GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#31 Post autor: Koper » pt kwie 05, 2013 14:25 pm

a tak z ciekawości, choćby początek tego:
http://www.youtube.com/watch?v=vjzz2C3oaKk
jest "płynny, spójny" i nie trąci myszką? Bo dla mnie to jest właściwie stylistyka taka jak tych "archaicznych" prac z GA, czy starych animacji Disney'a. ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Mefisto

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#32 Post autor: Mefisto » pt kwie 05, 2013 14:27 pm

lis23 pisze:kiedy muzyka filmowa stała się taka ... hmmm ... bardziej płynna, spójna
eee? rozwiń, bo ni w ząb nie wiem o co kaman

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#33 Post autor: Wojteł » pt kwie 05, 2013 14:31 pm

No wiecie, taka z tematami. Przecież w Golden Age'u nie było tematów, to co się dziwić, że to niespojne :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#34 Post autor: lis23 » pt kwie 05, 2013 14:36 pm

Mefisto pisze:
lis23 pisze:kiedy muzyka filmowa stała się taka ... hmmm ... bardziej płynna, spójna
eee? rozwiń, bo ni w ząb nie wiem o co kaman
Wydaje mi się, że muzyka w latach 90-tych jest bardziej dopracowana, doszlifowana, bardziej nowoczesna - nie wiem, jak to określić
może tak: muzyka wcześniejsza to nieoszlifowany diament, a ta współczesna ma więcej szlifów - choć nie wiem, czy dobrze rozumuję
nie wiem, może chodzi o to, że zaczęto podkładać konkretną, istniejącą muzykę jako przykład pod przyszły film? - kiedy to się w ogóle zaczęło? - sample, itp.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#35 Post autor: lis23 » pt kwie 05, 2013 14:38 pm

Wojtek pisze:No wiecie, taka z tematami. Przecież w Golden Age'u nie było tematów, to co się dziwić, że to niespojne :P
Nie chodzi mi o tematy, tylko o rolę samej muzyki - jest ona bardziej wyważona, nie jest tak nachalna, jak wcześniej - kino się zmieniło i muzyka wraz z nim, mnie interesuje, kiedy i jak się to stało.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#36 Post autor: Wojteł » pt kwie 05, 2013 14:39 pm

Wydaje mi się, że muzyka w latach 90-tych jest bardziej dopracowana, doszlifowana, bardziej nowoczesna - nie wiem, jak to określić
Naprawdę lisu? Muzyka z lat 90tych brzmi nowocześniej niż ta z 40tych? Coś takiego :P


Elektroniczne dema pierwszy wprowadził Goldsmith w latach 80tych, ale co do temp-tracków to nie wiem. Toć ponoć już Lucas Williamsowi przy Gwiezdnych Wojnach podkładał Wagnery i inne bajery, a Spielberg coś tam Johnowi przy szczękach, więc cholera wie, kiedy to się zaczęło. Inna sprawa, że teraz to jest praktyka na porządku dziennym, a wcześniej to chyba tylko jak reżyser miał jasno sprecyzowaną wizję, albo musiał producentom na szybko pokazać, co tam wymodził (ponownie Lucas i SW)
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Mefisto

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#37 Post autor: Mefisto » pt kwie 05, 2013 14:39 pm

Po namyśle stwierdzam, że lepiej by było, gdybyś tego nie rozwinął jednak. Głowa mnie rozbolała.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#38 Post autor: Wojteł » pt kwie 05, 2013 14:40 pm

lis23 pisze: kino się zmieniło i muzyka wraz z nim, mnie interesuje, kiedy i jak się to stało.
O! Brawo, wreszcie użyliśmy szarych komórek :wink: Na ten temat niech się wypowie Rada Starszych, bo wiedzą więcej i lepiej niż ja, ale moje pytanie - o kinie nowej przygody chyba słyszałeś, co? :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#39 Post autor: lis23 » pt kwie 05, 2013 14:42 pm

