JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#526 Post autor: lis23 » pn lut 04, 2013 16:02 pm

Ale ja też bardzo lubię "Angela's Ashes", użyłem tej pracy tylko dla kontrastu z " Lincolnem ", w którym jest jednak więcej tematów i który jest bardziej różnorodny, bo - jak pisze " Wawrzyniec ":
Temat z "Angela's Ashes" jest piękny, ale Williams wyłącznie na nim oparł cały score. Więć score to głównie piękny temat i jego wariacje
mnie to też wystarcza ale chodziło mi o to, że " Lincoln " jest mimo wszystko pracą bardziej różnorodną.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#527 Post autor: Kaonashi » pn lut 04, 2013 16:03 pm

Paweł Stroiński pisze:No, chyba nie powiesz, że Lincoln NIE MA melodii z prawdziwego zdarzenia? Można mówić o tym score cokolwiek, ale nie to, że nie ma melodii
Skrót myślowy - po prostu do Prochów Angeli mu daleko w mojej opinii.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9346
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#528 Post autor: Paweł Stroiński » pn lut 04, 2013 16:08 pm

Tu się zgodzę, ale muszę przyznać, że choć Lincoln jest w większości nudny (dużo bardziej wolę War Horse, ale ja akurat je lubię), to ostatnio nie mogę się oderwać od Remembering Willie.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#529 Post autor: lis23 » pn lut 04, 2013 16:29 pm

Są różne gusta, ja się przy " Lincolnie " nie nudzę ;)
a co do " Remembering Willie " to dziwię się, że wcześniej nie zwróciłem uwagi na ten utwór, a dopiero podczas odsłuchu na CD ... :oops:
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Mefisto

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#530 Post autor: Mefisto » pn lut 04, 2013 18:19 pm

Dobra, przysiadłem sobie mocniej nad tym całym Linoleum i wnioski są proste:
The People's House
Freedom's Call
The Peterson House and Finale

oraz dla rozluźnienia tego całego patosotrysku Getting Out the Vote

Nic więcej na tej ścieżce zwyczajnie nie ma!

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#531 Post autor: Ghostek » pn lut 04, 2013 19:43 pm

Obrazek

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#532 Post autor: lis23 » pn lut 04, 2013 20:11 pm

Dla masochistów to są Batmany Zimmera :P :mrgreen: :mrgreen:
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#533 Post autor: Kaonashi » pn lut 04, 2013 20:13 pm

Oho.. Zaczyna się :roll:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#534 Post autor: muaddib_dw » pn lut 04, 2013 21:35 pm

Wawrzyniec pisze:Kocham, "Angela's Ashes" ale już nie przesadzajmy z nagonką na lisa, tak jak się robi w temacie Desplata nagonkę na mnie. Temat z "Angela's Ashes" jest piękny, ale Williams wyłącznie na nim oparł cały score. Więć score to głównie piękny temat i jego wariacje. Mnie to wystarcza, ale zarzuty o monotnnię są. Ale jako, że mnie mało kto wierzy, to może przekonają Was słowa od elity:
W Angela's Ashes masz 3 tematy nazwijmy je główne które przewijają się przez film. Zaprezentowane są w pierwszym utworze http://www.youtube.com/watch?v=dv2QSWS8-S0, pierwszy do 2:10, od 2:10 do 3:15 masz temat drugi, natomiast od 3:16 do 4:25 trzeci przepięknie przechodzący w temat pierwszy! Temat drugi cudownie zaprezentowany jest w moim ulubionym utworze Angela's Prayer http://www.youtube.com/watch?v=z1DJC79PDCk - miażdży i łamie mi serce! Obraz zwieńcza dodatkowo nowy 4 temat napisany tylko pod tą scenę Back To America http://www.youtube.com/watch?v=faCwafdnCeU - klasyczny Williams.

Czy jest mniej różnorodny od Lincolna? Pomiędzy 3 główne motywy mamy wplecione piękne utwory jak ten cudny na harfę http://www.youtube.com/watch?v=Oyd_zibrCv8, na smyczki - najweselszy na płycie (scena roznoszenia poczty), czy fragmenty z elegijną wiolonczelą.

Angela's Ashes stawiam na równi z Schindler's List a czasami w zależności od nastroju nawet wyżej!

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#535 Post autor: lis23 » pn lut 11, 2013 18:01 pm

