
GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
A jak ktoś napisze muzykę strasznie przypominającą Beethovena to to jest romantyzm, czy stylizacja na romantyzm (ew. neoromantyzm)? Albo jak ktoś napisze score z klawesynem, fagotem, klarnetem, pierdyliardem ozdobników i bogatą polifonia, to napisal barok, czy utwór stylizowany na barok? Pomyśl trochę, grzesiu 

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Właśnie. Kawałek Ci zajeżdżał GA i od razu przypisujesz wszystko do GA? Tak to się okaże że Golden Age trwa nadal, bo zawsze jakieś fragmenty w podobnej stylistyce się znajdą u kogoś. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
ale przecież to nie ja wymyślam sztuczne podziały i szufladki w świecie progresji ewolucyjnej raczej niż rewolucyjnej, mój wewnętrzny buntownik się uaktywnił i tyleWojtek pisze:A jak ktoś napisze muzykę strasznie przypominającą Beethovena to to jest romantyzm, czy stylizacja na romantyzm (ew. neoromantyzm)? Albo jak ktoś napisze score z klawesynem, fagotem, klarnetem, pierdyliardem ozdobników i bogatą polifonia, to napisal barok, czy utwór stylizowany na barok? Pomyśl trochę, grzesiu

- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Wydaje mi się, że ten folkowy temacik nie jest, ale też nie pamiętam - spytaj Hornerowców, o ile się przyznają.Wojtek pisze:A Elora Danan nie jest przypadkiem kopią z Schuberta? (Jak się mylę, to proszę o sprostowanie, ale Horner tyle narżnął w tym scorze, że sam nie wiem co od kogo podpierniczył, a i scoru na pamięć nie znam, rzadko go słucham![]()

Bo teraz szukam innych konwencji w muzyce filmowej. Przez parę lat namiętnie i z przyjemnością słuchałem GA, bo mi imponowała ta narracyjna precyzja. A teraz skłaniam się ku muzyce, która mniej opowiada, a bardziej interpretuje film - stąd Barry, Fielding, Desplat i tym podobni. A im więcej się słucha takich krótkich, skondensowanych score'ów, tym trudniej potem wrócić do dwu- czy trzy-płytowców.Wawrzyniec pisze:to chyba niedawno Marek napisał, że on sam już nie wraca do GOLDEN AGE'u. O ile moje pytanie nie będzie zbyt śmiałe, to czy mógłbym się dowiedzieć czy są jakieś szczególne powody, motywy?

Grześ powiedział jedną mądrą rzecz, że wszystkie granice są płynne.czy "Exodus" który jest z 1960 roku to jeszcze można uznać za GOLDEN AGE, czy już nie?


Tomek Goska odnośnie tych historycznych kwestii miałby na pewno coś do powiedzenia, zwłaszcza że sporo profesjonalnych lektur na ten temat przerobił.

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
golden age to byłą tak hermetyczną epoką, że wystarczy posłuchać Ben Hura, Cyda, Quo Vadis, Króla Królów, Egipcjanina, Cleopatrę, Egipcjanina, Robe i How The Wes Was Won i więcej nie trzeba już w zasadzie nic słuchać (poza doprawdy drobnymi wyjątkami), bo niczym więcej zaskoczyć ta epoka nie może...
#FUCKVINYL
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Idź potrolluj gdzie indziej, tu dorośli rozmawiają. 

- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
W Polsce chyba niezbyt wiele się takich publikacji ukazało?Tomek Goska odnośnie tych historycznych kwestii miałby na pewno coś do powiedzenia, zwłaszcza że sporo profesjonalnych lektur na ten temat przerobił.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14345
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Wojtek pisze:A jak ktoś napisze muzykę strasznie przypominającą Beethovena to to jest romantyzm, czy stylizacja na romantyzm (ew. neoromantyzm)? Albo jak ktoś napisze score z klawesynem, fagotem, klarnetem, pierdyliardem ozdobników i bogatą polifonia, to napisal barok, czy utwór stylizowany na barok? Pomyśl trochę, grzesiu
Hmmm ... a jak nazwać coś takiego, co Elton John wysmażył do filmu ( nie wiem, czy to w ogóle można nazwać filmem ) " The Muse " a co brzmi właśnie jak muzyka romantyczna, barokowa?
na YT tego nie ma

Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
To ja jednak zlinkuję sampelek moje ulubionego tracka z Muse:
http://www.amazon.com/Better-Have-A-Gift/dp/B001O01MJS
Tutaj reszta:
http://www.amazon.com/The-Muse-Original ... B00000K1FQ
http://www.amazon.com/Better-Have-A-Gift/dp/B001O01MJS
Tutaj reszta:
http://www.amazon.com/The-Muse-Original ... B00000K1FQ
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Klasyczna nie mylić z poważną sądząc po linku Kaonashiego, w całości nie słuchałem i nie mam zamiarulis23 pisze:Hmmm ... a jak nazwać coś takiego, co Elton John wysmażył do filmu ( nie wiem, czy to w ogóle można nazwać filmem ) " The Muse " a co brzmi właśnie jak muzyka romantyczna, barokowa?
na YT tego nie ma

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Marek Łach pisze:Idź potrolluj gdzie indziej, tu dorośli rozmawiają.

Ale gdzie biedny pójdzie? Na forum s.pl? Istnieje coś takiego jeszcze?

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
O tego mam nawet oryginalne dwupłytowe wydanie.Adam pisze: How The West Was Won.

Marek Łach pisze:Bo teraz szukam innych konwencji w muzyce filmowej. Przez parę lat namiętnie i z przyjemnością słuchałem GA, bo mi imponowała ta narracyjna precyzja. A teraz skłaniam się ku muzyce, która mniej opowiada, a bardziej interpretuje film - stąd Barry, Fielding, Desplat i tym podobni. A im więcej się słucha takich krótkich, skondensowanych score'ów, tym trudniej potem wrócić do dwu- czy trzy-płytowców.Wawrzyniec pisze:to chyba niedawno Marek napisał, że on sam już nie wraca do GOLDEN AGE'u. O ile moje pytanie nie będzie zbyt śmiałe, to czy mógłbym się dowiedzieć czy są jakieś szczególne powody, motywy?)
Ale jednak widzę, że dla Ciebie nie było problemu i czerpałeś radość z tych kolosów. Czyli np. odpalałeś sobie "Ben Hura", potem zaraz "Cyda", następnie "Spartacusa", i tak pod rząd. Respect, ja często po takim jednym soundtracku jestem tak wymęczony, że nie myślę o braniu kolejnego. I pewnie w tym leży u mnie problem, że jakoś niechętnie do tych soundtracków wracam, przez ich ogrom. I z czasem trudniej się na takiej muzyce skoncentrować.
By the way, to najnowsze wydanie "Dzikiej Bandy" Fieldinga, będzie rzeczywiście nieźle "skondensowane"