Wojtek pisze:
lis23 pisze: kino się zmieniło i muzyka wraz z nim, mnie interesuje, kiedy i jak się to stało.
o kinie nowej przygody chyba słyszałeś, co? :P
Tak, min. Lucas i Spielberg

wydaje mi się, że wcześniej filmy, zwłaszcza made in Hollywood były bardzo dosłowne, prowadziły widza za rączkę - nawet końcówki z napisem " the end " musiały widzowi oznajmiać, ze to już koniec
wczoraj czytałem, że podobną rolę ( prowadzenia widza za rękę ) pełniły wtedy tematy w muzyce filmowej - czy teraz jest inaczej?.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#40 Post autor: Wojteł » pt kwie 05, 2013 14:48 pm

lis23 pisze: nawet końcówki z napisem " the end "
Ech, tęsknie za takimi czasami. Teraz czasem myślę, że to już koniec filmu, a to jeszcze godzina. Innym razem siedzę 10 minut po napisach końcowych i jeszcze czekam, a tu nic! :|
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#41 Post autor: lis23 » pt kwie 05, 2013 14:50 pm

Wojtek pisze:
lis23 pisze: nawet końcówki z napisem " the end "
Ech, tęsknie za takimi czasami. Teraz czasem myślę, że to już koniec filmu, a to jeszcze godzina. Innym razem siedzę 10 minut po napisach końcowych i jeszcze czekam, a tu nic! :|
A czy teraz, dzięki braku takich ograniczeń, widz nie ma bliższego kontaktu z filmem?
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Templar

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#42 Post autor: Templar » pt kwie 05, 2013 14:56 pm

Wojtek pisze:Ech, tęsknie za takimi czasami. Teraz czasem myślę, że to już koniec filmu, a to jeszcze godzina. Innym razem siedzę 10 minut po napisach końcowych i jeszcze czekam, a tu nic! :|
Ja zawsze czekam pół godziny po zakończeniu napisów, bo czasem jednak coś leci, choć zazwyczaj to te kolejne sceny są lipne, mam wrażenie jakby w kółko puszczali te same.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#43 Post autor: lis23 » pt kwie 05, 2013 15:04 pm

Może ten przykład będzie jaśniejszy; ubiegłoroczny Oscarowy " Artysta " i jakaś inna praca nominowana do Nagrody Akademii, lub coś nowszego, np. TDKR Zimmera / choć to nie jest za dobry przykład, tylko kontrast /, " Artysta " nawiązuje do ery GA, Zimmer, wręcz przeciwnie
tylko, ze to zaprzecza temu, o czym wcześniej pisałem, gdyż " Artysta " jest pracą wysublimowaną a TDKR sprawia wrażenie muzyki topornej, więc ta przewaga współczesnej muzyki nad muzyką wcześniejszą, znika ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#44 Post autor: Koper » pt kwie 05, 2013 15:28 pm

Lisu, czekam na odpowiedź na moje pytanie. A co do tego "kiedy kino się zmieniło" to przecież nie da się określić jednej daty, że jeb - od 1977 nagle kończymy z kryminałem noir i wszyscy kręcimy kino nowej przygody. To była ewolucja a nie rewolucja. Poza tym kino jest tak zróżnicowane, że nie da się jechać takimi ogólnikami. Taki De Palma stylizował swoje hmmm... thrillery czy giallo na hitchcockowskie na wiele, wiele lat po tym jak teoretycznie kino w stylu Alfreda H. przestało być "modne".
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#45 Post autor: Marek Łach » pt kwie 05, 2013 16:22 pm

@ lis23

Twoje spostrzeżenia są strasznie ogólnej natury, więc nie do końca wiadomo, z czym dyskutować - ale spróbuję:
Wydaje mi się, że muzyka w latach 90-tych jest bardziej dopracowana, doszlifowana, bardziej nowoczesna - nie wiem, jak to określić
może tak: muzyka wcześniejsza to nieoszlifowany diament, a ta współczesna ma więcej szlifów - choć nie wiem, czy dobrze rozumuję
Dopracowana i doszlifowana (i to w o wiele większym stopniu niż wiele współczesnych ścieżek) była właśnie muzyka Złotej Ery, bo pisali ją - niemal bez wyjątku - profesjonaliści i wybitni specjaliści w swojej dziedzinie. Takiego poziomu lejtmotywów, ich wzajemnej interakcji i uzupełniania się, jak np. w Cydzie czy Przygodach Robin Hooda, ma może 2% ścieżek powstałych po 1990 roku. Nie można więc mówić o mniejszym dopracowaniu, wręcz przeciwnie, raczej uproszczeniu.

