#168
Post
autor: Paweł Stroiński » pn kwie 01, 2013 16:01 pm
Naprawdę należy uważać, jednak. To znaczy powiem tak.
Anioły i demony to score bardzo elektroniczny z minimalną ilością żywych instrumentów (smyczki, 4 fagoty, trąbka, dwa puzony). I Zimmer mówił, jak to elektronika reprezentuje naukę, a chór (zresztą samplowany, bo Hans bał się, że ta muzyka jest zbyt szybka, jeśli o tempo chodzi, na żywy chór) reprezentuje religię.
Naprawdę? Takie "intelektualne" zaplecze mógłby sobie wymyślić Jablonsky, żeby zrobić coś porządnego. Moim zdaniem Hans stwierdził, że się pobawi w robienie czegoś fajnego i ekscytującego, pierwszy raz od połowy lat 90. i się pobawi elektroniką w oparciu o materiał tematyczny (który raz mówił, że miał odrzucić, potem mówił, że przecież Chevaliers de Sangreal zawsze był tematem Langdona).
Najlepiej się z Hansem gada jakiś rok po wydaniu score'u, jak mówi zupełnie na spokojnie. Wtedy nie jest aż tak związany PR-em. Poza tym, z nim trzeba rozmawiać precyzyjnie i pytać o strukturę ścieżki. Wtedy nie wali PR-u (jaki to byłem oryginalny), ale tłumaczy pojedyncze pomysły, jak na przykład taka anegdotka o score sprzed w tej chwili 10 lat:
Wziąłem sobie kiedyś do ręki książeczkę do Ostatniego samuraja. Dostrzegłem, że w orkiestrze nie ma w ogóle altówek (kontrabasy, wiolonczele, skrzypce). Hans pokazał się akurat na Facebooku i go spytałem, dlaczego nie podpisał (nie ma?) altówek w tym score, na co powiedział mi:
"Pewnie dlatego, że rozszerzyłem sekcję wiolonczel. Wiolonczele brzmią bardziej [daleko] wschodnio. I tak mają bardzo podobny zasięg. Altówkom się to może nie podobać, ale cóż". Precyzyjnie (z lekkim humorem, czego nie udało mi się oddać w przekładzie), bez nadmiernego chwalenia się, choć pewnie z zadowoleniem, że ktoś go pyta o takie szczegóły.