http://www.youtube.com/watch?v=vjzz2C3oaKk
jest "płynny, spójny" i nie trąci myszką? Bo dla mnie to jest właściwie stylistyka taka jak tych "archaicznych" prac z GA, czy starych animacji Disney'a.

eee? rozwiń, bo ni w ząb nie wiem o co kamanlis23 pisze:kiedy muzyka filmowa stała się taka ... hmmm ... bardziej płynna, spójna
Wydaje mi się, że muzyka w latach 90-tych jest bardziej dopracowana, doszlifowana, bardziej nowoczesna - nie wiem, jak to określićMefisto pisze:eee? rozwiń, bo ni w ząb nie wiem o co kamanlis23 pisze:kiedy muzyka filmowa stała się taka ... hmmm ... bardziej płynna, spójna
Nie chodzi mi o tematy, tylko o rolę samej muzyki - jest ona bardziej wyważona, nie jest tak nachalna, jak wcześniej - kino się zmieniło i muzyka wraz z nim, mnie interesuje, kiedy i jak się to stało.Wojtek pisze:No wiecie, taka z tematami. Przecież w Golden Age'u nie było tematów, to co się dziwić, że to niespojne
Naprawdę lisu? Muzyka z lat 90tych brzmi nowocześniej niż ta z 40tych? Coś takiegoWydaje mi się, że muzyka w latach 90-tych jest bardziej dopracowana, doszlifowana, bardziej nowoczesna - nie wiem, jak to określić
O! Brawo, wreszcie użyliśmy szarych komóreklis23 pisze: kino się zmieniło i muzyka wraz z nim, mnie interesuje, kiedy i jak się to stało.
Tak, min. Lucas i SpielbergWojtek pisze:o kinie nowej przygody chyba słyszałeś, co?lis23 pisze: kino się zmieniło i muzyka wraz z nim, mnie interesuje, kiedy i jak się to stało.
Ech, tęsknie za takimi czasami. Teraz czasem myślę, że to już koniec filmu, a to jeszcze godzina. Innym razem siedzę 10 minut po napisach końcowych i jeszcze czekam, a tu nic!lis23 pisze: nawet końcówki z napisem " the end "
A czy teraz, dzięki braku takich ograniczeń, widz nie ma bliższego kontaktu z filmem?Wojtek pisze:Ech, tęsknie za takimi czasami. Teraz czasem myślę, że to już koniec filmu, a to jeszcze godzina. Innym razem siedzę 10 minut po napisach końcowych i jeszcze czekam, a tu nic!lis23 pisze: nawet końcówki z napisem " the end "
Ja zawsze czekam pół godziny po zakończeniu napisów, bo czasem jednak coś leci, choć zazwyczaj to te kolejne sceny są lipne, mam wrażenie jakby w kółko puszczali te same.Wojtek pisze:Ech, tęsknie za takimi czasami. Teraz czasem myślę, że to już koniec filmu, a to jeszcze godzina. Innym razem siedzę 10 minut po napisach końcowych i jeszcze czekam, a tu nic!
Dopracowana i doszlifowana (i to w o wiele większym stopniu niż wiele współczesnych ścieżek) była właśnie muzyka Złotej Ery, bo pisali ją - niemal bez wyjątku - profesjonaliści i wybitni specjaliści w swojej dziedzinie. Takiego poziomu lejtmotywów, ich wzajemnej interakcji i uzupełniania się, jak np. w Cydzie czy Przygodach Robin Hooda, ma może 2% ścieżek powstałych po 1990 roku. Nie można więc mówić o mniejszym dopracowaniu, wręcz przeciwnie, raczej uproszczeniu.Wydaje mi się, że muzyka w latach 90-tych jest bardziej dopracowana, doszlifowana, bardziej nowoczesna - nie wiem, jak to określić
może tak: muzyka wcześniejsza to nieoszlifowany diament, a ta współczesna ma więcej szlifów - choć nie wiem, czy dobrze rozumuję
Jeśli chodzi o muzykę, której Ty słuchasz, czyli melodyjną muzykę hollywoodzką, to obecnie jest niemal dokładnie tak samo. Stylistyka Johna Williamsa to w dużej mierze (za wyjątkiem awangardowych projektów jak np. Images, czy rzeczy kameralnych jak np. Munich) proste przedłużenie tamtej maniery - tyle że Williams oprócz kompozytorów XIX-wiecznych czerpał również z dorobku XX-wiecznej muzyki rosyjskiej czy awangardy; dlatego jego muzyka ma trochę inne brzmienie. Ale koncepcja tematów, ich wzajemnych relacji, opowiadania historii przy ich pomocy jest identyczna. Indiana Jones, Jurassic Park, Tintin - te wszystkie ścieżki prowadzą widza za rączkę. Łatwo to sprawdzić - odpalasz płytkę i okazuje się, że muzyka krok po kroku odtwarza narrację filmu. Podobnie jest z uwielbianym przez Ciebie Hornerem, tyle że w jego tematach bardziej czuć wspomnianą popowość.wydaje mi się, że wcześniej filmy, zwłaszcza made in Hollywood były bardzo dosłowne, prowadziły widza za rączkę - nawet końcówki z napisem " the end " musiały widzowi oznajmiać, ze to już koniec
wczoraj czytałem, że podobną rolę ( prowadzenia widza za rękę ) pełniły wtedy tematy w muzyce filmowej - czy teraz jest inaczej?