z samym filmem to chyba zaczęła się w związku z adaptacjami literatury polskiej - Ogniem i mieczem i Pana Tadeusza co prawda nie widziałem w kinie, ale potem oglądałem na VHSie, Zemsta mi się strasznie podobała z muzyką Kilara, Quo Vadis (nauczyłem się nawet śpiewać pieśń Nerona
i zaśpiewałem ją na weselu mojej siostry ciotecznej po zabraniu jej buta, a ludzie oczy tylko wytrzeszczali czemu śpiewam o zgliszczach płonącej Troi
ale to jedyna piosenka, która mi przyszła wtedy do głowy), Przedwiośnie w telewizji, Stara Baśń, która okazała się denna, ale Dębski nawet nawet mi się wtedy spodobał. I jeszcze Pianista, ale to już nie ekranizacja. No i potem zsumowując te wszystkie zainteresowania, w liceum wziąłem dwa razy udział w ogólnopolskim konkursie wiedzy o filmie i dotarłem do finału, który odbywał się w Gdańsku. Uczyłem się historii kina i wtedy zakochałem się w Bergmanie, zacząłem masowo wykupywać kolekcje DVD z wszystkimi filmami Wajdy, Polskiej Szkoły Filmowej, Kina Radzieckiego, Bergmana, Almodóvara, Felliniego itd itd. A potem poszedłem na studia i z tego wszystkiego do tej pory to chyba pozostało najsilniejsze zamiłowanie do muzyki filmowej i zamiłowanie do oglądania filmów, ale nie w takiej ilości jak kiedyś. A na półce wciąż czeka mnóstwo książek filmoznawczych do nadrobienia 
Wiem, miałem dziwne dzieciństwo
Ja proponuję jeszcze dorzucić do tematu drugi ciekawy wątek - JAK SIĘ ZACZĘŁA MIŁOŚĆ DO MUZYKI SWOJEGO ULUBIONEGO KOMPOZYTORA(-ÓW)?
Widzę, że większość zaczęła przygodę z filmówką od dużych projektów: Gwiezdne Wojny, Batman, Godzilla, Jurassic Park etc.
No cóż, ja tylko potwierdzę tę zależność, tylko że ja jestem już z pokolenia Harry'ego Pottera
Ale! Przed Więźniem Azkabanu, a równolegle do pierwszych części HP był oczywiście Władca Pierścieni i pamiętam jak moja koleżanka z gimnazjum, która była fanką LOTRa przegrywała mi płytki z muzyką
A generalnie przygoda z samym filmem to chyba zaczęła się w związku z adaptacjami literatury polskiej - Ogniem i mieczem i Pana Tadeusza co prawda nie widziałem w kinie, ale potem oglądałem na VHSie, Zemsta mi się strasznie podobała z muzyką Kilara, Quo Vadis (nauczyłem się nawet śpiewać pieśń Nerona
Wiem, miałem dziwne dzieciństwo
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3276
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: Dlaczego filmówka?
Władca Pierścieni, a przedtem Dinozaur. Jakoś zawsze lubiłem filmy z dobrą muzyką do nich, takie się najlepiej zapamiętuje.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9395
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Dlaczego filmówka?
Pierwszy soundtrack, jaki zakupiliśmy to był Król lew na kasecie, ale, o ile jako dzieciak słuchałem score'u niż piosenek (miałem wtedy ok. 10 lat), to nazwisko Hans Zimmer zakonotowałem dopiero przy filmie, który rozpoczął moją pasję filmową i muzycznofilmową. Patrząc z perspektywy reżysera, niestety wybór okazał się kulą w płot, ale cóż. Potem doceniłem zupełnie inne filmy
.
Była to Twierdza.
Była to Twierdza.
Re: Dlaczego filmówka?
Kaonashi pisze:Bardzo skrótowo, bo mi się nie chce rozpisywać:
Dumka na dwa serca -----> Twierdza -------> reszta
Paweł Stroiński pisze:Potem doceniłem zupełnie inne filmy.
Była to Twierdza.
Miałem przeczucie, ze od Twierdzy zaczynaliscie
Mnie brat zawsze tym katowal w nocy z wiezy i spac mi nie dawal
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9896
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Dlaczego filmówka?
Jak to nie?I jeszcze Pianista, ale to już nie ekranizacja

To ja zaraz walnę nudnego i standardowego posta na temat początków z muzyką filmową. Jak na razie największy i dośc zaskakujący elaborat walnął hp_gof
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1230
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: Dlaczego filmówka?
W moim przypadku przygoda z muzyką filmową rozpoczęła się bodajże od Gwiezdnych Wojen. Był to jeszcze okres (końcówka lat 80), w którym to w prymitywny sposób nagrywałem na "jamnika" fragmenty które mi się podobały. Oczywiście był Batman, Robin Hood. Po premierze Króla Lwa dostałem od taty soundtrack na kasecie. I można powiedzieć, że tak na dobre po przesłuchaniu utworu To Die For... wszystko się zaczęło. Pierwsza kaseta z muzyka Hansa, a rok później kupiona w osiedlowym!!! sklepie płyta z Power of One 