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Golden Age jest ciekawe pod tym względem, że faktycznie, często przeraża rozmiarem i rozmachem (dlatego rzadko słucham), ale także jeśli już słuchać, to nie potrafię sobie inaczej wyobrazić, niż w całości, ponieważ cała moc Golden Age nie opiera się na tym, jak to cudownie i klasycznie jest pisane na orkiestrę, ale na tym, że to są ścieżki, które działają strukturą (tak mi się wydaje) niż czymkolwiek innym. To samo jest ze starymi Gwiezdnymi wojnami. Można sobie zrobić serię highlightów, ale te ścieżki nie będą działać tak genialnie, póki ich nie posłuchamy w ich kompletnych wydaniach.
Swoją drogą, jeśli o Williamsa chodzi, to jest bardzo ciekawe, że w tym samym roku (co potwierdza tezę Grzesia dotyczącą wielkiej niejednolitości nurtów w muzyce filmowej; to samo jest zresztą w muzyce klasycznej przecież), Williams napisał jakby apoteozę Silver Age w jego orkiestrowej formie (mówię tutaj o Black Sunday i o tym, jak Williams wykorzystuje zdobycze współczesnej tradycji muzyki filmowej; swoją drogą kolejny score, którego słuchać albo w całości, albo wcale, za dużo tam się dzieje, jeśli chodzi o rozwój poszczególnych motywów), a z drugiej apoteozę Golden Age poprzez odwołania nie tylko do Wagnera, Strawińskiego czy nawet Elgara (The Throne Room and Finale) w postaci Gwiezdnych wojen.
Kolejną rzeczą potwierdzającą niejednolitość nurtów w muzyce filmowej jest tzw. Bronze Age (choć nie wiem, czy to nie propozycja samego Clemmensena), którą Gwiezdne wojny zapoczątkowały. Swoją drogą jest to coś, co sądzę, miało duży wpływ na środowisko fanowskie. Mam od niedawna taką tezę, że fani, którzy zaczęli słuchać filmówki w latach osiemdziesiątych, są najbardziej otwarci na różne nurty w gatunku. Dlaczego? Pomijając już zróżnicowanie stylów między poszczególnymi kompozytorami (z jednej strony Williams, piszący bardziej klasycznie, z drugiej strony Goldsmith i jego zabawy elektroniką w połączeniu z orkiestrą i wprowadzenie przez niego MIDI do muzyki filmowej, tak, to on wprowadził to, bez czego dzisiaj kompozytorzy wręcz prawie nie funkcjonują, i połączenie jego orkiestracji z popularnym nurtem muzyki do kina akcji - nawet jeśli nie Rambo, to sobie posłuchajcie takiego Extreme Prejudice), a nawet w obrębie kariery jednego kompozytora. Zobaczcie, że taki Horner potrafił w ciągu paru lat potrafił zrobić z jednej strony Krulla, a z drugiej Commando. To towarzystwo szybko zaakceptowało pojawienie się Hansa w Hollywood na przykład. I to samo towarzystwo w dużej mierze z prawie fanbojskim zachwytem przyjęło wydanie Black Rain przez Lalę.
Swoją drogą, jeśli o Williamsa chodzi, to jest bardzo ciekawe, że w tym samym roku (co potwierdza tezę Grzesia dotyczącą wielkiej niejednolitości nurtów w muzyce filmowej; to samo jest zresztą w muzyce klasycznej przecież), Williams napisał jakby apoteozę Silver Age w jego orkiestrowej formie (mówię tutaj o Black Sunday i o tym, jak Williams wykorzystuje zdobycze współczesnej tradycji muzyki filmowej; swoją drogą kolejny score, którego słuchać albo w całości, albo wcale, za dużo tam się dzieje, jeśli chodzi o rozwój poszczególnych motywów), a z drugiej apoteozę Golden Age poprzez odwołania nie tylko do Wagnera, Strawińskiego czy nawet Elgara (The Throne Room and Finale) w postaci Gwiezdnych wojen.
Kolejną rzeczą potwierdzającą niejednolitość nurtów w muzyce filmowej jest tzw. Bronze Age (choć nie wiem, czy to nie propozycja samego Clemmensena), którą Gwiezdne wojny zapoczątkowały. Swoją drogą jest to coś, co sądzę, miało duży wpływ na środowisko fanowskie. Mam od niedawna taką tezę, że fani, którzy zaczęli słuchać filmówki w latach osiemdziesiątych, są najbardziej otwarci na różne nurty w gatunku. Dlaczego? Pomijając już zróżnicowanie stylów między poszczególnymi kompozytorami (z jednej strony Williams, piszący bardziej klasycznie, z drugiej strony Goldsmith i jego zabawy elektroniką w połączeniu z orkiestrą i wprowadzenie przez niego MIDI do muzyki filmowej, tak, to on wprowadził to, bez czego dzisiaj kompozytorzy wręcz prawie nie funkcjonują, i połączenie jego orkiestracji z popularnym nurtem muzyki do kina akcji - nawet jeśli nie Rambo, to sobie posłuchajcie takiego Extreme Prejudice), a nawet w obrębie kariery jednego kompozytora. Zobaczcie, że taki Horner potrafił w ciągu paru lat potrafił zrobić z jednej strony Krulla, a z drugiej Commando. To towarzystwo szybko zaakceptowało pojawienie się Hansa w Hollywood na przykład. I to samo towarzystwo w dużej mierze z prawie fanbojskim zachwytem przyjęło wydanie Black Rain przez Lalę.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat
Wow, Paweł dokonał analizy od GOLDEN AGE'u, a skończył na "Black Rain".
Imponujące.
Szkoda tylko, że chyba temat padł.





#WinaHansa #IStandByDaenerys