Po tym komiksowym seansie, naszły mnie pewne przemyślenia, które pewnie uznacie za nieprofesjonalne i niemerytoryczne wynurzenia fanboya, ale i tak się podzielę:
Otóż dokładnie analizując masę filmów o komiksowych bohaterach, które tak ostatnio regularnie wychodzą i soundtracki do nich, to naprawdę uważam, że Trylogia Mrocznego Rycerza Nolana/Zimmera bije wszystkie inne na łeb na szyję i to w każdym calu. Jakoś inne (chodzi mi głównie o te ostatnie 10 lat) są dla mnie jak batony, smaczne, fajnie takiego zjeść, ale po jakimś czasie nie myśli się o zjedzonym batonie.
Nie będę już pisał o emocjach, ale skoncentruję się na muzyce, gdzie według mnie też Zimmer wyróżnia się i jednak góruje nad innymi. Jakoś ciężko mi znaleźć jakiś superbohaterowy soundtrack, który wybijał się ponad poprawną oprawę? Muzyka do trylogii Mrocznego Rycerza, to jednak stworzenie odpowiedniego, specyficznego brzmienia od podstaw. To jest brzmienie, które aktualnie można utożsamić z tą serią. Poza tym i jestem świadom tego co piszę, bardzo mi się podoba, że jest to na swój sposób muzyka tematyczna. Szczególnie podoba mi się, że i antagoniści otrzymuję wreszcie jakieś konkretne tematy. I choć nie jest to wiadomo taka tematyka jak w "Gwiezdnych wojnach" Williamsa, gdyż to i tak inny styl, to jednak dla mnie muzycznie Trylogia Mrocznego Rycerza jest scorem tematycznym.
Wiadomo, że na tym forum nie znajdę wsparcia, ale naprawdę bardzo lubię muzykę do tej trylogii i wysoko cenię Zimmera za to jaką obrał drogę i jak w endefekcie zilustrował te filmy.
Pewnie nic nowego nie napisałem, co byście nie wiedzieli i się ode mnie nie domyślali, ale coś mnie po prostu naszło i musiałem, to jakoś z siebie wyrzucić.
Dziękuję za uwagę.
P.S.
MOJA OPINIA TYCZY SIĘ OSTATNICH LAT I NIE UWZGLĘDNIA SUPERMANA WILLIAMSA, CZY BATMANÓW ELFMANA