Ennio Morricone
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
Mam jedno pytanie o In the Line of Fire (które znałem już wcześniej), bo wyleciało mi z głowy... Który kawałek pochodzi z ostatniej akcji w windzie?
Recka Clemmensena to epic fail, zawsze uważałem, że Main Title (z tymi zajebistymi partiami na trąbkę) to geniusz (czyli kawałek tytułowy).
Co do mojej nieznajomości, to tyczy się ona głównie włoskich score'ów, w jednym przypadku jestem wściekły na siebie, bo znam score (choć nie słuchałem go często), a nie znam *filmu*, czyli Cinema Paradiso. Tak, wiem, jaki to fail.
Generalnie, jakbym miał mówić tak bardzo ogólnie, to lubię jego trudne rzeczy i zawsze lubiłem. Na przykład ja jestem jednym z pewnie niewielu na świecie miłośników albumu z The Thing (które znałem wcześniej od filmu), a na Humanity Part II miałem ostatnio ostrą fazę. Lala czy nie Lala, jednym z moich ukochanych kawałków Ennio pozostaje np. On the Rooftops z Nietykalnych, itd. Generalnie jego dysonanse lubię i eksperymenty.
Polecałeś mi Fateless, które recenzowałem lata temu i wciąż bardzo lubię. Moje ukochane tematy Ennio to, jak na razie, Days of Heaven (mówię o temacie miłosnym) i Nostromo (tam dwa, po pierwsze tytułowe Nostromo, po drugie The Tropical Variation). Misja to geniusz, Once Upon a Time in America - moja recenzja jest znana zapewne.
Czasem znam rzeczy oczywiste, ale niecałe score'y. I nie zgodzę się z Koprem, że Dobry, zły i brzydki (z którego znałem klasyczne tematy, czyli oczywiście main title i Ecstasy of Gold, które nawet słyszałem na żywo) się przejada na tym rozszerzonym albumie. Zdarzało się też, że słuchałem czegoś z innych względów niż wybitność danego score'u i że trzeba go znać - do przesłuchania Secrets of the Sahara skłoniły mnie powtarzane i prawdziwe uwagi dotyczące Kerim i Gladiatora.
Nostromo przesłuchałem chyba pod wpływem recki u nas na stronie i opadła mi kopara, ale to parę lat temu.
Recka Clemmensena to epic fail, zawsze uważałem, że Main Title (z tymi zajebistymi partiami na trąbkę) to geniusz (czyli kawałek tytułowy).
Co do mojej nieznajomości, to tyczy się ona głównie włoskich score'ów, w jednym przypadku jestem wściekły na siebie, bo znam score (choć nie słuchałem go często), a nie znam *filmu*, czyli Cinema Paradiso. Tak, wiem, jaki to fail.
Generalnie, jakbym miał mówić tak bardzo ogólnie, to lubię jego trudne rzeczy i zawsze lubiłem. Na przykład ja jestem jednym z pewnie niewielu na świecie miłośników albumu z The Thing (które znałem wcześniej od filmu), a na Humanity Part II miałem ostatnio ostrą fazę. Lala czy nie Lala, jednym z moich ukochanych kawałków Ennio pozostaje np. On the Rooftops z Nietykalnych, itd. Generalnie jego dysonanse lubię i eksperymenty.
Polecałeś mi Fateless, które recenzowałem lata temu i wciąż bardzo lubię. Moje ukochane tematy Ennio to, jak na razie, Days of Heaven (mówię o temacie miłosnym) i Nostromo (tam dwa, po pierwsze tytułowe Nostromo, po drugie The Tropical Variation). Misja to geniusz, Once Upon a Time in America - moja recenzja jest znana zapewne.
Czasem znam rzeczy oczywiste, ale niecałe score'y. I nie zgodzę się z Koprem, że Dobry, zły i brzydki (z którego znałem klasyczne tematy, czyli oczywiście main title i Ecstasy of Gold, które nawet słyszałem na żywo) się przejada na tym rozszerzonym albumie. Zdarzało się też, że słuchałem czegoś z innych względów niż wybitność danego score'u i że trzeba go znać - do przesłuchania Secrets of the Sahara skłoniły mnie powtarzane i prawdziwe uwagi dotyczące Kerim i Gladiatora.
Nostromo przesłuchałem chyba pod wpływem recki u nas na stronie i opadła mi kopara, ale to parę lat temu.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: Ennio Morricone
The Thing to Megakult, nie mam oryginalnej płyty, pewnie wznowią w Varese Encore i się rozejdzie w dzień
In the Line of Fire to w sumie jego kotlet, coś jak Hansowe produkcje lat ostatnich, wszystko to już było u Enrike wcześniej
a skoro dysonanse i poprzednio pojawiła się Misja na Marsa, to polecam Disclosure