Obejrzałem film i ... hmmm .... dziwny to film ...
wiele naczytałem się o nudzie i o patosie wylewającym się z tego filmu, cóż, ja nie uświadczyłem obu tych przypadłości, a nawet jestem trochę zdziwiony tak niewielką dozą tego drugiego ...
zacznijmy od tego, że nowy film Spielberga nie jest ani filmem biograficznym, anu historycznym, jest filmem zrobionym " ku pokrzepieniu serc "
przejdźmy teraz do aktorstwa i do postaci:
Lincoln ukazany jest jako człowiek zmęczony, człowiek, który bardzo postarzał się podczas pełnienie obowiązków głowy państwa - człowiek przybity ciężarem wojny, ofiar, osobistej straty, problemów rodzinnych - to dziwne, że tak mało jest w tym filmie Lincolna jako głowy państwa, owszem, są spotkania, narady, itp. ale bardziej postrzegamy Go jako męża i ojca, niż prezydenta - z drugiej strony, widzimy człowieka zdeterminowanego, aby osiągnąć zamierzony, założony cel, pomimo ceny, jaką będzie trzeba zań zapłacić - wielu narzeka, że mamy tutaj obraz Lincolna, chodzącego ideału, który nawet oszukuje w piękny sposób, ja przede wszystkim widzę w nim człowieka zmęczonego i wyniszczonego wojną, polityką, decyzjami i osobistymi tragediami, człowieka, który stara się trochę odreagować poprzez swoje, często niesmaczne anegdotki.
Żona Lincolna - ciekawa postać i ciekawa rola, jest bardzo autentyczna, czuć Jej ból i mimo że jest Jej w filmie niewiele to myślę, że Field bardziej zasługuje na Oscara, niż Hathaway
podobnie jest zresztą w przypadku Tommy Lee Jonesa - Jego rola też nie należy do nadmiernie długich ale potrafi On wykorzystać cały swój ekranowy czas i potencjał tkwiący w postaci - Jego przemowy i sposób w jaki obraża swoich rywali z kongresu jest po prostu świetny - zresztą, świetna jest też wspólna scena tych dwóch w.wymienionych postaci, na balu, gdy zona Lincolna, przywdziawszy " maskę " wgniata w ziemię postać graną przez Jonesa, mówiąc, ze nigdy nie będzie On tak kochany, jak Jej mąż.
Jednak ten film nie opiera się tylko i wyłącznie na tym aktorskim trio, wszyscy aktorzy, wszystkie postaci, drugo, trzecioplanowe a nawet dalsi, świetnie radzą sobie z rolą i odnajdują się w tym świecie, w tej konwencji, wszystkie postaci sprawiają wrażenie na prawdę żywych i obecnych - podobnie jest w innych aspektach na które się narzeka: kostiumy, scenografia - owszem, np. " Nędznicy " prezentują się na pewno efektowniej ale oglądając ten film miałem wrażenie sztuczności, przynajmniej w kwestii scenografii, w " Lincolnie " wszystkie miejsca i wnętrza wyglądają realnie, naturalnie, choć jest ich niewiele, natomiast pierwszy raz nie zachwyciły mnie zdjęcia Kamińskiego, może to przez statyczność i kameralny wydźwięk filmu? - o wiele bardziej podobała mi się Jego praca przy " War Horse ".
Film jest mało efektowny, spektakularny, co nie jest wadą, wręcz przeciwnie, ale jest też mało epicki i może dlatego nie zostanie on zapamiętany i doceniony przez większą rzeszę widzów, Spielberg ma też ponownie problem z zakończeniem, które jest trochę nijakie i rozczarowujące ... ale wszystko to film nadrabia świetnym aktorstwem, realizmem świata przedstawionego i zamieszkujących, zaludniających go postaci i świetnym technicznym wykonaniem.

Muzyka w filmie ... niewiele tego ... najbardziej pamiętam utwory tradycyjne, nie Williamsa, a z muzyki Big Johna tylko " Remembering Willie " oraz " End Tittle ", który Williams ponownie stworzył do filmu Spielberga, z czego się oczywiście bardzo cieszę.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60015
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#536 Post autor: Adam » wt lut 12, 2013 22:59 pm

na Soundtracks.pl będzie artykuł o muzie z Lincolna specjalnie dla Lisa ;-)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#537 Post autor: Kaonashi » wt lut 12, 2013 23:19 pm

Artykuł o leczeniu bezsenności?
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9346
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#538 Post autor: Paweł Stroiński » wt lut 12, 2013 23:46 pm

Adam pisze:na Soundtracks.pl będzie artykuł o muzie z Lincolna specjalnie dla Lisa ;-)
Ja sam planuję zrobić porównanie Lincolna i Amistad. Zresztą, zachęcił mnie do tego Olek.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#539 Post autor: lis23 » śr lut 13, 2013 00:02 am

Paweł Stroiński pisze:
Adam pisze:na Soundtracks.pl będzie artykuł o muzie z Lincolna specjalnie dla Lisa ;-)
Ja sam planuję zrobić porównanie Lincolna i Amistad. Zresztą, zachęcił mnie do tego Olek.
Z chęcią przeczytam oba teksty :)

w sumie zastanawia mnie jedno: gdy wypłynął stosunkowo krótki czas trwania płyty byłem zły, że będzie jej tak mało ale w samym filmie jest jej masakrycznie mało ... zastanawiam się więc, czy reszta muzyki powstała tylko na album?.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9346
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#540 Post autor: Paweł Stroiński » śr lut 13, 2013 00:10 am

Elegy i Freedom's Call na pewno. Zapewne także With Malice Towards None, bo to było ze sceny bodaj pierwszej inauguracji Lincolna, którą Spielberg zakończył film.

ODPOWIEDZ