"Doszlifowana" - tu też uważam, że szukasz w złym miejscu. Cała kwestia łatwiejszej przyswajalności muzyki filmowej od lat 80-tych wynika w dużej mierze z tego, że orkiestrowa muzyka filmowa stała się w mniejszym stopniu muzyką symfoniczną a w większym stopniu muzyką popową. Wiele słynnych tematów lat 90-tych (Horner, Elfman, Hisaishi, naturalnie cały zimmerowski nurt) to melodie w dużej mierze nacechowane popową melodyką, popową harmoniką i progresjami, tyle że znakomicie zaaranżowane na orkiestrę. Współczesny słuchacz nie jest wychowany na idiomie muzyki poważnej, bardziej naturalny jest dla niego rock/pop, ze względu na kulturową wszechobecność - dlatego też te popowe melodie w soundtrackach z ostatnich 20 lat są dla niego bardziej przyswajalne, niż melodyka pisana na modłę muzyki poważnej. Stąd częste komentarze, że bardziej w ucho wpada i lepiej do kogoś przemawia "gładka", "słuchalna" melodia z takiego Bravehearta, niż tematy muzyczne dajmy na to Haydna czy Brahmsa. Jak weźmiesz to pod uwagę, pamiętając jednocześnie, że Golden Age odwoływał się do europejskiej muzyki poważnej z kręgu niemiecko-austriacko-francuskiego (bo Rosjanie przyszli zasadniczo później), to chyba zrozumiesz, dlaczego muzyka lat 90-tych jest bardziej przyswajalna i wydawać Ci się może bardziej "oszlifowana". Po prostu nawiązuje ona do łagodniejszego, prostszego gatunku muzycznego, jakim jest rock/pop. W tym zresztą tkwi jej nowoczesność i ewolucja.

I jeszcze jedno: pamiętaj o wpływie, jaki ma jakość nagrania na odbiór muzyki. Lwia część GA istnieje w bardzo kiepskich nagraniach, które potęgują tylko archaiczność brzmienia, deformują je wręcz i sprawiają że wydaje się być bardzo chropowate, nieprzyjemne dla ucha. Dlatego warto sięgać po re-recordingi, żeby chociaż ten problem zniwelować.
wydaje mi się, że wcześniej filmy, zwłaszcza made in Hollywood były bardzo dosłowne, prowadziły widza za rączkę - nawet końcówki z napisem " the end " musiały widzowi oznajmiać, ze to już koniec
wczoraj czytałem, że podobną rolę ( prowadzenia widza za rękę ) pełniły wtedy tematy w muzyce filmowej - czy teraz jest inaczej?
Jeśli chodzi o muzykę, której Ty słuchasz, czyli melodyjną muzykę hollywoodzką, to obecnie jest niemal dokładnie tak samo. Stylistyka Johna Williamsa to w dużej mierze (za wyjątkiem awangardowych projektów jak np. Images, czy rzeczy kameralnych jak np. Munich) proste przedłużenie tamtej maniery - tyle że Williams oprócz kompozytorów XIX-wiecznych czerpał również z dorobku XX-wiecznej muzyki rosyjskiej czy awangardy; dlatego jego muzyka ma trochę inne brzmienie. Ale koncepcja tematów, ich wzajemnych relacji, opowiadania historii przy ich pomocy jest identyczna. Indiana Jones, Jurassic Park, Tintin - te wszystkie ścieżki prowadzą widza za rączkę. Łatwo to sprawdzić - odpalasz płytkę i okazuje się, że muzyka krok po kroku odtwarza narrację filmu. Podobnie jest z uwielbianym przez Ciebie Hornerem, tyle że w jego tematach bardziej czuć wspomnianą popowość.

To co po Złotej Erze się zmieniło można odnaleźć raczej u innych kompozytorów niż Williams: u Barry'ego, Roty, Smalla, Shire'a, Morricone, Delerue, czasami u Goldsmitha. Tym wszystkim panom zdarzało się pisać ścieżki, które nie opowiadały filmu krok po kroku, które często kontrastowały (świadomie) z filmem, dopowiadały rzeczy nieobecne na ekranie, były bardziej "ikonograficzne". I TO JEST NOWOŚĆ, KTÓREJ PRÓŻNO SZUKAĆ W ZŁOTEJ ERZE, za wyjątkiem tak jednostkowym przypadków jak np. The Third Man. To jest wartość muzyki młodszej niż Golden Age, tyle że Ty szukasz tej wartości w nieodpowiednich miejscach. "Twoi" kompozytorzy są ewidentnie spadkobiercami brzmienia i rozumienia muzyki filmowej charakterystycznego dla Złotej Ery.

ODPOWIEDZ