za grosze można z drugiej ręki nabyć,
no i oczywiście ubermegakulta (dla mnie) jak nie znasz Paweł polecam
http://www.youtube.com/watch?v=Nd69eOw1hCA
http://www.youtube.com/watch?v=fzfFNf11MEQ
http://www.youtube.com/watch?v=wMPI6qCX0Os

In the Line of Fire to w sumie jego kotlet, coś jak Hansowe produkcje lat ostatnich, wszystko to już było u Enrike wcześniej

a skoro dysonanse i poprzednio pojawiła się Misja na Marsa, to polecam Disclosure
za grosze można z drugiej ręki nabyć,
no i oczywiście ubermegakulta (dla mnie) jak nie znasz Paweł polecam

http://www.youtube.com/watch?v=Nd69eOw1hCA
http://www.youtube.com/watch?v=fzfFNf11MEQ
http://www.youtube.com/watch?v=wMPI6qCX0Os
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
ja tak napisałem???Paweł Stroiński pisze:Dobry, zły i brzydki (z którego znałem klasyczne tematy, czyli oczywiście main title i Ecstasy of Gold, które nawet słyszałem na żywo) się przejada na tym rozszerzonym albumie.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
"Na pewno więc nawet to wydanie nie jest wydaniem "complete", ale i bardzo dobrze. Bowiem momentami już tutaj możemy odczuwać pewnie przesyt zbędnego materiału. "
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
Taa... bo bodaj między utworami 12 a 19 to chyba w kółko dwa tematy w różnych aranżacjach tylko lecą, ta wojskowa elegia powtarza się, co w filmie oczywiście wynika z fabuły, ale na albumie to chronologiczne umiejscowienie w tym akurat fragmencie albumu nie jest zbyt szczęśliwe. Takie jest moje zdanie.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
Mam pytanie o Uccellacci e Ucellini... Ktoś wie, kto to śpiewa w Main Title? Zobaczyłem kiedyś napisy początkowe na youtube i się tak uśmiałem, że ściągnąłem cały score 

Re: Ennio Morricone
Sam kiedyś linkowałem
I ten wykon też:
https://www.youtube.com/watch?v=JvUDVQhfgaA
A jeśli chodzi o pytanie, to ten song śpiewa w oryginale Domenico Modugno.

https://www.youtube.com/watch?v=JvUDVQhfgaA
A jeśli chodzi o pytanie, to ten song śpiewa w oryginale Domenico Modugno.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
Swoją drogą ciekawe czy to reżyser wymyślił taki koncept do main titlesów, czy Ennio, czy obaj... anyway, chyba muzycznie najoryginalniejsze main titlesy ever wyszły 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Ennio Morricone
To samo pytanie sobie zadaję. Fajnie byłoby obejrzeć film. Może by i recka powstała nawet. Swoją drogą, to Main Titles mi się lekko z westernami kojarzy.
Re: Ennio Morricone
Obstawiałbym Pasoliniego ze względu na jego nietypową twórczość, choć jak wiemy Enniowi też nie brakowało pomysłów.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Ennio Morricone
http://www.amazon.co.uk/Hawks-Sparrows- ... d+SparrowsPaweł Stroiński pisze:To samo pytanie sobie zadaję. Fajnie byłoby obejrzeć film.
Re: Ennio Morricone
https://www.youtube.com/watch?v=ifdJUXnKqSsMefisto pisze:http://www.amazon.co.uk/Hawks-Sparrows- ... d+SparrowsPaweł Stroiński pisze:To samo pytanie sobie zadaję. Fajnie byłoby obejrzeć film.

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Ennio Morricone
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.